Witajcie, pora odświeżyć wątek
Jak wiecie, kupiłem sobie retro MTB na stalowej ramie, kołach 26" i bez amortyzacji. Taka zachcianka. Zabrałem go ze sobą na urlop zamiast któregoś z graveli bo i stres związany z wożeniem mniejszy no i chciałem spróbować czegoś innego.
Pamiętam, że jesteśmy umówieni na jazdy próbne współczesnym HT i FS w ich naturalnych warunkach. Ale nam już pewne przemyślenia.
Pojeździłem chwilkę po Mazurach, dłuższą chwilkę w okolicach Łeby. Trasy to drogi polne leśne, miejscami korzenie, piach, błoto oraz oczywiście asfalt różnej jakości i puzzle na DDR. Teren pagórkowaty.
Na pewno opona o szerokości 1,95 jest dobrym kompromisem na takie nawierzchnie, przynajmniej na kole 26". Piaskownicy nie przejedzie ale na asfalcie można się rozpędzić i dość łatwo trzymać te 20-25 km/h. Kierownica jest niedobrana, jest wywiniętą w rogi przez co wąska i niewygodna. Nie mogę na niej znaleźć dobrego chwytu, po kilku godzinach bolą ręce. Kopie po rękach na dziurach. No ale to rower bez amortyzacji. W każdym razie sama kierownica z dobrymi gripami (teraz mam owijkę) dużo by wniosła dobrego. Napęd jest archaiczny, 3x7, brak młynka. W moich gravelach mam coś ok. 1:1 i na asfalcie daję radę ale w lesie....
Powiedzmy, że jazdy współczesny rower ma odpowiednie przełożenia, więc temat sam się rozwiąże.
Wreszcie, co chciałbym jeździć? Na pewno nie kręcą mnie jakieś techniczne zjazdy i podjazdy po kamieniach i korzeniach czy DH. Wolę nabijać kilometry albo jeździć turystycznie i częściej móc zjeżdżać z asfaltu do lasu czy na polne drogi.
Rower powinien być szybki ale dawać też nieco komfortu na dziurach i korzeniach, jak się trafią. No i być wygodny, tak by kilka godzin w siodle nie męczyło. Pozycja taka jak na gravelach mi odpowiada.
Fulla chyba odpuszczę z przyczyn finansowych, nawet jak się pozbędę 1 gravela to utrzymanie dwóch rowerów też kosztuje. Marin DSX FS jest ciekawy. Coś tam z przodu amortyzuje a przy tym ma oczka na bagażnik...
Czuwaj!