Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

W końcu jakieś ciekawe informacje. Jak to się ma do utleniania tłuszczów? Czy wg. ciebie przy takich wysiłkach od samego początku trzeba wcinać, czy dopiero po kilku godzinach? Właściwie to nie napisałem zgodnie z prawdą, ponieważ zawsze jadę z izotonikiem (łącznie 45 proszku, czyli ze 40g węgli+ łyżeczka BCAA).

 

Ja pojęcia kojarzę, znam, słyszałem ale w ptaktyce nie za bardzo rozumiem :whistling:

 

Kim jesteś z zawodu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu jakieś ciekawe informacje. Jak to się ma do utleniania tłuszczów? Czy wg. ciebie przy takich wysiłkach od samego początku trzeba wcinać, czy dopiero po kilku godzinach? Właściwie to nie napisałem zgodnie z prawdą, ponieważ zawsze jadę z izotonikiem (łącznie 45 proszku, czyli ze 40g węgli+ łyżeczka BCAA).

 

Ja pojęcia kojarzę, znam, słyszałem ale w ptaktyce nie za bardzo rozumiem :whistling:

 

Kim jesteś z zawodu?

 

To jedno z tych pytań, na które odpowiedź daje praktyka. Eksperymentuj - wtedy odpowiedź przyjdzie sama. Na kilku treningach zacznij uzupełniać węglowodany od razu, na innych po kilku godzinach.

 

W bieganiu są tzw. trzydziestki. Czyli 30-kilometrowe treningi, które w okresie przygotowawczym biega się co 7-14 dni. Tam testuje się ubrania, picie, jedzenie, tempo, śniadanie, wcześniejszą kolację itd, itd. 

 

Warto wiedzieć, że glikogenu uzupełnić nie można podczas biegu, więc przy wielogodzinnych wysiłkach musi być on maksymalnie oszczędzany - energia więc powinna być zasilana jak najwięcej z tłuszczu i glukozy we krwi. Jak wiadomo, są węglowodany proste i złożone (w skrócie), jedne wchłaniają się błyskawicznie już w ustach, a inne potrzebują sporo czasu by przejść do krwiobiegu.

Zależy więc co chcemy jeść, ile, kiedy, jakie tempo, jakie śniadanie, jak naładowaliśmy organizm glikogenem, jakie mamy cele treningowe itd, itd, itd.

 

Polecam testowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez zadnej specjalnej diety, przez wakacje schudlem 6 kilogramów.
Tyle ze to nie byl efekt samego roweru, lecz takze, bardzo slabego odzywiania sie, braku snu i  duzej ilosci  kofeiny (kawa, energy drinki)

 

jednak zaluje tych straconych kg, poniewaz nie musze dodawac chyba, jak spadla kondycja w zwiazku   z takim trybem zycia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to nic nowego ;). Wiadomo, że na wyścigu trzeba wcinać od samego początku, nawet jeśli nie odczuwa się w ogóle głodu- nawet jeśli jest się najedzonym. Chodzi mi bardziej o to upośledzenie szlaków energetycznych. Np. wiem, że gdybym od początku treningu jadł to generalnie byłbym w stanie jechać szybciej/dłużej ale m.in. po to nie jem, aby nauczyć organizm czerpać energię z fatu. A tu naukowe wytłumaczenie faktu, iż "tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów", dlatego chciałem się dowiedzieć jak zoptymalizować proces utleniania glicerydów w trakcie długotrwałego wysiłku :whistling:

 

Bo raczej ciężko to zmierzyć w trakcie jazdy- a jak w perspektywie długiego czasu?

 

I co rozumiesz pod pojęciem upośledzenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi mi bardziej o to upośledzenie szlaków energetycznych. Np. wiem, że gdybym od początku treningu jadł to generalnie byłbym w stanie jechać szybciej/dłużej ale m.in. po to nie jem, aby nauczyć organizm czerpać energię z fatu

 

Mylisz pojecia, zdolnosc do kontynuowania wysilku nie jest zalezna od tego czy zjesz batonika zaraz po starcie, 20minut pozniej lub godzine pozniej.

Nie uposledzisz tez jak to nazywasz szlakow energetycznych.

 

To o co Tobie chodzi(domyslam sie) to ekonomika, ktora trenuje sie na dlugich, wytrzymalosciowo-tlenowych sesjach.

Wowczas organizm przyzwyczajany jest do czerpania energi z tluszczu w pierwszym rzedzie, dodatkowo poprawia sie ekonomika organizmu w wykorzystaniu wszystkich zrodel energii oraz wody.

Majac rozwinieta ta ceche mozesz "pyknac" stowke ze znajomymi na jednym batoniku i bidonie 0.5l podczas gdy oni 4 sklepy po drodze zahacza...tak ogolnie piszac ;)



 

Warto wiedzieć, że glikogenu uzupełnić nie można podczas biegu, więc przy wielogodzinnych wysiłkach musi być on maksymalnie oszczędzany

 

Nie wiem moze biegacze to inny gatunek ale u czlowieka glikogen na okraglo produkuje watroba :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To o co Tobie chodzi(domyslam sie) to ekonomika, ktora trenuje sie na dlugich, wytrzymalosciowo-tlenowych sesjach.

 

czyli (jeśli dobrze rozumiem) aby dobrać się do tłuszczu to najlepiej trenować długie dystanse na wysokich obrotach (wysokie HR) ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli (jeśli dobrze rozumiem) aby dobrać się do tłuszczu to najlepiej trenować długie dystanse na wysokich obrotach (wysokie HR) ?

 

Im intensywniejszy wysiłek (wysokie HR), tym szybciej zużyjesz cały zapas glikogenu i rzeczywiście przejdziesz na, potocznie mówiąc, spalanie tłuszczu. Ale to nic przyjemnego i nic nie daje w kwestii odchudzania. Możesz kontynuować wysiłek, ale na ZNACZNIE niższym poziomie a więc i zużycie energii się obniża. Typowym objawem wyczerpania glikogenu jest np. w maratonach biegowych tzw. ściana lub uczucie nagłego odcięcia zasilania w nogach (rower). Z biegu robi się takie szuranie/człapanie, na rowerze bardziej się toczysz niż jedziesz. Naprawdę nic przyjemnego. 

 

Do tłuszczu dobierasz się tak czy owak. Proces trwa nieustannie (także w przerwach między treningami), byleś więcej zużył paliwa niż nalał do baku (i musiał sięgnąć do kanistrów w bagażniku) :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie wiem moze biegacze to inny gatunek ale u czlowieka glikogen na okraglo produkuje watroba

Nie - glikogen nie resyntezuje się podczas wysiłku. Miałem tę przyjemność, że dość dokładnie opisał mi to dr Jacek Borkowski, biochemik z wrocławskiej AWF. 



 

aby dobrać się do tłuszczu to najlepiej trenować długie dystanse na wysokich obrotach (wysokie HR)

Im większa intensywność, tym więcej tłuszczu spalisz. Teza o tzw. strefie spalanie tłuszczu to nieporozumienie sprzed 10 lat. Problem w tym, że na wysokiej intensywności wysiłek nie będzie długi, oraz tygodniowa/miesięczna objętość treningu w ogóle również będzie musiała być niższa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie - glikogen nie resyntezuje się podczas wysiłku. Miałem tę przyjemność, że dość dokładnie opisał mi to dr Jacek Borkowski, biochemik z wrocławskiej AWF. 

 

W takim razie musialem pomylic glikogen z ATP...

 

Co do treningu z mozliwie duza intensywnoscia przez dlugi okres czasu vs. lekkie krecenie przez dlugi okres czasu to wg. mnie nie jest mit, a raczej bezpieczna, polecana forma treningu.

Zeby przeprowadzic intensywny, trening trzeba byc juz na jakims poziomie, a chcacy zrzucic wage grubasek z pewnoscia bedzie mial problem.

Druga rzecz przy wysokiej intensywnosci to zakwaszenie, ktore rosnie lawinowo uniemozliwiajac kontynuowanie wysilku, na zadanym poziomie, to rowniez jest problem dla malo wytrenowanych ludzi.

Po za tym, jestem za wysoka intensywnoscia treningu, wszak jest najbardziej ekonomiczna :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie, jak sobie radzić z zakwasami? po dobrej siłowni potrafią mnie trzymać  i do 5 dni. I jak tu jeździć? : (

 

... cały sezon ekeperymentuję z nawadniaczami, rociąganiem i ciepłymi bądź zimnymi prysznicami/kąpielami

(zimne pomagają mi w regeneracji, ciepłe ponoć zalecane gdy chce się chudnąć ...?),

żelaza w tym sezonie tykałem minimalnie [ot, logistyka :icon_redface: ] i to głównie w celu poprawy pracy wyjątkowo

w tym sezonie szwankującego zespołu triceps-biceps (pierwszy raz w życiu, serio!) i kołnierzyków (pomogło na ból szyi) :yucky: 

 

co do rozciągania:

MZ dobry zestaw rozciągający:

/cała seria godna polecenia dla ludzi mocujących się z żelastwem :icon_cool:

 

 

Im intensywniejszy wysiłek (wysokie HR), tym szybciej zużyjesz cały zapas glikogenu i rzeczywiście przejdziesz na, potocznie mówiąc, spalanie tłuszczu. Ale to nic przyjemnego i nic nie daje w kwestii odchudzania. Możesz kontynuować wysiłek, ale na ZNACZNIE niższym poziomie a więc i zużycie energii się obniża. Typowym objawem wyczerpania glikogenu jest np. w maratonach biegowych tzw. ściana lub uczucie nagłego odcięcia zasilania w nogach (rower). Z biegu robi się takie szuranie/człapanie, na rowerze bardziej się toczysz niż jedziesz. Naprawdę nic przyjemnego. 

 

Do tłuszczu dobierasz się tak czy owak. Proces trwa nieustannie (także w przerwach między treningami), byleś więcej zużył paliwa niż nalał do baku (i musiał sięgnąć do kanistrów w bagażniku) :)

 

 

Ściana ... uderzyłem w tym sezonie kilka razy, potem zacząłem się głębiej zastanawiać czy to już kostucha mnie łapie

za dolne odnóża czy może cukrzyca/nadciśnienie/... zwłaszcza że towarzyszyły temu z reguły silne bóle głowy :wallbash:

potem zacząłem eksperymentować z izotonikami**, zacząłem jeździć na 2 bidony

i częściowo wykluczyłem kofeinę w dni dłuższych wycieczek, a posiłek "przed" ułożyłem

w miarę "węglowodanowo", przestałem jeździć w okolicach południa,

dokonałem drobnych korekt sprzętowych (gripy, siodło, ciśnienie w oponach)

przestałem cisnąć gdy zaczynają ~boleć płuca...

...i któreś z powyższych bądź wypadkowa ich części bądź całości podziałała! :-)

 

(posiłek "po" ułożyłem "białkowo" - odwrotna kombinacja węgle/białko skutkowała ścianą,

choć dogłębniejszych eksperymentów nie przeprowadzałem - aż takim masochistą nie jestem ;-))

 

miałem w planach włączyć jakieś herbatniki, batony musli czy inne węgle w postaci stałej,

ale czasu nie starczyło aby się bardziej rozkręcić by była taka potrzeba (...)

 

... czy dobrze sobie zakodowałem, że ww "dobieranie się do tłuszczu tak czy owak" następuje w tym wyższym stopniu

im więcej masy mięśniowej utrzymujemy na kościach?

 

**zółte oshee mnie rozwaliło na ponad tydzień :sick: ... a mnie od byle czego nie rozwala :pirate:

Edytowane przez niestrawny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja sciane zaliczylem na początku września. całe wakacje jadłem nie dużo, do tego byłem dziwnie przestawiony że nie potrafiłem zasnąć przed 2 w nocy.
A nastepnie w sierpniu z powodu pracy zacząłem spać 3x w tyg po 2-3 godziny,  i jeść coraz mniej, a jednoczęśnie więcej jeździć. Kulminacja nastąpiła w okolicy połowie sierpnia, gdy wykręciłem pod rząd 2x80km. Ściana była taka, że na rozpoczęcie roku, z wielkim trudem potrafiłem przyjechać marniutkie 10km do szkoły, a potem kolejna załamka, (jestem w szkole akustykiem) We 2 osoby nie potrafiłem zarzucić kolumny na 3 oczko statywu, mimo że przed wakacjami machałem nią sam, i  to na oczko wyżej. Teraz powoli się to już normuje, ale dalej jeszcze czuję zgon

Edytowane przez Bartek3033
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Im większa intensywność, tym więcej tłuszczu spalisz. Teza o tzw. strefie spalanie tłuszczu to nieporozumienie sprzed 10 lat. Problem w tym, że na wysokiej intensywności wysiłek nie będzie długi, oraz tygodniowa/miesięczna objętość treningu w ogóle również będzie musiała być niższa.

 

ja na niskim HR spaliłem 16 kg

obecnie trenuję na 85-95 % HRmax przez 2,5h non stop.. (taki trening jestem w stanie zrobić max 2 razy w tygodniu przy 6 treningach tygodniowo) zatem to chyba to zajeżdżanie, o którym wspominał @kawerna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bartek3033

nie wiem dokładnie ale raczej to co piszesz to nie jest owa "ściana"

tego określenia używa się w biegu na określenie nagłej utraty sił w trakcie

- jakbyś zderzył się ze ścianą , nie możesz dalej biec - stąd nazwa

w rowerach używa się na to nazw typu

"koniec prądu" lub "zgsnięciea światła" - nie wiem dlaczego takie "elektryczne" :P

chyba od nagłości efektu, oczywiście "ściany" też się używa

 

to co opisujesz to efekt długofalowego działania

a ściana jest raczej chwilowa i można szybko uzupełniające chemię

odzyskać paliwo



 

**zółte oshee mnie rozwaliło na ponad tydzień :sick: ... a mnie od byle czego nie rozwala :pirate:

co masz na myśli pisząc "rozwaliło" - konkretnie?

mnie to naprawdę nic nie rusza - mogę surowe jabłka popijac mlekiem :P

żółte oshee nigdy mi krzywdy nie zrobiło - stąd pytanie

Edytowane przez bartnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest ściana:

 

 

 

To są ewidentnie skurcze mięśni. Może jakaś inna kontuzja. Ale ściana to na pewno nie. Sądząc po czasie to 10 km więc na takie wyczerpanie za krótko. 

 

 

Mnie udało się przebiec maraton bez "ściany" (choć ze skurczami). Natomiast na rowerze zdarzyło mi się osiągnąć ten stan. Dość dobrze opisuje to poniższy cytat ze strony http://pzumaratonwarszawski.com/node/10322#6

 

 

6. Co to jest „ściana”? Ilekroć czytam opowieści maratończyków zawsze słyszę o czymś takim.

„Ściana” to taki punkt, w którym mięśnie nóg są już tak zmęczone, że przestają funkcjonować właściwie. Zwykle dzieje się tak między 32 a 38 kilometrem biegu. Stan takiego zmęczenia dopada człowieka nagle i może trwać przez kilka kilometrów. Ale często jest też tak, że ściana nie przychodzi – bardzo wiele zależy od stopnia wytrenowania, taktyki biegu i warunków atmosferycznych.

Ściany można uniknąć albo przynajmniej zminimalizować jej skutki. Po pierwsze – należy przystosowywać organizm do dłuższych wysiłków (temu służą długie wybiegania). Eksperci nie są oczywiście jednomyślni – Jeff Galloway twierdzi, że pokonanie na treningu dystansu zbliżonego do dystansu maratońskiego na około 3-4 tygodnie przed startem redukuje prawdopodobieństwo zderzenia się ze ścianą; z kolei Norrie Williamson sugeruje, że najdłuższe wybiegania nie muszą przekraczać 2-2,5 godziny, przy czym obaj zgodni są co do tego, że kluczem do sukcesu jest rozpoczęcie maratonu w tempie trochę wolniejszym od założonego.

 

7. Jak rozpoznać „ścianę”?

Skąd wiesz, że dopadła cię „ściana”? Cóż, symptomów nie da się opisać w sposób jednoznaczny. Uczucie krańcowego wyczerpania, utrata kontroli nad mięśniami, brak woli walki, poczucie bezsensu tego, co się właśnie robi (czyli męczenia się z bliżej nieokreślonych przyczyn) – wszystko to tylko ogólnie opisuje zjawisko zwane „ścianą”. Tak naprawdę to nie da się tego opisać – to trzeba przeżyć. Tak samo jak nie da się opisać radości na widok bramy mety pierwszego maratonu.

 

 

ukłony i uśmiechy

Edytowane przez kawerna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ściana, koniec prądu czy jak tam, ale jeśli jakikolwiek ruch nogą staje się problemem to jakoś tego demona trzeba nazwać?

 

na marginesie: w swoich próbach z HIIT poczułem wielokrotnie na plecach oddech pewnego drania

nazywanego Pukie the Clown  dobrym sposobem jest kręcenie w wolnym tempie spokojnych kółeczek,

aż przejdzie (do podpatrzenia na każdej dobrej transmisji z jakiegośTour... z innej perspektywy ten? problem: http://squatrx.blogspot.com/2011/05/walk-it-out.html)

 

co masz na myśli pisząc "rozwaliło" - konkretnie?

mnie to naprawdę nic nie rusza - mogę surowe jabłka popijac mlekiem :P

żółte oshee nigdy mi krzywdy nie zrobiło - stąd pytanie

 

 

... ano rozwaliło mi prawidłowe funkcjonowanie jelit, tak że po większym S.R.U.

trwającym ~półtorej dnia wracałem najpierw do nawodnienia, potem do poprawnego trawienia,

a potem do sił - łącznie tak ok. 10 dni...

 

wypiłem te Oshee na czczo ( :icon_redface: ... na czasoszczędne śniadanie się nie nadaje),

po dniu z dosyć długą [jak na mnie] jazdą w upale,

a potem kawa, robota i ...parę godzin później jelita powiedziały DOŚĆ

(nie żeby jakoś specjalnie gwałtownie, ale zdecydowanie)

 

co do skali tolerancji mojego żołądka...:

...może jabłek bezpośrednio mlekiem nie popijałem (bo za nim nie przepadam),

ale zdarzyło mi się jeszcze trawiąc owoce spożywać Kefir ... do litra włącznie,

...kefir w kombinacji z prawie wszystkim :-)

Edytowane przez niestrawny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

wypiłem te Oshee na czczo

 

Za nic nie zrozumiem czemu pijecie to świństwo? Jak coś jest tanie to jest do d... Na żywności i napojach się nie oszczędza. Jak już pić izotonik to dobrej firmy, a najlepiej przygotować samemu. W Oshee itp. produktach jest cała tablica Mendelejewa w środku.

 

 

na czasoszczędne śniadanie się nie nadaje

 

Abstrahując od tego, co napisałem powyżej. Oshee to izotnik (a przynajmniej usiłuje nim być). Jakim cudem chcesz z izotnika zrobić śniadanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...