Skocz do zawartości

[wypadek?] Usiłowanie morderstwa? - próba rozjechania samochodem


Rowert

Rekomendowane odpowiedzi

Odnośnie ścieżki rowerowej po drugiej stronie ulicy to czy miałes na nią możliwość wjechać? KC art. 94

 

Art. 94.

 Warunek niemożliwy, jak również warunek przeciwny ustawie lub zasadom współżycia społecznego pociąga za sobą nieważność czynności prawnej, gdy jest zawieszający; uważa się za niezastrzeżony, gdy jest rozwiązujący.

 

 

Co z tego że ścieżka jest po drugiej stronie ulicy jeżeli infrastruktura nie przewiduje przejazdu, lub nawet po tej samej stronie jeżeli brak zjazdu na nią. Konieczność przeprowadzenia roweru oznacza, że stajesz się pieszym, a pieszemu, w większości przypadków, po jezdni chodzić nie wolno (warunek przeciwny ustawie), dodatkowo są jeszcze w Polsce takie kurioza jak zakaz deptania trawników. Tak więc jeżeli masz możliwość korzystania ze ścieżki to z nij korzystaj jeżeli nie to nikt nie może na tobie tego wymusić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Podjeżdżam do świateł i jeden ze stojących kierowców którego mijam zaczyna się na mnie wydzierać "gdzie ulicą jeździsz ", prawdopodobnie mniej kulturalnie, ale audycja w słuchawkach była ciekawsza, więc się nie przysłuchiwałem.

Pierwszy błąd.

Ktoś się drze nawiązać kontakt wysłuchać i jak ma racje wytłumaczyć czemu go wiasz przeprosić ogólnie załagodzić.

Jak nie ma to spróbować porozmawiać i załagodzić.

Agresja i olewanie zawsze doprowadzi do eskalacji agresji agresora a zostawianie takiego za sobą to dość niebezpieczne.

 

Drugi błąd że nie skończyłeś zgłaszać na  alarmowym.

On by na 99% odjechał ale by go zatrzymali jeszcze tego samego dnia.

Straciłby czas tłumaczył  by się i następnym razem by trzy razy pomyślał.

To ze łamiesz przepisy nie powoduje że on może łamać. Nie ma takiej opcji. NIC go nie tłumaczy z zachowań niebezpiecznych.

 

 

Czy zgłaszać... :D

Jak masz odwagę żeby ponieść konsekwencje...

Pamiętaj że to ty zahaczyłeś jego lusterko łamiąc przepisy bo wymijanie jak nie ma miejsca to raczej się nijak nie broni.

Jak gość znajdzie ten wątek to będziesz mu płacił za lusterko a to nawet kilka tyś może cię zaboleć. Przyznałeś sie publicznie do spowodowania kolizji. 

 

 

Ale on będzie się ciągał po policji i z sporą szansą zostanie mu przedstawiona propozycja przyjęcia mandatu za stworzenie zagrożenia a jak nie przyjmie to sąd.

Należało by zgłosić bo takie wezwanie na policję powoduje że delikwent przestanie się czuć anonimowym uczestnikiem ruchu i będzie wiedział że każdy może na niego donieść a wie że zachował się źle .

Ale nie byłeś kryształowy i możesz dostać po tyłku.

 

I nie wiem jak jest w warszawie ale często słyszę od różnych krakowiaków jak jest źle na drogach Krakowa...

Nie widzę tego. A jeżdżę często po głównych drogach nieraz zdarza mi sie lądować na skrajnym lewym z trzech.

Nie widzę tej agresji i złośliwości.  Jak się nie leci na chama a z jakąś komunikacją z kierowcami to naprawdę jest nieźle.

Pomijam że często widzę jak przed rowerzystom na takiej nieruchliwej 29 potrafi otwierać się środkiem kanał.

 

Więc jak sie ma częste takie zwarcia  trzeba by naprawdę zastanowić się czy aby to tylko kumulacja buraków w autach czy może nasze zachowania.

Czasem wystarczy wystraszyć kierowcę żeby się zirytował i wybuchł.

Miałem taką sytuację z drącym się oszołomem.... chwila rozmowy wypluł mi o co mu chodzi. No cóż był przekonany że go nie widzę i że mu wjadę pod koła. Przeprosiłem wytłumaczyłem powiedziałem ze nie chciałem i rozstaliśmy sie z uśmiechem jeszcze powiedział żebym jechał przed nim.

Podejrzewam że jakbym odpowiedział agresją albo zignorowaniem to miałbym podobną spiralkę jak Ty. 

 

I rozumiem czemu kochasz śmieszki ja też je kocham miłością prawdziwie szczerą.

Ale trzeba się męczyć a jak już jedziesz ulicą to pamiętaj że jesteś jakby intruzem.  Moja wina przepraszam dziękuje i w drogę.

 

 

 

dodatkowo są jeszcze w Polsce takie kurioza jak zakaz deptania trawników.

 

Nie chce się upierać ale już chyba nie.

 

 

 

Pokaż mi gdzie zrobili śluzę, która ma "pomagać" w jeździe na wprost.

 

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,14994980.html?i=2

 

https://www.google.pl/maps/place/Karmelicka,+Krak%C3%B3w/@50.0694034,19.9261134,3a,90y,143.78h,77.48t/data=!3m7!1e1!3m5!1sXb1I5s2iv1_R3iPfilbLzw!2e0!6s%2F%2Fgeo1.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3DXb1I5s2iv1_R3iPfilbLzw%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D81.861809%26pitch%3D0!7i13312!8i6656!4m2!3m1!1s0x47165b08f9977d51:0x4349b6280a4dda56?hl=pl

 

kolejną masz na Łobzowskiej

 

https://www.google.pl/maps/@50.0711616,19.9296287,3a,75y,334.91h,75.22t/data=!3m7!1e1!3m5!1sG1xErULR10pJKlmlMpj40w!2e0!6s%2F%2Fgeo0.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3DG1xErULR10pJKlmlMpj40w%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D159.05606%26pitch%3D0!7i13312!8i6656?hl=pl

 

One są jeszcze z takimi fajnymi pasami żeby dało się auta wygodnie wyprzedzić ;)

 

 

 

Sam jeżdżę rowerem i zawsze się zastanawiam stojąc grzecznie za samochodami dlaczego wszyscy pchają się pod same światła. Nie ma z tego żadnego pożytku a jedynie tworzenie niebezpiecznej sytuacji wyprzedzania na skrzyżowaniu!.

 

Po to żeby:

 

Pojechać szybciej niż auta.

Zdążyć przejechać na zielonym bo jak masz przed sobą 5 aut to nie am szans.

Nie dać się wyprzedzić tej wspomnianej przez ciebie osobie która się wlecze i często blokuje potem auta przed tobą i już wtedy nie masz szans wyprzedzić auta i takiego marudera.

 

Owszem na drogach "szybkich" często  staje za drugim trzecim autem choć czasem żałuję ale w centrum w ciężkim ruchu i tak ja wyprzedzam a oni przeszkadzają więc jakby bezsensu.

Czasem żeby szybciej zjechać bo jak startuje jako pierwszy to daje ostro i zazwyczaj jak pierwszy ruszy to ja jestem już za skrzyżowaniem jak ruszam za wolno ruszającym autem to muszę wolniej bo jest ryzyko że jednak się nagle zatrzyma i ja już nie zdążę lądując mu na zderzaku.

 

Dzisiaj na Saskiej  miałem zostać za autami ale nie wytrzymałem bo dwa diesle po prostu mnie chciały zadusić...

Owszem zjechałem po ruszeniu do prawej wiec mnie jeden spokojnie wyprzedził a drugi dogonił za zatoką autobusową więc jakby to powiedzieć ja bym sporo stracił ruszając zza niego.

 

https://www.google.pl/maps/@50.0484646,19.982424,3a,75y,310.52h,73.95t/data=!3m6!1e1!3m4!1smiOVXJlRoFSFeAPajL5fvw!2e0!7i13312!8i6656?hl=pl

 

A tu np dla tego wyprzedzam żeby być widocznym żeby auta nie chciały mnie wyprzedzać jak jestem na środkowym pasie. No i wskazane jest sie rozpędzić przed stopniem wodnym bo to parszywy podjazd. Więc wchodzę na pierwszą. (teraz tylko środkowy pas jest do jazdy na wprost)

 

https://www.google.pl/maps/@50.0883032,19.9732972,3a,75y,37.95h,86.31t/data=!3m6!1e1!3m4!1s_gKFUIEJTQUOn3p5YeUFKQ!2e0!7i13312!8i6656?hl=pl

 

O a tu z kilku powodów.

Po pierwsze żeby mnie widzieli bo jest to parszywe miejsce.

 

Po drugie  żeby nie jechać w kolumnie bo z prawego ryją się na lewo do skrętu w Strzelców  a że to cwaniaki więc jadą szybko prawym i mnie mogą nie zobaczyć w kolumnie.

Po trzecie jak startuje z pierwszej pozycji to zawsze mam ubaw (jak się trafi) z cwaniaka na prawym który auta normalnie wycina a mnie na rowerku z sakwami i dzieckiem  nie może :)

Po czwarte i tak ich za chwile wyprzedzę....

Po piąte podjazd do skrzyżowania jest pod górę i ciężko ruszyć a pierwsza pozycja jest już an wypłaszczeniu wiec nie zablokuje nikogo...

 

Mam dalej wymieniać ;)

Z zasady bo i tak jadę szybciej a oni i tak nie będą mieli problemu żeby mnie wyprzedzić  kawałek dalej jeśli taka będzie moja dobra wola a zawsze staram się dać tą możliwość.

 

Są miejsca i pory gdzie to nie ma sensu  np. 29 w porze bez korków ale często i tak pojedziesz szybciej np 29 jak są korki  i tam to już czasem cała kolumna jedzie za mną bo i tak następne światła stoją więc się już część nauczyła ze ja pojadę a oni i tak utkną więc jadą grzecznie za rowerem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie było chyba tutaj szanownego kolegi @KrisK a szkoda bo już na początku wyjaśnił w czym rzecz. Więc dobra rada to nie "zlewajcie" wszystkich co się w jakikolwiek sposób czepiają bo jak to bywa w tym przypadku często mają rację. Tym bardziej wk..ce jest taka zlewka jak kierowca widzi słuchawki w uszach. Wymijanie samochodu w taki sposób to też coś w stylu "mam cię w d..". Spokojny ze mnie człowiek w tym za kółkiem też ale w tej sytuacji i tak porozmawiał bym z "olewającym" więc wymijanie nie miało by sensu. Zakładanie z góry, że ktoś jest "psychopatą" świadczy tylko o poziomie "zakładającego". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Po to żeby:

 

Pojechać szybciej niż auta.

Zdążyć przejechać na zielonym bo jak masz przed sobą 5 aut to nie am szans.

 

Jeździsz szybciej niż auta? Wątpię.

Postaw się w sytuacji kierowcy który nie zdąży na zielonym bo kiedy czekał na światłach minęło go 5 rowerzystów.

Jeśli chcemy być równoprawnymi użytkownikami jezdni to trzeba tak traktować innych. Jeśli mielibyśmy stosować prawo silniejszego - to nie mamy szans niestety.

 

Rozumiem, że sytuacja kiedy sprawny rowerzysta szybciej ucieka ze skrzyżowania jest korzystna. Niestety w tej sytuacji nie można takich manewrów zabronić innym "rowerzystom" a zauważyłem, że to "mieszczuchy" zawsze pchają się na front.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jak startuje z pierwszej pozycji to zawsze mam ubaw (jak się trafi) z cwaniaka na prawym który auta normalnie wycina a mnie na rowerku z sakwami i dzieckiem nie może :)

To, ze dla radochy ryzykujesz własnym życiem czy zdrowiem jestem w stanie zrozumieć, ale ze ryzykujesz zdrowiem własnego dziecka to już tego pojąć nie mogę :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździsz szybciej niż auta? Wątpię.

 

A nie?

Średnia z ostatnich 212km między tankowaniami to.... 16km/h

z 4365 21km/h a w tym jest ponad  700km po autostradzie gdzie średnia była ponad 100 :D

Tak tak to średnie z samochodu....

Miasto rządzi się swoimi prawami korka.

 

Nawet na  takiej spokojniej 29 spokojnie możesz jechać szybciej od aut.

 

Z zasady po mieście jeżdżę rowerem bo jest  szybciej niż autem więc nie bardzo rozumiem o co Tobie chodzi z tym pytaniem :D

 

I druga sprawa to tak bardzo często wyprzedzam auta w ruchu albo snuje się za autem jadącym wolniej niż ja bym mógł.

Mit szybkiej jest najczęściej iluzją siedzącą w głowie gorszych kierowców.

Ata gorzej startują i wcześniej i częściej muszą hamować niż rower. Więc w mieście gdzie masz co kilkadziesiąt metrów start stop możesz spokojnie rowerem przeganiać auta.

Dość często jadąc ktoś przed mną wyprzedza rower i leci ja odpuszczam i jadę za rowerem.

Piesi przechodzą ruch porzeczy przepływa a kilkaset metrów dalej rower spokojnie wyprzedza delikwenta a ja staje na końcu koreczka za szybkim.

Co straciłem wlokąc się za rowerzystą? Trochę czasu na podłubanie w nosie? Możliwość spalenia więcej benzyny przez szarpaną jazdę?

 

 

 

 

Postaw się w sytuacji kierowcy który nie zdąży na zielonym bo kiedy czekał na światłach minęło go 5 rowerzystów.

 

Po pierwsze rzadko ustawi się pięciu przed maską.

Po drugie  co najmniej 3 ruszy sprawnie i szybciej od przeciętnego kierowcy.

Po trzecie po to są śluzy żeby nie było rządku rowerów a wszyscy naraz ruszyli i szybko się ułożyli po prawej.

Rowerzyści miejscy jadący na przód rzadko blokują auta.

 

O wiele częściej blokuje niepewny rowerzysta który się ustawi jako któryś z kolei i jak pisałem w poprzednim poście rusza za autami. Ponieważ traci przewagę wynikającą z szybkiego ruszenia snuje się i i robi się przerwa i to często zatrzymuje na kolejną fazę.

Oczywiście wiele zależy od rowerzystów i ich chęci. Jak się trafiają myślący i nie nastawiony wrogo do aut to nie ma z nimi problemu. Najgorsi są tacy co mają kask kamizelkę jadą środkiem coby ich było widać do tego zygzakiem i powoli to nawet rowerem ich nie idzie wyprzedzić :)  Ale oni najczęściej jadą chodnikiem bo boją się aut wiec na ulicy spotykam ich rzadko.

 

 

 

 

Jeśli chcemy być równoprawnymi użytkownikami jezdni to trzeba tak traktować innych. Jeśli mielibyśmy stosować prawo silniejszego - to nie mamy szans niestety.

 

Jeżdżę i rowerem i autem. Nie dal fanaberii tylko zarobkowo i w celach komunikacyjnych np wożenie dzieci.

Auta używam sporo i nie przeszkadzają mi rowerzyści an ulicach wprost przeciwnie często kapitalnie upłynniają ruch. nie mam problemu z tym że mi rowerzysta wyrasta przed maską jak stoję na czerwonym wprost czasem robię miejsce żeby mógł wjechać.

 

 

Nie trawię chamów, fighterów wszelkiej maści szybkich i wściekłych i innych skoczków z zacięciem na ustach bo są nieprzewidywalni i najczęściej wcale nie znikają szybko z pola widzenia tylko tak szaleją i w sumie co chwila się gdzieś na aucie blokują Często blokuje ich auto które widząc ich w lusterku chciało im zrobić miejsce :D a oni w tym czasie zdążyli już być z jego drugiej strony bo chcieli szybko wyprzedzić i utykają miedzy krawężnikiem a autem co nader często odbierają jako złośliwość i zajeżdżanie ( parę razy widziałem taką sytuację i nawet ochrzaniłem z dwóch takich coby uprzejmych kierowców względem rowerzystów nie nastawiali źle bo im się coś ubzdurało że kierowca chciał zajechać) 

Kaskowcy w kamizelkach mnie przerażają bo jadą jak by im się cała droga należała a najczęściej do tego wolniej od "panny z rozwianymi włosami" albo babci jadącej po bułki ;)

Jak jedzie pospolita łamaga to sobie pomyśle co sobie pomyśle i dam u jechać choć nie powiem że kocham się snuć 10/h za łamagą to wiem że stracę parę sekund dłubania w nosie...  ;) Wiele bym nie wykopał więc i strata mierna.

 

Normalni rowerzyści nie przeszkadzają. najczęściej tak szybko jak się pojawią znikają gdzieś chen daleko przed nami i interakcja trwa sekundy.

 

@@scirocco,  Spokojnie nie jestem zwolennikiem terroru rowerowego i często robię miejsce kierowcom mimo że mógłbym nie robić albo że wprost wymaga to ekwilibrystyki albo jest obarczone ryzykiem że ktoś mnie potem nie wpuści na moje miejsce.

Tak samo jak jadę autem staram się myśleć o rowerach. W końcu wbrew temu co wielu myśli im więcej rowerów tym szybciej ja przejadę  ;)

 

 

 

To, ze dla radochy ryzykujesz własnym życiem czy zdrowiem jestem w stanie zrozumieć, ale ze ryzykujesz zdrowiem własnego dziecka to już tego pojąć nie mogę

 

Dlaczego zakładasz że ryzykuje zdrowie dziecka?

Jeżdżąc ulicami też ryzykuję?

 

To co mam robić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dlaczego zakładasz że ryzykuje zdrowie dziecka? Jeżdżąc ulicami też ryzykuję?

Nie samą jazdą a stylem jazdy (przeciskanie się po prawej stronie aut, wyścigi spod świateł). Wyobraziłeś sobie kiedyś, co by się działo z dzieckiem gdyby na skutek działań wkurzonego psycho-moto-maniaka twój rower zaliczył glebę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Garlock,   Ech.....

 

Jakbym sobie wyobrażał że spotkam 

 

wkurzonego psycho-moto-maniaka
to bym nigdy nie wyjechał na ulice a na pewno nie z dzieckiem....

Problem w tym że nie wyszedłbym też na ulicę i...

no właśnie lepiej by było się od razu do trumienki dębowej położyć.

 

Może to klucz do spokojniej i miłej jazdy nie wyobrażać obie tych maniaków.

 

Pierwsza sprawa rzadko się przeciskam a normalnie przejeżdżam prawą co jest zgodne z przepisami.

Z dzieckiem i sakwami z przodu przeciskanie jest raczej mało możliwe :D   Więc nie konfabulujmy.

 

Wyścigi....?

Jakie wyścigi :D

Po prostu jadę swoje.  A zdziwiona mina cwaniaka to taki bonus.

 

Ale zastanów się chwilę.

Przyjżyj temu skrzyżowaniu o którym pisałem.

 

Z Lublańskiej w Strzelców żeby pojechać to musisz znaleźć się na lewym pasie lublańskiej i potem środkowym jechać po "rondzie" i lądujesz na prawym (skrajny lewy jedzie prosto w DP i z niego nie wolno jechać w lewo i z niego się ryją)

 

I teraz co mam zrobić?  Jak roszę wolniej od  cwaniaka na prawym to mi się wryje przed nos.

i przyhamuje przed zakrętem. Hamowałeś kiedyś gwałtownie zestawem rowerowym z przednimi sakwami i dzieckiem w foteliku który waży pod 150kg?  I to w sytuacji kiedy chwile wcześniej starałeś się szybko ruszyć z świateł?  

Poza tym jak ruszę po marudersku to cwaniak pojedzie ten pierwszy a z kolumny zaraz następny się wyrwie do wepchnięcia sę przed wolno jadące auto za mną. Ale z dużą dozą prawdopodobieństwa on mnie nie będzie już widział bo auto za mną mu skutecznie mnie zasłoni i mnie najnormalniej zepchnie. 

 

Pomijam że po mam blokować wolnym ruszaniem auta za mną? To by było świńskie działanie po tym jak wjechałem przed nich.

A jazda w kolumnie jest tam kiepską opcją co już wcześniej tłumaczyłem :)

 

 

Więc tak jak to robię jest najbezpieczniej bo musiałbym trafić rzeczywiście na psychopatę mordercę i nie zdążyć uciec a ruszając w ten sposób jak to robię zawsze zostaje mi lewy pas do ewakuacji bo nikt mi go nie zdąży zająć.

 

Masz inne propozycje?

Tylko nie w stylu wyobraź sobie mózg na jezdni.

I nie pojedź chodnikiem bo po pierwsze wolno od niedawna a po drugie jest to skrajnie niebezpieczne bo jest parszywy i poprzecinany wlotami z przejściami więc nie wolno przejechać a jak się to robi to jest niebezpiecznie bo kierowcy nie widzą dobrze sytuacji.

I błagam nie każ mi jechać chodnikiem i na każdym przejściu zsiadać z roweru :D  Wtedy wolałbym już  z buta te 8km zrobić :D

 

I taka uwaga.

Zaliczyć glebę która skończy się śmiercią moją bądź dziecka mogę jadąc parkową alejką.

Czy mam przez to zrezygnować z jazdy kupić czołg i wozić dziecko codziennie autem skazują na godziny w nim spędzone?

Mam wpajać dziecku lęk przed psycho moto i skazać na życie w strachu przed wyimaginowanym wrogiem?

 

Owszem wypadki się zdarzają psychopaci też ale życie jest zbyt krótkie żeby dać się zastraszyć i zamknąć w metalowej zbroi. szczegulnie że jak trafi się dobry psychol to i to nie pomoże. 

 

Twoje podejście przekreśla sens wsiadania na rower.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce się upierać ale już chyba nie.

zmienili zakaz deptania trawników na zakaz deptania trawników "w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu" Trwnik przy drodze nigdy nie będzie zakwalifikowany jako miejsce rekreacji.

 

 

jak kierowca widzi słuchawki w uszach
pchełki widać dopiero z boku z bliskiej odleglości, z poziomu kabiny tira jest za wysoko by je dostrzec, w osobówce widok przesłania dach, no i wreszcie mamy coś takiego jak obowiązek używania zestawów głośnomówiących, więc sluchawki w uszach to raczej obowiązek ustawowy, chociaż nie wątpię w to, że większość ludzi przyznała by się do używania ich w charakterze źródła muzyki (tutaj znów ogranicza użytkowników artykuł dotyczący publicznego odtwarzania utworów). Tak więc czepianie się słuchawek gdy w BMW dudnienie zagłusza cokolwiek innego to raczej przejaw hipokryzji, równie dobrze można się czepiać braku czapki na głowie, no ale to nie Izrael czy Iran, a przynajmniej prezydent jeszcze nie ogłosił oficjalnie republiki religijnej.

 

 

Jeździsz szybciej niż auta? Wątpię. Postaw się w sytuacji kierowcy który nie zdąży na zielonym bo kiedy czekał na światłach minęło go 5 rowerzystów.
Jakoś po mieście nie spotkałem auta poruszającego się szybciej od rowerzysty, a przynajmniej auta jadącego w sposób legalny. Co do drugiego to liczył bym na 5 mokrych śladów (bo jak inaczej można przejechać na czerwonym?) niż na to że będę próbował sam sie do tego przyczynić. Naprawdę wielu kierowcom przydała by się wizyta w kraju gdzie każdy ma prawo do korzystania z jezdni, nawet pieszy. By się naprawdę zdziwili jak z miejsc gdzie nie ma kamer przychodzą im mandaty, bo znalazł się ktoś życzliwy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od samego posiadania słuchawek to nie zauważyłem wzrostu agresji spowodowanego słuchawkami

sam zawsze obowiązkowo mam słuchawki bo ja człowiek pracujący  jestem :D i jazda bez słuchawek była by delikatnie mówiąc nieznośna.

I raczej widać że je mam nawet pod czapką czy bandamką bo Wireless+ są dość spore.

 

 

 

 

Naprawdę wielu kierowcom przydała by się wizyta w kraju gdzie każdy ma prawo do korzystania z jezdni, n

 

Zauważ ze to jest forum rowerowe :D

Mam dziwne wrażenie że taka wizyta w pierwszej kolejności przydała by się rowerzystom. Może by zrozumieli o co w tej miejskiej zabawie chodzi.

Chociaż możliwe że masz rację. Przecież gro ludzi tutaj to kierowcy i rowerzyści w jednym i po wypowiedziach widać że jak jadą rowerem to terroryzują ich kierowcy bandyci a jak jadą autem to wredni rowerzyści ich spowalniają....

Ciekawe u ilu osób obraz innych uczestników bierze się z własnych zachowań jako ten inny uczestnik?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zdj Mapy Google kolejną masz na Łobzowskiej Mapy Google

O ile pierwsza jest zupełnie zrozumiała i w zasadzie układ drogi niczym się nie różni od typowego skrętu w lewo, tak druga jest imo niedorobiona. Powinna być na wszystkich pasach i wtedy ma sens.

 

 

 

Średnia z ostatnich 212km między tankowaniami to.... 16km/h z 4365 21km/h a w tym jest ponad 700km po autostradzie gdzie średnia była ponad 100 :D Tak tak to średnie z samochodu.... Miasto rządzi się swoimi prawami korka.

A jak liczone te średnie?

Dystans/całkowity czas jazdy z postojami, czy tylko czas mierzony podczas jazdy (bez postojów)?

 

Np. ~87km w 6h, średnia z postojami ~14,5km/h, bez postojów niecałe 19km/h.

 

Czy rower szybszy od samochodu, to kwestia miasta. Uważam, że w Gdańsku trzeba trafić na złą drogę w złym czasie. W okolicach gdzie przeważnie jeżdżę drogi się tak nie blokują. Jak się przeprowadzę, to pewnie zweryfikuję pogląd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jakoś po mieście nie spotkałem auta poruszającego się szybciej od rowerzysty, a przynajmniej auta jadącego w sposób legalny.

 

Tofi, raczysz żartować... Rower nadrabia li, tylko i wyłącznie możliwością przeciskania się pomiędzy samochodami. A to przeciskanie się między samochodami też jest często kontrowersyjne lub wprost łamane są przepisy (patrz sytuację, którą opisałem) - a wtedy to jest najzwyklejsze cwaniactwo, za które tak się oburzamy, gdy to kierowcy praktykują je w stosunku do nas...

Legalnie z samochodem mierzyć się możesz, gdy startujesz z Fiatem 126p i to palącym tylko na jednym cylindrze... Wbijanie się na pole position tylko po to by być potem wyprzedzany cały czas przez te same auta to najzwyklejsze buractwo, nawet jeżeli jest prawem dopuszczone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wbijanie się na pole position tylko po to by być potem wyprzedzany cały czas przez te same auta to najzwyklejsze buractwo, nawet jeżeli jest prawem dopuszczone.

 

A jak jest korek składający się z 30 samochodów to też czekasz na końcu? Po to jeżdżę rowerem po mieście, żeby nie stać w korkach. Rower jest stosunkowo łatwo wyprzedzić, gorzej jest ze skuterami, ale jak sam pewnie zauważyłeś oni ZAWSZE muszą zając pole position swoimi Routerami z biedronki, a to się zbiera z pod świateł gorzej niż rower.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pchełki widać dopiero z boku z bliskiej odleglości, z poziomu kabiny tira jest za wysoko by je dostrzec, w osobówce widok przesłania dach, no i wreszcie mamy coś takiego jak obowiązek używania zestawów głośnomówiących, więc sluchawki w uszach to raczej obowiązek ustawowy, chociaż nie wątpię w to, że większość ludzi przyznała by się do używania ich w charakterze źródła muzyki (tutaj znów ogranicza użytkowników artykuł dotyczący publicznego odtwarzania utworów). Tak więc czepianie się słuchawek gdy w BMW dudnienie zagłusza cokolwiek innego to raczej przejaw hipokryzji, równie dobrze można się czepiać braku czapki na głowie, no ale to nie Izrael czy Iran, a przynajmniej prezydent jeszcze nie ogłosił oficjalnie republiki religijnej.

 

Piszesz o czymś o czym ja nie pisałem. Stwierdziłem tylko na swoim przykładzie, że nic mnie tak nie wk...a jak ktoś mnie olewa odwracając głowę lub kiedy widzę, że zamiast wysłuchać co mam do powiedzenia woli słuchać muzyki. Nie ma takich sytuacji wiele bo raczej każdy przynajmniej wysłucha co mi "leży na wątrobie". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podjeżdżam do świateł i jeden ze stojących kierowców którego mijam zaczyna się na mnie wydzierać "gdzie ulicą jeździsz ", prawdopodobnie mniej kulturalnie, ale audycja w słuchawkach była ciekawsza, więc się nie przysłuchiwałem. Klasyk, to w Warszawie zdarza mi się kilka razy w tygodniu.

Przeczytałem całość, ale w sumie to można by przestać czytać na podkreślonym fragmencie. Na mnie nikt nie krzyczy, a trąbią raz na ruski rok i to najczęściej gdy sobie zasłużyłem. A jeżdżę sporo po przedmieściach gdzie tym bardziej mogę denerwować bo kierowca zamiast nadrabiać warszawskie korki, musi przeze mnie zwalniać ;) Mimo iż sytuacji nie zazdroszczę i uważam, że agresywnego kierowcę wypadałoby jakoś kulturalnie ukarać, proponuję jednak zacząć od oceny samego siebie i poprawy swoich zachowań - gwarantuję, że krzyków będzie mniej.

 

Sam jeżdżę rowerem i zawsze się zastanawiam stojąc grzecznie za samochodami dlaczego wszyscy pchają się pod same światła. Nie ma z tego żadnego pożytku a jedynie tworzenie niebezpiecznej sytuacji wyprzedzania na skrzyżowaniu!.

A jak do kogoś nie trafia powyższe, to może niech pomyśli o swoim komforcie jazdy - lepiej stanąć jako 3-4 w kolejce i nie być za chwilę ponownie wyprzedzanym niż mieć małą przyjemność ze startu z pierwszej linii okupioną byciem wyprzedzanym przez kolumnę samochodów.

 

Po to zeby byc widocznym? Wlasnie w tym celu coraz wiecej spotyka sie sluz rowerowych.

Żeby być widocznym zakłada się po zmroku światła i odblaski, a w dzień jaskrawe ciuchy. I jeździ mądrze, żeby nie być stale w martwym punkcie lusterka. Jazda środkiem czy korzystanie ze śluzy poza skrętem w lewo to tylko marne tłumaczenie cykloterrorystów, żeby usprawiedliwić blokowanie ruchu. Szkoda tylko, że wiele osób bezrefleksyjnie łyka to jak młode pelikany.

 

 Tylko po co budować ścieżki jak rowerzyści jeżdżą obok nich? Niedawno byłem świadkiem jak pewien jegomość na Jubilacie uparcie jechał jezdnią Alejami Jerozolimskimi powodując niezłe zamieszanie i frustrację kierowców. W tym czasie ja jechałem DDR-ką oczywiście 2x szybciej od niego. I jakoś nie czułem się zagrożony na tej DDR a na jezdni zamiast niego nie chciałbym się znaleźć.

Jedyne rozwiązanie to mandaty. Nie jakieś wysokie, bo w sumie to tylko blokowanie ruchu, a niebezpieczeństwo jedynie dla samego łamiącego przepisy, ale jakby taki delikwent dostał kilka razy po 50zł to może by się nauczył.

 

Czy rower szybszy od samochodu, to kwestia miasta. Uważam, że w Gdańsku trzeba trafić na złą drogę w złym czasie. W okolicach gdzie przeważnie jeżdżę drogi się tak nie blokują. Jak się przeprowadzę, to pewnie zweryfikuję pogląd.

Jeżdżąc na 8 do centrum tramwajem i obserwując świat za oknem, mam wrażenie, że samochodem byłbym wyraźnie szybciej, a rowerem wolniej, nawet w Warszawie. Dużo zależy od konkretnych punktów A i B.

 

 

 

Rozumiem, że sytuacja kiedy sprawny rowerzysta szybciej ucieka ze skrzyżowania jest korzystna. Niestety w tej sytuacji nie można takich manewrów zabronić innym "rowerzystom" a zauważyłem, że to "mieszczuchy" zawsze pchają się na front.
 

To jest też plaga na DDR... Wyprzedzam, staję przed światłami, doganiają i stają przede mną, w dodatku koło siebie. Jak wyminiemy się z tymi z naprzeciwka to sytuacja się powtarza, nawet jak stanie się tuż przed krawężnikiem to potrafią stanąć obok. Niektórzy tak się nasłuchali "rowerowych prawd objawionych", że im logiczne myślenie odjęło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ten temat jest zbędny.,..

 

Dokładnie, a najlepsze jest to, że w każdym podobnym temacie, pisze się to samo, w kółko się to wałkuje a na drogach i DDR-ach nic się nie zmienia.

 

Niestety jest tak, że żeby jeździć rowerem po drogach publicznych nie potrzebujemy niczego innego jak tylko roweru, żadnej karty rowerowej, żadnego prawa jazdy na rower - NIC! Skoro ludzie nie znają podstawowych przepisów ruchu drogowego to jak tu się dziwić, że jest jak jest.

Większość rowerzystów, jeździ w taki a nie inny sposób, bo myśli, że kierowcy samochodów są wyrozumiali i wiele błędów im wybaczy, bo "przecież ja nie wiem kto tu ma pierwszeństwo, bo nie muszę tego wiedzieć, jadę rowerem!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile pierwsza jest zupełnie zrozumiała i w zasadzie układ drogi niczym się nie różni od typowego skrętu w lewo, tak druga jest imo niedorobiona. Powinna być na wszystkich pasach i wtedy ma sens.

 

Pierwsza nie ma nic z skrętem w lewo wspólnego bo tam w lewo nie wolno skręcać ;)

To śluza do jazdy na wprost żeby wyminąć auta blokujące drogę i zmniejszyć ryzyko kolizji z autami skręcającymi w prawo z lewego pasa (auta mogą tylko w prawo)

 

Druga jest jaka jest ale chodziło o wyminięcie korka przed tymi światłami. Rowerzysta startuje ze śluzy i jak wszyscy są rozgarnięci to wszyscy którzy mogą na zielonym zdążyć jeszcze przed drugą jezdnią wyprzedzają rowerzystów. Jak nie to się już chwilę poholują z korzyścią dla pieszych i aut na następnym skrzyżowaniu bo tam trudno wyjechać jak się rower albo uprzejmy kierowca nie trafi ;)

 

W lewo skręcają tylko szaleńcy bo to słynne aleje trzech wieszczów smoki gonią rowerzyści środkiem muszą jechać żeby nie spowalniać korka na bus pasach a auta mają 70 co drugą przecznicę. Szaleńcy radzą sobie bez śluz więc nie zrobili ;)

 

Obie śluzy działają bardzo dobrze :)  jako kierowca je też lobię bo rowerzystów mam w kupie a nie wszędzie dookoła.

 

 

 

 

A jak liczone te średnie?

 

Nie wiem :D

Jak mi powiesz co liczy peugeot na swoim komputerze to Ci odpowiem :D

Jak nie zapomnę włączę jutro gps i wyzeruje licznik i sprawdzę co on liczy to napiszę.

Ale w każdym razie słabo....

 

 

 

Czy rower szybszy od samochodu, to kwestia miasta.

 

Miasta rejonu dzielnicy trasy ilości punktów do odwiedzenia i ich rozkładu....

 

 

Rower nadrabia li, tylko i wyłącznie możliwością przeciskania się pomiędzy samochodami. A to przeciskanie się między samochodami też jest często kontrowersyjne lub wprost łamane są przepisy

 

Nie tylko

Wyobraźnię masz za słabą ;)

Bardzo często lądowałem na lewym pasie z trzech bo był pusty i na legalu wyprzedzałem maruderów :D.

Dokładnie w tym miejscu https://www.google.pl/maps/@50.0240567,19.9798604,3a,75y,308.92h,61.58t/data=!3m6!1e1!3m4!1s05Q9_YihwY2wlC5iT3egTA!2e0!7i13312!8i6656?hl=pl  już zacząłem się zastanawiać czy się z .... na łby nie pozamieniałem jak byłem w miejscu tego żółtego ale.... wyprzedzałem spokojnie auta na dwóch prawych pasach :) I nie był to dzień zlotu maluchów ale żeby było śmieszniej nie było tam wtedy korka.

 

Ale

Trasa Strzelców  Lublańska młyńska.

https://www.google.pl/maps/@50.0875333,19.9684172,15z?hl=pl

 

Jechałem za tym samym autem do połowy Lublańskiej i gość zjechał mi do środka wyprzedziłem kilku i na młyńskiej znowu zrobiło sie miejsce w połowie młyńskiej odpuściłem żeby nie przeciskać się prawą bo facet jechał środkiem i ani lewa ani prawą a na lewy pas na Chamca nie chciałem się ryć bo musiałem za chwile w prawo skręcić i wlokłem się za kia. Na całym odcinku normą jest dochamowywanie za samochodami.

 

Na Lublańskiej regularnie wyprzedzam auta. Często jak jadę W lewo w BK  to lecę między rondami lewym.

 

Lublańska w drugim kierunku? Normą jest zakorkowany lewy pas więc jadę prawym Owszem muszę zmienić na lewy i jakbym to chciał zrobić autem to by mnie zjedli (zresztą ja tez nie puszczam) a rowerem o dziwo kierowcy robią miejsce jak tylko obrócę się do tyłu żeby ocenić sytuację. Jeszcze nigdy nie miałem tam problemu. 

Dalej możemy wziąć np Czarnowiejską która jest szeroka bardzo często bardo wolno jadąca więc się wyprzedza kilkanaście aut spokojnie.

Albo Reymonta z pasami rowerowymi.

I obwodnica... Owszem dzisiaj niekoniecznie zgodnie z przepisami  pojechałem za tramwajem ale auta tam poruszają się koszmarnie wolno a raczej stoją. i jakoś nikt nie miał pretensji że wjechałem przed korek.  Żeby było śmieszniej gość taksówką mnie wpuścił przed siebie skazując się na jazdę za mną bo torowisko jest oddzielone krawężnikiem

 

Z bardziej hardcorowych tras to  po kolei Wielicka Kamieńskiego Konopnickiej i  dalej aleje.

Gościa który mnie wyprzedził jak wjeżdżaliśmy do Krakowa z Wieliczki  wyprzedziłem  na Konopnickiej  przed mostem Dębnickim! 

Zwyczajowy koniec szczytowego korka jest miedzy rondem a Ludwinowską.

Tych co mnie wyprzedzali było trochę i wszystkich wyprzedziłem ślicznie jadąc środkiem miedzy autami w korku. Przepychanie?

No nie dramatyzujmy miejsca że czołgiem przejedziecie i naprawdę chyba tylko frustratowi by przeszkadzało że rowery idą środkiem.

Od tego miejsca rowerem się jedzie dwa razy szybciej niż autem bo to strefa sztywnych korków.

 

A ja jezierzę stosunkowo ciężkim rowerem z ciężkim fotelikiem dla większych dzieci i  zazwyczaj z przynajmniej jedną dużą sakwą pełną szpejstwa.

Ogólnie jeżdżę dość wolno bo średnie z jazdy mam między 17-23.

 

W Krakowie wyprzedzanie samochodów to nie jakieś wielkie halo i to nawet na przelotówkach.

Pomijam że mamy dużo stref tempo 30 i 40 gdzie już zupełnie jakby problem znikał.

 

 

Wbijanie się na pole position tylko po to by być potem wyprzedzany cały czas przez te same auta to najzwyklejsze buractwo, nawet jeżeli jest prawem dopuszczone.

 

Oczywiście ze takie głupie bujanie się nie ma sensu.

Z drugiej strony jak masz delikwenta który ruszyć nie umie... To zaczyna się problem. Jeśli nie zajmę tego pierwszego miejsca to będę sie za nim snół i to on będzie tym blokującym ruch.

 

Zauważ jeśli mogę na każdych światłach wyprzedzić jakieś auto to znaczy że jedziemy z jedną prędkością. :D

On nie jedzie szybciej i nawet jakby pojechał za mną to by nic nie stracił.

Pytanie tu się rodzi czy to ze on się pcha przedednie nie jest buractwem.

 

Często jadąc autem i wiedząc że na następnych światłach utknę jadę za rowerzystą żeby on nie musiał mnie za chwilę znowu mijać jak dojedzie do świateł :D  Często kierowcy się irytują ze rower go wyprzedza....i oni znowu będą musieli...

Widzisz absurd tej sytuacji i jej działanie w dwie strony?

 

Dzisiaj miałem analogiczną sytuację stoję na światłach za mną dojechał van.

Ruszam zjeżdżam  na skrzyżowaniu tak żeby mnie wyprzedził jeszcze na tarczy i jedziemy, kawałek dalej kolejne światła.

Gość się ustawił kołem na linii ewidentnie robiąc mi miejsce po prawej.

I znowu ruszamy  ja ruszam sporo szybciej a on mnie już nie wyprzedzał i spokojnie jechał bo za chwile progi się już zaczynały

EWIDENTNIE pomyślał i mnie puścił przodem żeby mnie nie spowalniać. Kilka progów dalej  ja już byłem kilkadziesiąt m przed nim i odbiłem w prawo. Jakby był kierowcą przekonanym  o tym ze on jest szybki i piękny a ja złów to snułbym się za nim i stracił kilkadziesiąt sekund i energię bo to podjazd a musiałbym przed każdym progiem niemal stanąć za nim.

(tak na marginesie kolejny przykład na to jak to samochody szybkie są)

 

Więc jak widzisz nie jest to takie wszystko proste i oczywiste.

Na pewno buractwem i zachowaniem irracjonalnym jest pchać się przed auta jak wiemy że one pojadą dużo szybciej i nic ich dłuższy czas nie zatrzyma.

Ale jak masz 200-300 m miedzy zatrzymaniami i wiadomo że się utknie to buractwem jest jak kierowcy wyprzedzają bo to pni wtedy blokuja i spowalniają.

 

 

 

Większość rowerzystów, jeździ w taki a nie inny sposób, bo myśli, że kierowcy samochodów są wyrozumiali i wiele błędów im wybaczy, bo "przecież ja nie wiem kto tu ma pierwszeństwo, bo nie muszę tego wiedzieć, jadę rowerem!"

 

Dzisiaj mi taki bezceremonialnie przejechał przed nosem po przejściu...

Miał totalnie w D że jadę i ze mnie zmusił do hamowania. on jedzie chodnikiem jednym tempem i jedzie...

Oczywiście obowiązkowo  miał kask na głowie ;) i oczywiście tak ubrany że w sumie lepiej jakby go nie miał.

 

 

 

To jest też plaga na DDR... Wyprzedzam, staję przed światłami, doganiają i stają przede mną, w dodatku koło siebie. Jak wyminiemy się z tymi z naprzeciwka to sytuacja się powtarza, nawet jak stanie się tuż przed krawężnikiem to potrafią stanąć obok. Niektórzy tak się nasłuchali "rowerowych prawd objawionych", że im logiczne myślenie odjęło...

 

Bo to jest kwintesencja problemu.

nie jest problemem to kto jaką zajmie pozycję i to czy wjedziemy przed auta czy za nie a to czy robimy to z głową i tak żeby faktycznie nie utrudniać ruchu. Wielu rowerzystów jeździ tak żeby utrudniać. Nie bo to jest dla nich zysk tylko tak bo tak.

 

 

 

A jak do kogoś nie trafia powyższe, to może niech pomyśli o swoim komforcie jazdy - lepiej stanąć jako 3-4 w kolejce i nie być za chwilę ponownie wyprzedzanym niż mieć małą przyjemność ze startu z pierwszej linii okupioną byciem wyprzedzanym przez kolumnę samochodów.

 

Pomijając wszystko co napisałem powyżej to czasem czas dojazdu jest ważniejszy od jakiegoś tam mało istotnego komfortu.

Jeśli od tego że ruszę szybciej pierwszy i że zdążę na następne światła albo wprost że utrzymam założoną prędkość i zdążę wykonać założony plan i np zdążę odebrać dziecko ze szkoły przed zamknięciem świetlicy to sorry komfort idzie w kont. 

Dzisiaj 26km w 2h20 min. w tym 6 punktów (spraw do załatwienia) w tym jedna to interwencja serwisowa.  komfort był ostatnią rzeczą która zaprzątała moją głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Niestety jest tak, że żeby jeździć rowerem po drogach publicznych nie potrzebujemy niczego innego jak tylko roweru, żadnej karty rowerowej, żadnego prawa jazdy na rower - NIC! Skoro ludzie nie znają podstawowych przepisów ruchu drogowego to jak tu się dziwić, że jest jak jest.

I to też jest zawsze powtarzane, więc tradycyjnie też odpowiem.

Większość kierowców samochodów jest po państwowym egzaminie i legitymuje się prawem jazdy. Jak jest na drogach każdy widzi.

 

 

 

Pierwsza nie ma nic z skrętem w lewo wspólnego bo tam w lewo nie wolno skręcać ;) To śluza do jazdy na wprost żeby wyminąć auta blokujące drogę i zmniejszyć ryzyko kolizji z autami skręcającymi w prawo z lewego pasa (auta mogą tylko w prawo)

I dlatego uważam, że to równorzędne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pixon tym ostatnim zdaniem zostałeś moim idolem :).

 

Ludzie k...a przyzwyczajcie się, że jest ścieżka to jadę ścieżką.

Strasznie nie trawie jak jakaś rura nie ważne, stara, młoda czy z garbem wyrasta mi na ścieżce rowerowej.

Sporo km też pokonuję autem i jestem w stanie zrozumieć jak idiota mając 5m obok ścieżkę pakuje mi się na drogę przed samochód.

 

A kolega który założył temat ma szczęście, że nie trafił na jakiegoś taksiarza starej daty bo tam to dopiero większość ma nie po kolei pod deklami :). Wiem to po trzeciej zmianie szyby w koledze aucie :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@@MarcinGoluch, taka jest prawda. Codziennie prócz ostatniego miesiąca poruszałem się rowerem. Byłem skazany na przejazd przez centrum miasta. Sytuacji tutaj przedstawionych miałem może z jeden raz. Reszta to bardzo pozytywne zwyczaje typu wpuszczanie przed auto, przyhamowanie przy mojej próbie zmiany pasa, przy dojeździe do świateł robienie miejsca przy krawężniku. Generalnie nie przeszkadzanie sobie wzajemnie.

 

Czytanie, że ktoś ma takie akcje co tydzień....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może tak, ale z punktu widzenia porządku na forum jest idealny.

 

Popularność tematu jest na tyle spora, że mamy tu wszystkich frustratów i niedorajdy rowerowe nękane przez złych kierowców w jednym miejscu. :)

 Ale chamstwo, weź się moderuj, bo to jednak wstyd czytać co pisze moderator o użytkownikach forum. Wiem, że krew nie woda, ale...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pixon w pełni popieram Twoje zdanie.

Również zdarza mi się poruszać po mieście, trasami bez poboczy poza miastem i tylko raz trafiłem hmmm a może mnie faktycznie nie zobaczył lub źle oszacował moją prędkość.

 

Zdecydowanie więcej razy widziałem rowerzystów którzy naoglądali się filmów i kozaczą w mieście bo im się należy.

 

Już kiedyś była mocna rozmowa o tym, że rowerzysta po kilku głębszych nie stwarza zagrożenia. Tylko przez takie nie stwarzanie blisko 10lat temu zginał mój kolega właśnie przez nawaloną w tym wypadku rowerzystkę.

 

Parmenidesie chamstwo to jest użytkowanie jezdni w miejscu do tego nie dozwolonym i oskarżanie kierowców i próbę morderstwa.

To co napisał Pixon to tylko dostosowanie się do poziomu przekazu autora.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, takie tłumaczenie może prowadzić do zupełnie zaskakujących rezultatów. Otóż mógłbym teraz napisać cokolwiek dowolnego obrażliwego o twojej inteligencji i argumentowałbym to dostosowaniem rozmowy do poziomu rozmówcy. Słabo, nie?

Pewnych rzeczy robić nie wolno i Pixon, modzio, powinien to wiedzieć. Np nie można nazywać innych frustratami i niedorajdami. Ja wiem, ze ironia, ale jednak słaba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...