Skocz do zawartości

[ZLOT] IV Oficjalny Zlot FR.org


n4k5

Rekomendowane odpowiedzi

Sensem zlotu jest pobyć razem w grupie ludzi którzy interesują się tym samym. Nie wyobrażam sobie jazdy w dużej grupie na zlocie rowerowym w górach - rozrzut umiejętności i wytrzymałości jest bardzo duży. Spotykaliśmy się wszyscy wieczorem, w schronisku/knajpie, na piwo kolację i pogaduchy.

Prowadziłem drugiego dnia zlotu w Sowich dużą grupę uczestników. Pierwszy odcinek był stosunkowo krótkim ale upierdliwym podjazdem - wjazd na szczyt trwał prawie godzinę. Problem się pogłębił na zjeździe - kilka kapci, chyba dwie gleby i z grupy staliśmy się ucieczką i peletonem. Znowu czekanie. Definitywnie grupa rozdzieliła się na dwie po kolejnym odcinku zjazdu. Itd itp... Chcąc pokonać trasę po której prowadziłem moją grupę w całości potrzebowalibyśmy chyba ze 12 godzin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A.D tobo

Spoko, dlatego napisałem, że dostosuję się do każdej opcji. Ja mam doświadczenia z organizowania innych zlotów (motoryzacyjnych), tyle że w większości są to zloty "na lenia" albo zwiedzanie różnych miejsc, jednak bez weryfikacji kondycji fizycznej ;) itd. dlatego przyznaję Wam racje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A.D tobo

Spoko, dlatego napisałem, że dostosuję się do każdej opcji. Ja mam doświadczenia z organizowania innych zlotów (motoryzacyjnych), tyle że w większości są to zloty "na lenia" albo zwiedzanie różnych miejsc, jednak bez weryfikacji kondycji fizycznej ;) itd. dlatego przyznaję Wam racje.

Widzisz, motoryzacyjny tym sie różni od rowerowego, czym przesiadka "z nóg" czy z roweru do samochodu i załatwianie wszelkich spraw - możesz zrobić to czego potrzebujesz nie inwestując zbyt wielu sił. Tym czasem przemieszczanie na rowerach z punktu a do b wymaga kondycji (pod górę) lub umiejętności (w dół) i to rozbija grupę bardziej niż jakakolwiek różnica w mocy silnika czy "wypasieniu" bryki. Jeśli "zleciałoby" się 10 osób to jeszcze jest szansa jechać razem (tak jak na wspólną wycieczkę osób które się znają i dobierają pod kątem możliwości) na zlocie jest to niemożliwe. Jeśli dysponujesz niezłą kondycją i techniką na pewno nie będziesz chciał jechać prostą płaską trasą, tylko dlatego żeby być w grupie - a dla wielu osób przyjazd na zlot to pierwsza lub jedyna szansa żeby pojeźdizć w górach. Tak samo któś słaby nie będzie chciał cały dzień pchać czy sprowadzać. Gdybam że nawet nie poznasz zbyt dobrze wszystkich którzy przyjadą i będą siedzieć wieczorem :)

Powiem ci z mojego doświadczenia jak to wygląda: na pierwszym zlorcie prowadziłem przez dwa dni grupy, na drugim wlokłem się gdzieś w środku grupy zdychając - przez rok wiele zmieniło się co do moich możliwości :) Z tego samego powodu nie pojawię się też na tym zlocie - wycieczka 1500 km żeby pchać rower nie wchodzi w rachubę :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazwyczaj wyglądało to tak, że podczas wieczornych rozmów przy piwie omawiane są plany na następny dzień i wtedy dokonują się wstępne podziały. Rano dołączają niezdecydowani i ruszamy.

I jest to tryb optymalny. Skoro tym razem nie będzie miejscówki docelowej typu Rychleby, to dobrym pomysłem jest to co pisał kamfan, żeby planować trasy z możliwymi wariantami skrócenia, dla tych co nie dali rady czy na wypadek awarii oraz wydłużenia - dla tych ze stalową łydą (z tego miejsca chciałbym pozdrowić bartka_1990 ;))

Tak naprawdę jedyny problem, to żeby trafić do właściwej grupy. Czyli takiej, która nie zajedzie człowieka na śmierć, ale też która nie spowolni i nie uniemożliwi zrobienia trasy na miarę swoich możliwości. Ja z tego względu raczej nie zabiorę swojej kobiety, bo musiałbym jechać w grupie emeryckiej (jeździ wolniej, zwłaszcza na trudnych zjazdach). A na zlocie oczekuję, że to ja dostanę wycisk :D

Naturalnie grupy same się stworzą jeśli spróbujemy wspólnie pojechać na pierwszy szczyt. Każdy sam wtedy zobaczy w czyim towarzystwie jedzie i kogo się trzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem grupki się stworzą samoistnie .Każdy powinien wiedzieć na co go stać, ile km i przewyższenia jest w stanie pokonać w ciągu powiedzmy 8h. Druga sprawa to rower. Nie każdy posiada wypasiony rower z super amorem , więc nie będzie miał frajdy prowadząc pod górę i sprowadzając na dół. Ja bym proponował o zaplanowanie 4ch tras : enduro , mtb , xc ,family xc.( Być może ktoś z szosówką przyjedzie) Wtedy każdy wstępnie będzie wiedział na co się porywa :)

P.S. Zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla tych ze stalową łydą (z tego miejsca chciałbym pozdrowić bartka_1990 )

aż się zawstydziłem :sweat:

 

Daid, a to nie była zasługa spożytego chwile wcześniej 'izotonika'? :D

 

Tak jak mówią poprzednicy, nie ma sensu, a właściwie to nawet możliwości zeby cały czas poruszać się jedną grupą, za dużę zróżnicowanie umiejętności. Owszem warto w pierszy dzień zapoznawczo wyruszyć wszyscy razem na jakaś lajtową trasę bez napinki. Samo wyjdzie w praniu kto czego i jakiej trasy od zlotu oczekuje, a na drugi dzień już będzie można wyryszyć w miarę pogrupowani, tak żeby wszyscy byli zadowoleni ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak było na trzecim zlocie ale na dwóch pierwszych to własnie pierwszego dnia było prawie niemożliwe być razem - ludzie przyjechali o różnych porach i korzystając z tego że są często od razu gdzieś pojechali.

Na zlotach emtb.pl wygląda to lepiej - ale z reguły uczestnicy mają zbliżone umiejętności. Pod górę po prostu mielą, bo muszą się gdzieś wtoczyć, z góry większość ciśnie ile fabryka dała - w tym przypadku jednak czekanie nie jest tak uciążliwe bo pokonanie kilku km zjazdu nie zajmuje tyle ile kilku km podjazdu.

 

Trochę śmieszne moim zdaniem jest rozkminianie kto z kim i jak będzie jeździł w grudniu 2011 roku - do zlotu z doświadczenia wiem, że mnóstwo czynników - w tym ludzkich - potrafi się zmienić do ostatniego momentu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy tworzą się samoistnie. Każdy przecież zna swoje możliwości. Poziom łydy na naszych zlotach jest taki sobie średni bym powiedział. Dlatego jeżeli już ktoś się zastanawia nad tym do której grupy się przypisać to nie musi się specjalnie obawiać. Na podjazdach i szczycie czekamy dość długo. Chociaż z drugiej strony gdybym miał jechać na Pradziada przez Rychlebskie tempem Bartka to byłoby cieniutko... Tyle że on nie zasuwa na zlocie na max swoich możliwości ale też uwzględnia powera innych uczestników. Mimo tego że na imprezę wpadamy o różnej godzinie w piątek, to właśnie pierwszy dzień jest dobry dla osób które wahają się z kim jechać na wycieczkę główną - tą sobotnią. W piątek najwięcej ludzi jedzie jakąś krótką traskę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naturalnie grupy same się stworzą jeśli spróbujemy wspólnie pojechać na pierwszy szczyt. Każdy sam wtedy zobaczy w czyim towarzystwie jedzie i kogo się trzymać.

Dokładnie... pierwszy podjazd podzieli na grupy wymiataczy, rekreację, podziwiających piękne widoki i na takich co mówią że niema takich gór pod które nie dało by się wprowadzić roweru :devil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, bo to nie jest oficjalna impreza - w sensie że organizowana przez jakąś instytucję na jakichś ściśle określonych zasadach.

 

Po prostu zaklepujemy nocleg, zjeżdżamy się i spędzamy wspólnie czas. Jeżeli więc rodzice puszczą, to welcome.

 

 

 

 

 

 

 

Tylko nie pij na widoku ... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...