Skocz do zawartości

[150km dla początkującego] wycieczka całodniowa


Xylizzzz

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Cześć, chciałbym przejechać ~150km na rowerze z kolegą który nie jeździ takich odległości na rowerze. jest w stanie przejechać 20km naraz. Jaki musiałby zrobić trening żeby w ciągu 2 tygodni przygotować się odpowiednio do tej wyprawy. Wyprawa będzie całodniowa, z 3/4/5 przerwami. Jest wogóle sens planować wycieczkę?

Napisano

Czy ja wiem... Jak kolega zdrowy, a Xylizzz to dobrze zaplanuje, z posiłkami regeneracyjnymi, wolnym tempem nadawanym wg pulsaka kolegi, to sie może udać. Jeździłem z żoną po 20, a potem strzelała ze mną stówke z marszu bez problemu.

 

Pytanie czy mu tyłek nie odpadnie albo inna niewygoda nie załatwi wyjazdu.

 

Tylko moim zdaniem już trochę mało dnia na 150km z niewprawionyn, chyba że wyjazd o świcie. Samego pedałowania pewnie bedzie z 8-9h, może nawet kapke więcej, a trzeba mieć sporo zapasu. Celowałbym w stówkę.

Napisano

A rower ma wygodny? Pewnie nawet nie wie tego za bardzo, bo przez 20 km to ciężko cokolwiek stwierdzić... Do tego nie wiadomo, czy te 20 km robi w 40 minut czy w 1,5 godziny. Moim zdaniem to też trochę porywanie się z motyką na słońce, bo nawet jak to on będzie nadawał tempo to i tak może odpaść. Już lepiej jakby go ktoś ogarnięty prowadził.

 

Musiałby po prostu zacząć jeździć większe dystanse i szybciej żeby się chociaż dowiedzieć czy mu po 25 km nie zdrętwieje to czy tamto, bo to byłaby katastrofa.

  • Mod Team
Napisano

To sprawa indywidualna. Znam takich którzy nigdy nie przejadą 100km.

Możesz z kolegą mieć problemy w trasie. Przygotuj awaryjny plan powrotu.

Sądzę, że dla świeżaka miesiąc powinien wystarczyć na przygotowanie.

Napisano

Ja bym sprawdził najpierw 60+, pamiętać o jedzeniu w trakcie, jak trzeba to nawet jakimś większym nie tylko węglowodanowym i koniecznie posiłkiem białkowym do pół godziny po. Będzie wiadomo czy jakaś niewygoda nie zaczyna mu doskwierać. Ty jedziesz z przodu na drogach gdzie nie jedziecie obok siebie, żeby miał lżej, dajesz mu pulsaka i on wyznacza tempo w tlenie.

  • 4 tygodnie później...
Napisano

I jak, przejechał? :) 

 

Z doświadczenia wiem, że przy takim przeskoku (z 20 km na 150) najbardziej newralgicznym punktem nie muszą być nogi czy serducho, tylko... tyłek :)

 

Dlatego warto stopniować najpierw dystanse (np. z 20 km dziennie na 50, potem 80 itd.) i obserwować, jak tyłek znosi kontakt z siodełkiem. Czasami znosi źle i trzeba poprawić ustawienie siodełka lub wymienić na inne.  Sam to kiedyś przerabiałem, zniszczyło mi się siodełko i zamiast znaleźć i kupić ten sam model, to kupiłem inne. Za cholerę nie mogłem się przyzwyczaić, po przejechaniu 80 km i kontakcie z siodełkiem cierpiałem katusze. Teraz mam nowy rower i zupełnie inne siodełko i 150 km robię na lajcie i bezboleśnie.

  • 3 miesiące temu...
Napisano

Zdarzało mi się zaraz po zimie (kiedy nie jeździłam więcej niż 30 km dziennie) robić od razu 100, ale to zależy od człowieka.

W dniu 25.08.2017 o 08:33, michuuu napisał:

To sprawa indywidualna. Znam takich którzy nigdy nie przejadą 100km.

Tu się w pełni zgadzam. Moja siostra na luzie robi po 20km, a już 50 jest ogromnym wyzwaniem

  • 3 tygodnie później...
Napisano

O, to ja się wypowiem jeszcze, bo zgaduję, że wiadomo - każdy jest inny ale każdy indywidualny wkład cenny. Będzie długo...

Za młodu jeździłem sporo, ale raczej krótkie dystanse (do 30km). Później jeździłem mniej, dystanse podobne, różnica - nowszy sporo lżejszy rower, ale cały czas MTB, ostatnie 2 lata (2015 i 2016) to spadek formy i kondycji - mało treningów, a zwłaszcza mało rowerowych, trochę przejście w pływanie, sylwetka - nie to było potrzebne do kilometrów na rowerze.

Na początku 2017 zakupiłem pierwszą szosę endurance, ale z tych mocno pochylonych - powiedzmy na granicy endurance. Moim marzeniem było zakończyć sezon (czyli tak powiedzmy na wrzesień-październik) właśnie jeżdżąc dystanse ~100-125km, ale cel  ten szybko okazał się trudny do osiągnięcia - nie powiódł się, ale tak naprawdę mocno z mojej decyzji - z osiągnięć i tak jestem bardzo zadowolony.

Nie miałem doświadczenia w dużych dystansach ani także w rowerze szosowym praktycznie wcale. Pierwszym problemem był oczywiście powrót do formy, kondycja - starałem się jeździć sporo, ale na krótkich dystansach (trochę jak te dawne, 25-30km) - takie dystanse dość dobrze odbudowywały kondycję a jednocześnie nie zniechęcały. Po około 2 miesiącach zacząłem dorzucać co jakiś czas (raz na tydzień czasem raz na dwa tygodnie) dłuższe wypady na sprawdzenie - nazwijmy je testowe. Tutaj dystans to była plus minus 50km. Oczywiście nie przerywałem tych treningów 25-30km.

Te ciut dłuższe dystanse pokazały zupełnie inne problemy i to było super - bo gdzie kondycyjnie nie były już problemem tak dopiero tutaj pojawiły się kwestie, którymi akurat mój organizm na 30tkach nie przejmował się wcale, nie odczuwałem problemu czyli:
- odpowiednie, przemyślane nawodnienie
- odżywienie
- wygoda jazdy (spodenki, buty, kask, rękawiczki...)

Dobór odpowiedniego (wygodnego) ubrania, potrwał nieco dłużej (zakupy udane i ale i sporo zakupów trochę mniej udanych), z odżywianiem i nawadnianiem było prościej. Finalnie sezon zakończyłem na początku października. Z marzenia o setce zrezygnowałem już w lipcu, za to skupiłem się na tych mikrotrenignach - 30tkach - oraz tych ciut większych wypadach - 50tkach. Oba pod koniec nie robiły już na mnie za bardzo wrażenia. Mam świadomość, że 100km byłby dla mnie realnym dystansem - udało się wyeliminować sporo słabości, od kondycyjnych na początku 2017 po te związane z wygodą, ale nie zdecydowałem się spróbować setki, tą, a może i sporo więcej - kto wie - zostawiłem na 2018 ;)

Niestety nadal nie mam trenażera, więc już 2gi miesiąc przerwy. Ponownie nadejdzie odbudowa "po zimie", ale tym razem cele 100-125 nie wydają się już tak odległe, a właściwym, do powtórzenia nawet kilka razy jest raczej 150km. Jednocześnie uważam, że byłem gotowy do setki, brakło pewnie trochę czasu. O ile kolega kondycyjnie jest niezły - 150 nie jest aż takim problemem, zwłaszcza zrobione "na siłę".. Już wielu takich było, co "na siłę" zrobili wiele. I wielu takich nadal jest, ale ja wolę "do celu krokami", bo szkoda się zniechęcać, a o to dość łatwo. :)

Napisano
W dniu 25.08.2017 o 00:55, Xylizzzz napisał:

z kolegą który nie jeździ takich odległości na rowerze. jest w stanie przejechać 20km naraz.

Jak jest ogólnie wysportowany, i nie zapasiony to da radę, ale w tempie spacerowym.

Jeszce lepiej jak jest młody, to się szybciej zregeneruje.

Napisano

Cześć

Skoro już odświeżamy temat... Niestety, mi nie udało się pokonać jednorazowo 150km w 2017. Mimo, że zrobiłem w zeszłym roku 4500km, to najdłuższe jednorazowe dystanse były w okolicach 120km i naprawdę czułem się zmęczony (podczas tych wycieczek i tak musiałem nieco odpoczywać). Cóż, może w tym roku... Piszę to, aby uzmysłowić, że są różne organizmy. Jeden wsiądzie, zaprze się i przejedzie 150km albo i więcej, inny natomiast nie. Trzymam kciuki a realizacje celów. Pozdrawiam

Napisano

Ja myślę, że 150 km w jeden dzień to jednak wcale nie jest tak mało, zwłaszcza dla osób nie wprawionych do jazdy. To nie chodzi tylko o samo zmęczenie, ale jak już było pisane dochodzi też kwestia odczuwania bólu w częściach ciała, o których na codzień nawet nie pamiętamy. Dolna część pleców, dłonie, nadgarstki, plecy tez lubią boleć. W niewygodnych butach stopy mogą dać o sobie znać, szyja też może się zbuntować.  Dodatkowo jest też kwestia radzenia sobie ze zmęczeniem, dozowanie obciążeń, tego wszystkiego trzeba kiedyś się nauczyć.  

Napisano
19 godzin temu, Remigiusz1978 napisał:

Cześć

Skoro już odświeżamy temat... Niestety, mi nie udało się pokonać jednorazowo 150km w 2017. Mimo, że zrobiłem w zeszłym roku 4500km, to najdłuższe jednorazowe dystanse były w okolicach 120km i naprawdę czułem się zmęczony (podczas tych wycieczek i tak musiałem nieco odpoczywać). Cóż, może w tym roku... Piszę to, aby uzmysłowić, że są różne organizmy. Jeden wsiądzie, zaprze się i przejedzie 150km albo i więcej, inny natomiast nie. Trzymam kciuki a realizacje celów. Pozdrawiam

Dystans to jedno a reszto to profile, jakosc drogi, ilosc bagazu, temperatura, pogoda (deszcz, slonce itd), ruch innych pojazdow. Prawie kazdy zrobi 80-100 km dziennie w plaskim terenie, na pustej drodze dobrej jakosci i przy dobrej pogodzie. Melbourne ma coroczny rajd rowerowy wokol zatoki - 210km dystans jest najbardziej popularny. Kilka tysiecy ludzi robi to w czasie krotszym niz 10 godzin ( wtym godzina na przeprawe promowa). Wiekszosc uczestnikow trenuje do tego jezdzac do pracy rowerem (25-30 km dziennie). Nic specialnego. Wracam do mojego punktu, wszystko zalezy od trasy i pogody.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...