Skocz do zawartości

[niewidzialność] o włos od dzwona


Rekomendowane odpowiedzi

O to chodzi. Mamy martwą kartę rowerową i widoczne tego efekty. Przy czym oczywiście nikt spełna rozumu nie uzna takiej karty (podobnie jak prawa jazdy w jego obecnej postaci) jako elementów kwalifikujących ich posiadacza jako osoby w pełni odpowiedzialnej i wykwalifikowanej do uczestnictwa w ruchu drogowym. Koledzy tutaj proponują obostrzenia, testy, itp itd. To połowiczne rozwiązanie. Zacząć chyba trzeba od wychowania - w domu i szkole. Czym skorupka za młodu...Same zakazy nic nie dadzą - a może inaczej, dadzą ale niekoniecznie trwałe efekty. Mamy zakaz jazdy po pijanemu - jak to wygląda? Wszyscy wiemy. Karta rowerowa, z której się tak nabijacie, odpowiednio zastosowana mogłaby wiele pomóc - ale tylko w połączeniu z w/w wychowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie zapominajmy ze żyjemy w kraju absurdów gdzie większość przedsięwzięć politycy robią dla pieniędzy, nie dla dobra obywateli, także na zmiany na lepsze w ruchu drogowym nie ma co liczyć, co najwyżej na gorsze. Nie tak dawno był program o przejściu śmierci, gdzie kierowcy non stop olewają przepisy, mnóstwo przypadków śmiertelnych potrąceń, i co? Rozwiązaniem było by podziemne przejście, ale koszt 2mln, i "nie ma na to pieniędzy", a tego samego dnia wcześniej mówili o wybudowaniu toalet przy stadionie narodowym za 5mln pln. To tylko pierwszy przykład z rzędu. To jak "działa" nasz kraj (a ruch drogowy jest częścią tego "działania"), zależy od polityków i dopóki nie będą stawiali dobra obywatela na pierwszym miejscu dopóki dobrze nie będzie. Tak to niestety wygląda i nawet jakby ktoś na takim forum wpadł na genialny pomysł likwidujący wiele problemów w ruchu drogowym, to wprowadzenie go w życie było by baaardzo problematyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zacząć chyba trzeba od wychowania - w domu i szkole. Czym skorupka za młodu...

Zgadzam się. Od siebie dodam jeszcze jedno: raz na zawsze należy wbić do głowy osobom odpowiedzialnym za infrastrukturę i zarządzanie ruchem, że samochód nie może być dominującym środkiem transportu w przestrzeni miejskiej. Transport samochodowy jest zbyt niebezpieczny i zbyt mało efektywny w ruchu lokalnym, by rozsądnym było optymalizowanie całej infrastruktury pod kątem samochodów, jak ma to obecnie miejsce. To jest chyba największy problem, bo nie rozwiążą go pieniądze, a wyłącznie zmiana sposobu myślenia.

 

Ogromna większość podróży na rowerze, które odbywają (lub odbywaliby, gdyby jeździli) młodzi ludzie, to ruch typowo lokalny, np. w obrębie osiedla czy dzielnicy. W takich miejscach samochody naprawdę nie muszą jeździć 50 km/h (lub "50+VAT", czyli 60-65, jak to u nas bywa), wolniejszą jazdę można bardzo łatwo wymusić poprzez odpowiednie budowanie dróg, a przy odpowiednio obniżonej prędkości zasady poruszania się można ograniczyć praktycznie do reguły prawej ręki. Na Zachodzie takie rozwiązania są dziś normą - u nas z kolei urzędnicy wciąż wierzą, że jak czegoś zakażą albo nakażą, to automatycznie będzie bezpieczniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu byłem jeszcze w Paryżu, gdzie doznałem szoku kulturowego. Idąc z tłumem po Polach Elizejskich w pewnym momencie zorientowałem się, że wszyscy idą na czerwonym. Przy małych uliczkach mało kto respektował czerwone o ile nic nie jechało.

Z drugiej strony chyba tylko raz widziałem jak ktoś pojechał samochodem na późnym żółtym.

 

Przepisy przepisami, ale zdrowego rozsądku nic nie zastąpi. U nas jest za dużo stresu i napinki na drogach, brakuje nam większego spokoju. Kursy na kartę rowerową czy prawo jazdy uczą jedynie podstaw, czyli prawa i obsługi pojazdu. Brakuje nauki kultury drogowej, poprawnego zachowania z punktu widzenia interakcji z innymi uczestnikami ruchu. Tego niestety na kursach nie ma i trzeba to wynieść z domu lub mieć chęć samemu się nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajmy ze żyjemy w kraju absurdów gdzie większość przedsięwzięć politycy robią dla pieniędzy,

 

 

Polityka.

 

nie dla dobra obywateli,

 

Bo rządzący są przekonani, że jak Państwu będzie lepiej to i obywatelom się polepszy. To jest teoria.

 

także na zmiany na lepsze w ruchu drogowym nie ma co liczyć, co najwyżej na gorsze.

 

Nieprawda. Czasami prawo drogowe robi kro w tył ale i tak zawsze robi 2 kroki do przodu jednak i takl prawo zawsze będzie stało krok za rzeczywistością. Chodzi o to aby prawo było ten jeden krok ale nie całe okrążenie.

 

Nie tak dawno był program o przejściu śmierci, gdzie kierowcy non stop olewają przepisy, mnóstwo przypadków śmiertelnych potrąceń, i co? Rozwiązaniem było by podziemne przejście, ale koszt 2mln, i "nie ma na to pieniędzy",

 

Kompletne bezsensowny pomysł. Separacja ruchu jest dobra po za obszarem zabudowanym. W mieście wszelkie działania powinny być skierowane na integrację ruchu lub jego spowolnienie. Budowa przejścia podziemnego zadziałałaby negatywnie czyli dawałaby przyzwolenie na jazdę z dużymi prędkościami na tym odcinku drogi. Nie bardzo wiem o jakim odcinku drogi mówisz ale na poprawę bezpieczeństwa na przejściu dla pieszych można działać z powodzeniem przez działania infrastrukturalne.

1. Jeśli jest to droga lokalna to należałoby przejście puścić po garbie spowalniającym

2. Inny wariant na drodze lokalnej to postawienie szykan przed i za przejściem

3. jeśli jest to droga o średnim natężeniu ruchu to należny  zastosować elementy kanalizujące ruch najlepiej połączone z pół szykanami.

4. Na drogach głównych gdzie ruch jest bardzo duży należałoby zastosować elementy separujące ale głowne drogi nie powinny przebiegać przez miasto tylko dookoła miasta.

 

a tego samego dnia wcześniej mówili o wybudowaniu toalet przy stadionie narodowym za 5mln pln.

 

To też są działania dla ludzi.\

 

To tylko pierwszy przykład z rzędu. To jak "działa" nasz kraj (a ruch drogowy jest częścią tego "działania"), zależy od polityków i dopóki nie będą stawiali dobra obywatela na pierwszym miejscu dopóki dobrze nie będzie. Tak to niestety wygląda i nawet jakby ktoś na takim forum wpadł na genialny pomysł likwidujący wiele problemów w ruchu drogowym, to wprowadzenie go w życie było by baaardzo problematyczne.

 

Każde działania rewolucyjne spotykają się z wielkim oporem natomiast działania ewolucyjne zabierają mnóstwo czasu.

Nie zapominajmy ze żyjemy w kraju absurdów gdzie większość przedsięwzięć politycy robią dla pieniędzy,

 

 

Polityka.

 

nie dla dobra obywateli,

 

Bo rządzący są przekonani, że jak Państwu będzie lepiej to i obywatelom się polepszy. To jest teoria.

 

także na zmiany na lepsze w ruchu drogowym nie ma co liczyć, co najwyżej na gorsze.

 

Nieprawda. Czasami prawo drogowe robi kro w tył ale i tak zawsze robi 2 kroki do przodu jednak i takl prawo zawsze będzie stało krok za rzeczywistością. Chodzi o to aby prawo było ten jeden krok ale nie całe okrążenie.

 

Nie tak dawno był program o przejściu śmierci, gdzie kierowcy non stop olewają przepisy, mnóstwo przypadków śmiertelnych potrąceń, i co? Rozwiązaniem było by podziemne przejście, ale koszt 2mln, i "nie ma na to pieniędzy",

 

Kompletne bezsensowny pomysł. Separacja ruchu jest dobra po za obszarem zabudowanym. W mieście wszelkie działania powinny być skierowane na integrację ruchu lub jego spowolnienie. Budowa przejścia podziemnego zadziałałaby negatywnie czyli dawałaby przyzwolenie na jazdę z dużymi prędkościami na tym odcinku drogi. Nie bardzo wiem o jakim odcinku drogi mówisz ale na poprawę bezpieczeństwa na przejściu dla pieszych można działać z powodzeniem przez działania infrastrukturalne.

1. Jeśli jest to droga lokalna to należałoby przejście puścić po garbie spowalniającym

2. Inny wariant na drodze lokalnej to postawienie szykan przed i za przejściem

3. jeśli jest to droga o średnim natężeniu ruchu to należny  zastosować elementy kanalizujące ruch najlepiej połączone z pół szykanami.

4. Na drogach głównych gdzie ruch jest bardzo duży należałoby zastosować elementy separujące ale głowne drogi nie powinny przebiegać przez miasto tylko dookoła miasta.

 

a tego samego dnia wcześniej mówili o wybudowaniu toalet przy stadionie narodowym za 5mln pln.

 

To też są działania dla ludzi.\

 

To tylko pierwszy przykład z rzędu. To jak "działa" nasz kraj (a ruch drogowy jest częścią tego "działania"), zależy od polityków i dopóki nie będą stawiali dobra obywatela na pierwszym miejscu dopóki dobrze nie będzie. Tak to niestety wygląda i nawet jakby ktoś na takim forum wpadł na genialny pomysł likwidujący wiele problemów w ruchu drogowym, to wprowadzenie go w życie było by baaardzo problematyczne.

 

Każde działania rewolucyjne spotykają się z wielkim oporem natomiast działania ewolucyjne zabierają mnóstwo czasu.

 

 

Kilka dni temu byłem jeszcze w Paryżu, gdzie doznałem szoku kulturowego. Idąc z tłumem po Polach Elizejskich w pewnym momencie zorientowałem się, że wszyscy idą na czerwonym. Przy małych uliczkach mało kto respektował czerwone o ile nic nie jechało.

 

Takiego szoku doznałem ponad 20 lat temu. Jak widać w Paryżu nic sie nie zmieniło, podobnie jak w Polsce chociaż ciągle się chwalimy, że doganiamy Europę.

 

A wracając do Paryża...ty przechodziłeś na czerwonym przez boczne uliczki. Ja przechodziłem przez drogę główną i byłem z szokowany, że żaden kierowca nie zatrąbił ani nie minął mnie o włos. Zaobserwowałem, że jak jeden kierowca się zatrzymał przed przejściem to inni kierowcy natychmiast stawali mimo, że była to 3 pasowa ulica. :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

e samochód nie może być dominującym środkiem transportu w przestrzeni miejskiej. Transport samochodowy jest zbyt niebezpieczny i zbyt mało efektywny w ruchu lokalnym, by rozsądnym było optymalizowanie całej infrastruktury pod kątem samochodów, jak ma to obecnie miejsce.

 

Po pierwsze samochód nie jest dominujący.  :) Odsyłam do statystyk.

 

Po drugie nie jest infras. optymalizowana pod samochód. W zasadzie to nie jest optymalizowana wcale ale to inna bajka.

 

 

Jak zwykle w takich tematach doszliśmy do absurdu i powtarzania durnych i oderwanych od rzeczywistości haseł zbrojnych ramion organizacji rowerowych. 

W większości ramion które odwiedziły kraje inne i liznęły ich organizacji i podejścia.   Polega to na tym że np. widzą puste niemieckie ulice z pustymi kilkoma miejscami przed budynkami ale nie widzą parkingów wielopoziomowych (tam się je ukrywa za fasadami budynków) i podziemnych pod kamienicami i tabliczek że miejsca są tylko dla gości........ 

Te same ramiona potrafią bezczelnie kłamać że w Amsterdamie nie ma parkingów w centrum i że parkowanie tam jest droższe niż u nas jak również że strefy "ograniczonego czasu postoju " nie sprawdzają się i ich tam nie ma :D

Te same osoby jak wsadzą swoje zadki w auta zaczynają pomstować na nadmiar fotoradarów :)  i WYCIĄGANIE pieniędzy od obywateli :D (dla jasności jeśli fotoradar wyciąga od kogoś pieniądze to znaczy ze ten ktoś jest palantem łamiącym przepisy i świadomie narażającym ponad miarę czyjeś życie i zdrowie...i należy mu się jak chłopu ziemia a ja osobiście życzę mu zmądrzenia albo szybkiej utraty prawka.)

I znów kłamstwa że na zachodzie nie mają.... 

 

 

Teraz karta rowerowa.

Jest istnieje jest do niej półroczne przygotowanie specjalny podręcznik i na koniec egzamin.

Egzamin który nie wszyscy zdają!

Sam kartonik jest powodem do dumy i radości dla dzieciaków.

 

Podejrzewam że tylko za sprawą durnych rodziców i durnych (takich jak powyżej) wpisów na forach dzieciaki przestają w nią wierzyć i mają ją w D....

Za tym idzie olewanie przepisów i spadek poziomu kultury komunikacyjnej.

Napiszcie jeszcze 1000 razy że karta rowerowa to nic nie znaczący świstek to przeczyta to kilkuset czytelników tego forum i uwierzy ze ich karta to papier toaletowy i tak ją i jednak swoją odpowiedzialność na drodze będą traktować. (będą ją mieć w d....)

 

Niemcy zaczęli walczyć z bezhołowiem rowerzystów....

Włącznie z pijanymi.  Informacje z pierwszej ręki od mieszkanki Niemiec z 20 letnim stażem i bez urazy do rowerzystów.

Problem?  W gazetach więcej o kolizjach rowerzystów niż aut...

Czy ktoś się burzy?  Nie.

 

Co sie u nas dzieje?  ZAMACH, TERRORYZOWANIE.....

 

Mamy wszystko. Mamy przepisy które są wystarczające mamy drogi które mają wady ale bez przesady. Mamy i kartę rowerową.

Ale mamy również wrodzone przekonanie że PAŃSTWO MUSI COŚ ZROBIĆ....

Postawić progi zwalniające zagrodzić  zabronić .... 

Oczywiście dopóki nie wsiadamy do samochodów... Wtedy separować ruch rowerzystów :)

 

Co my możemy?

Po pierwsze jeździć zgodnie z przepisami...

Rowerem samochodem na butach...

Cieszyć się z fotoradarów :)

Szanować innych uczestników ruchu i ich prawa.

Wyłączyć agresję na drodze.

 

Jeśli tylko wszyscy zapaleni rowerzyści zaczęli by stosować w swoich autach te zasady to efekt skali osiągnęlibyśmy w ciągu max 2 lat

Nasze dzieci widząc jak my jeździmy nabrały by naszych nawyków. Nie ma dwóch zdań że to działa.

 

Ale trzeba wyłączyć agresję do policji. Agresje do fotoradarów i zasadę że przepisy są po to żeby je łamać.

Państwo guzik może jeśli my się nie zmienimy i nie zmienimy swojego podejścia do przepisów.

 

W kwestii ruchu jedyne na co można liczyć to likwidacja ruchu "szukającego miejsc"  co w Polsce jest kluczowym problemem i czemu teoretycznie mają służyć SPP

 ale nie służą w obliczu braku P+R. Niezrozumienie problemu i wypatrzenie jego naprawiania przez różnego rodzaju ruchy nie poprawia sytuacji.

Założenie że państwo powinno również.  Za to budowanie roszczeń i agresji drogowej kapitalnie pogarsza stan rzeczy.

 

My możemy zmienić wszystko.

Ale ilu z was jeździ "pomimo wszystkim" zgodnie z przepisami?  :)

Jakoś nie widzę na drogach...

Jazda zgodnie z przepisami wciąż jest traktowana jak jakieś dziwne zboczenie i odchylenie od normy ....

Wciąż jak ktoś zerwie mandat za przekroczenie to jest traktowany ja poszkodowany a nie jak głupek za kierownicą.

Jak ktoś mu mówi że głupi to nie z powodu przekroczenia a tego ze nie wiedział ze łapią....

 

 

To siedzi w nas. Państwo dostanie rozwolnienia a nic nie zmieni dopóki my nie zmienimy podejścia do państwa.

 

I taka uwaga.

Niebezpieczne nie są auta a ludzie którzy do nich wsiadają.

Ci sami ludzie wsiadający na rower będą tak samo niebezpieczni.

Niebezpieczne jest nasze podejście do przepisów...

W ciągu ostatnich paru dni w strefie 30 trzy razy zostałem wyprzedzony jak puszczałem pieszego przez przejście....

Raz wyprzedzający był bardziej zajęty pomstowaniem na mnie że mu "ostro " przed nosem zahamowałem niż tym ze właśnie wjeżdża pomiędzy ludzi na przejściu...

Kawałek dalej mi wytłumaczył że chciałem go zabić i specjalnie ostro zahamowałem!  (ostro z 30 :D )

 

Kolejne miłe spotkanie to zwróciłem uwagę koledze że mu chyba zapomniał zaświecić lampkę i że go kompletnie nie widać i żeby sobie zaświecił...

Jechał dwupasmówką siąpiło i naprawdę g było widać...

Dowiedziałem sie kim jestem czym jeżdżę a kawałek dalej się przede mnie wepchał i blokował....

Jakoś dziwnie jak kierowcy mówię że nie ma świateł to nie wyzywa mnie... :)

Jak jadę rowerem i komuś powiem ze nie ma włączonej lampki to też słyszę same miłe rzeczy :)  Jakiś drażliwy temat wśród rowerzystów.

 

3/4 z naklejką KMR :)  ale powiedzmy że to przypadek. 

 

Wyjeżdżając na ulice zmieńmy własną jazdę a wszystko się zmieni.

I uczmy dzieciaków szanować policję i przepisy. To jest konieczne minimum które da więcej niż infr. i nowe przepisy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze samochód nie jest dominujący. :) Odsyłam do statystyk.

Nie mówię o statystykach, tylko o sposobie budowania dróg i organizowania ruchu.

 

Dlaczego kierowca na przejazd przez skrzyżowanie czeka minutę, a pieszy dwie minuty, choć porusza się wolniej i to on traci najbardziej, bo każdą dodatkową minutę postoju spędza na stojąco, podczas gdy kierowca czeka na siedząco, w ciepłym wnętrzu pojazdu? Dlaczego bardzo często kierowca na wielu skrzyżowaniach zieloną strzałkę przez 100% czasu, a pieszy ma zielone światło nie przez cały czas, kiedy nie ma ryzyka kolizji, tylko przez kilkanaście sekund w ciągu całego cyklu? Dlaczego pieszych upycha się w przejściach podziemnych jak krety, zmuszając ich do łażenia po schodach? Dlaczego w Polsce wciąż nie ma bezwarunkowego pierwszeństwa dla pieszych? Podobnych przykładów mógłbym wymienić jeszcze mnóstwo.

 

Co do parkingów na Zachodzie: w centrach jest ich stosunkowo niewiele. Za to mnóstwo stoi na obrzeżach miast, zaraz przy stacjach kolejki miejskiej albo terminalach tramwajowo-autobusowych. Z tym z kolei wiąże się inny problem: komunikacja zbiorowa jest w Polsce na tyle mało atrakcyjna, że nie zachęca do rezygnacji z samochodu. Żaden zakaz nie będzie równie skuteczny, co przekonanie kierowcy, że tramwajem, rowerem czy autobusem jest po prostu szybciej, taniej i wygodniej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światełka w rowerze? Ja zawsze mówię, że mu się baterie skończyły :) nie opieprzam, nie strofuje tylko grzecznie informuje o problemie. Działa to niezwykle skutecznie. Najpierw szczęka opada do asfaltu a potem nerwowe oglądanie roweru, raz nawet gość się zatrzymał i zaczął cały rower oglądać ;)

Karta rowerową istnieje i wcale łatwo jej się nie zdaje. Oblewać ponad połowa dzieci w 4 klasie. Przynajmniej tak jest w Krakowie.

 

Z kierowcami jest ten problem że jak ją zdawałem pj ponad 25 lat temu to robili je ci co mieli samochód w domu i mieli dryg do niego. Teraz praktycznie bez samochodu żyć się nie da i pj mają wszyscy. Jedni jeżdżą lepiej inni gorzej ale średnia umiejętności raczej spada. Dlatego kurs doszkalajacy po roku moim zdaniem jest dobrym pomysłem. Tylko niech w tym kursie będzie i mata poslizgowa i elementy bezpieczeństwa w ruchu miejskim.

 

Odnawiane pj co 5 lat z uzupełnieniem wiedzy o przepisach też powinno być obowiązkowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak jak będziemy rozpatrywać sprawę w tak durny sposób, że to pieszy jest biedny bo pada na niego deszcz to to do niczego nie dojdziemy. Nie ma o ile mi wiadomo obowiązku opuszczania cieplutkiego domu czy mieszkania.

 

Co do zielonej strzałki to praktycznie w ścisłym centrum nie da się przejechać w ciągu jej całego cyklu bo albo przepuszcza się pieszych, inne samochody albo ktoś mało inteligentny po prostu ją blokuje.

 

Poza tym warto pomyśleć nie tylko o własnych czterech literach ale o innych. Na ten przykład wszystkich tych co samochodem pracują.

 

Czy to młodociani są aż takim postrachem na drogach, że tak pitolicie o tej karcie rowerowej??

 

Odnawianie prawka powiadacie tak?? Czy na tych kursach nauczą nie blokować skrzyżowań, rond, nie blokować skrętu w prawo jak do jazdy na wprost jest wolny pas, nie jechać cały czas lewym pasem, odpowiednio szybko zbierać się z pod świateł, używać kierunkowskazów?? To nie jest brak wiedzy tylko brak kultury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jest. W obecnej chwili wyznacznikiem prędkości jest infrastruktura. Jeśli jest droga 3 pasowa a mamy przed sobą ponad 5 km prostej drogi to ciężko się hamować przed wciśnięciem gazu w podłogę. Co innego gdyby jeszcze na tym odcinku była strefowa kontrola prędkości bo jeden radar kompletnie sprawy nie rozwiąże.

 

A jak to jest na tzw Zachodzie???

 

W Szwecji parkingi nie są pod ziemią tylko na powierzchni lecz tam nie parkuje sie pod blokiem lecz na jednym zbiorczym parkingu. Poszkodowani są mieszkańcy bloków położonych najdalej od parkingu bo czasami muszą dojść ponad 500 km po samochód. Taka sytuacja sprawia, że do sklepu łatwiej i szybciej jest dojechać na rowerze niż samochodem.

Tam prawie każdy ma samochód ale także ma rower i po bułeczki jeżdzi tylko na rowerze.

 

We Włoszech parkuje się na ulicy a nie na chodnikach co powoduje, że ulice naturalnie zmniejszają swoją przepustowość i prędkość spada.

W małych miasteczkach na drogach wjazdowych są szykany albo niewielkie progi spowalniajace.

 

W Austrii każde miasto a nawet miasteczko posiada strefy Tempo 30, które wciska się tam aż do przesady.

 

W Finlandii nie widziałem żadnych specjalnych ograniczeń dla kierowców jeśli nie liczyć drogi prowadzonej jak litera S chociaż można było ją puścić prosto albo drogi podążającym w tym samym kierunku lecz całkowicie pofalowanej z 2-3 m różnicami wysokości co sprawiało, że nie można było poruszać się szybciej nić 60 km/h.

Kolejnym przykładem były światła nadające sygnał zielony przez 5 sekund czyli tak krótko aby mogły przejechać 2-3 samochody.

 

W każdym kraju stawia się na ograniczenie ruchu lokalnego lub spowolnienie ruchu. Tylko drogi główne i autostrady mają priorytet dla samochodów.  W Polsce tak nie jest. W Warszawie na Pradze Południe wiele ulic przekształcono w drogi jednokierunkowe aby zwiększyć ilość miejsc parkingowych. Nikt jednak nie pomyślał, że rowerzyści będą musieli jeździć dookoła. Po co?

Teraz w Wawrze przez centrum osiedla powstaje droga przelotowa prosta niczym strzała. Ponieważ będzie to droga pod linię autobusową to nie będą mogły powstać szykany. I tak powstanie kolejna okazja do depnięcia pedałem w podłogę. KOSZMAR!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Nie bardzo wiem o jakim odcinku drogi mówisz ale na poprawę bezpieczeństwa na przejściu dla pieszych można działać z powodzeniem przez działania infrastrukturalne.

 

Chodzi o przejście na Zakopiance, wszystko w reportażu:

http://uwaga.tvn.pl/65144,news,1,Smiertelna_zakopianka,reportaz.html

 

 

 

To też są działania dla ludzi.\

 

Jasne, ale powinne być jakieś priorytety. Bezpieczeństwo ludzi powinno być zdecydowanie ważniejsze od luksusów dla "szlachty".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku najlepsze rozwiązanie to separacja. Jednak na chwilę obecną bezpieczeństwo można uzyskać poprzez szykany i skanalizowanie ruchu przed przejściem. Takie rozwiązanie istnieje od wielu lat na drodze między Wrocławiem a Oleśnicą.

 

http://goo.gl/maps/smhqG

 

To rozwiązanie powstało jeszcze jak nie było autostrady tylko owa droga była drogą główną między Wrocławiem a Warszawą. Kiedyś czyli około 20 lat temu jak kompletnie nie miałem wiedzy na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego i uważałem, że tylko samochód ma pierwszeństwo to pukałem się w czoło co to za debil tak tę drogę zepsuł. Teraz wiem, że to było genialne rozwiązanie, które bardzo poprawiło bezpieczeństwo w minimalnym stopniu ograniczając ruch. POLECAM! :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@sznib, Jako że lubisz czasami okrasić co nie co polityką, więc pomnij że politycy i urzędnicy wywodzą się ze społeczeństwa. To nie jest elita z Bantustanu, która przyjechała sobie porządzić w środkowoeuropejskim kraju... Dzisiaj ktoś jest Twoim sąsiadem, którego lubisz i cenisz, a jutro ta osoba jest burmistrzem, posłem, prezydentem. Politycy są niestety lustrzanym odbiciem społeczeństwa, wiec jeżeli chce się coś zmieniać, nie można zaczynać od strącania głów na górze, tylko od organicznej pracy na dole, bo przykład w cale nie idzie z góry (jak to zwykło się mawiać), tylko wszystkie złe cechy wynoszone są właśnie z dołu.

 

 

 

Brakuje nauki kultury drogowej, poprawnego zachowania z punktu widzenia interakcji z innymi uczestnikami ruchu.

 

Generalnie trudno nas porównywać z zachodem pod tym względem, gdyż jesteśmy wyraźnie odlegli kulturowo od tamtej części świata. Zawsze byliśmy. A 50 lat realnego socjalizmu i związanych z tym zaniedbań prawnych i infrastrukturalnych jeszcze bardziej zaznaczyło te różnice jeszcze wyraźniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o przejście na Zakopiance, wszystko w reportażu:

 

Przede wszystkim jest nie prawdą co ten gość plecie o tym, że ten odcinek jest drogą szybkiego ruchy. I to samo, że nie ma tam fotoradarów. Są a jeden jest nawet 300 m dalej. Poza tym warto zdać sobie sprawę co by się działo na tej drodze gdyby zastosować to co proponuje Robert. Jak macie ochotę stać do Myślenic to czemu nie. Rozwiązać da się to tym co już proponują czyli odcinkowym pomiarem prędkości. Odcinek krótki ale chyba najlepsze wyjście z ograniczeniem do 40 km/h. Albo sygnalizacja tylko wzbudzana przez pieszych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
@sznib, Jako że lubisz czasami okrasić co nie co polityką, więc pomnij że politycy i urzędnicy wywodzą się ze społeczeństwa. To nie jest elita z Bantustanu, która przyjechała sobie porządzić w środkowoeuropejskim kraju... Dzisiaj ktoś jest Twoim sąsiadem, którego lubisz i cenisz, a jutro ta osoba jest burmistrzem, posłem, prezydentem. Politycy są niestety lustrzanym odbiciem społeczeństwa, wiec jeżeli chce się coś zmieniać, nie można zaczynać od strącania głów na górze, tylko od organicznej pracy na dole, bo przykład w cale nie idzie z góry (jak to zwykło się mawiać), tylko wszystkie złe cechy wynoszone są właśnie z dołu.

 

Już w szkole średniej pisze się wypracowania "Jak władza zmienia ludzi na podstawie lektury "Makbet", także pisanie że rządzący są tacy sami, jak my, szaraczki, jest co najmniej naiwne.

 

Ed/ Proponuje też obejrzeć film "Eksperyment"

 

http://www.filmweb.pl/film/Eksperyment-2010-446373

 

W skrócie naukowcy robią eksperyment w którym część ochotników ma odgrywać rolę więźniów, a część strażników więziennych. Zostają zostawieni sami sobie. Ten film dobitnie pokazuje jak władza zmienia człowieka, poza tym bardzo dobre kino, warto obejrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim jest nie prawdą co ten gość plecie o tym, że ten odcinek jest drogą szybkiego ruchy.

 

Brak przejść przez jezdnię, wydzielony pas awaryjny, jezdnie dwupasowe odseparowane od sobą barierami, droga ruchu lokalnego, prawoskrety i długie pasy rozpędowe, brak możliwości skretu w lewo bądż zawracania? Właśnie to są cechy drogi szybkiego ruchu. Więc jeśli o nie jest drog szybkiego ruchu to co to jest? Na pewno to nie alejka spacerowa dla matek z dziećmi. :laugh:

 

I to samo, że nie ma tam fotoradarów. Są a jeden jest nawet 300 m dalej.

 

i zapewne mierzący prędkość po za przejście i tylko dla jednego kierunku jazdy. A na jaką prędkość jest skonfigurowany? Jeśli na 70 +10 km/h to wolne żarty. Aby ten odcinek był bezpieczny to muszą być 2 fotoradary skierowane na odcinek dojazdowy do przejścia z ograniczeniem do 50 km/h bez żadnej tolerancji na +.

 

Poza tym warto zdać sobie sprawę co by się działo na tej drodze gdyby zastosować to co proponuje Robert. Jak macie ochotę stać do Myślenic to czemu nie. 

Widzę, że się odezwał przedstawiciel 4kołowców. Boli cię przedstawione rozwiązanie? Czy uważasz, że 10 minutowa szybsza jazda samochodem jest cenniejsza od życia jednego człowieka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pleciesz z tą drogą szybkiego ruchu i tyle ale nich Ci będzie. Jest to normalna dwujezdniowa droga na której zresztą są wszędzie ograniczenia do 70 km/h a i nader często do 50km/h. Nie ma tam ani pasów rozpędowych, jest możliwość skrętu w lewo i zawracania można poruszać się rowerem. Poza tym zastanów się czemu problem w takim rozmiarze występuje tylko w tym miejscu. To przejście powinno stamtąd zniknąć bo jest na ostrym zakręcie od strony gór i na wzniesieniu od Krakowa. Jest po prostu zbyt mało czasu aby bezpiecznie wychamować.

 

To, że fotoradar stoi nie tam gdzie trzeba to przepraszam czyja jest wina??

 

Nie chodzi czy mnie boli bo ja mogę każdy odcinek objechać i mi to lata. Poza tym pomyśl trochę zamiast mędrkować o przedstawicielu 4 kółek. To jest odcinek z licznymi podjazdami i jak zaproponujesz to co chcesz to ciężarówki utkną w zimie na Mogilanach. Dlatego jak byś zauważył to obecnie dokłada się na podjazdach drugi pas. I policz sobie ile będziesz stał jak utkniesz we wspomnianym wcześniej mieście. Pomyśl o ludziach co jadą do roboty busami bo już teraz czasem trwa to blisko godzinę. No chyba, że "tiry na tory" i każdemu po rowerze. Nie każde rozwiązanie da się zastosować wszędzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczone przez was miejsce na zakopiance jest przykładem na indolencje wszystkich zainteresowanych.

 

Pomysłów 1000 a przejście dalej jest kiepsko oznakowane.

Prawda jest bolesna. Wszędzie na zachodzie takie przejścia są. Są jednak oświetlone w taki sposób że "zwalnia się samo" co więcej widać dochodzących do przejścia pieszych.

A poza tym jeśli byłby problem to sałaty by fotoradary i policja a za szybkich nagradzano by sowicie.

 

Gdybyśmy chcieli zwęzić tą drogę to mielibyśmy stan sprzed kilku lat gdzie podróż karków zakopane trwała kilka godzin.  Robienie absurdów bo nie umiemy wyegzekwować prawa jest przykre.   pomijam że lokalizacja przejścia jest co najmniej wątpliwa.

 

Co do domniemań że to droga ekspresowa to pomijam milczeniem....

 

 

 

 

Dlaczego kierowca na przejazd przez skrzyżowanie czeka minutę, a pieszy dwie minuty, choć porusza się wolniej i to on traci najbardziej, bo każdą dodatkową minutę postoju spędza na stojąco, podczas gdy kierowca czeka na siedząco, w ciepłym wnętrzu pojazdu?

 

Bo mamy politykę napełniania skrzyżowania?  Bo mamy politykę długich faz?  Bo mamy politykę nie karać za ciapowatość?  bo na 10s fazie zjedzie 1 auto?

ale ale...

 

Czemu w Anglii faza dla pieszych trwa 5-10s?  Czemu wchodząc na przejście trzeba się uwijać żeby zdążyć na drugą stronę?

Czemu w Niemczech również tak jest?

 

Czyżby infr. nieprzyjazna człowiekowi?  

I teraz pytanie czemu nieraz stoję na czerwonym i patrzę na stojących na czerwonym pieszych i stoimy sobie.....

A co tam kilkadziesiąt sekund jak nie lepiej...

A czemu jadąc autem w nocy spędzam długie minuty patrząc sie na puste skrzyżowania...

 

A czemu jadąc rowerem jadę w ciągach przystosowanych dla wolnego ruchu pieszych przez co staję na rondach 4 razy?

 

Nie ma co zaczynać wojny kto bardziej moknie a kto mniej.

Rower powinien poruszać się w ruchu ogólnym  bo porusza się średnio o 25-30% wolniej od aut.

 

Powinny być zniesione światła gdzie tylko sie da bo korkują miasto a tam gdzie są potrzebne fazy powinny być maksymalnie skrócone (to nic że staruszka nie przejdzie na zielonym bo wszyscy z uśmiechem poczekamy aż przejdzie a jak ktoś zatrąbi dostanie -10 z życia jego prawka.)

 

Policja powinna mieć akcję dopingującą w postaci dawania mandatów za dłubanie w nosie zamiast ruszanie na zielonym.

 

To że są światła źle ustawione to nie infrastruktura robiona pod auta. To kolosalne błędy i niedoróbki które biją wszystkich. A niektórzy wmawiają innym że to hegemonia aut.... Kierowcom wmawia się ze skrócenie faz to cios w ich (nie wiem co ale straszą) a oni w to wierzą nie kontaktując że jak będą jechali "z poprzecznej" to dostaną bonus...

I tak wszyscy wierzymy ze ktoś komuś coś że coś jest dla tych drugich lepsze i że tamci to są preferowani....

A prawda jest taka ze mamy najnormalniej spartolony system sterowania ruchem i cierpią wszyscy.

 

 

 

Dlaczego w Polsce wciąż nie ma bezwarunkowego pierwszeństwa dla pieszych?

 

Jak to nie ma?  Kodeks kolega czytał?

Podchodzisz do przejścia i stawiasz palce na zebrę. Od tego momentu każdy kto się nie zatrzyma łamie przepisy.

Pytanie powinno brzmieć czemu my kierowcy i rowerzyści się nie zatrzymujemy? 

Czemu policja nie stawia ukrytych kamer i nie nagradza kolegów?

To jest sedno problemu. Trzeba wychować społeczeństwo. Niemcy to nie aniołki ale mają policję która im różki tępi.

 

I czemu piesi nie wchodzą na przejścia? :D  Czasem mi ręce opadają i zastanawiam się czy nie należałoby wysyłać pisemnych zaproszeń.

 

 

 

Co do parkingów na Zachodzie: w centrach jest ich stosunkowo niewiele.

 

Zerknij na mapy... :D

Szczególnie odnosiłem się do mitycznego Amsterdamu ale i Niemcy mają sporo.... Pomijam parkingi podziemne pod miejscem zamieszkania z odpowiednią ilością miejsc.

Jest kolosalna różnica miedzy "dostępnością miejsca autem" a koniecznością jego używania. U nas bliżej do konieczności. i tu jest miejsce dla miast.

Za to polityka utrudniania jazdy autem żeby rower stał się atrakcyjny jest co najmniej absurdalna.

 

 

 

Ja zawsze mówię, że mu się baterie skończyły :) nie opieprzam, nie strofuje tylko grzecznie informuje o problemie. Działa to niezwykle skutecznie

 

No widzisz ja jakoś miałem pecha parę razy trafić na "młodych i głupich os wściekłości na świat" i sobie dam spokój...  (żeby nie było normalni którzy podziękowali też się zdążali jeden nawet baterie wymienił :) )

Ot szkoda mi nerwów na wysłuchiwanie i potem znoszenie zachowań podobnych do zachowań  buraków z samochodów.

 

 

 

mieszkańcy bloków położonych najdalej od parkingu bo czasami muszą dojść ponad 500 km po samochód

 

WOW.... No to chyba rower wyposażony w namiot mają ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym z kolei wiąże się inny problem: komunikacja zbiorowa jest w Polsce na tyle mało atrakcyjna, że nie zachęca do rezygnacji z samochodu. Żaden zakaz nie będzie równie skuteczny, co przekonanie kierowcy, że tramwajem, rowerem czy autobusem jest po prostu szybciej, taniej i wygodniej!

I dlatego w Warszawie wykorzystanie komunikacji zbiorowej w dojeździe do pracy jest o ponad 100% większe niż w Amsterdamie, Hadze, Utrechcie, Rotterdamie, Berlinie czy Brukseli. Dlatego też we wspomnianym Utrechcie czy Rotterdamie wykorzystanie samochodu w takich dojazdach jest większe o ok. 50%, a w Berlinie niewiele mniejsze niż w Warszawie.

Źródło

Ale owszem, to co piszesz ma sens  :teehee:

 

Nie mówię o statystykach, tylko o sposobie budowania dróg i organizowania ruchu.

Tak, i dlatego nie mamy obwodnic, centrum stoi, przepustowość lewoskrętów w centrum ograniczono ze względu na tramwaj (co mnie oczywiście cieszy), a zaparkować nie ma gdzie, a jak już jest to za chore pieniądze. Ale oczywiście wszystko to organizowane jest pod samochód.

 

Dlaczego pieszych upycha się w przejściach podziemnych jak krety, zmuszając ich do łażenia po schodach?

Bo jest szybciej i wygodniej, nie trzeba stać na światłach, można za jednym zamachem przejść w relacji "na skos", nie trzeba się martwić, że wchodząc w środku cyklu nie zdąży się przed zmianą świateł, można kupić coś do jedzenia na szybko. Poza tym w przejściach podziemnych w Warszawie jest taki tłok, że jakby wszyscy mieli iść po powierzchni to by się tworzyły piesze korki do świateł... Jak ktoś bardzo chce walczyć o przejścia naziemne w centrum, to niech walczy, ale wara od przejść podziemnych, są zbyt wygodne w dużych punktach przesiadkowych, żeby z nich rezygnować.

 

We Włoszech parkuje się na ulicy a nie na chodnikach co powoduje, że ulice naturalnie zmniejszają swoją przepustowość i prędkość spada.

Czyli jak na chodniku o szerokości 3m zaparkujemy równolegle to będzie to z wielką szkodą dla pieszych, ale jak ten chodnik podzielimy na 1,5m chodnika i 1,5m wydzielonego miejsca do parkowania równoległego, to wszyscy będą zadowoleni. Cóż, wszystko jest względne.

 

W Szwecji parkingi nie są pod ziemią tylko na powierzchni lecz tam nie parkuje sie pod blokiem lecz na jednym zbiorczym parkingu. Poszkodowani są mieszkańcy bloków położonych najdalej od parkingu bo czasami muszą dojść ponad 500 km po samochód. Taka sytuacja sprawia, że do sklepu łatwiej i szybciej jest dojechać na rowerze niż samochodem.

Jeszcze bardziej obrzydzajmy ludziom życie w mieście, jeszcze bardziej, tylko potem nie dziwmy się, że wolą postawić domek za miastem w szczerym polu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak jak będziemy rozpatrywać sprawę w tak durny sposób, że to pieszy jest biedny bo pada na niego deszcz to to do niczego nie dojdziemy. Nie ma o ile mi wiadomo obowiązku opuszczania cieplutkiego domu czy mieszkania.

Jeżeli chcesz patrzeć na sprawę tak płytko, to masz do tego prawo.

Co do zielonej strzałki to praktycznie w ścisłym centrum nie da się przejechać w ciągu jej całego cyklu bo albo przepuszcza się pieszych, inne samochody albo ktoś mało inteligentny po prostu ją blokuje.

W takim razie sam powiedz: po co wprowadzać dodatkowe zagrożenie dla pieszych, skoro kierowcy na tym praktycznie nie korzystają? Gdzie tu sens, gdzie tu logika?!

Poza tym warto pomyśleć nie tylko o własnych czterech literach ale o innych. Na ten przykład wszystkich tych co samochodem pracują.

Po pierwsze: gdyby korzystali ci, którzy faktycznie muszą, to korków by nie było.

 

Po drugie: nie możemy zapominać o tym, że przyczyną korków są właśnie samochody. Są nieekologiczne, zajmują mnóstwo miejsca, powodują korki - a my jeszcze mamy stymulować ich ruch? Właśnie ten błąd popełniło wiele krajów w ostatnich dziecięcioleciach i od kilku lat widać, że szybko się z tego wycofują.

Czy to młodociani są aż takim postrachem na drogach, że tak pitolicie o tej karcie rowerowej??

Nie, ale absurdem jest właśnie to, że się ich tak traktuje, skoro wymaga się posiadania dokumentu!

I dlatego w Warszawie wykorzystanie komunikacji zbiorowej w dojeździe do pracy jest o ponad 100% większe niż w Amsterdamie, Hadze, Utrechcie, Rotterdamie, Berlinie czy Brukseli.

Owszem, z tym że nie zauważasz chyba, jakie są alternatywy dla kom. zbiorowej w tych miastach: jest to albo chodzenie pieszo (które w Polsce jest bez sensu, kiedy np. obejście dookoła poznańskiego Ronda Jana Nowaka-Jeziorańskiego zajmuje SZEŚĆ MINUT; poza tym sam wiesz, że mnóstwo osób do Warszawy dojeżdża z okolicznych miejscowości, dlatego transport pieszy siłą rzeczy odpada, podczas gdy w Berlinie ten problem jest znacznie mniej widoczny), albo rower (którym Polacy boją się jeździć - nie podzielam tego strachu, ale rozumiem go w 100%).

 

Inna sprawa, że ta statystyka to zupełny absurd, bo nie uwzględnia w ogóle intermodalności transportu, która np. w Holandii jest wybitnie rozwinięta. Dlatego przedstawianie liczb w taki sposób to (mam nadzieję, że nieświadome) bardzo poważne zafałszowanie rzeczywistości przez autora.

 

Nie wiemy też, czy np. w przypadku Warszawy liczby dotyczą poruszania się po Warszawie czy poruszania się przez osoby zameldowane w Warszawie, a to również robi ogromną różnicę, biorąc pod uwagę stopień "rozlania" polskich miast i rozproszenia ich mieszkańców.

 

Do tak skomponowanych liczb naprawdę trudno się odnieść, bo nijak mają się one do rzeczywistości.

Tak, i dlatego nie mamy obwodnic

Tranzyt to zupełnie inna kwestia i tu pełna zgoda: obwodnice są bardzo potrzebne.

centrum stoi

I będzie stało niezależnie od inwestycji. Chyba cały świat nauczył się już, że każda nowa droga w mieście natychmiast wypełnia się samochodami i że jest to (nomen omen) droga donikąd, bo w końcu trzeba by zabetonować całe centrum tylko po to, żeby pomieścić samochody.

Jak ktoś bardzo chce walczyć o przejścia naziemne w centrum, to niech walczy, ale wara od przejść podziemnych, są zbyt wygodne w dużych punktach przesiadkowych, żeby z nich rezygnować.

Nie mówię o tym, żeby rezygnować z ruchu bezkolizyjnego! Mówię o tym, aby - jeżeli już mamy kogoś "chować pod ziemię", to niech to będą kierowcy - dla nich zmiana poziomu to żaden wysiłek, a dla pieszego, szczególnie w podeszłym wieku czy matki z dzieckiem, to nie lada przeprawa.

 

Moja szczera propozycja, bez cienia złośliwości: spróbuj kiedyś przejść się z osobą niepełnosprawną takim przejściem, nawet wyposażonym w windę - mam nadzieję, że zmienisz zdanie, bo mnie to poraziło, ile czasu i sił trzeba poświęcić na coś tak banalnego jak przejście przez ulicę.

Jeszcze bardziej obrzydzajmy ludziom życie w mieście, jeszcze bardziej, tylko potem nie dziwmy się, że wolą postawić domek za miastem w szczerym polu.

Ależ właśnie parkujące wszędzie samochody są jednym z największych problemów polskich miast! Problemem nie jest sama odległość od samochodu, tylko od najbliższego wygodnego środka transportu (a dokładniej: problemem jest, że dla bardzo wielu Polaków "najbliższy środek transportu"="mój samochód"). Tylko w Polsce panuje to obłędne przekonanie, że prawo do parkowania jest jakimś podstawowym prawem.

 

Dla przykładu w Berlinie liczba samochodów przypadająca na liczbę mieszkańców jest o niemal połowę niższa niż w Poznaniu czy Warszawie. A mimo to proponuję zastanowić się, o którym mieście mieszkańcy powiedzą, że łatwo i przyjemnie można się po nim poruszać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, że ta statystyka to zupełny absurd, bo nie uwzględnia w ogóle intermodalności transportu, która np. w Holandii jest wybitnie rozwinięta. Dlatego przedstawianie liczb w taki sposób to (mam nadzieję, że nieświadome) bardzo poważne zafałszowanie rzeczywistości przez autora.

To fakt, też mnie zastanawiało, zwłaszcza, że sam korzystam z łączonego transportu. Obstawiam, ze wybierano główny środek transportu, czyli najpewniej ten, którym poruszamy się przez miasto lub centrum. Ja, dojeżdżając rowerem 1,5km na przystanek, w życiu nie powiedziałbym, że do pracy jadę rowerem, tylko tramwajem, którym pokonuję większą odległość.

 

Do tak skomponowanych liczb naprawdę trudno się odnieść, bo nijak mają się one do rzeczywistości.

Tak jak zapewnienia ekoterrorystów, że na zachodzie wszyscy jeżdżą rowerami, a samochodów nie ma prawie w ogóle :P

 

Dla przykładu w Berlinie liczba samochodów przypadająca na liczbę mieszkańców jest o niemal połowę niższa niż w Poznaniu czy Warszawie. A mimo to proponuję zastanowić się, o którym mieście mieszkańcy powiedzą, że łatwo i przyjemnie można się po nim poruszać.

Jak masz jakieś dane dla miast, to się podziel, patrząc na jednostki eurostatu, czyli województwa w PL, wcale nie mamy więcej samochodów niż w Europie zachodniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Twoje przypuszczenia dot. intermodalności są poprawne, to warto pójść dalej i wyciągnąć wnioski: wyniki świadczą o tym, jak nieprzyjazne są polskie miasta dla pieszych czy rowerzystów. Ludzie najwidoczniej z jakiegoś powodu unikają transportu pieszego i rowerowego, a to jest bardzo smutne i tak naprawdę niekorzystne dla miasta.

 

W kwestii ekoterrorystów: każdy ekstremizm jest niemądry. Ale trudno kwestionować liczby, które jasno wskazują, że promowanie ruchu samochodowego i sprowadzanie kolejnych samochodów do centrum to ślepa uliczka, a wybudowana czy poszerzona droga nie rozwiąże problemu, tylko wręcz go pogłębi, bo liczba samochodów w układzie wzrośnie.

 

Tak jak mówiłem, moim zdaniem same restrykcje to jedno z gorszych rozwiązań. Za to tworzenie atrakcyjnych alternatyw (i wprowadzanie restrykcji dla samochodów tam, gdzie przywileje dla kierowców kolidowałyby z przywilejami dla kom. zbiorowej albo rowerowej w ścisłych centrach miast) wydaje się godne naśladowania.

 

W kwestii liczby samochodów: http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,wroclaw-mniej-aut-niz-warszawa-wiecej-niz-berlin,wia5-3266-3329.html (w artykule jest też link do danych źródłowych), http://www.plantap.pl/wskazniki/ogolne/motoryzacja/ . Ty odnosisz się do danych ogólnonarodowych, tutaj mowa jest ściśle o mieszkańcach konkretnych miast, stąd różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a zaparkować nie ma gdzie, a jak już jest to za chore pieniądze.

 

W Polsce jest od groma miejsc parkingowych tylko są one żle wykorzystane. Przede wszystkim od razu powinno się zlikwidować parkingi strzeżone z przypisanymi miejscami parkingowymi. Takie parkingi to absurd bo przecież jeden samochód nie będzie stał jednocześnie na miejscu parkingowym pod domem i na miejscu parkingowym pod pracą. Wszystkie miejsca parkingowe powinny być rotacyjne.

Kolejny sposób na parkowanie to ...dopuszczenie parkowania na jezdni tak jak to się dzieje w całej Europie.

 

. Jak ktoś bardzo chce walczyć o przejścia naziemne w centrum, to niech walczy, ale wara od przejść podziemnych, są zbyt wygodne w dużych punktach przesiadkowych, żeby z nich rezygnować.

 

Przejścia na ziemne są o wiele szybsze i wygodniejsze zwłaszcza dla wszystkich, którzy nie poruszają się tylko z buta.

 

Czyli jak na chodniku o szerokości 3m zaparkujemy równolegle to będzie to z wielką szkodą dla pieszych, ale jak ten chodnik podzielimy na 1,5m chodnika i 1,5m wydzielonego miejsca do parkowania równoległego, to wszyscy będą zadowoleni. Cóż, wszystko jest względne.

 

A widziałeś 1,5 m szerokości samochód? Zdecydowana większość samochodów ma blisko 2 m szerokości.

 

Jeszcze bardziej obrzydzajmy ludziom życie w mieście, jeszcze bardziej, tylko potem nie dziwmy się, że wolą postawić domek za miastem w szczerym polu.

Aaby móc spokojnie autkiem do miasta jeżdzić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po drugie nie jest infras. optymalizowana pod samochód. W zasadzie to nie jest optymalizowana wcale ale to inna bajka.

Słabo widzicie kolego ;)

Najłatwiej to zauważyć na przykładzie świateł, komu się zapalają pierwsze, ile czasu jest zielone i czerwone. Także w jaki sposób są budowane nowe drogi i przebudowywane skrzyżowania. Sposób podejścia do pieszych i rowerzystów podczas przebudowy dróg. Priorytety w oczyszczaniu jezdni i chodników.

 

Napiszcie jeszcze 1000 razy że karta rowerowa to nic nie znaczący świstek to przeczyta to kilkuset czytelników tego forum i uwierzy ze ich karta to papier toaletowy i tak ją i jednak swoją odpowiedzialność na drodze będą traktować.

Dopóki nauka będzie się kończyć na teorii, dopóty to będzie nic nie znaczący kartonik. Za moich czasów pierwsza jazda była na egzaminie po miasteczku rowerowym. Tyle było praktyki.

Obecnie z tego co wiem nikt nie prowadzi nauki jazdy w rzeczywistych warunkach. Tu masz rację winę ponoszą rodzice, którzy boją się pozwolić na takie zajęcia oraz wypuścić dzieciaki same już po zdaniu egzaminu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wszystkie miejsca parkingowe powinny być rotacyjne.

 

W Twoim toku rozumowania jest pewna luka. Nie widzę sensu miejsc rotacyjnych, gdyż gro samochodów opuszcza dzielnice (szczególnie te "sypialne") w kierunku pracy i tam też pozostaje. Do tych dzielnic, z których samochody odpływają, zwykle nie napływa równoważna ilość samochodów z innych miejsc. U mnie w czasie godzin pracy mogę tańczyć po parkingach, parkować wzdłuż, w poprzek i do góry nogami - tyle jest miejsca. Wieczorem - zapomnij o znalezieniu miejsca.

Tak więc w dzielnicy typowo sypialnej miejsce może sobie stać zarezerwowane - bo statystycznie i tak nie miałby go kto wykorzystać.

 

 

 

Kolejny sposób na parkowanie to ...dopuszczenie parkowania na jezdni tak jak to się dzieje w całej Europie.

 

U nas też można parkować na jezdni o ile przestrzega się przepisów. Przejedź się np Aleją Zjednoczenia czy Przybyszewskiego - to istne parkingi na ulicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...