Skocz do zawartości

[kampania] Bezpieczna odległość


render

Rekomendowane odpowiedzi

Na takiej drodze to można dawać miejsca nawet nie zmieniając pasa. Niestety w Polsce mamy takie fajne drogi że 2 samochody się ledwo mieszczą, a gdzie jeszcze metr odstępu do roweru który jedzie metr dwa od skraju jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szerokość drogi nie ma tu znaczenia. Należy zachować bezpieczny odstęp od wyprzedzanego rowerzysty bez względu na szerokość drogi.

Tak się składa, że do domu (do pracy) jadę 4km zwykłą drogą między wioskami, tyle że ta zwykła droga jest na tyle wąska, że dwa samochody mijają się tylko wtedy jak jeden zjedzie na pobocze. Zaobserwowałem, że większośc kierowców wyprzedza mnie z odległością niewiele większą lub nawet mniejszą niż 1m i nie stanowi to problemu, gdyż wcześniej zwalniają do ok. 30km/h i z taką prędkością mnie wyprzedzaja. Wczoraj zdarzył się jeden ścigant, który wyprzedził mnie z większą odległością (wjechał lewymi kołami na pobocze) ale nie zwolnił i nieźle mnie wystraszył. Może należałoby jednak zmodyfikować nieco przesłanie kampanii i zachęcać do zmniejszenia prędkości przy wyprzedzaniu rowerzysty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może dodać jeszcze zakaz trąbienia na rowerzystów. Kampania z porównaniem rowerzystów do koni jest trafiona w 10, bo dokładnie to są największe grzechy kierowców wobec rowerzystów: wyprzedzanie na gazetę, straszenie rowerzystów. Często mi się zdarza że auta wyprzedzają na 1m ale nie zostawiają bezpiecznej odległości przed (zajerzdżają drogę), po czym momentalnie dają po heblach, gdy droga jest pusta, więc tu nie tylko chodzi o 1m odległości, ale i o odpowiedzialność za manewr wyprzedzania. Myślę, że trafioną akcją mogło by być taka reklama "Kierowco uważaj! Od tego czwartku prawo łowieckie zezwala rowerzyście na odstrzał w weekendy jednego kierowcy łamiącego przepisy* Rowerzysto, ze względu na dużą ilość potencjalnych celów nie korzystaj z tego prawa, albo kierowcy zostaną gatunkiem zagrożonym wyginięciem! ( * brednie wyssane z palca)"

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o trąbienie to póki co każde praktycznie było w moim przypadku nieuzasadnione ("uwaga, wyprzedzam i koniecznie muszę Cię o tym poinformować akurat klaksonem"), czasem omal nie spadam z roweru... Dla mnie trabienie podczas jazdy jest jak jakieś ostrzeżenie typu "zepsuły mi się hamulce i zaraz Cię przejadę..."

 

/wytapatalkowane z soli

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym trąbieniem to ostatnio jakaś dziwna moda wśród kierowców... może na kursach tego teraz uczą? Często zdarza mi się jeździć drogą z Sianowa do Ratajek - szeroko, pusto, wokół las - i praktycznie nie ma dnia, żeby jakiś cymbał nie sygnalizował "manewru wyprzedzania rowerzysty na pustej drodze".

 

A tak na marginesie, kampania kampanią - może coś komuś mogłaby uzmysłowić. Bardziej obawiam się jednak, że nasi prawodawcy "odkryją problem" i po kolejnej nowelizacji kodeksu drogowego będziemy mieli obowiązek wożenia chorągiewki z odblaskiem (pamiętacie takie pomarańczowe ustrojstwo z PRL?).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do trąbienia, to nie przepadam za nim, ale wolę delikatne poinformowanie klaksonem o zamiarze wyprzedzania, niż przelot obok z prędkością autostradową, w dodatku po cichu. Oczywiście, nie mówię o trąbieniu na wysokości rowerzysty, bo można się nieźle przestraszyć :)

 

Co do reszty pomysłów na kampanię, to podtrzymuję swoje zdanie - pomysł bez sensu, bo Ci, którzy są potencjalnymi adresatami, mają to w głębokim poważaniu. Ludzie nie patrzą na znaki, notorycznie łamią zakazy wjazdu i inne ograniczenia, więc nie łudzę się, że słysząc kolejne hasło, wezmą sobie je do serca. A kampania motocyklistów coś dała? O ile zdążyłem zauważyć, to jej największym sukcesem jest naklejka na tylnej klapie lub szybie. Paniusie z telefonem przy uchu, lub wiecznie pędzący PH dalej zajeżdżają im drogę, lub przyklejają się do lewego pasa, bo za 3km będą skręcać w lewo... :wallbash: :wallbash: :wallbash:

 

Tak się składa, że takie obrazki oglądam codziennie, bo akurat pracuję w branży drogowej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię, kiedy wyprzedza mnie auto jadące grubo powyżej 100km/h, bo rowerzysta ma nikłe szanse je wcześniej dostrzec, zwłaszcza, że nadjeżdża z tyłu. Kiedy auto w odpowiedniej odległości delikatnie zatrąbi, dla mnie jest OK. Nie mówię o przeganianiu z drogi klaksonem.

 

Sam stosuję to bardzo rzadko, tylko wtedy, kiedy widzę niepewnego delikwenta, lub grupkę rowerzystów. Daję im szansę na uporządkowanie szyków i nigdy nie spotkałem się z wrogością. Może dlatego, że jak wspomniałem, robię to z daleka, tak by mnie usłyszeli i wiedzieli, że zbliża się auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic z tego nie rozumiem...

 

Fakt, nie lubię, gdy auto mija mnie z taką prędkością. Dlatego też nie korzystam z dróg ekspresowych. Myślę, że niewielu rowerzystów z nich korzysta.

 

Jeśli auto z taką prędkością mija mnie na gminnej drodze, to mija mnie idiota. Na to nic nie poradzę.

 

Trąbienie ma same minusy. Sytuacji może być kilka

 

- Rowerzysta wystraszy się, zjedzie do osi jezdni, lub nawet do rowu.

- Rowerzysta obejrzy się do tyłu, co spowoduje dekoncentracje... u wielu osób oglądanie się do tyłu, powoduje dziwne zjeżdżanie do osi jezdni. Trzeba o tym pamiętać.

- Rowerzysta pomyśli, że robi coś nie tak, zacznie się denerwować...

 

Gdyby jakiś kierowca na mnie zatrąbił i wyprzedził, to pomyślałbym krótko - debil.

 

Wyobraź sobie, że osoba, która jedzie drogą publiczną, MUSI spodziewać się, że auto będzie ją mijało. Jeśli się tego nie spodziewa, to patrz pkt pierwszy minusów... Pewnie napiszesz "A co, jeśli ma słuchawki na uszach?"... patrz pkt pierwszy minusów.

 

Jedyne odrobinę sensowne trąbienie jest w sytuacji, gdy jedzie kilku rowerzystów obok siebie i zajmują połowę drogi.

 

A sygnalizacja wyprzedzenia poprzez użycie sygnału dźwiękowego, jest co najmniej głupia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PoRD

"Art. 29. Zasady używania sygnału dźwiękowego lub świetlnego

1. Kierujący pojazdem może używać sygnału dźwiękowego lub świetlnego, w razie gdy zachodzi konieczność ostrzeżenia o niebezpieczeństwie.

2. Zabrania się:

1) nadużywania sygnału dźwiękowego lub świetlnego;

2) używania sygnału dźwiękowego na obszarze zabudowanym, chyba że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem;

3) ostrzegania światłami drogowymi w warunkach, w których może to spowodować oślepienie innych kierujących." nie ma tu wzmianki o sygnalizowaniu wyprzedzania, chyba, że oznacza to niebezpieczne wrzedzanie, wtedy chyba należało by takiego wyprzedzania zaprzestać.

 

trochę offtopic się zrobił, ale to co zagraża rowerzystom, to nie tylko sama odległość, jeżeli już jakaś kampania, to taka, która ma na celu jakieś trwałe rezultaty, np. prawne skutki, czyli kampania społeczna tle, a z drugiej strony pisma do polityków wszelkiej maści, organizacji roweroterrorystycznych i motoryzacyjnych o wsparcie. Co miała by na celu? Roziązań jest kilka, np. to, że rower zajmuje tyle co samochód. Motocyklem można jechać środkiem pasa, a rowerem już nie? Dało by to podobny rezultat co w UK. Tam gdzie są szybsze trasy, jest automatycznie więcej pasów i możliwość wypredzania, tam gdzie jest węziej rower jest spowalniaczem podnoszącym bezpieczeństwo wszystkich uzytkowników (dzieci wybiegające pod koła, spowalnianie kierowców nadużywających prędkości)

 

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtop, ale się dołączę, bo mam wrażenie, że nieco popłynęliście. Nie można zabronić używania sygnału dźwiękowego, choćby dlatego:

 

Pewnie napiszesz "A co, jeśli ma słuchawki na uszach?"...

Taki rowerzysta jest odizolowany od normalnych bodźców i z pewnością nie słyszy nadjeżdżającego samochodu. Ba! Niektórzy rozmawiają przez komórkę - co zupełnie wyjmuje ich z drogowej rzeczywistości i czasami takiego delikwenta wypadałoby sprowadzić na ziemię (w przenośni oczywiście). Wiadomo, że problem z nadużywaniem sygnału dźwiękowego wynika głównie z kultury osobistej uczestników. Niestety niektórzy z nas mają ciągoty do dostosowywania przepisów do panujących zwyczajów - tak nie może być. Podobne zdanie mam w kwestii bezrefleksyjnego kopiowania zachodnich rozwiązań. To, że coś działa w GB czy NL, nie koniecznie zadziała w Polsce. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniemożliwienie wyprzedzania na gazete na wąskich drogach działa niezależnie od kraju, bo nie dopuszcza do sytuacji niebezpiecznych. Niestety w Polsce tylu kombinatorów, że prawopowinno działać wyprzedzająco do sytuacji niebepiecznych a nie tyllko zakazywać niebezpiecznego zachowania, dlatego tak dobrm pomysłem będzie nakaz zatrzymania się przed pasami dla pieszych, który już istniał w rozporządzeniu o znakach drogowych, ale... no własnie - dla niektórych widać to już nieobowiązujące prawo.

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Tofi, Odnoszę wrażenie, że zapomniałeś jak to jest na naszych polskich drogach. U nas nie ustępuje się nawet pieszym, którzy są już na przejściu. Przejeżdżanie tuż przed pieszymi to norma. Zatem taki zapis o pierwszeństwie pieszego zbliżającego się do przejścia, będzie przepisem martwym. Mało! Ludzie w Polsce są przeświadczeni, że zapis w prawie daje im niezniszczalność i nieśmiertelność, zatem będą dziarskim krokiem wchodzić przed nadjeżdżające pojazdy - bo prawo ich ochroni, nawet gdy będą w trumnie. Wprowadzając jakieś prawo trzeba zastanowić się czy ma szansę być przestrzegane.

Ot przykład. Pierwszeństwo rowerzysty przed skręcającym pojazdem. Mimo że przepis już jakiś czas jest (2 lata), kierowcy wciąż wymuszają pierwszeństwo. Mimo że z mojego punktu widzenia jedzie się wygodniej, ale spotyka mnie więcej niebezpiecznych sytuacji niż kiedyś, kiedy musiałem się zatrzymać przed przejazdem. Zatem nie można powiedzieć, że ten przepis spowodował podwyższenie bezpieczeństwa - wręcz przeciwnie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pierwszeństwo rowerzysty przed skręcającym pojazdem. Mimo że przepis już jakiś czas jest (2 lata), kierowcy wciąż wymuszają pierwszeństwo.

 

No ja widzę zdecydowaną poprawę :)

Choć to zależy...

Właśnie od skrzyżowania. Są takie na których jakby problemu ustępowania nie było a kawałek dalej takie na którym "każdy jeden" kierowca wymusza.

 

Możecie sobie dyskutować o przepisach i kampaniach.

Przepisy nic nie dają jak ich nie egzekwujemy.

 

Wczoraj miałem okazję jazdy zakopianką. Rano świrów było duzoooo policji zero.

Parę godzin później droga powrotna i....

Podejrzanie grzecznie jechali.

I ciekawostka na trasie Rabka-Kraków widziałem 3 radiowozy wlepiające mandat...

W życiu nie widziałem ich tam tylu, nie wiem czy jakaś skoordynowana akcja czy przypadek ale efekt było czuć.

Dojazd do Krakowa był spokojny na 70 i przejściach nie było szybkich kozaków...

 

Dopóki nie będzie policji nie będzie bata i kozaki szaleć będą.

Nie ma policji jest bezhołowie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię, kiedy wyprzedza mnie auto jadące grubo powyżej 100km/h, bo rowerzysta ma nikłe szanse je wcześniej dostrzec, zwłaszcza, że nadjeżdża z tyłu. Kiedy auto w odpowiedniej odległości delikatnie zatrąbi, dla mnie jest OK. Nie mówię o przeganianiu z drogi klaksonem.

 

Sam stosuję to bardzo rzadko, tylko wtedy, kiedy widzę niepewnego delikwenta, lub grupkę rowerzystów. Daję im szansę na uporządkowanie szyków i nigdy nie spotkałem się z wrogością. Może dlatego, że jak wspomniałem, robię to z daleka, tak by mnie usłyszeli i wiedzieli, że zbliża się auto.

 

Kiedy ktoś najpierw na mnie trąbi, a potem wyprzedza z prędkością 100km/h myślę to samo co Kiciok - wyprzedza mnie debil. W tamtym roku ktoś wyprzedzał mnie na zakręcie (!) i przed samym manewrem tak się uwziął na klakson, że straciłem równowagę i o mało co po prostu bym nie leżał na środku drogi. Dlatego jakiekolwiek trąbienie na cyklistę, nawet po cichu jest dla mnie oznaką głupoty. (No chyba, że jedzie kilku rowerzystów obok siebie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy wy nie umiecie czytać, ale wyraźnie zaznaczyłem, że chodzi o pojedynczy sygnał, a nie wbicie ręki w kierownicę. Bardzo często jest to praktykowane w górach, kiedy nie widać za zakrętem nadjeżdżającego auta, a droga nie pozwala na miniecie się dwu aut. Pełni po prostu rolę informacyjną. Czy każdy manewr kierowcy trzeba odbierać jako atak na rowerzystę? Nie rozumiem takiego myślenia. Wzajemna wrogość nie przyczynia się do polepszenia kultury jazdy. Tego nam brakuje, a nie kolejnych haseł, czy naklejki na klapę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo normalny człowiek, jadąc rowerem, spodziewa się raczej, że samochód go wyprzedzi, a nie zacznie trąbić...

 

Błagam, czy to naprawdę takie trudne? Czy to może ja jestem jakiś dziwny i jestem zaskoczony, gdy samochód nam nie trąbi? Może ta moja "wieś" taka zacofana, a w większych miastach kierowcy trąbią radośnie na rowerzystów, gdy ich wyprzedzają, a do nas ta moda jeszcze nie dotarła?

 

facepalm-cat-e1342180985100.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać, niektórzy mają z tym jakiś problem. Zresztą nie tylko z tym, wystarczy poczytać wcześniejsze wątki o przeganianiu babć ze ścieżki rowerowej i kilka innych o współistnieniu na drogach.

Obcokrajowcy, którzy pierwszy raz poruszają się po naszych drogach, są zwyczajnie przerażeni i zdumieni "kulturą" jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...