Skocz do zawartości

[rower] Nowoczesna szosa ze stali, czyli...... piorko w dloni


exigobikes2011

Rekomendowane odpowiedzi

Kto zalozyl ten zaczyna. 

 

Dzis sie utarlo ze jesli rower lekki to karbonowy. Kiedys bylo aluminium a za dziada dinozaura stal. 

 

Jest takie kolarskie przyslowie ' steel is real'. Minelo 20 lat kiedy stalowe ramy scigaly sie w Tour de France. I choc juz do lask w tak

 

wysoce profesjonalnym profilu nie powroca, to jednak przezywaja na calym swiecie swoja druga mlodosc.

 

Dzis ramy stalowe z lekkich stopow o genialnych wlasciwosciach jezdnych waza pomiedzy 1-1.3 kg. Calsc z widelcem miedzy 1.8 a

 

2.2kg. Po zalozeniu przyzwoitego sprzetu mozna spokojnie oczekiwac szosy ponizej 8 kg a w super sprzyjajacych warunkach nawet

 

ponizej 7kg.

 

Jako ze troche takiej stali za paznokciem juz mam a w Polsce jest ten temat jeszcze postrzegany jak za czasow komunizmu i czegos

 

przestarzalego, pomyslalem ze nalezy i w tej sprawie troche rzeczy naswietlic i pokazac. Zanim jednak zdjecia, ciekaw jestem jak wy

 

sprawe widzicie. 

 

Bartek

www.exigobikes.co.uk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam ,że z tą stalą jest jak ze starymi samochodami,owszem można stary samochód odpicować ,że świeci się jak psu i każdy z daleka będzie go podziwiał ale nie znaczy,że każdy go kupi.To samo dotyczy komfortu,który jak wiadomo jest i będzie zdecydowanie gorszy od tego co jest obecnie.Dla mnie to raczej opcja dla fanatyków,koneserów,tradycjonalistów,indywidualistów ale nigdy dla mas!

Powtarzam to tylko moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

a w Polsce jest ten temat jeszcze postrzegany jak za czasow komunizmu i czegos   przestarzalego, pomyslalem ze nalezy i w tej sprawie troche rzeczy naswietlic i pokazac.

 

Ciekawe skąd takie wnioski.

Nie wydaje mi się, aby tak było.

Mam znajomych co korzystaja z lekkich ram stalowych od dawna. i dla nikogo z nich nie jest to żadna sensacja.

 

Stal to jeden z materiałów z jakich robione są ramy i nie wiem, czemu w Polsce miałoby to kogokolwiek dziwić, ze ramy stalowe odpowiednio profilowane i z odpowiedniej stali cały czas znajdują popyt w różnych rowerach do różnych zastosowań.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Ciekawe skąd takie wnioski.

 

A choćby z lektury tego forum :P

 

Chwała Twoim znajomym, że nie ulegają powszechnym tendencjom do zeuropeizowania się za pomocą alu lub uświatowienia przy użyciu węgla ale nie ma co się czarować, że w powszechnej świadomości stal stoi w tym samym rzędzie co alu czy karbon...

 

Fakt, zmienia się to i ciągle rozwija, ale jeszcze duuuużo wody w Wiśle upłynie zanim stalowość osiągnie taki poziom jak w dajmy na to JuKeju.

 

Najprostsze porówanie. Ilu ludzi w Kraju-Raju buduje stalowe ramy? 6? 7? Jak na 38-mio milionowy kraj to musisz przyznać nie za wiele...

 

Dla porówania w 2 x większym pod zwględem ludności UK na dorocznej wystawie sceny kastomowej pojwaia się sfobodnym kulemansem około 100 budowniczych z samej tylko Wielkiej Brytfanny - plus kolejnych 20-30 ze świata...

 

 

Co zasię tyczy ram...

Czy to wszystko jak zwykle nie toczy się przysłowiowym kołem? Czyż pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku nie kto inny jak Wąsaty Tom wyznaczał granice lekkości z ramami ważącymi po 900g?

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Sorki Panowie z Herbaciarni, ale jak na razie nie ma co porównywać. Wszyscy wiemy ile kosztują ramy, o których pisze Bartek. Choćbyśmy nie wiem jak chcieli, to pomimo rosnącej popularyzacji stali także w segmencie rowerów szosowych, to Polaków jeszcze na to nie stać.
No bo ile wydaje przeciętny Polak na nowy rower szosowy? 3-4 tysiące złotych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

... i to jest kolejny argument za tym, że jeszcze dużo wodu musi upłynąć.

 

Nie tylko ze względu na świadomość ale przede wszystkiem ze wzgledu na poziom zamożności polskiego społeczeństwa.

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszyscy się poddali z tą stalą, jest na przykład taka mała manufaktura jak ENGLISH CYCLES (USA), gdzie właściciel tylko stal uznaje. Co prawda on specjalizuje się bardziej w TT niż w szosie, ale spod jego ręki wychodzą fajne konstrukcje z różnych dziedzin. Zobaczcie np. TO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Weź pod uwagę kwestię ceny, robione na zamówienie stalowe ramy są tak samo drogie jak karbon.

 

stąd też bierze się popularność stali  chyba -  kupienie używanej ramy stalowej wiąże się z mniejszymi obawami odnośnie jej wytrzymałości (obawami powtarzam, niepopartymi statystykami) niż przy zakupie używanej karbonowej,   ja jestem ciężki i takie obawy mam, to wiem ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan, ja to wiem. Może źle się wyraziłem; chodziło mi o to, że odebrałem wypowiedź autora tematu jako stwierdzenie że u nas nikt nie ma pojęcia o dobrych, lekkich stalowych ramach do rowerów. Coś a la "niosę oświaty kaganiec do ciemnego kraju nad Wisłą" :D Bez przesady.

 

Myślę też że spore znaczenie ma inne podejście do rowerów...w US sporo widywałem customów z pięknymi ramkami stalowymi, leciutkich i cudnie robionych aerografem. Śliczne singletracki et al. U nas też jest już trochę tego - tak więc...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Coś a la "niosę oświaty kaganiec do ciemnego kraju nad Wisłą" :D Bez przesady.

 

Problem tutaj leży w zupełnie innym miejscu - pomijając oczywiście kolosalne różnice w sile nabywczej przeciętnego Kowalskiego i Smith'a czy Schmidt'a.

 

Od 1989 roku Polska na siłę stara się "dogonić" Europę. Tylko zupełnie niepotrzebnie. Jak się posiedzi kilka lat w zaplutym kapitaliźmie nagle człowiek sobie uśiadamia, że Polska pod wielu względami jest bardziej europejska niż tzw-na Stara Europa. Jednakże popularna kultura i przekoananie wyniesione z dekad realnego socjalizmu i wszystkich płynących z niego "pożytków" pozostawiają całe rzesze rodaków ślepo zapatrzonych w zagramaniczne. W powszechnej świadomosci jak coś niemieckie lub angielskie to ojpaniejakietosuper a polskie to dziadostwo...

 

Nie da się ukryć, że w pewnych kwestiach nasz piękna ojczyzna musi nadrobić zaległości ale nie ma się też generalnie czego wstydzić. Ba! Niejednokrotnie to własnie ów postępowy zachód niejednego mógłby się od nas nauczyć...

 

... i wracając do kwestii stali, jak już pisałem to się zmienia, ale dobrej edukacji nigdy nie za wiele, szczególnie od kogoś kto sprawę zna od podszewki lub raczej od lutu i infuły :)

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to male sprostowanie. To ze Polska jest w Europie pod wieloma wzgledami to juz dawno wiadomo. Czasem nawet Europa goni Polske a nie odwrotnie. Nikomu tez do domu nagle Eureki przynosic nie zamierzam.

Jednak jesli rozmowy z zacnym fachowcem Janem Rychtarskim przebiegaja pod katem sprzedazy prowadzonej glownie do Szwecji, Danii, Hiszpanii itd a dla porownania w Polsce jedynie nieliczni sie decyduja z roznych wzgledow, rowniez staropogladowych, to trzeba przyjac to za fakt.

Faktem jest rowniez ze wielu idzie z fala tsunami do sklepow po karbon zapominajac ze placac 10 tys zl i zgadzajac sie na kompromis ta sama kasa kupi super rame stalowa z dobrym sprzetem.

 

Uwazam takze ze kolarstwo i wiedza o nim  w Polsce nadal raczkuje, choc Majka i mu podobni maja szanse to zmienic. Rok temu przebywajac w Polsce w rodzinnym miescie Lodzi az sie od rowerow roilo. Nie raz smignely stalowki. Czy wszystko idzie do przodu. A skoro Ferrari zdecydowalo sie otworzyc swoj salon w Warszawie to jednak nie jest tak zle z portfelem Polakow.

 

Wiem ze RafalXM ma stalowke od Rychtara. Inna ciekawa konstrukcje sprzedal. Wrzucajcie zdjecia i sie chwalcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkąd wróciłem na rower (2011), nie widziałem na ulicy współczesnej stali, przynajmniej w tej klasie, o której chyba tu mowa. Trudno mówić o tym, że moda na stal powraca, gdyż większość stali, którą widzę na ulicy, to stare klaki ujeżdżane przez hipsterów lub transportówka nie koniecznie zadbana. Wszystko wyciągnięte gdzieś ze strychu, a nie nowa produkcja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A szkoda, bo to calkiem niezwykly widok. Wyobrazcie sobie ze mozecie wejsc lub zadzwonic do goscia i powiedziec tak:

 

Poprosze szose do 7.5 kg o charakterystyce sportowej, dobrej do wspinaczki bo mieszkam w gorach.

Dwa kolory metaliczne na Campag Athena Carbon i kolach stozkowycg Fulkrum. Do tego skorzana owijka kierownice i siodelko od sella italia.

 

Cena jak za przyzwoitego karbona w sklepie na Goralksiej u Goralskiego.

 

Wszystko dobrane do upodoban i rozmiarow klienta co do 1 mm.

 

Nie fajnie?

 

Pozdro

 

Bartek

www.exigobikes.co.uk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

... co tylko obrazuje, że trzeba edukować. Bo jednak trafiaja się w Polszcze (nie nagminnie oczywiście) ludzie potrafiący wytrzepać 10 czy 15 klocków na szoszaka z wungla... Czemu nie szyta na miare stalówka?

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

A skoro Ferrari zdecydowalo sie otworzyc swoj salon w Warszawie to jednak nie jest tak zle z portfelem Polakow.


Hehe, dobre. Rzeczywiście uważasz, że salon Ferrari w Warszawie świadczy o stanie portfela Polaków? :) Patek jakoś zegarków jeszcze nie sprzedaje. ;)

Zajrzyj proszę do tego działu i zobacz ile ludzie średnio pieniędzy na zakup nowego roweru przeznaczają.
 

 

 

potrafiący wytrzepać 10 czy 15 klocków na szoszaka z wungla... Czemu nie szyta na miare stalówka?


Bo oni właśnie chcą być jak Kwiatkowski i Majka. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Hehe, dobre. Rzeczywiście uważasz, że salon Ferrari w Warszawie świadczy o stanie portfela Polaków? :) Patek jakoś zegarków jeszcze nie sprzedaje. ;)

 

Zajrzyj proszę do tego działu i zobacz ile ludzie średnio pieniędzy na zakup nowego roweru przeznaczają.

 

 

 

 

Bo oni właśnie chcą być jak Kwiatkowski i Majka. :)

 

 

Adamos, ja tez kiedys jezdzilem na MTB Scott Z3 albo 2 w 2006 roku. Wowczas wydalem 2500 PLN na ta maszyne. I myslalem ze jest super. Ale wideles SR Santour XCR dlugo nie potrwal a shimano acera kazdy wie czym sie je.

Kwiatkowski i Majka jezdza na karbonach bo UCI tak im kaze a nie dlatego ze chca. A skoro ludzie chca byc jak Majka i Kwiatkowski to rowery miedzy 10-15 kola PLN to nic.

Ich karbon kosztuje 35-50 tys PLN.

We wszystkich sklepach rowerowych karbon ponizej 12500 tys PLZ to oszustwo klienta i naciaganie na czesci. Po kraksie karbonu nie naprawisz, nie wymienisz widelek , nie naprostujesz niczego. Wyrzucisz do kosza! Karbon to taka wielorazowka do pierwszej wywrotki.

Wiele lat korcil mnie zakup takiego roweru ale po zapoznaniu sie z rzeczywistymi wlasciwosciami materialu pomysl upadl na dobre.

Dzis smigam 7.3 kg stalowka i zawstydzam tych karboniarzy ktorym notabene rece po 50km odpadaja z bolu. ;)

Zdaje sobie rowniez sprawe ze wiekszosc z Nas kupuje rower do .....4 tys zl. Ale jesli ktos rozwaza kupno karbonu Canyon albo Eddy Merckx dla samego nazwiska to lepsza inwestycja bedzie szosa z lekkich stopow metali. I nie dosyc ze innych da sie zawstydzic to po jednej takiej imprezie ludzie beda sie ogladac za Twoja stalowka a nie karbonem.  

 

Szacun

 

Bartek

 

www.exigobikes.co.uk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po co kupowac ferrari w Polsce skoro taniej mozna kupic za granica?

 

Według mnie salon jest utrzymywany raczej dla prestiżu marki niż zysku z realnej sprzedaży. Podobnie mało realne jest dorobienie się w Polsce na sprzedaży stalowych bicykli po kilka czy kilkanaście tyś PLN/szt, pomimo iż kilku amatorów tego typu rowerów się znajdzie. Polacy są dość konserwatywni w swoich przekonaniach, a póki co karbon jest wyznacznikiem prestiżu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Kwiatkowski i Majka jezdza na karbonach bo UCI tak im kaze a nie dlatego ze chca. A skoro ludzie chca byc jak Majka i Kwiatkowski to rowery miedzy 10-15 kola PLN to nic. Ich karbon kosztuje 35-50 tys PLN. We wszystkich sklepach rowerowych karbon ponizej 12500 tys PLZ to oszustwo klienta i naciaganie na czesci. Po kraksie karbonu nie naprawisz, nie wymienisz widelek , nie naprostujesz niczego. Wyrzucisz do kosza! Karbon to taka wielorazowka do pierwszej wywrotki. Wiele lat korcil mnie zakup takiego roweru ale po zapoznaniu sie z rzeczywistymi wlasciwosciami materialu pomysl upadl na dobre. Dzis smigam 7.3 kg stalowka i zawstydzam tych karboniarzy ktorym notabene rece po 50km odpadaja z bolu. ;) Zdaje sobie rowniez sprawe ze wiekszosc z Nas kupuje rower do .....4 tys zl. Ale jesli ktos rozwaza kupno karbonu Canyon albo Eddy Merckx dla samego nazwiska to lepsza inwestycja bedzie szosa z lekkich stopow metali. I nie dosyc ze innych da sie zawstydzic to po jednej takiej imprezie ludzie beda sie ogladac za Twoja stalowka a nie karbonem.


Ale mnie tego nie musisz tłumaczyć Kolego. :)

Ja też wolałbym oglądać coraz więcej stali na naszych szlakach i szosach.

Ba, mało tego sam chciałbym ukończyć taki kurs w TBA, zrobić sobie na nim swoja własną ramę, nie wspominając już o mrzonkach, by zacząć dłubać coś samemu. Pisać o kosztach chyba nie muszę, bo czytałem relację Ivana z wizyty w Twoim warsztacie i wiem, ile wydałeś na sam jego rozruch.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...