Skocz do zawartości

spidelli

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    5 863
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83

Zawartość dodana przez spidelli

  1. @pecio dobrze, że do kawy a nie do sera A masz jeszcxe, do dolewki:
  2. Spoko, każdy ma swoje własne doświadczenia i patenty. Mnie się w ciągu tych 5 czy 6 lat raz (1) przytrafił kapeć, w przedostatnim dniu sakwowania. Do domu pozostało ponad 130 km i wystarczyła doraźna naprawa za pomocą uszczelniacza w sprayu. W domu dętkę wymieniłem na nową. Drugi raz dałem swój uszczelniacz na trasie jakiemuś pechowcowi - chciał dętkę ale miał karbonowe stożki i wentyl mojej dętki był stanowczo za krótki Spray wybawił go od kłopotu. Też sobie nie wyobrażam wymiany dętki w plenerze, stąd stawiam na uszczelniacz. Oczywiście dętkę i łyżki też mam w zapasie, nigdy nie wiadomo, co się stanie. Stawiam też na unifikację, tj. jestem odpowiedzialny za rower swój i żony i sezon czy dwa jeździliśmy na podobnym ogumieniu, co sprawiało, że na te kilka dni zupełnie wystarczał zestaw składający się z uszczelniacza, dętki, łyżek i małej pompki. Z tymi balonami już jedna dętka nam nie wystarczy, bo za duża rozpiętość rozmiarów. Ale też mleko w jednym rowerze zwiększałoby liczbę elementów a nie przekonam żony do mleka Najpierw będę musiał ją namawiać, przekonywać a przy najmniejszym problemie będę winny wszystkiemu Nie, dziękuję Z reguły trzymamy się dobrych dróg ale bywa różnie. Czasami trzeba zaryzykować jazdę przez las nie wiedząc, jaki będzie stan nawierzchni za kilka kilometrów. Ale też zdarzało nam się improwizować względem zaplanowanej wcześniej trasy, byle trzymać się asfaltu. Tak jak wspominałem - to tylko gravel a i opona nie jest w ogóle terenowa - zamysł to ~100 km dziennie przez kilka dni, więc takie a nie inne rozwiązanie. Ale zobaczymy.
  3. Ja napiszę, a co mi tam Klejem do papieru? A serio - jutro u nas ponoć deszcz, więc wielbłądy mogą jutro nie mieć wolnego....
  4. Właśnie @pecio, zostaw bo zadrzesz jednocześnie z Ligą Ochrony Przyrody i Ligą Kobiet
  5. Oczywiście, że można chudnąć, ja nie mam żadnego parcia, bo nigdy nie miałem problemów z wagą, co najwyżej piwna oponka Te 7 kg to chyba jednak głównie tkanka tłuszczowa. Ja przez kilka dni na sakwach zawsze jestem wilczo głodny i tracę na wadze ale nie tak spektakularnie. Z drugiej strony - pełne wakacje - piwo, frytki, gofry, nawet moja żona, która jest pod opieką dietetyka na rowerze odpuszcza, bo wszystko idzie zaraz w komin
  6. @pecio na Majłoszu bardziej pupiate są niż na R Właśnie rozprułem przesyłkę od Wahoo - celnych histerii nie będzie, mają jakiś punt dystrybucyjny w NL bo stamtąd przyszła koperta.
  7. To pewnie efekt chwilowy - wyczerpanie zapasów tłuszczu ale i glikogenu, który wiąże wodę. Np. ja średnio ważę poniżej 75 kg, obecnie ok. 71. Kiedy byłem na keto, udało mi się zejść do 69 kg - i tkanki tłuszczowej się nie pozbyłem, trochę było na brzuchu. Za to na nogach nie było tłuszczu ale sądzę, że glikogenu i wody też było mniej.... Tak jak wspomniano wyżej - i co dla nikogo tu chyba nie jest tajemnicą - nasz ewolucyjny mechanizm przetrwania natychmiast uzupełni zapasy w okresie "obfitości". Ok. 400 g glikogenu w mięśniach ale nie wszystko w nogach + ok. 100 g w wątrobie. 500 g x 3 albo 4 = ponad 1,5 kg w wodzie i glikogenie.
  8. Niemożliwe żeby mieć 5 rowerów. Kto to widział? Ja mam 6 🤣
  9. Popatrz na Giant Contend AR 1. Mam rocznik 2024 na pełnej 105, opony wejdą max 38. Stockowo stoi na jakiś giantowskich badziewiach, w dodatku zamleczonych nie wiadomo po co. To jak dla mnie jedyna wada ale łatwa do usunięcia. W mojej stajni to rower szosowy, na długie, 100 km i więcej wypady niedzielne po asfalcie (do turystyki i na szutry mam inny rower). Obecnie stoi na dętkach i slickach GP5000. Z ciekawości zważyłem sobie przednie koło i fabrycznie ważyło 1,6 kg, a po zmianie ogumienia - 1,4 kg. Jeśli zamierzasz jeździć i po szutrach to można nawet zostawić te giantowskie opony i zajechać je, a potem się zastanowić na co wymieniać. Ja miałem sprecyzowane oczekiwania więc wiedziałem, że je wymienię.. Z ciekawostek - ma karbonową sztycę D-fuse, która może być też postrzegana jako wada przy ewentualnej wymianie ale jak dla mnie jest na razie zaletą (chociaż rower kupiłem w styczniu). Gwarancja na ramę dożywotnia, przechodzi na kolejnego właściciela ale zdaje się już z jakimś limitem. Jak dobrze poszukasz to pewnie znajdziesz rocznik 2024 w dobrej cenie. Mogę Ci nawet polecić sklep, w którym ja kupiłem - co prawda wysyłkowo ale w zasadzie musiałem tylko wyjąć z kartonu, przykręcić kierownicę i przednie koło, zamocować sztycę z siodłem. Dla pewności sprawdziłem momenty na tylnym kole i przerzutce: GIANT CONTEND AR 1 Panther 2024 Rower ma wpisany przegląd zerowy w kartę, musisz tylko do 3 miesięcy albo 300 km (piszę z pamięci, sprawdź sobie) dokonać przeglądu gwarancyjnego u autoryzowanego sprzedawcy Gianta. Ja znalazłem sklep w okolicy, który zrobił mi to za 130 zł bez kręcenia nosem, że rower kupiony poza ich sklepem Dla przykładu duży sklep we Wrocławiu zaśpiewał 150 zł za rower od nich i 250 zł za "obcy"
  10. Jak to mówią - rynek odpowiada na oczekiwania konsumentów @rajdon @RabbitHood te przygody mieliście z "fabrycznymi" korbami czy to problemy na etapie przeróbek?
  11. Pogoda taka, że z jednej strony mógłbym teraz Gestalta wypiąć z chomika i w weekend zrobić go na pełnym GRX i pewnie jeszcze by się sprzedał w tym sezonie. Z drugiej strony - mam teraz za R dwie aplikacje - jedną darmową, drugą opłaconą do jazd na chomiku
  12. @pecio kąśliwa riposta Ja dziś nic nie robię, oddałem buty stacjonarnie w CR, zatankowałem auto - żeby jutro już nie było wymówek. A na razie kanapa regeneracja
  13. Kuzyn miałby radochę jakby dostał voucher do agencji towarzyskiej. Kamizelkę to sobie na emeryturze kupi 🤣
  14. Można w pewnym uproszczeniu przyjąć, że nawigacja jest tak dobra, jak mapy, które do nie wgrasz. To w mapie zaszyte są informacje, takie jak adresy, POI czy poziomice. Ma to mniejsze znaczenie, jesli nie routujesz trasy w locie (jak w nawi do auta) a poruszasz się po uprzednio wyrysowanej kresce. Ta metoda jest bardziej czasochlonna ale wg mnie - pewniejsza. Mowa oczywiście o dluzszych trasach turystycznych, w tym kilkudniowych. Na jazdy wokół komina wystarczy nos i ew. rzut oka na aplikację typu Konoot czy Osmand. Przy czym osobiście nie mocuję telefonu do kierownicy rylko po prostu zatrzymuję się i wyjmuję go z płetwy żeby ustalić kierunek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...