Skocz do zawartości

[kultura jazdy] Czy lubicie być wyprzedzani?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

zakładam, że większość osób wypowiadających się na tym forum conieco jeździ na rowerze... więc pod względem kondycyjnym z pewnością jest lepiej przygotowana, niż przeciętny użytkownik dwóch kółek.. idąc tym tropem można stwierdzić, że wyprzedzanie zdarza się nam niewspółmiernie częściej, niż bycie wyprzedzanym.. tym bardziej, że zapaleni bajkerzy niekoniecznie uczęszczają tylko po ścieżkach rowerowych..

 

co mnie jednak ciekawi, to fakt, że wiele osób pisze coś w stylu "gdy mnie ktoś dogania, to przyspieszam i..." i go wyprzedzacie?

jeśli nie, to nie ma się czym chwalić :) siedzenie na kole to zwykle żaden wyczyn...

 

jeszcze umieszczę tutaj taki mały apel..

gdy kogoś wyprzedzasz, a ten siada Ci na kole, to zrozum, że jest słabszy, a Ty umożliwisz mu w ten sposób odpoczynek.. nagłe przyspieszanie, gdy ktoś nam siada na kole naprawdę niefajnie wygląda...

z drugiej jednak strony, gdy to my zostajemy wyprzedzeni, siadamy mu na kole i ktoś za nas popracuje... nie zaszkodzi na koniec takiej podwózki powiedzieć "dziękuję" (mnie się to rzadko udaje z powodu podanego powyżej) :(

Napisano

Prawdę mówisz, znacznie częściej zdarza mi się wyprzedzać niż być wyprzedzanym, ale myślę że to tylko i wyłącznie że mało osób napotykam które jechałyby w "moim" kierunku, a jeśli już się trafią to zazwyczaj ktoś kto po prostu wsiadł na rower i jedzie z punktu A do punktu B.

 

Zdarza się, że widzę gdzieś w oddali sylwetkę rowerzysty, zazwyczaj staram się dogonić, bo jeśli jedzie się w tym samym kierunku, to w grupie raźniej. Jeśli miałbym wsiadać na koło, to wpierw poinformuję. Jednocześnie jeśli spotkamy się kiedyś w trasie to zapraszam na moje koło, z miłą chęcią podciągnę każdego chętnego :(

Napisano

Mnie bardzo denerwuje jak mój kolega mnie wyprzedza, ponieważ i tak wie, że go wyprzedzę (z zasady to blokuje mi drogę żebym nie mógł tego dokonać, ale ja wtedy hamuje i on ma jakiś nawyk, że też to robi i dociskam ^^). Niestety to jedyna osoba z którą mogę przejechać dystans większy niż 10km (żalowska okolica) ;/

Ostatnio mam nawyk jeżdżenia z innym kolegą... tylko że on jedzie na kadecie :)

Napisano

Dziś miałem taką sytuację na drodze wyprzedziłem jednego rowerzystę (starszy Pan) Jadę dalej sobie a tu słyszę jak muli przerzutkami i zaczyna napierać haha śmieszna akcja dając po hamulcu przed ciężarówką co skręcała , patrzę na tyły a on mi siedział prawie na oponie :D ale się nie dałem i trochę zagalopowałem :):P Wymijając ciężarowy już go nie było... ;)

Napisano

Z definicji NABIAL'a wynika, że jestem tu najgorszym kolarzem, bo nie potrafie skobie przypomnieć kiedy ostatnio koś mnie wyprzedzał..

Kilka kolarzówek pamiętam, ale nie przypominam sobie, żeby w tym sezonie wyprzedzało mnie mtb..

 

Nie wiem jak możecie jeździć w tunelu aerodynamicznym za szosówkami.. Na moim enduro kolarzówki są po prostu za nisko..

Napisano

hmh, to ja większość wyprzedzam bikerów, ale jeżeli ktoś mnie wyprzedzi, a jade w tej chwili z kuplami to mówimy sobie "on widzioł" i dajemy gazu i 50km/h wymijamy takiego gościa <hahaha>

Napisano

Widzę, że stary temat cały czas na czasie, ja dodam od siebie, że nie obchodzi mnie kto mnie wyprzedza i kogo wyprzedzam, jadę w danym momencie ile sił w nogach i tak by również nie przesadzać. Najczęściej na poznańskiej Malcie tak jest, że jak kogoś wyprzedzam i ciśnie koło 32, to zaraz jestem wyprzedzony ale po chwili gościa wyprzedzam jadąc tyle samo lub odrobinę mniej bo ten nie wytrwał. Wczoraj też wyprzedzało mnie dwóch kolesi na koła 28 to se pomyślałem, że pojade chociaż za nimi i nie bedzie oporu powietrza, dalej z Malty dojechałem za jednym z nich do Garbar skręcił w lewo ja dawałem prosto . Ciekawe czy jest tu na forum. Pozdrawiam

Napisano

Dziwny temat ;) Ja tam nie zawracam sobie mojej rozczochranej gdy mnie ktoś wyprzedza, bo albo mam zaplanowany konkretny dystans i tempo albo po prostu jestem już zmęczony poprzednią trasą i bez sensu jest siłowe kręcenie"byle się utrzymać" a na następny dzień nie mieć nóg bo się przemęczyłem( po solidnej jeździe organizm potrzebuje nawet 72 godzin aby powrócić do stanu "normalności").

 

Nie oznacza to oczywiście że nie siedzę nikomu na ogonie. Na maratonach jest to świetna okazja co by oddech złapać, z kolei na wycieczce w większej grupie co mocniejsi mogą ciągnąć tych słabszych, aby szybciej przemieścić się przykładowo super nudną szosą.

 

Do zoba.

Napisano
hmh, to ja większość wyprzedzam bikerów, ale jeżeli ktoś mnie wyprzedzi, a jade w tej chwili z kuplami to mówimy sobie "on widzioł" i dajemy gazu i 50km/h wymijamy takiego gościa <hahaha>

 

 

Na dualu wyprzedzasz z prędkością 50km/h. Ciekawe jak długo tak jedziesz.

 

'A ja na bmxie wyprzedzam Lance'a Armstronga'

  • 9 miesięcy temu...
Napisano

Dzis zrobilem 75 km trase glownie po wioskach i bocznych drogach okolic mojego miasta no i mialem takie przypadki:

1. Facet jakims zlomiastym Peugotem wyprzedzal mnie na skrzyzowaniu po czym zaraz skrecal w lewo do kosciola - gdyby nie wlaczyl kierunkowskazu nie zdazylbym zahamowac. Irracjonalne bylo juz same wyprzedzanie na skrzyzowaniu 5 drog :/ I 20 m dalej skret tak ze ja juz bylem u niego na zderzaku ale cos wyczulem co sie swieci.

2. 10 km dalej jechalem droga trzeciej kategorii, waska - wyprzedzanie roweru i auta z naprzeciwka to juz ciasny manewr. Jade sobie jade i czasem obracalem sie do tylu zeby sprawdzic czy nic nie jedzie bo jechalem mniej wiecej srodkiem drogi ze wzgledu na pobocze ktorego wlasciwie nie bylo. Nagle jakies 30 m za zakretem mijala mnie Toyota ale zobaczylem ja i uslyszalem dopiero jak juz byla obok mnie. Dostalem luterkiem w reke. Lusterko zlozylo sie i wypadl wklad. Facet jechal z 70 km/h na takiej drodze! Zatrzymal sie i ja rowniez. I zaczyna krzyzec ze trabil, ze dlaczego nie zjechalem, ze mogl mnie zabic, ze dlaczego zjezdzam do srodka. Ja sie dre na niego z jaka on predkoscia jechal na takiej drodze a on ze z 50 km/h. Zapytalem go jeszcze raz i czekam co zrobi. A on zaczal lamentowac ze ma dzieci, ze mogl mnie zabic, ze rowezysci jezdza po tej drodze itd. i ze mi nie odpusci i dzwoni na Policje, ja odparlem ze OK. Zaczal dzwonic, rozlaczyl sie i nagle zaczal znow gadac - wygadal sie ze mnie w ogole nie widzial, ze nie chce mi przykrosci robic (sic!) i nie zadzwoni jednak na Policje i ze ma autocasco wiec to nie wazne. Wzial wklad od lusterka z pobocza, wsiadl i pojechal. Zostalem na miejscu zeby to przemyslec. W miejscu w ktorym mnie wyprzedzic chcial byla slaba widocznosc - on wyjechal zza zakretu i widzial mnie moze pare sekund, jechal na pewno szybciej niz 50 km/h. Droga jest strasznie waska, na krawedziach po obu stronach strasznie zniszczona i postrzepiona, zarowno samochod jak i rower bedzie tam jechal srodkiem. Nie wiem dlaczego tak ciezko polskim kierowcom zroumiec ze rowerzysta jest takim samym uzytkownikiem drogi jak samochod czy autobus. Zaluje ze ja nie zadzwonilem na policje :/ Ale bylem w za duzym szoku bo to pierwszy raz dla mnie taka sytuacja. Ehh :/

Napisano

Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło. Temat jest raczej o wyprzedzaniu przez rowerzystów a nie przez kierowców. A jeśli chodzi o mnie czy lubię być wyprzedzanym to napiszę trochę przewrotnie, że nie odczuwam jakiejś przyjemności kiedy ktoś mnie wyprzedza, smutny z tego powodu też nie jestem :) Poprostu jadę swoim tempem i jak jesteś szybszy to droga wolna proszę bardzo, na pewno nie będę się ścigał z tego powodu i starał dogonić, wyprzecić.

  • Mod Team
Napisano

Osobiście nie widzę problemu jak ktoś mnie wyprzedza :) Czasami jak czuję się na siłach "siadam na kole" w takim momencie i korzystam z tunelu :) Choć oczywiście przyjemniej jest wyprzedzać :D

Napisano

Ja nie za bardzo rozumiem tego tematu.. pachnie mi tu jakąś prowokacją.

Generalnie jak ktoś jedzie szybciej to wyprzedza i już.

Jak ktoś nie lubi być wyprzedzany to niech potrenuje kondycję, albo przynajmniej psychikę.

Mnie bawi coś innego, jak po 300 km wyrypie zwalniam ostatnie kilometry przed domem (to się chyba nazywa rozjazd) i mnie jakiś typek wyprzedza na makrokeszu i się podnieca oraz śmieje pod nosem że jadę na takiej ładnej szosówce, a jadę wolno jak stara baba, mnie to zwisa, tak jak wam powinno zwisać... nigdy nie wiecie ile druga osoba przejechała, jak spędziła dzień poprzedni... a czysty rower... może właśnie wraca z myjni po bardzo błotnistej przeprawie?

Kiedyś na drodze wyprzedzałem byłego wicemistrza Polski i jedyne o czym pomyślałem, to "ciekawe gdzie robił trening".

Napisano

Generalnie mam w głębokim poważaniu to,czy ktoś mnie wyprzedza czy nie.Są jednak takie sytuacje kiedy człowiekowi skacze ciśnienie.Przykład: jadę sobie spokojnie 25km/h ,podziwiam widoki a tu wymija mnie jakiś facet na 20-letnim klekocie i patrzy na mnie z pogardą.Dałem mu się nacieszyć chwilą przez jakieś 50 metrów :) Potem przyspieszylem :wub:

Napisano

Ja się w ogóle nie spinam z tego powodu, że mnie ktoś wyprzedza, mam zawsze z góry założoną trasę oraz czas w jakim chcę ją przebyć, i tyle. Czasami, jak jazda się dłuży, a ktoś mnie wyprzedza i widzę, że jedzie równym mocnym tempem to lubię jechać za nim ale w odległości 15-20 metrów, nie korzystając z jego tunelu, a tylko starając się utrzymać równie mocne tempo, ale zdarza się to naprawdę rzadko.

Napisano

Przeważnie jak ktoś mnie wyprzedza, a zdarza sie to niestety bardzo rzadko, to jak mam jeszcze siły to siądę mu na kole, trochę odpocznę i potem daje jemu odpocząć robiąc tunel, niestety nigdy nie zdarzyło mi się, aby taka osoba wpadła na pomysł aby potem mnie dać odpocząć ...

Napisano

to zależy czasami wyprzedzam bo nie lubię się wlec za kimś ale i ja jestem czasem wyprzedzany tak to już bywa zawsze trafi się ktoś szybszy i trzeba się z tym pogodzić. :thumbsup:

Napisano

Przeważnie jak ktoś mnie wyprzedza, a zdarza sie to niestety bardzo rzadko, to jak mam jeszcze siły to siądę mu na kole, trochę odpocznę i potem daje jemu odpocząć robiąc tunel, niestety nigdy nie zdarzyło mi się, aby taka osoba wpadła na pomysł aby potem mnie dać odpocząć ...

 

A mi się zdarzyło kilka razy, że jadąc z obcym rowerzystą, powiedzmy 30km/h, zmienialiśmy się na pewnym dystansie. A później rozjeżdżaliśmy się w swoich kierunkach pozdrawiając się na pożegnanie. :thumbsup: Zazwyczaj było tak, że ja kogoś wyprzedzałem i ta osoba siadała mi na koło (czasem orientowałem się o tym po kilku km) albo na odwrót, tzn. ja zostałem wyprzedzony i siadałem tej osobie na tyle.

Napisano

Dzis mialem taka sytuacje... dresiarz na dość przyzwoitym rowerku nie mógł chyba zaakceptować, że mogę za nim jechać wiec przeskakiwał na czerwonych światłach i ścinał ścieżki rowerowe.

Oglądał sie jeszcze panicznie co 30sec.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...