Skocz do zawartości

teotym

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    285
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez teotym

  1. Z doświadczenia z podobnymi problemami, popieram przedmówcę. Musiałem kupić mostek regulowany i podniesiony, żeby mieć komfortową pozycję. Za to tyłek mocniej dostaje - no ale to prawa fizyki. Więc albo cross, albo, jeśli chcesz MTB, to od razu pomyśl o mostku, jak poniżej [jeśli faktycznie będzie Ci niewygodnie].

    https://allegro.pl/oferta/uno-wspornik-kierownicy-31-8x110-podwyzszajacy-reg-12769557097

  2. Nie wiem, jak jest u Was, ale dla mnie solidne śniadanie to podstawa, jeśli jeżdżę 100-kę i ciut dalej. Czasem czuję się lekko ociężały przez pierwsze 40 minut jazdy, ale potem to mija i jest solidna baza do uzupełniania paliwa np. kanapkami czy węglowodanami w innej formie. Jajecznica z 4 jaj z chlebem to taki standard przy moich 179 cm i 75 kg. Jak raz czy dwa zjadłem lekko, to po godzinie byłem już okropnie głodny i zużyłem zapasy znacznie szybciej, niż planowałem, co skończyło się jeżdżeniem na głodnego do upadłego 😉

  3. Mam Riverside 120, przejechałem na nim jednorazowo 80 km, łącznie jakieś 700 km, teraz jeździ żona. Nie wprowadzałem żadnych modyfikacji. Jeździłem nawet po Kampinosie.

    Do spokojnej jazdy jest bardzo dobry, nie mam żadnych zastrzeżeń. Komfort jazdy na rowerze to przede wszystkim kwestia kondycji, odpowiedniego ustawienia siodełka i kierownicy, w następnej kolejności opon. Jak się ma wytrzymałość, to jazda jest przyjemnością. Jak się nie ma, to i sprzęt za 20000+ nie pomoże - chyba, że elektryk.

  4. @Sobek82 Prędzej kupię nowy rower 😉 W obecnym muszę zajeździć opony, kasetę, ewentualnie jeszcze widelec - wtedy pomyślę o zmianie, bo będę miał pretekst. Póki co sprawuje się dobrze, a że jest ciężej, niż na lekkim, pochylonym, bez sakw itd. - no trudno, przecież m.in. po to jeżdżę, żeby się zmęczyć 😅 Poza tym grube opony, przy ciśnieniu 2,5 atm, całkiem przyjemnie amortyzują i nieźle radzą sobie z piachem. Co zyskam na asfalcie, to stracę na gorszych drogach.

  5. 1 godzinę temu, ChuChu napisał:

    Przypadkiem rok temu nie miałeś identycznej sytuacji? Kojarzę taki wpis.

    Już wtedy Ci pisałem, żebyś czasami wrzucił na luz. Jesteś jak ja w pewnym okresie. Można padać na twarz, no ale na rower trzeba iść.

    Przyznam, że nie pamiętam, ale to bardzo możliwe. Jak tak miewam, że najpierw zjazd energii, zniechęcenie, a po 2 dniach wychodzi infekcja. Ale w tym roku od 1 stycznia nie chorowałem ani razu, więc ogólnie jest nieźle. Dzisiaj witaminki, a jutro zobaczę - może pierwszy raz w tym roku pobiegam - będzie krócej i nie będzie tak kusiło do wysiłku ponad miarę.

    A z przemijalnością i śmiertelnością już się pogodziłem 😉

    P.S.

    Nie winię roweru za infekcję. To by było odwrócenie przyczyn i skutków. U mnie w pracy jest zwiększenie infekcji, więc coś złapałem i stąd brak ochoty na rower. W tym roku jeżdżę znacznie rozsądniej i dbam o jedzenie. Gdybym leżał na łóżku, też zapewne bym zachorował, bo w robocie jest jakaś fala zarazy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...