Skocz do zawartości

[Kask] Po co to komu?


Rekomendowane odpowiedzi

I ja się dopiszę. Kask przez namowę kumpla i zdrowego rozsądku padł w sklepie na Giro Indicator. Jeźdzę raczej agresywnie, jednak nigdy nie przeginam z moimi umiejętnościami. Z czasem aż jeździlem "bo wyglada sie jak kolarz" niż dla ochrony :) Pewnego razu zjeżdzając w naszych kochanych górach nagle straciłem panowanie, rowerem wjechałem w słup, a ja wylecialem jakos pewnie przez kierownice. Sam dokładnie juz nie wiem jak to było. W czasie lotu pamiętam tylko taki ułamek sekundy, kiedy lecąc pomyślałem szybko "co dalej", jak upadek.... nie wiem jak to opisac, ale poprostu wiedząc, ze mam wszystko raczej wyregulowane jak należy i poprostu mam ochronę na łbie, byłem trochę zestresowany, ale w głębi spokojny.(Miał ktoś też tak?) Czułem sie zupełnie inaczej niż w młodości przy innych wypadkach kiedy to serce podchodzi do gardła w ekstremalnych sytuacjach. Po upadku dopiero po 2 sekundach poczułem ból na całym ciele. Zdjęłem kask, rzucilem gdzies przed siebie. bolały mnie plecy, kolano i okolice lewej nerki, przez co przez chwilę az prosiłem w myślach Boga, żeby nic nie było :/. Na szczęście wszystko bylo w porzadku. Kolega który jechał ze mną zapytał czy wszystko ok, powiedział ze mam pękniety kask i flaka na oponie. Oponę przeciął mi kameiń zaraz przy okręczy.Po wstaniu jako tako patrząc sie na kask zobaczylem ,ze pękła i urwała się pianka przy samym końcu koło ucha zaraz. Gdybym nie miał kasku, a juz wiem ze uderzyłem o porządny kamulec, nie pisałbym teraz na tym forum. Następny kask tez był Giro (bo stówka ulgi w systemie wymiany), ale teraz juz Enclinar, bo lakierowana skorupa zachodzi dalej na boki :).

Wnioski? Warto wydać na kask. I to najlepiej od razu jak sie kupuje rower. Teraz wydałbym nawet 2x tyle i wolał jeździć na gorszym sprzęcie. Bo wypadki jak sama nazwa sugeruje przydarzają sie wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po fakcie cieszymy sie że możemy usiąść przed kompem i opisac swe przeżycie

bardo fajnie to opisałeś

kiedy lądowałem spod TIRa na słupie oswietleniowym , chciałem krzyknąć "mama" po pierwszym "m..." spływałem po słupie jak białko z rozbitego jajka , ale w myślach pełnymi zdaniami : " czy to już ? , co Krysia zrobi beze mnie? ale szefowa sie wku..wi"

w tak małym ułamku sekundy tyle myśłi

 

rower miał wtedy 6 dni , ja bez kasku . wtedy mi sie udało

wiele razy koledzy , znajomi pytali po cholere wozisz to na głowie , przecież jak gdzies przydzwonisz to ta skorupa rozbryzga sie na kamieniu i tak ci nic nie pomoże

kilka dni temu nie rozprysła sie a dzięki kaskowi nie mam porysowanej gęby i łeb cały

 

nie znasz dnia ani godziny kiedy ta osłona zamiast czaszki zostanie poddana próbie

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post-106139-1183643466_thumb.jpg

 

Oto ja po kilku dniach w szpitLu

W tym szpitlu wylądowałem właśnie z powodu braku kasku.

Od tamtego czasu postanowiłem pokazac figę Kochanowskiemu (cyt.: "(...) Polak taką prawdę sobie kupi: że i przed- i po szkodzie głupi") i nie ruszam się nigdzie bez kasku. Rower i kask to jedna rzecz.

 

Ile można się z resztą rozwodzić nad tak oczywistą rzeczą? Ile jeszcze takich zdjęć będziemy tu wrzucać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak:

 

kask uratował mi życie (prawdopodobnie) po mocnym dzwonie w Bażantarni. V koło 55 km/h, kamieniste podłoże i obudził mnie kumpel trzymając moją głowę na swoich kolanach:P - dobrze że ukończył ratownika;)

 

Oto zdjęcie kasku, dziurka 2x3 cm na wysokości skroni, pęknięcie od środka, przerwana skóra i duży siniak. Co by było bez niego??

 

Ps. Kask firmy Rudy Project

post-104256-1183646185_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

ja sie dopisze

bez wdawania sie w szczegóły kto,jak kiedy i jaka prędkość.

ja osobiscie nosze kask odkad kupilem sobie nowy rower (dostałem w ramach rabatu) ale ostatnio jak zobaczylem jak czyjaś twarz zmienia sie w krwawą "zemste kosmosu V" to zwątpiłem, na szczeście wszystko skończyło sie dobrze dalismy rade zjechac szlakiem (bylismy w lesie) w trakcie trwania szoku i wezwac pogotowie. Fakt jest faktem ze gdyby moj wspóltowarzysz miał kask to po podniósł by sie i jechalibysmy dalej, pech chcial ze wyciął głową w kamień.

Zreszta nic orginalnego nie da sie powiedziec w temacie. Tak czy siak kolarz wygląda średnio atrakcyjnie w spodniach z kaczą dupą ze noszenie kasku wiele mu nie zaszkodzi w kwestii image`u :)

zreszta jak lece na ryj przy glebie to nie myśle sobie jaki on brzydki i niewygodny tylko jak bardzo sie ciesze ze mam go na głowie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście długo nie mogłem się przekonać do kasku rowerowego.

 

Jak już wcześniej wspominałem trenuję narciarstwo alpejskie (tyczki, zawody itp). Kask narciarski używam od pierwszych kroków na nartach. Mam psychiczną blokadę gdy nie założę kasku, po prostu nie potrafię jechać... Myślę,że już wiele razu uratował moja głowę-czasem przy upadku czuć oraz słychać jak obija się o lód. Dla nie wtajemniczonych dodam ,że bez żadnego problemu osiąga sie prędkość około 70-80km/h przy jeździe po dobrze przygotowanym stoku ale bez zadnej wytycznoej trasy-tkzw jazda dowolna, oraz 90km/h na super gigancie. Mój rekord to około 110 (prosta trasa z pomiarem)...

 

Kask rowerowy kupiłem w wieku 14 lat (Author Reflex), wolę jeździć z nim, ale jakoś nie mam takiej blokady jak w narciarstwie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popieram exara. miałem pełno dzwonów tak w lesie jak i na szosie i nigdy nie uderzyłem głową o asfalt itp. kończyło się na zadrapaniach stłuczeniach i obiciach. ale widzę, że sprawa kasku zaczyna przypominać naukę religii w szkołach-jak nie chodzisz to lepiej z tobą nie rozmawiać.

kak przydaje się bajkerom którzy jeżdżą po kilku piwkach. wtedy pewnie nie zdąży zaregować instynktownie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i czytam i nie znalazłem nic o regulacji kasku :P

jakby znalazł sie ktoś życzliwy to zapodajcie jakims linkiem albo napiszcie mi jak powinny byc wyregulowane te wszystkie paski w kasku. Moze i glupie ale pewnie coś mam źle założone bo mam problemy żeby mi sie dobrze na głowie trzymal.

Moj kask to kelly's orbital

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popieram exara. miałem pełno dzwonów tak w lesie jak i na szosie i nigdy nie uderzyłem głową o asfalt itp.

 

No więc na mój gust albo jeździsz słabo, albo masz fart. Z naciskiem na to pierwsze. Faktrycznie, zapomniałem o jednym, że bez kasku jeżdżą też np. 70-letnie dziadki (z prędkością 2 na godzinę). I niech to będzie mój ostatni post w tym temacie, bo nikogo przekonywać dla własnego jego dobra na siłę nie będę.

 

Darwin i tak zrobi swoje.

 

P.S.

Odwołanie do lekcji religii uważam za mało trafne, z uwagi na to, że jeżdże jak Moherf**ker.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.forumrowerowe.org/index.php?s=&...st&p=404241 + nie opisałem tam jednej sytuacji bo dokładnie jej nie widziałem - gość jakoś glebnął w krawężnik w Częsochowie, miał kask na głowie, twarz miał lekko zrytą[blisko ust], ponoć przejechał tez trochę głową, ale kask mu ją ocalił[nie badałem jego kasku].
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie badałem jego kasku

Ja badałem swój, gdy w czasie stromego zjazdu wzdłuż drewnianych schodów zaliczyłem OTB i walnąłem środkiem głowy w kant stopnia, owszem styropian pękł (nie pękła skorupa z tworzywa - tylko się gięła) ale na głowie miałem tylko lekkie przekrwienie i ból karku przez 3 mieciące, a gdyby kasku nie było ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś przejechałem prawie 70 km w kasku i cholernie podoba mi się ten sprzęt. Kiedyś myślałem, że łeb się w nim mocno poci, że nie wygodny, że się głupio wygląda i w ogóle do bani. Ale Met Formula odmienił to. Świetnie się śmiga i polecam wszystkim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wchodzę do pracy , położyłem kask w szatni i do warsztatu wszedłem w bandamce jak zwykle przepoconej

a nowy pracownik :

- po co panu ta chusta

- żeby pot spod kasku nie leciał na oczy

- to w taki upał pan jeździ w kasku?

- spróbuj 25km/h przejechać przez iglasty las bez kasku i okularów

 

kopaczus , a przed następnym podjazdem znowu zdejmujesz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skutki jazdy bez kasku mogą być takie jak opisano w tym artykule.

Nawet jeżeli wypadek ma miejsce tuż pod szpitalem to nie znaczy, że ktoś ci pomoże tak, że lepiej uważać i jeździć w kaskach.

Swoją drogą to "lekarzami" z tego szpitala powinna się zająć prokuratura.

Zresztą przeczytajcie sami, to jest po prostu przerażające.

 

http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,4394508.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość BarteX88

Dziś po raz pierwszy znalazłem się w sytuacji gdy kask mógł uratować moje życie. Na maratonie w Przesiece na bardzo szybkim asfaltowym zjeździe gdzie droga nagle zmienia się w kamienistą trochę przyhamowałem i wleciał na mnie jakiś koleś na Kelly'sie, poleciałem na zewnętrzną, ze skarpy w las. Ostatnią rzeczą jaką widziałem był duży głaz, na szczęście przeleciałem obok a zahaczyłem lewą ręką, rower natomiast odnalazłem na gałęzi. Kaskiem uderzyłem o ziemię, uff B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...