Skocz do zawartości

[części carbonowe] opinie o chińskich carbonowych częściach


mikolajpod

Rekomendowane odpowiedzi

No to i ja wyrażę swoją opinię, ale nie o telefonach tylko o chińskim karbonie, jak w tytule tematu :) Moja opinia jest oparta na własnym doświadczeniu a nie na przypuszczeniach i zasłyszanych opiniach. Poprzedniej jesieni kupiłem w dobrej cenie Scotta Sparka i mocno go przebudowałem. Spark miał klocowate koła 1940g, więc koniecznie chciałem je odchudzić ale za w miarę niewygórowane pieniądze, początkowo myślałem o obręczach ZTR Crest, ale mam takie w innym rowerze w rozmiarze 650b i wiem że nie grzeszą sztywnością. Wtedy wpadł mi w ucho temat chińskiego karbonu, zainteresowałem się tym. Prześledziłem dużo tematów na anglojęzycznych forach i z tamtych wypowiedzi uznałem że najwłaściwszym dla mnie wyborem będą obręcze od producenta który nie wstydzi się swojego produktu i sprzedaje obręcze pod swoją własną marką. Wśród kilku chwalonych marek moją uwagę zwróciła firma Nextie, również dlatego że ich obręczy używa w swoich rowerach angielska manufaktura Travers. Przed zakupem trochę korespondowałem z firmą, szybkość odpowiedzi i kompetencja bez zarzutu. Kupiłem obręcze NXT29XC27, obręcze dotarły do mnie ok. tydzień po wpłacie, jakość wykonania znakomita, odchyłka wagowa -2g na jednej obręczy i druga obręcz w wadze katalogowej. Koła złożyłem u Daveo na piastach DT 350s Straightpull, szprychach Pillar PSR TB 2016 i nyplach Pillar DSN alu. Po wykonaniu kół rozmawiałem z Dawidem, czy nie miał jakichś zastrzeżeń, odpowiedział że to jedne z lepszych karbonowych obręczy jakie miał w rękach. Po przejeżdżonym sezonie mogę napisać że to był strzał w dziesiątkę, za niecałe 3000PLN (wliczając cło i podatek za obręcze) mam koła 29" o wadze 1427g i sztywności nie do uzyskania w nawet znacznie cięższych kołach na obręczach alu, na obręczach prawie nie widać śladów użytkowania. Podsumowując, no name'ów z ali bym nie kupił, ale obręcze od producenta takiego jak Nextie, dającego dwuletnią gwarancję mogę z czystym sumieniem polecić. Dla zainteresowanych, pokazałem swojego Sparka w galerii 29rów, strona 325, post # 6494.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W fabrykach rowerów laboratoria na pewno są. Testy więc też. A zatem i kontrola jakości. Tylko widzisz, muszą zgadzać się odpowiednie słupki i wartości. A papier wszystko przyjmie.

 

Testy czego? ...

Opisałem przypadki rzeczy które są ewidentnymi niedoróbami, wychodzącymi w wielu przypadkach już przy wyciągnięciu bajka z kartonu. Inne w ciągu kilku/kilkunastu tygodni użytkowania. Nie wiem w jaki sposób zagadza się tu jakikolwiek słupek, skoro trzeba pakować kasę czasami kilkukrotnie w ten sam, już raz sprzedany produkt. Rozumiałbym gdyby problem pojawiał się kilkanaście miesięcy od zakupu, albo po upływie okresu gwarancyjnego. Zdaję sobie sprawę że zarabiać trza, tylko tu nie nie ma zarobku. 

 

Postarzanie produktu to jedno, jego beznadziejne działanie od nowości do drugie. 

 

Jeśli ktoś kto testuje sprzęt siada na nim to te niedoróbki powinien widzieć od razu. Oporna zmiana biegów. Hamulec blokuje koło. Korba ciężko się kręci. Rower jest niestabilny w czasie jazdy. To są wady konstrukcyjne, montażowe itd. 

Producent roweru dokonuje zmian w zleceniu na własną rękę w zleceniu od innego producenta rowerów?

Organizuje się demo days w siedzibie producenta. 

To są bardzo ewidentne niedoróbki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

a tu zagadka która kiera to Ritchey WCS za 580zł

 

0087afc06ae1.jpg

 

 

 

chyba było za trudne

1d54b9d9a83a.jpg

 

jak widac wykonanie Ritchey  nie jest jakoś wspaniałe za 5 stów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo - nie zrozumiales fenthina :P

Jego wypowiedz mozna zobrazowac na przykladzie fikcyjnego dialogu dwoch panow z dzialu marketingu

 

-test byl ??

-no byl..

-przeszlo z pozytywnym wynikiem?

-tak,test byl

 

:D

 

Zrozumiałem. Nie rozumiem jednak w jaki sposób zgadzają się tu słupki. Zgadzałyby się wtedy jeśli do tego interesu nie trzeba byłoby dopłacać, czyli dawać klientowi czegoś za friko. Jak coś pada w okresie gwarancyjnym to trzeba zainwestować w już raz sprzedany towar. Można się oczywiście wypiąć, jednak w w/w sytuacjach gwarancja jest respektowana.

Do tego kwestia zaufania do produktu/producenta. 

Niektórym w zupełności wystarcza możliwość otrzymania fabrycznie nowego produktu. Innych nie satysfakcjonuje wracanie z tym samym problemem, niemożność użytkowania, czekanie itd. Jeśli klient ma wracać to wg mnie z tego powodu że chce zainwestować swoje pieniądze po raz kolejny i kolejny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ci odpisze to troche inaczej

 

Firma monsanto /GMO/ ma strasznie duze zaplecze finansowe i swojego czasu byla w US afera bo dzieki kasie wprowadzali do rzadu swoich ludzi tylko po to by forsowali ustawy jak najbardziej dogodne dla nichi I by ci sami ludzie odrzucali ustawy nie wygodne dla nich - nie wspoominajac juz o sfalszowanuch badaniach naukowych

 

Taka sama analogia moze byc i tu..ot wprowadzic swojego czlowieka do konkurencyjnej firmy by zniszczyc opinie na temat danej firmy..a co za tym idzie,poprostu ja zniszczyc do jakiegos czasu-by nop pozniej ja wykupic

 

/tak wiem,nie mam zadnych dowodow..ale tak dziala dziki kapitalizm panowie - tu wszystkie chwyty sa dozwolone

 

kenedi tez stracil zycie bo chcial wyciagnac ameryke z dlugow - i malo tego,szlo miu to calkiem dobrze /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli piszesz o poważnym koncernie, który ma kilka % rynku to jest to na pewno skalkulowane tak, że ew. poprawa kontroli jakości czy zmiana procedur montażowych kosztowałaby więcej niż koszty ew. jednostkowych reklamacji. Co jak co ale księgowość w firmie działa zawsze najlepiej ;)

Ale dyskutowaliśmy o komponentach a nie montażu rowerów. Trwałość czy też jakość ogólna to zdecydowanie nie wszystko. Nie każdy węgiel jest taki sam. Rama pracuje i stosowane są różne technologie tą pracę optymalizujące. Takiego czegoś nie zrobi się z dnia na dzień, bez odpowiedniego zaplecza i przede wszystkim doświadczenia. Taki trek np. od przeszło 25 lat buduje ramy węglowe, ma swój lab opracowujący materiał (np. włókno OCLV), szeroko współpracuje z czołówką kolarzy w każdej z dyscyplin (nie tylko sponsorując ale zbiera bezcenny feedback). Odnoszę wrażenie, że większość patrzy tylko na cenę, masę, kształt i (czasami) geo a totalnie nie bierze pod uwagę tego co nie widoczne na zewnątrz. I ja takie podejście akceptuję w 100% bo cena jest często czymś nie do przeskoczenia a wspomniane "technologie" mają niewielką czy wręcz dla niektórych wątpliwą wartość dodaną. Nie przyjmuję natomiast stwierdzeń, że chińskie są takie same albo lepsze bo są na zasadzie porównań np. ssangyoung rexton do porsche cayene. Mają koła, jeżdżą do przodu i tyłu, a SY ma nawet większy bagażnik ;) a 500KM mi nie potrzebne bo gdzie tym jeździć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam 

Czytając te wszystkie posty myślę ,że każdy ma po trochu rację.

Ostatni post kolegi vdcmike jest według mnie napisany tak jak należy.

Dużo osób zapomina ,że rower znanego producenta to przede wszystkim rama.Większość części jak np. napęd, hamulce itd. są zaporzyczone z innych firm.

Oczywiście firma powinna dbać o to aby efekt końcowy produktu był zadawalający ale wolą przerzucić ewentualną reklamację na firmę ,która dostarcza dane części.

Idąc dalej tym tokiem rama to podstawa i firmy poświęcają długie lata aby ta rama była jak najlepsza przecież ktoś pierwszy musiał wymyśleć czy press fit czy prowadzenie linek w ramie , sztywną oś itd. Wię firma która poświęca długie lata na budowanie ramy nie może się równać z kopią.

 

Chińskie ramy czy komponenty myślę ,że można podzielić na te chińskie i robione przez chińczyków. Są dobre a nawet bardzo dobre a nie które zwykłe badziewie. Myślę ,że na tą chwilę to jeszcze loteria ale jak szlaki będą przetarte i będzie wiadomo od kogo i jaki produkt kupić to można powiedzieć chińskie ramy i komponenty są OK.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki trek np. od przeszło 25 lat buduje ramy węglowe, ma swój lab opracowujący materiał (np. włókno OCLV), szeroko współpracuje z czołówką kolarzy w każdej z dyscyplin (nie tylko sponsorując ale zbiera bezcenny feedback). Odnoszę wrażenie, że większość patrzy tylko na cenę, masę, kształt i (czasami) geo a totalnie nie bierze pod uwagę tego co nie widoczne na zewnątrz.

 

Powiem szczerze, że feedback w postaci zawodowców, którzy za "testy" dostają pieniądze i sprzęt, jest dla mnie marnym feedbackiem. Najcenniejszy feedback to opinie "przeciętnych" rowerzystów, którzy sprzęt kupują za przez siebie zarobione pieniądze.

Jeszcze kilka miesięcy temu miałem podobne podejście do Twojego. Poświęciłem wiele godzin na czytanie przeróżnych for internetowych, setek postów. Osobiście kontaktowałem się z wieloma użytkownikami chińskich ram (kilkoma z tego forum) i na podstawie tego feedbacku uznałem, że lepiej wydać ok. 330$ (plus opłaty celne) za ramę z Chin, niż kilka tysięcy zł za ramę też z Chin ale ze znanym logo.

Zewnętrznie moja flyxii wykonana jest idealnie. Czy wnętrze różni się od tych renomowanych marek? Nie wiem i szczerze mnie to nie interesuje jak układany jest karbon. Kupując ramę brałem pod uwagę trwałość/jakość, cenę, wagę, a w dalszej kolejności wygląd. O ich trwałości przekonały mnie dziesiątki dyskusji na forach, które nierzadko mają po kilka lat.

Czy amatorowi takiemu jak ja rama renomowanej firmy coś by dała? Podejrzewam, że niewiele. Na pewno nie czułbym frajdy z jazdy bojąc się, że na kamieniu czy gałęzi porysuję rower za kilka lub kilkanaście tysięcy.

A tak na marginesie, to gwarancja na "chińczyka" jest dwuletnia.

 

Chińskie ramy czy komponenty myślę ,że można podzielić na te chińskie i robione przez chińczyków. Są dobre a nawet bardzo dobre a nie które zwykłe badziewie. Myślę ,że na tą chwilę to jeszcze loteria ale jak szlaki będą przetarte i będzie wiadomo od kogo i jaki produkt kupić to można powiedzieć chińskie ramy i komponenty są OK.

 

Te szlaki przecierane są od wielu lat i wystarczy trochę poszperać po internecie by wiedzieć, produkty których producentów są godne zakupu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się, że nie bierze się pod uwagę feedbacku od zawodowców bo czytałem o kilkunastu przypadkach gdzie konkretny zawodnik z imienia i nazwiska brał udział w konkretnej zmianie czy to sztywności poprzecznej czy elastyczności tylnego trójkąta, 142+, 148 idt... W czołówce są takie nazwiska, że to producenci się ustawiają w kolejce a zawodnik nie jest na łasce sponsora. Natomiast śmiem wręcz twierdzić, że zwykłych zjadaczy chleba koncerny mają głęboko w d...pie bo przedział entry i mid z roku na rok coraz tragiczniejszy. Np. canyon - wszyscy od kilku lat psioczą na geo tańszych alu a ta ciągle bez zmian a ceny w górę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki trek np. od przeszło 25 lat buduje ramy węglowe, ma swój lab opracowujący materiał (np. włókno OCLV), szeroko współpracuje z czołówką kolarzy w każdej z dyscyplin (nie tylko sponsorując ale zbiera bezcenny feedback). Odnoszę wrażenie, że większość patrzy tylko na cenę, masę, kształt i (czasami) geo a totalnie nie bierze pod uwagę tego co nie widoczne na zewnątrz. I ja takie podejście akceptuję w 100% bo cena jest często czymś nie do przeskoczenia a wspomniane "technologie" mają niewielką czy wręcz dla niektórych wątpliwą wartość dodaną. Nie przyjmuję natomiast stwierdzeń, że chińskie są takie same albo lepsze bo są na zasadzie porównań np. ssangyoung rexton do porsche cayene. Mają koła, jeżdżą do przodu i tyłu, a SY ma nawet większy bagażnik  a 500KM mi nie potrzebne bo gdzie tym jeździć...

 

Chcesz usłyszeć opinię o trekowym karbonie?....

 

1. Haki przerzutki.

a) rozwiązanie typ A, starszy model szos karbonowych tej firmy, wymienialne haki zrobione z ultra cienkim przejściem w miejscu gdzie hak ma się łamać przy upadku; problem w tym że wygina się i bez upadku upośledzając pracę zmieniarki. Do tego hak ten występuje w dwóch rozmiarach otworów mocujących śruby - po co? Śrubki w wersji "cienkiej" są tak krótkie i cienkie że wykręcają się w czasie eksploatacji roweru i są też często za słabo przykręcone w fabryce. Do tego dwa przypadki gdy tenże hak ułamał się z kawałkiem ramy...

B) rozwiązanie B, nowe haki, dużo masywniejsze ale... i tak gną się od zmiany biegów. Oczywiście mini śrubki są w gratisie genialności rozwązania. I też się wykręcają samoczynnie.

c) źle przemyślane prowadzenie pancerza hamulcowego - wchodzi do główki od przodu, trochę poniżej łożyska sterów; pancerz często się łamie w wejściu do ramy.

d) kiepskiej jakości śruby mocujące przelotki do gniazd - śruby są zrobione z qupowatej rdzewnej stali i zdarza się im skisnąć po drodze z fabryki do sklepu - i nie da się ich wykręcić.

e) śruby mostków (karbony za kilkaset zł również, także kokpit aero nowego Madone, cena koło 2000 zł) wykonane z badziewnej rdzewnej stali.

f) pękająca powłoka lakiernicza na prętach karbonowych w wysokich modelach siodeł

g) złamana skorupa siodła, kilka przypadków (wersje karbonowe ale i zwykłe) użytkownicy 70-80 kilogramów, więc żadne obciążenie.

h) beznadziejne prowadzenie pancerzy w kierownicach aero

i) najniższy mostek w czasowych speed conceptach który uniemożliwia pracę hamulca bez luzu na klamce - prowadzenie pancerza jest z dużym oporem ponieważ jest on zagięty pod absurdalnym kątem

j) śruby w nowym speed concepcie od kokpitu, wpuszczone pod durnym kątem, wykonane z bardzo miękkiej stali którą niesamowicie łatwo "rozrobić". 

k) prowadzenie linek w przełajowych karbonach; rozwiązanie takie do tyłka że Chińczycy przy montażu zaginali linki u niemożliwiając poprawne działanie przerzutek (a każda linka to kilkadziesiąt zł za sztukę) O sposobie prowadzenia pancerza do przerzutki z tyłu to nie wspominam bo należałoby "dizajnera" skazać na pracę w montażowni, żeby ten swój patent zakładał w rowerach.

 

O innych genialnych rozwiązaniach pisałem wcześniej.

 

A absolutnym hitem jest owalizująca się mufa suportu bb90 w karbonach, poza najniższymi seriami szos które mają press fita. 

 

Powiedz, który rozgarnięty inżynier czy materiałoznawca mówiący o kilkudziesięcioletnim doświadczeniu w projektowaniu ram karbonowych, wkłada łożyska suportu bezpośrednio do gniazd zrobionych z karbonu?

 

Żaden.

 

A firma daje dożywotnią gwarancję na ramy.

 

http://ballbearingadventures.kogel.cc/2015/05/04/listing-the-most-common-problems-with-bottom-bracket-standards-part-2/

 

BB90

Only used by Trek, BB90 for road bikes and BB95 for mountain bikes uses shimano sized bearings that are pressed directly into the carbon shell of the frame. Although the system is wide, which means stiff, it has a range of issues. The first one is that it basically restricts the user to using shimano or Sram GXP cranks. Any other crank will simply not fit. There is a mathematical chance that it does hold a 30mm spindle, but the bearing sizes that need to be applied are not up to the rigors of someone punching 1000+ watts in a town sign sprint.

The other issue is that the bearings are pressed directly into the carbon. With tolerances on carbon shells being what they are, this could either work well, or not so much. Another problem that I have seen is that the BB shell ovalizes over time from repeated compression of the carbon under pedaling forces. Trek’s solution for either problem is to send out a custom sized ‘V2’ bearing, which is a slightly larger version of the 6805 size that should have fit initially.

Powyżej coś na podparcie moich słów.

Rama w tym systemie będzie miała problem tego typu, jest on poniekąd wpisany w funkcjonowanie tego systemu.

Dorzucę do tego: słaba powtarzalność produktu (różnice w spasowaniu łożysk), wrażliwość na zużycie/zatarcie łożysk, kiepska jakość łożysk i ich uszczelnienia.

Kolejna "mondrość" producenta: środkiem zaradczym na ten problem są łożyska o powiększonej średnicy zewnętrznej z 37 na 37.1 mm. Oczywiście nie jest to rozwiązaniem problemu tylko przedłużenie agonii, kolejnym krokiem jest wymiana ramy.

Obecnie stosowane są łożyska o większej średnicy, wcześniej producent oferował... nakładki na łożyska, metalowe kondoniki o grubości ścianki... 0.1 mm :) Wyobraź sobie jak ta nakładka wyglądała po np miesiącu używania roweru. Po wyjęciu łożyska trzeba było użyć mikroskopu by namierzyć ślady pozostałości po nakładce na łożyska, bo te ulegały dezintegracji.

Moje wnioski "z pola bitwy" są takie: nie wiem jak prosi testują te rowery, bo to co wyciąga się z kartonu to wyjątkowe puzzle, które czasami wymagają weny twórczej żeby je złożyć do kupy. 

Jak dla mnie rowery tej firmy mają tylko jedną mocną stronę: geometrię. Aspekty praktyczne takie jak stosunek "jakości" do ceny to nieporozumienie. 

 

Widziałem trochę innych albo podobnych wpadzioch w produktach konkurencji.

 

Nie dostrzegam żadnego "pomyślunku" w projektowaniu, żadnej kontroli wykonania, działania i jakości.

 

Nie wiem jak dla Ciebie ale dla mnie rower który kosztuje np 60 tysięcy zł powinien być konstrukcyjnie i jakościowo genialny. 

W przypadku takiego doświadczenia żaden rower w tym przypadku nie powinien mieć niedoróbek projektowych a w ramach tych elementów które sama firma dla swoich potrzeb tworzy nie powinno być też żadnych niedoróbek jakościowych. 

Nie biorę pod uwagę tego co dla wszystkich producentów rowerów robią firmy produkujące części - to zupełnie inna (choć na swój sposób podobna) bajka, jednak niezależna od tego co w swojej filozofii ma producent roweru. 

 

Nie wątpię że zwykli nabywcy mogą mieć dobre doświadczenia od każdej możłiwej strony styczności z takim produktem.

 

To co w znacznym stopniu rekompensuje potencjalne problemy to świetna opieka gwarancyjna, która jest w ofercie wielu producentów, to ratuje sytuację i wizerunek. 

 

W tym przypadku jednak ludzie dzielą się na dwie grupy: ci, których interesuje posiadanie sprawnego sprzętu i ci których wkurza konieczność reklamowania produktu. 

 

Gdyby istniała kontrola jakości (tak jak sobie ja to wyobrażam) to większość tych wad nie miałaby miejsca, bo zostałaby wyeliminowana już na etapie prototypu, najpóźniej na etapie testów. Wiele z tych rzeczy jest bardzo łatwa do wyeliminowania, pod warunkiem że sprzęt się sprawdza i realnie trochę go pomęczy. 

By to wyeliminować nie trzeba być specjalistą, fizyko-chemikiem czy innym gieniuszem od dwukołowych zabawek, tylko wykazać odrobinę chęci i zaangażowania by coś z tym zrobić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem: Nie ważne, czy kupisz chińczyka, czy renomowaną markę, bo zawsze może trafić się jakaś wtopa. Jednak, gdy wada produktu stwarza realne zagrożenie życia lub zdrowia to renomowane firmy robią akcje serwisowe/informacyjne, bo inaczej zostały by zniszczone przez sądy, klientów i media.

 

Jeżeli Pan "Chińczyk" wyprodukuje kierownicę, która pęka przy zjeździe z krawężnika i ludzie będą sobie skręcać karki to pewnie tylko tu na formach się o tym dowiemy, a Pan "Chińczyk" zawinie interes i zajmie się produkcją wibratorów pod inną marką po drugiej stronie ulicy.

 

W przypadku renomowanej marki poszkodowanych będzie kilka/kilkanaście osób. W przypadku Pana "Chińczyka" pewnie też kilka/kilkanaście osób, bo skala produkcji inna, ale renomowana marka naprawi błędy, udoskonali produkt i szansa, że trafimy na bubel zagrażający życiu jest znacznie mniejsza.

 

To tak samo jak z jazdą autem z zapiętymi pasami. Po co ja głupi je zapinałem przez tyle lat jak nie miałem wypadku. Jednak zapinam je, bo wiem, ze jest jakieś prawdopodobieństwo, ze kiedyś w coś przywalę.

 

Kupując od Pana "Chińczyka" prawdopodobieństwo, że kierownica mi pęknie jest na pewno znacznie większe niż kupująca renomowana markę.

 

Życie i zdrowie mamy tylko jedno. Czy warto je oszczędzać dla paru papierków? Jak nie jesteśmy zawodowcami i nie mamy worka pieniędzy to po co na siłę kupować karbon? Można kupić aluminium/stal renomowanej marki. Będzie 2 razy cięższe, ale i tak nie walczymy o topowe pozycje w Mistrzostwach Świata XC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś był fajny "zonk"

 

http://www.ht-components.com/ht_portal/product/list?cname=pedal&cname2=road&productCname=pro

 

Pierwsze po lewej.

Ultra hiper duper sprzęt, kompozyty, tytany i cała reszta cudów.

 

Niestety potrafi trzasnąć w najmniej fajnym momencie i spowodować wypadek.

Oś pedału się złamała, bo ma wadę konstrukcyjną.

Jeśli udało się to zrobić zwykłemu Kowalskiemu to pytanie jak taka niedoróba przeszła projektowanie a potem testy?

 

Nie przeszła, bo nie była na testach.


 

 

W przypadku renomowanej marki poszkodowanych będzie kilka/kilkanaście osób. W przypadku Pana "Chińczyka" pewnie też kilka/kilkanaście osób, bo skala produkcji inna, ale Renomowana marka naprawi błędy, udoskonali produkt i szansa, że trafimy na bubel zagrażający życiu jest znacznie mniejsza.

 

Nie poprawi. Będzie puszczać ten sam chłam, nadal. Jest właściwie gorzej, niż lepiej. Przykłady "ulepszania" produktów masz podane wyżej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kidot: odnośnie tego naśladowania/kopiowania przez chińczyków to mogą sobie skopiować co najwyżej to co widać - geo, sztywne osie, poszerzaną podsiodłówkę, niesymetryczne rurki tylnego widła i takie tam ale charakterystyki ramy nie skopiują, podobnie jak kilku bardziej skomplikowanych technologii jak iso speed, active braking pivot nie wspominając o niuansach dot. zawieszenia.

 

@tobo: sam wiesz doskonale skąd to... efekt pogoni za każdym gramem, tyle, że w treku i w kilku innych markach dostaniesz nową ramę bez zająknięcia

 

Odnośnie press-fita bezpośrednio w carbonie to przynajmniej ja mam niezłe doświadczenia z shimanowskimi ale wierzę, że jest to idiotyczne jeśli gołe łożysko jest wciskane w kompozyt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobo: Oczywiście producent dał ciała, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. Jednak jak spłyną do nich informacje o zagrożeniu, a jeśli jest to solidna firma to towar zostanie wycofany. Projekt poprawią i jak następnym razem kupisz analogiczny produkt tej marki to na pewno jest mniejsza szansa, że pęknie, bo się przyłożą do testów.


vdcmike: Właśnie o to chodzi w kopiowaniu. Pracuje w innej branży (maszyny przemysłu spożywczego) Jest w moim środowisku kilka renomowanych marek będących na rynku światowym od dziesięcioleci. Są też firmy (akurat nie chińskie, ale polskie) ,które próbują kopiować/samemu projektować pewne maszyny i idzie im nawet nie najgorzej. Jednak w zastosowaniach gdzie liczy się bardzo dokładny dobór materiałów i ich obróbki w ogóle nie próbują startować. Raz z szefem rozwoju jednej takiej firmy porozmawiałem i pytam się dlaczego. Odpowiedź była prosta. Geometrie można skopiować, dokładny stop materiału można skopiować. Jednak  pozostają niuanse odnośnie obróbki, wykończenia, których nie znamy. Co z tego jeśli mamy ten sam materiał o tej samej geometria, ale jego wytrzymałość jest 2-3 razy mniejsza? To są właśnie dziesięciolecia doświadczenia renomowanych firm i za to się płaci grube pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mowię Ci - nie przyłożą się. Pomijam problemy natury zagrożenia życia (ale te są rzadkością), natomiast chodzi o całą resztę niedoróbek które czynią produkt mniej wartościowym i sprawującym się mniej lub bardziej ułomnie. 

Informacje zwrotne są oczywiście wysyłane, choćby jako element reklamacji, jednak nie zauważyłem by bezpośrednio przełożyło się to na poprawki w newralgicznych miejscach.

 

Niektóre produkty są w ofercie przez wiele lat i mają ewentualnie zmienione malowanie, nic poza tym. 

W mostku za prawie tysiąc zł śruby są miękkie jak plastelina, zamieniam je na kupowane na wagę taniochy które znoszą dokręcanie i warunki pogodowe bez najmniejszego problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam piszesz "Pomijając problemy zagrożenia życia". Właśnie o to chodzi. Kupujące renomowany produkt przeboleje to, że bębenek przestanie mi łapać po dwóch dniach, lub przerzutka będzie źle działała, bo prowadzenie linek projektował idiota. Jednak ryzykować, że pęknie mi kierownica/rama podczas zjazdu z pagórka w lesie wolę już nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe są z alu, alu śrub w mostkach nie stosuje się. 

Dopiero ostatnia generacjia Bontragerów w topowych wersjach ma śruby ti.


Sam piszesz "Pomijając problemy zagrożenia życia". Właśnie o to chodzi. Kupujące renomowany produkt przeboleje to, że bębenek przestanie mi łapać po dwóch dniach, lub przerzutka będzie źle działała, bo prowadzenie linek projektował idiota. Jednak ryzykować, że pęknie mi kierownica/rama podczas zjazdu z pagórka w lesie wolę już nie.

 

Przebolejesz? :) To chyba bardzo głęboko zakopana ironia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jest jeszcze paradygmat kupowania przez "zwykłych Kowalskich" rowerów wyczynowych... jest +10 do lansu na dzielni ale jest też zdziwienie, że utrzymanie kosztuje.

 

Tylko te wszystkie wtopy nie mają nic wspólnego z utrzymaniem. 

Stary xtr był nie tylko "wyczynowy" ale i długowieczny. Dziś sprzedaje się te rzeczy z napomnieniem że one nie mają wyżyć długo tylko być lekkie. 

 

Jak było spotkanie z kolesiami z Shimano to pokazali nam slajd z wyścigu formuły 1 i powiedzieli: "pamiętajcie, dura ace i xtr są jak samochody formuły 1 - oni wymieniają samochód co wyścig"

.....

 

Jak patrzę na tą "jakość" to zastanawiam się jak oni te produkty testują. Gdyby to był sprzęt za tysiące to jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Ale to są dziesiątki tysiecy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, założyciel tematu zadał proste pytanie do UŻYTKOWNIKÓW Chińskiego karbonu. A tu jak zwykle na tym forum, burza między zwolennikami świąt Bożego Narodzenia i świąt Wielkiej Nocy. Proponuję mniej teorii a więcej konkretnych opinii użytkowników chińskich akcesoriów i części rowerowych.

Na marginesie, niektórzy koledzy bez żadnej refleksji deprecjonują chiński rozwój techniczny i technologiczny określając wszystkie chińskie produkty pejoratywnie "chińszczyzną". Niektórzy Europocentryczni użytkownicy forum nie mają odwagi zauważyć, że Chińczycy mają rozwinięty przemysł nuklearny, kosmiczny czy cybernetyczny, i dla wielu chińskich firm produkcja i obróbka karbonu to mały pikuś. Dla apologetów europejskiej jakości proponuję porównać potencjał polskich producentów rowerowych części z karbonu z chińskimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...