Skocz do zawartości

[z życia rowerzysty] ubiór, dżinsy, dojazdy do pracy


Rekomendowane odpowiedzi

Na co dzień jeżdżę w tym w czym siedzę w pracy, ale przez 2km przy rozsądnej jeździe nie zdąży się człowiek spocić.

Zimą dla wygody ubieram rowerowe, łatwiej się przebrać, a jak nawali śniegu i wysiłek x10 to nie siedzę w przepoconych (bez przesady ;) ) ciuchach.

Bywa, że robię kilkanaście km po mieście i nic złego się nie dzieje. Inna kwestia to wygoda.

 

No i dochodzi jeszcze pękanie spodni w kroku

Jeszcze mi się nie zdarzyło. Owszem przecierają się, ale nie pękają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć i czołem.

 

Ostatnio po trójmieście kursuje coraz więcej ludzi na rowerach i obserwując ich nieodparcie nachodzi nie taka myśl: 

 

Ogromna ilość ludzi dojeżdża do pracy na rowerach ubrana w dżinsy, zwykle kurtki, bez plecaka. Co za tym idzie w ciuchach w których jeżdżą później siedzą w pracy [sic!]

 

Jak to działa u was mnie po 7 minutach kręcenia korbą poci się wszystko, jakbym wszedł nie wykąpany do biura to reszta pracowników wywiozłaby mnie na taczce nie mówiąc już o zatartych pachwinach itp.

 

Jeżeli ktoś ma taki styl dojazdów niech mi go wytłumaczy bo ja nie jestem w stanie tego zrozumieć :)

W dżinsach nie jeżdżę ale także nie jeżdżę w obciślakach. Ja mam  możliwość przebrania się w pracy więc to nie problem. Mam sporo km do pracy więc moje ciuchy na korpusie są wilgotne więc ubiór dobieram tak aby przez cały dzień przebywania  w robocie ciuch był suchy. Największy problem jest z porannym deszczem ale wówczas zakładam super szybkoschnące spodnie i po 2 h są one suche.

Jeśli bym miał mniej niż 5 km jazdy to bym w ogóle się nie przebierał. Zapocenie w takim przypadku nie jest większe niż przy szybszym spacerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapocenie owszem, nie jest problemem. Gorzej właśnie z przemoczeniem czy zabrudzeniem. Bo nawet te szybkoschnące ciuchy trzeba wrzucić do szafki a do klienta wyjść w suchych ubraniach. 

 

Różne są też trasy do pracy ale w moim przypadku jak jadę nawet w lekkim deszczu to spodni po kilku km są nieco przybrudzone syfem z ulicy. 

 

W poprzedniej pracy dojeżdżałem też około 5 km i nie zmieniałem ciuchów bo nie było możliwości, chyba że świadomie wyjeżdżałem w deszczu to wrzucałem coś na zmianę i suszyłem spodnie dojazdowe po kątach. 

Teraz spodnie do pracy mam w szafce a jeżdżę w dresie więc może dziać się z nim co chcę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błotniki z chlapaczami to podstawa. Można też pomyśleć o stuptutach lub lekkich spodniach przeciwdeszczowych (zakładanych na inne). Zajmują mało miejsca po zwinięciu i ochronią przed brudem. W ostateczności można wywinąć na lewą stronę lub zawinąć w siatkę i wepchnąć do plecaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam swoje 3 grosze. Dystans do pracy mam ok 8 km po mieście. Bardzo chętnie jeździłbym w ciuchach rowerowych, bo tak jest wygodniej. Niestety jak doliczę czas na przebieranie, mycie, oraz fakt, że ciuchy muszę do pracy dotransportować (lub kupić zestaw który będzie tylko do pracy) to bardziej opłaca mi się powolne toczenie w dżinsach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...