Skocz do zawartości

[wrażenia] Mój pierwszy miesiąc jazdy w terenie bez gór.


BratDalton

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś czas temu kupiłem 29era ponieważ zachciało mi się mieć porządny rower w teren i poznawać na nim nowe miejsca. Wcześniej jeździłem szosą i przełajem. Poniżej opisuję moje odczucia z pierwszego miesiąca jeżdżenia. 
 
MOTYWACJA 
Założenia było proste: chcę jeździć więcej w terenie. Motywacji było kilka. 
 
Od kilku lat mam szosę i rower przełajowy. Szosa jest superszybka ale po pierwsze miałem trochę dość jeżdżenia jak tramwaj w kółko po tych samych asfaltach w okolicy a po drugie mam miałem dość walki z kierowcami. Kupiłem w międzyczasie przełaja, a większa opona pozwoliła zwiększyć zasięg rund. Jednak słabe hamulce cantilever i dość agresywna pozycja sprawiają że jazda przełajem nie zawsze była przyjemna. 
 
No i od dzieciaka chciałem mieć Prawdziwy Rower Górski.
 
Naoglądałem się więc przeróżnych modeli 29erów. Przyjąłem kilka kryteriów które uznałem za najważniejsze. Pierwsza rzecz to duża opona a więc do 2.4 cala. Po drugie napęd 2x10. Po trzecie hardtail. 
 
Duża opona miała dawać przyczepność i komfort. Napęd miał być prosty, w szerokim zakresie ale też wytrzymały. Hardtail być w zgodzie z prostotą i zapewnić niższą półkę cenową. 
 
WYBÓR ROWERU
Rozważałem różne opcje z których najfajnieszy wydał mi się OnOne Parkwood 29er. Jego dość niska cena (4000 złotych w czerwcu, 2990 złotych obecnie), duży skok widelca (120), rama mieszcząca opony do 2.8 cala i ogólny osprzęt i waga oraz sprawdzona geometria dawały wszystko czego chciałem. 
 
Miałem też chętkę na samodzielną budowę od zera, ale w żaden sposób się to nie kalkulowało, a ryzykowałem że wtopię z doborem komponentów. 
 
Dość niespodziewanie w ulubionym sklepie rowerowym wpadł mi w oko używany Peak 29er na osprzęcie SLX + korby Deore, RockShox Recon Gold 100mm i z karbonową sztycą. Nie mogłem się oprzeć i go kupiłem za ok. 3500 pln. Po testowym przebiegu "wokół ławki" nie mogłem się doczekać aż na niego wsiądę na dłuższej rundzie. 
 
OCZEKIWANIA 
Moje oczekiwania były wielkie. Wyobraziłem sobie jak świetnie będzie szurać oponą na wąskich singlach, skakać na małych leśnych hopkach i orać podjazdy w okolicy. Zapomniałem jednak przy tym, że mieszkam w Wielkopolsce, w Poznaniu. Najbliższy teren pod taki rower to 15 kilometrów od mojego domu. Jest Zielonka, poligon, Morasko i WPN. Liczyłem, że będzie można szaleć.
 
Najpierw jednak będzie o rozczarowaniach a potem o słodkościach.
 
TEREN PŁASKI
Zacznijmy od tego że 29erem trzeba mieć gdzie jeździć. A jak się nie ma gdzie jeździć to trzeba się tam dokulać. A najczęściej asfaltem, na którym 29er na oponie 2.2 Conti X King jest zrywny jak muł. W porównaniu do szosy czy nawet przełaja to zauważalna różnica na minus. Nawet z zablokowanym skokiem rower jest ociężały. 
 
Myślałem, że dotyczy to tylko asfaltu, że piach i leśne ścieżki będę łykał ekspresowo. Tu raczej się zawiodłem. Rozkulanie 12-13kg roweru nie było takie łatwe i sama jazda "po płaskim" jest raczej nużąca. Pozostaje podziwiać widoki (jeśli są). 
 
WYGODA
Faktem jest że jest wygodniej, mam jednak wrażenie że jestem jak chomik na młynku. Ogumienie chyba samo w sobie pochłania sporo energii. Może to też kwestia pozycji, ale nie czuję żeby nogi pracowały efektywnie. (mam 180, nogę 90, ramę L, mostek 100mm, kierę 71cm). Do dopracowania, ale nie jestem w pełni zadowolony. 
 
To wiąże się z kolejną sprawą: wysokość siodła. Jak już się dojedzie do miejsca gdzie można poszaleć technicznie to konieczne okazuje się obniżenie siodła. Wysokość która zapewnia że noga podaje jak na szosie nie pomaga na technicznych zjazdach. Dodatkowo mam tę nieszczęsną karbonową sztycę więc ciągła regulacja nie jest dobra bo będzie niszczyła drogocenny wyngiel. No to zdecydowałem że jeżdżę ze sztycą niżej. I na płaskim jest średnio.
 
TEREN NIEPŁASKI
Wjechanie w teren pagórkowaty, gdzie korzenie, kamienie i piach, no to jest inna bajka. Aż miło patrzeć jak amor łyka nierówności (i aż chce się mieć ze 120mm skoku). Oponki też ładnie pracują, choć przez niskie ciśnienie zdarza mi się jakby się zawijała trochę opona. 
 
Zjazdy więc to super sprawa, zwłaszcza że tarcze po moich doświadczeniach z cantileverami to zdecydowanie najlepsza rzecz. Mam trochę obaw technicznych: nie wszędzie umiem dobrze zjechać bo siodło zawadza (albo rąbek w spódnicy), ale i z tym sobie poradzę. 
 
Podjazdy to już większe schody. Inaczej technicznie się wjeżdża na MTB niż szosą: podjazdy są z reguły krótsze ale ostrzejsze. Trzeba więc inaczej zmieniać biegi, więcej patrzeć na co się wjeżdża (uwaga, korzeń!) i generalnie uważać. To też inny rodzaj wysiłku więc i możliwości organizmu muszą się dostosować.

 

NADZIEJE NA PRZYSZŁOŚĆ?
Na co jeszcze liczę? Wyprawa w góry. Nakręciłem się na szlak sudecki na podstawie relacji kolegi Patryke. Mam torby na rower od Triglav. Chciałbym wykorzystać rower do jazdy po terenie gdzie faktycznie są zjazdy dłuższe niż 100 metrów i gdzie faktycznie jest sens wtaczać się pod górkę w celu innym niż żeby zaraz zjechać z powrotem (np. widoki, biwak gdziekolwiek  :D). 
 
Od strony sprzętu myślę nad sztycą regulowaną z kierownicy ale odstrasza cena i awaryjność tego wynalazku. 
 
Ostatecznie rower jest dla mnie narzędzie do zabawy w podróży z A do B. Nie ścigam się, ale jeżdżę dość szybko i często. Lubię długie wypady, lubię roadtripy i naturę. Jeśli 29er się nie sprawdzi w ciągu przyszłego sezonu pomyślę co dalej. Wciąż mam szosę i przełaja. 
 
No, to tyle. Może komuś pomoże w podjęciu decyzji :)
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba padłeś ofiarą swoich zbyt wysokich oczekiwań po przesiadce z wyścigówki do terenówki :)

Generalnie nie mam odczucia że mój HT 29" jest ociężały, no ale nie używam balonów 2,4, rower waży niewiele ponad 10 kg. Śmigam nim po górkach, a i asfalt się zdarzy. 

 

Mam też crossa na wąziutkich oponach z 4 atmosferami do pomykania po asfalcie i choć daleko mu do szosy to jakieś porównanie wyścigówka vs terenówka mam. To po prostu inne rowery. Żaden nie jest lepszy/gorszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażenia ciekawe. Sam mam plan przesiąść się z 26" na 29era choć nie zamierzam zakładać opon większych niż 2.0. Poza tym Peak w rozmiarze L wydaje się zbyt duży na osobę o wzroście 180cm. Ja zastanawiam się nad rozmiarem S lub M. Chodzi mi jeszcze przez myśl 27,5"

Też mi się wydaje, że zbyt dużo oczekiwałeś od roweru i chciałeś mieć dwa rowery w jednym.

Mnie ciekawi czy są osoby zawiedzione przejściem na duże koło i gdyby miały nieograniczony budżet zmieniłyby rower na 27,5"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniżej opisuję moje odczucia z pierwszego miesiąca jeżdżenia

 

Dzięki za podzielenie się swoimi odczuciami. Myślę,że z czasem wrażenie ociężałości może zniknąć :) Przynajmniej ja tak mam z moim pierwszym góralem. Nie jest to co prawda 29er, tylko 27,5 na kapciu 2,0, ale jest masywny i duży (bo lubię wyciągniętą pozycję na rowerze) i waży pod 14 kg. Wcześniej jeździłem zawsze na szosach i trekingach i wszystkim co pomiędzy. MTB nigdy dotąd nie miałem.

 

Po pierwszych przejażdżkach po mazowieckich pagórkach i piaskach byłem nieco rozczarowany. Po lekkim terenie (też trochę w górach) jeździłem wcześniej na stalowym trekingu z dość krótkim tylnym trójkątem, trekingowymi przełożeniami i kapciem 700 X 42 i oczekiwałem chyba w sumie "czegoś podobnego tylko bardziej".

 

Po niedługim czasie przestawiłem się jednak bez problemu na mtb, wrażenie mułowatości zniknęło, za to fun z jazdy i "jeżdżalność" :) jest nieporównywalnie większa. Na urlop jadę pierwszy raz w góry góralem i już nie mogę się doczekać :)

 

pzdr

Fawlty

 

edyta: w trekingu po górach było jednak chyba 700 x 45c (28 X 1,75), a nie 700 x 42c.

Edytowane przez Fawlty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, interesujący tekst, jeśli można dopiszę od siebie, bo stałem niedawno przed podobnym wyborem:)

Ja po jednym sezonie z szosą też miałem już serdecznie dość i częściej zacząłem sięgać po wciąż posiadanego mtb na kołach 26 cali.

Chodziło o to, że moja budżetowa szosówka (osprzęt Sora) posiadała słabej jakości koła, które np. po intensywnym hamowaniu się rozcentrowywały, albo tłukłem je na dziadowskich asfaltach itp., w rezultacie ten efekt "need for speed" zaczął znikać równie szybko jak się pojawił :/  Na rowerze mtb 26cali omówmy się można jeździć po drogach, ale miałem świadomość tego, że podczas dłuższych wypraw (~130km) pakowane w korbę watty rozmywały się na oporach toczenia stosunkowo grubych semi-slicków o małej średnicy, to był kres, podczas, gdy na szosówce można było zrobić 230km bez specjalnego wysiłku...
Szosówkę ostatecznie sprzedałem.

Owszem bardzo chciałem kupić 29era, ładnie wyglądają, modne itp. ALE najbardziej przerażał mnie fakt tych malutkich blatów na korbie, co mi po dużych kołach, skoro na trasie - a jeżdżę tak 70-80% drogami (Górny Śląsk) - trzeba by kręcić sporego młynka, poza tym opony pewnie od razu bym zmieniał na semi-slicki, żeby tak nie szumiały... koszty niepotrzebne przystosowania roweru do tego, do czego nie jest przeznaczony! Przemyślałem to dobrze, przespałem się z tym... i ostatecznie kupiłem lekki rowerek krosowy na sztywnym karbonowym widelcu, przyzwoitym osprzęcie, którym po prostu fajnie się śmiga po drogach, a i w leśne ścieżki i szutry można skręcić. 

Pozdrawiam

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przeprosić, bo rozmiar jest M! Rama to model 2014, a więc M to 17 cali. 

 

Co do oczekiwań, faktycznie były wysokie. 29er to dla mnie eksperyment więc nie obrażam się na rower, jest gdzie pojechać nim, to na pewno :) przez teren leci jak przecinak, najbardziej nie mogę się doczekać prawdziwych gór.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@montell81 Mam pewne doświadczenie z 26", 650b i 29". Oczywiście, lata jeździłem na kołach 26", ale kiedy pojawiły się 29" i coraz więcej ludzi na dużych kołach zaczęło mi odjeżdżać, postanowiłem 3 lata temu coś z tym zrobić. Nie miałem dość pieniędzy na dobry rower 29", ale okazało się że mój Cannon Taurine spokojnie przyjmie koła 650b, więc złożyłem lekkie koła u Daveo. Jazda? Rewelacja, znacznie poprawiona dzielność roweru na korzeniach i na zjazdach, łatwiejsze utrzymywanie prędkości na płaskim, i wszystko to bez zauważalnego pogorszenia zwinności roweru w ciasnych zakrętach. Niestety, z pewnych względów miałem 1,5 roczną przerwę w jeżdżeniu. Ponieważ wiedziałem że nie będę już mógł startować w maratonach MTB, minionej jesieni namówiony przez LBS, postanowiłem spróbować z rowerem FS. Był dostępny w dobrej cenie Scott Spark 920 model 2015. Poprzekładałem na niego najlepsze części z Cannona i złożyłem u Daveo lekkie koła na chińskim karbonie, wyszedł kompletny rower (z pedałami i koszykiem) o wadze 10.9kg. Jaka jazda? Mieszane uczucia, dzielność w trudniejszym terenie wyraźnie wzrosła w stosunku do 650b, średnia prędkość z jazd również większa (chociaż się tego nie odczuwa), ale w ciasnych zakrętach to kobyła, trzeba się naprawdę starać żeby nie wyhamowywać i zmieścić się w zakręcie. Wniosek? Dla moich 172 cm wzrostu fajniejszym rowerem dla funu jest 650b i gdybym miał wybór to wolałbym Sparka na średnich kołach. Ale do maratonów to zdecydowanie 29" dla zysków w większej prędkości i mniejszym zmęczeniu na trzepiących trasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz, to masz za dużą ramę. Przy prawidłowo dobranej wielkości ramy i ustawieniu roweru zjazdy nie stanowią problemu. Na zjazdach nie siedzi się na siodle, tylko za nim trzyma się dupsko. Siodło ustawia się tak, żeby pedałować optymalnie. Jeszcze nigdy w górach nie miałem myśli, że mi siodło w czymś przeszkadza. Zamulenie roweru wynika z ciężkich kół i ogólnej wysokiej wagi. Przyzwoite koła kosztują połowę kwoty, jaką dałeś za ten rower.

Zwijanie się opony wynika z faktu, że masz za wąskie obręcze. W tej chwili standardem jest wewnętrzna szerokość 23mm. Niebo, a ziemia w prowadzeniu i jeździe.

 

100mm amora to prawdopodobnie więcej, niż kiedykolwiek w najbliższym czasie będziesz potrzebować. Wiecej skoku, to więcej bujania i mniej efektywności. Nie przyda Ci się koło komina, ani na singlach w górach nic więcej. Więcej skoku będzie oznaczać nudę i bujanie.

 

 

29er w wadze 10-11kg to maszyna, która przyśpiesza jak szosówka. A przełajem możesz co najwyżej wdychać za takim kurz. Rower przełajowy (zgodnie z UCI) w tej chwili ma maksymalnie opony 33mm z przodu. No to na większości szutrów raczej cierpienie oznacza.

 

Obawiam się, że jeśli masz w tej chwili źle ustawiony rower i ciężkie koła, to nie będziesz mieć pozytywnych wrażeń po przesiadce z szosy. Trzeba wydać wincyj kasy po prostu. I wierz na słowo. Warto.

 

Na początek zrób tubeless ghetto. I zmień opony na zestaw RoRo przód, RaRa tył. To da Ci jako takie pojęcie, jak się jeździ na lżejszych kołach o mniejszych oporach toczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Mateusz za lekturę i rady! 

 

Z tego co piszesz, to masz za dużą ramę. Przy prawidłowo dobranej wielkości ramy i ustawieniu roweru zjazdy nie stanowią problemu. Na zjazdach nie siedzi się na siodle, tylko za nim trzyma się dupsko. Siodło ustawia się tak, żeby pedałować optymalnie.

 

Co do ramy to się poprawiłem, ale nie mogę edytować posta, rama jest M a więc 17 cali, to chyba jest okej.

 

Co do siodła, mam wrażenie że albo jest za nisko żeby wydajnie pedałować albo za wysoko na żeby pracować nogami tak jak sobie wyobrażałem na zjazdach. Dupsko oczywiście daje się wysunąć, ale rower pracuje też w pionie. Są nieraz takie uskoki że ratuje tylko lekki przysiad, a w razie nieuchronnej gleby - wypięcie SPD i podparcie nogą. Jak jest siodło wysoko to można przydzwonić i jest dalej do ziemi. Pokombinuję z tym, może to kwestia wprawy. 

 

Na początek zrób tubeless ghetto. I zmień opony na zestaw RoRo przód, RaRa tył. To da Ci jako takie pojęcie, jak się jeździ na lżejszych kołach o mniejszych oporach toczenia.

 
To zrobię, bo nic tak nie cieszy jak samoróbka :D Ale na początek nie chciałem sobie dokładać zagadnień. System tubeless trzeba też rozeznać (mleczko, instrukcja, jak pompować) a chciałem zacząć jeździć po prostu.

 

Moje obręcze Taurus 2000 z zewnątrz mają 26mm, a wewnątrz 19mm, czyli faktycznie można by wziąć szersze. Czyli mówisz że wewnętrzna szerokość od wewnątrz to 23mm?

Edytowane przez BratDalton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po przesiadce z 26 na 29 nie odczułem jakiegoś specjalnego zamulenia.  MTB nie wszędzie się sprawdzi i dotyczy to zarówno 26 , 27,5 jak i 29.

Z tego co odczułem już po pierwszej jeździe na 29 to wrażenie, że jest wygodniejszy i bezpieczniejszy ( zwłaszcza na zjazdach)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Moje obręcze Taurus 2000 z zewnątrz mają 26mm, a wewnątrz 19mm, czyli faktycznie można by wziąć szersze. Czyli mówisz że wewnętrzna szerokość od wewnątrz to 23mm?

Do balona 2.4" to nawet nie ma co podchodzić z takimi obręczami. Masz bardzo duży "efekt żarówki".

Albo kapcie, albo obręcz do zmiany. Jak obręcz to w praktyce całe koło.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, interesujący tekst, jeśli można dopiszę od siebie, bo stałem niedawno przed podobnym wyborem:)

Ja po jednym sezonie z szosą też miałem już serdecznie dość i częściej zacząłem sięgać po wciąż posiadanego mtb na kołach 26 cali.

Chodziło o to, że moja budżetowa szosówka (osprzęt Sora) posiadała słabej jakości koła, które np. po intensywnym hamowaniu się rozcentrowywały, albo tłukłem je na dziadowskich asfaltach itp., w rezultacie ten efekt "need for speed" zaczął znikać równie szybko jak się pojawił :/  Na rowerze mtb 26cali omówmy się można jeździć po drogach, ale miałem świadomość tego, że podczas dłuższych wypraw (~130km) pakowane w korbę watty rozmywały się na oporach toczenia stosunkowo grubych semi-slicków o małej średnicy, to był kres, podczas, gdy na szosówce można było zrobić 230km bez specjalnego wysiłku...

Szosówkę ostatecznie sprzedałem.

Owszem bardzo chciałem kupić 29era, ładnie wyglądają, modne itp. ALE najbardziej przerażał mnie fakt tych malutkich blatów na korbie, co mi po dużych kołach, skoro na trasie - a jeżdżę tak 70-80% drogami (Górny Śląsk) - trzeba by kręcić sporego młynka, poza tym opony pewnie od razu bym zmieniał na semi-slicki, żeby tak nie szumiały... koszty niepotrzebne przystosowania roweru do tego, do czego nie jest przeznaczony! Przemyślałem to dobrze, przespałem się z tym... i ostatecznie kupiłem lekki rowerek krosowy na sztywnym karbonowym widelcu, przyzwoitym osprzęcie, którym po prostu fajnie się śmiga po drogach, a i w leśne ścieżki i szutry można skręcić. 

Pozdrawiam

Marek

 

"lekki rowerek krosowy na sztywnym karbonowym widelcu," jaki to rowerek ?

 

a szybkie 29er'y tez sa:

https://www.orbea.com/us-en/brands/alma/

 

idealny 29er na plaski teren lesny a doazd asaltem tez bylby w miare szybki.

szkoda ze taki drogi, 27k pln.

Edytowane przez reba29er
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło już kilka lat od wprowadzenia 29erów, nie są to już nowości, są ogólnodostępne.

Wiele wątków na ten temat było poruszanych, jednak większość rozmów zamknięta została w 2013r., gdzie 29er wchodził przebojem na rynek, wypierał 26", a jeszcze nie do końca popularny był 650b. Czy teraz, po kilku sezonach, po pierwszej fascynacji i zauroczeniu, gdy oba standardy rozwijają się w podobnym tempie ktoś zamierza przy najbliższej modernizacji sprzętu przejść na 27,5"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13,5 kg jak na średniego tłenynajnera to nie jest źle. Oczywiście, że można  zejść sporo na kołach ale wiele zależy od samych opon i ciśnieniu w nich. Jeśli wybieram się na asfalt, to zawsze ładuję ponad 2,8 i później, przed zjazdem w teren upuszczam "na oko". Jak kupiłem mój rower, to ważył 15,1 kg. Po zmianie kół i napędu spadłem do 13,1 a jeszcze zejdę po zmianie opon na bezdętki (aktualnie ciężkie Rapid Roby), jednak bardziej zależy mi na wytrzymałości niż na lekkości.

 

P.S. Nigdy nie zrozumiem obliczania rozmiarów ram w rowerach, dla mnie to czarna magia. Kolega w ub. roku kupił Cube Acid L 19" bo tak wychodziło z przelicznika i wstępnie mu pasowało (180 cm). Kiedy niedawno zamieniliśmy się rowerami na mojego Speca (21") to nie chciał go oddać tak mu się pozycja podobała (bardziej "wyłożona") i prędkość której na swoim Cube nie mógł osiągnąć. Czyli teoria swoje, a praktyka swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy teraz, po kilku sezonach, po pierwszej fascynacji i zauroczeniu, gdy oba standardy rozwijają się w podobnym tempie ktoś zamierza przy najbliższej modernizacji sprzętu przejść na 27,5"? 

 

Jeśli chodzi o XC raczej nic nie wskazuje, żeby 27,5 mogło być jakimkolwiek zagrożeniem dla 29 cali. Zawodowy peleton nie jest oczywiście jakimiś wielkim wyznacznikiem dla amatorów, ale tam 27,5 jest wciąż niszą, nawet wśród kobiet. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek zaczęła się masowa przesiadka z 29 na 27,5. Ponoć nawet Schurter ma startować na olimpiadzie na 29 calach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie kusi w drugą stronę czyli dokupienie gravela bądź szosy do MTB. Z ciekawości jak to jest na taki rowerze - codziennie na MTB robię 20km rano do pracy w średnio 55min bez jakiegoś przesadnego napinania się, zastanawiam się czy na czymś dedykowanym do asfaltu nie było by szybciej i lżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie po napisaniu tego tematu udało mi się wymienić słabe hamulce w przełajce na mocniejsze (ale wciąż cantilever) i robie testy porównawcze, tzn. stałą trasę do pracy wokół lokalnego jeziora robię na zmianę przełajką. W przyszłym tygodniu pojeżdżę znów MTB to napiszę i nawet ze stravy mogę Ci pokazać zapisy. 

Jak na razie przełaj wydaje się bardziej zrywny i dynamiczny, ale też bardziej telepie. Nawierzchnia raczej szuter/asfalt/ubita ziemia z piachem i sporadyczne korzenie. Na korzeniach zdecydowanie wolniej ale poza tym ciśnie jak rakieta, aż miło było znów wśiąść.

Ale trzeba porównać czas żeby realnie ocenić bo mniejszy laczek i sztywny wideł powoduje wrażenie szybszej jazdy bo rower jest twardszy. 

W gravelu/przełaju plus wg. mnie to możliwość lżejszej touringowej jazdy/bikepackingu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie wniosków z tego wątku oraz z tego wywiadu (podcast) dokonałem kilku korekt które znacząco poprawiły wrażenia z jazdy, przynajmniej na płaskim: 

 

1) siodło
 

Okazało się, po dokładnym pomiarze, że dwie rzeczy miałem ustawione źle. Przesunięcie siodła względem mostka: siodło było za daleko. Wysokość od suportu: siodło było za nisko o kilka dobrych centymetrów. Suport w MTB jest wyżej niż w przełaju więc nie odczułem tego początkowo a wtedy ustawiałem "na czuja". Druga sprawa, carbonowa sztyca była za słabo dokręcona i siodło opadało powoli w trakcie jazdy co zauważyłem dopiero po jakimś czasie. 

 

2) ciśnienie opon

 

Niższe ciśnienie powoduje że drobne nierówności (drgania) są lepiej wybierane, nie czuje się drgań wynikających z prędkości więc powstaje wrażenie wolniejszej jazdy. Niższe ciśnienie jest generalnie lepsze ponieważ energia idzie w oponę a nie w ciało, ale z ciekawości dopompowałem koła i faktycznie odczucie prędkości jest inne przy trwardszej kiszce. Prędkości są jednak podobne, a komfort jest wyższy przy niższym ciśnieniu. 

Najbliższy upgrade to system tubeless żeby odciążyć koła. W przyszłym roku szersze koła i może większy laczek jak zajadę te opony.

Ku przestrodze, dla potomnych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tubles nie odciąży Ci kół. Usuniesz dętkę ale wlejesz mleko, a przy getto tubles dojdzie i tak opaska z dętki. Kupisz opony tubles to będą one cięższe. Jest sporo mitologii w tym temacie. Główna zaleta to większa odporność na drobne uszkodzenia i dobicia, reszta to pobożne życzenia włącznie z tak wychwalaną możliwością użycia bardzo niskiego ciśnienia. Zresztą walka o kilka gramów na kołach to ma może sens przy ściganiu się na naprawdę wysokim poziomie, a reszta to sztuka dla sztuki. Za to szerokie obręcze jak najbardziej tak :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...