Skocz do zawartości

[wypadki]Czy połamaliście się kiedyś na rowerze?


Bender

Rekomendowane odpowiedzi

w sobie nic nie polamalem na rowerze ani w zyciu tez :) zadnego zlamania i mam nadzieje ze tak wytrzymam :P zdarzylo mi sie raz skrecenie stawu w nadgarstku i raz skrecilem noge ale byly na tyle slabe ze nawet pzu odszkodowania nie dalo ;d oba przypadki bez udzialu roweru :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałem chyba 14 lat i pierwszego "górala" dostałem - nie pamiętam co to był za wynalazek jakiś sprowadzany z Niemiec. Osiedle na którym mieszkam było w budowie i wszędzie jeszcze były góry piachu żwiru itp. A przez jedną taką kupkę żwiru chciałem przejechać - rozpędziłem się i .. kumpel mówił że mnie nieźle wyniosło w powietrze lecz wylądowałem na twarzy - 3 blizny po szwach złamany nos zdarta skóra z całej prawej strony twarzy i wstrząś mózgu. ocknąłem się wszpitalu. Podobno mialem bez przerwy pytać "co z rowerem" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie przypomniala mi sie sytuacja kiedy zaczynalem swoja przygode z kolkami, w tyl przypadku byl to wozek ;) Nie pamietam tego dokladnie bo mialem ok 2 lat :P ale wypadlem twarza na zwir i ostre kamienie, tez polamalem nos i wygladalem jakbym sobie tarka po twarzy przejechal ale do dzisiaj chyba juz nic nie zostalo :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Ja połamałem się tylko z własnej "GŁUPOTY" :niach: wygrzegaliśmy z piwnicy z kumplem OLD_SCOOL-OWY rower WIGRY 3 :lol: :twisted: :) i postanowiliśmy sie powygłupiać w Krakowskim parku AWF-u . Nie wiem co mi odbiło ale była taka fajna 3 metrowa :shock: skocznia postanowiłem skoczyć ........ skończyło się to tak że złamałem rower w pół :) zaliczyłem liczne oracia , stłukłem sobie jajka :sad: , złamałem obojczyk :oops: i wybiłem nadrarstek UWIEŻCIE BOLAŁO jak cholera :grin: ale raz się żyje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie już 5'ty tydzień w gipsie chodzę,m i jeszcze 3 mnie czekają ;(( POdczas zjazdu (głupia zabawa) na blacie ponad 70km/h zaliczyłem OTB - podbiło mi tylne koło - efekt = zmiażdżony nadgarstek czyli złamania z przemieszczeniem i zwichnięciem - co tylko chcecie :) Jedyne na co teraz czekam to na odszkodowanie - odbije sobie te tygodnie męczarni - kupie sobie nowe części hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

No ja mogę mówić o wielkim szczęściu.

Jak dotąd (odpukać!) niczego sobie nie połamałem, ani na biku, ani normalnie w życiu.

 

Od dziecka nie lubiłem pić mleka :D Dopiero od jakiś paru lat, zaczyna mi smakować :lol:

 

Kiedyś tylko wykręciłem sobie stopę schodząc z niewykokiego murka, na którym było nieco morskiego piasku (byłem na wakacjach nad morzem :P ), a ja w klapkach :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałem zbyt wiele szczęcia na rowerze i połamałem sobie od razu obydwie ręce :mrgreen: . Wyglądało to tak: Pożyczyłem rower od kolegi, a że jestem lewo ręczny to tylni hamulec mam po lewej stronie :wink: , na moje nieszczęście u kumpla hamulce były standardowo :) . Skutkiem tego był dosyc efektowny lot przez kierownicę :P .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpoważniejszy crash jaki mi się przytrafił miał miejsce u mnie przed blokiem jakieś 4lata temu (śmigałam wtedy na tanim makrokeszu "Tiger"), dosłownie brakowało mi kilkunastu metrów do klatki...

Do tej pory nie pamiętam jak to zrobiłam LoL, przednie koło zatrzymało się na krawężniku i podobnie jak przy glebach w SPD poleciałam zwyczajnie na bok, uderzając głową o kant krawężnika, nawet nie zdarzyłam zdjąć ręki z kiery żeby się "obronić". Skończyło się 2tygodniowym pobytem w szpitalu ze wrząsem mózgu i pęknięciem czaszki po stronie ciemieniowej prawej.

A najwięcej gleb zaliczyłam tego lata jak się uczyłam śmigać w SPDkach :grin: Na szczęście ze wszystkich wywrotek wychodziłam cało 8) Pozdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz tylko się połamałem. Mając 13 lat szaleliśmy z kumplami po lasku gdzie na ścieżkach porobili hopy. Była tam jedna fajna, wysoka górka ze skocznią na dole. Kumple tam zjeżdżali a na dole myk, malutki wyskok, że ledwo im się koła odrywały. Ja jak spróbowałem, to nie dość że się porządnie rozpędziłem, to jeszcze przypedałowałem na dole (później się okazało, że wszyscy hamowali od samej góry :-D ). Poleciałem w górę na jakieś 1,5 m i ze 4m do przodu. Oczywiście w powietrzu już położyłem rower na bok, zaryłem twarzą w igliwie a swoim ciałem zgniotłem rękę. Jak już doszedłem do siebie a kumple obejrzeli rękę, zdecydowaliśmy, że nic poważnego się nie stało, do wesela się zagoi i można dalej jeździć.

Jak adrenalina już do końca przeszła i nie byłem w stanie ręki na kierownicy utrzymać, dopiero się zawróciliśmy. Okazało się, że miałem złamanie nadgarstka z przemieszczeniem i parę dni w szpitalu spędziłem :/ Do dziś mnie ten nadgarstek boli gdy jeżdżę.

 

Parę miesięcy temu pojechałem zaliczyć tę hopkę (pokonać demona z młodości :P ) w nadziei, że jak ja podrosłem to ona będzie sie wydawać mniejsza. Nic z tego :shock: Jest jeszcze większa niż przedtem. Może ją pokonam jak kupię sobie ramę enduro :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

ja ostatnio złamałem noge jak mi hamulec nie złapał i wyglebiłem... ;) efekt jest taki: złamana kość piszczelowa i naderwane kolano :twisted: 6 tygodni w gipsie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wszystko przedemną :):D

A tak na serio to mam chyba wyjątkowo mocne kości bo jeszcze w życiu nic nie zlamałem. A sytuacji gdzie moglo się to stać mialem mnóstwo, chocby wczoraj znowu wyglebiłem na lodzie, zdarłem kolano i stłukłem tyłek aż się ludzie zlecieli i pytali czy nic mi się nie stało ale i tak najbardziej się zmartwiłem porysowanym nowym rogiem :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...