Skocz do zawartości

Boss

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    361
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Boss

  1. Nie przesadzajmy. Mowa jest o pajęczynie spółek w której w wyniku kolejnych przejęć znalazło się wiele znanych i popularnych sklepów internetowych, zaś cała pajęczyna ma jednego właściciela (Signa Holding) dla którego posiadanie tych sklepów jest tylko fragmentem działalności i to wcale nie najważniejszym. Właściciel robi ze swoimi spółkami co chce, chce odciąć finansowanie i zlikwidować, to odcina i likwiduje, a ci na końcu, czyli sklepy internetowe znikają nie dlatego, że sobie nie radzą i jest jakiś kryzys na rynku rowerowym, tylko dlatego, że takie "widzimisię" ma teraz ich właściciel, który chce po prostu więcej zarobić w innych dziedzinach swojej działalności.
  2. Widzę tu przełomową technologię NTOSF, czyli Negative Travel Only Suspension Fork
  3. Części "rdzewne" i tak w końcu zardzewieją, choćby nawet od wilgoci powstałej z kondensacji, gdy schłodzony na zewnątrz rower wstawi się do ciepłego pomieszczenia, choćby od potu kapiącego z rowerzysty, a o soli drogowej nie ma co wspominać. Niektóre "gatunki" błota potrafią się trzymać różnych części roweru miesiącami, zwłaszcza błoto typu "bagiennego" z lasu w moich okolicach, a takie błoto jest jak warstwa antykorozyjnego lakieru, skoro tak długo i trwale przylega, a woda się tego nie ima, to siłowe usuwanie na mokro nie ma sensu, niezależnie czy wodą, czy benzyną. Czyścić powinno się części ruchome i miejsca bliskie częściom ruchomym oraz ich uszczelnieniom, zwłaszcza że często uszczelnień nie ma, albo jest jakaś zatyczka, co to niczego uszczelnić nie potrafi. Ogólnie, po powrocie należy zadbać o to, by na wspomniane części ruchome nie skapywała woda oraz by nie lała się do ramy np. przez sztycę, a resztę błota i brudu zostawić, by samo wyschło, a jak wyschnie, to duży pędzel malarski i wypędzlować wyłącznie na sucho. Tego co na sucho zejść nie chce, można w ogóle nie usuwać, chyba że waży pół kilo i jakoś przeszkadza. To nie woda w myjni samochodowej jest problemem, tylko to co ta woda rozpuszcza podczas mycia, a co wraz z tą wodą włazi we wszelkie szczeliny. Mówimy o dbaniu o sprzęt i amatorskiej jeździe, więc nie stosujmy rozwiązań z kolarstwa przełajowego, gdzie takiemu van Aert'owi trzeba na szybko przygotować drugi rower na następne okrążenie więc serwisant leje strumieniem ze szlaucha usuwając każdy gram brudu, bo inaczej van Aert znowu będzie drugi za MVDP.
  4. Zatem należy się spodziewać filmiku pokazującego jak ktoś bije rekord prędkości robiąc sobie jedną ręką selfika, choć dlaczego by nie można obiema...
  5. Jeżeli górne kółko jest skoszone, to jego pozycja względem zębatek kasety będzie się zmieniała zależnie od położenia wózka, a największe różnice będą po zmianie biegów z przodu na korbie, bo wtedy wózek najbardziej zmienia położenie. Czyli jeżeli uda się ustawić przerzutkę przy największej zębatce na korbie, to po zrzuceniu na mniejszą zębatkę, przerzutka tylna może już mieć problem z działaniem.
  6. Jak zacięta płyta powtórzę, że od lat w 9-rz. używam Campagnolo C9, w grupach 9-rz był tylko jeden łańcuch z najwyższej grupy Record, te łańcuchy są ciągle produkowane i dostępne. Po wtopie z koszmarną wytrzymałością kilku egzemplarzy 10-rz. łańcuchów Shimano wróciłem do Campy, a konkretnie do łańcuchów Veloce C10 i to jest absolutna przepaść w dziedzinie trwałości. W 10-rz Campy już jest podział na grupy, ale w grupach łańcuchy różnią się wyłącznie "wylajtowaniem", czyli jakieś dodatkowe otwory w blaszkach lub sworzniach. Najważniejsze jest to, że to wciąż klasa sama w sobie, od lat niezmienna, wciąż są to łańcuchy Made in Italy. Szkoda, że w zawodowym kolarstwie na poziomie elity Campy jakby coraz mniej, być może właśnie ze względu produkcję we Włoszech (choć nie mam pewności, czy wszystkich komponentów) i związane z tym dużo wyższe ceny - mam tylko nadzieję, że nie skończy się klepaniem taniochy w Azji.
  7. Kilka łańcuchów ma większy sens, gdy używa się najlepiej wszystkich zębatek kasety i korby, a jeżeli zużywane są tylko trzy lub cztery zębatki, a inne nie, to kiedyś i tak ta różnica w zużyciu spowoduje jakieś problemy. Wszystko też zależy od jakości napędu, np. z 9-rzędowymi kasetami Ultegra mam zupełnie inne doświadczenia niż np. z 9-rz Deore HG50 (HG400 jest właściwie jak dawna Deore HG50), po prostu inaczej się zużywały, materiał w Deore był bardziej i szybciej "rozwalcowywany" nawet przez łańcuch wcale nie zużyty, na zębach robiły się zadziory, jakby ktoś je właśnie rozwalcowywał, co by sugerowało "miękką stal" i tutaj kilka łańcuchów pomagało uzyskać większe przebiegi, choć nie tak łatwo, bo wspomniane zadziory wymagały interwencji pilnikiem... Ale np. zębatki aluminiowe 32z w dawnych korbach 3-rz Shimano (np. LX) były miękkie jak masło i zęby znikały niemal same już na pierwszym łańcuchu... Długość trasy i czas jazdy nie mają znaczenia, jeżeli trasa jest urozmaicona na tyle, że da się używać większości przełożeń, a wtedy kilka łańcuchów działających jak kilkukrotnie wytrzymalszy łańcuch na pewno zwiększy żywotność kasety i korby. W bardzo kiepskich warunkach 25km jazdy może być dla łańcucha jak 250 lub więcej, więc im gorsze warunki tym częściej należy sprawdzać zużycie i na pewno nie patrzeć wtedy na kilometry. Moim zdaniem na początek i póki są realne chęci i czas, by napędem się zajmować, czyścić i przesmarowywać, dobrze jest kupić tylko jeden dodatkowy łańcuch i choć raz je zamienić - bo może być tak, że po czasie ani chęci do czyszczenia, ani tym bardziej do wymian już nie będzie, a z chęciami do jazdy też bywa różnie więc swoje osobiste podejście też należy bacznie obserwować. Pomiar przymiarem to nie taka prosta sprawa, a określenie "dobry" dla przymiaru tym bardziej - tutaj przywołam stary i dobry elaborat w sprawie błędów, które wprowadzają przymiary, wynikające z mierzenia dodatkowo nie tego co trzeba: http://pardo.net/bike/pic/fail-004/000.html - z tego powodu od dekad praktykuję wyłącznie porównywanie łańcuchów poprzez powieszenie ich, a wieszam na haku zrobionym ze starej szprychy, przy czym przy pomiarze łańcuchy muszą być wyczyszczone i bez smaru.
  8. Kluczowe pytania o użytkowanie i cel do osiągnięcia: Ilu biegów z napędu 3x9 używasz w praktyce, albo inaczej: których zębatek korby i kasety używasz, a których nie? Dalej będą to trasy po 25km, czy planujesz może znaczne zwiększenie intensywności, wydłużenie i urozmaicenie tras? Jaki czas użytkowania napędu lub jaki przebieg chcesz osiągnąć zanim uznasz napęd za niezdatny do użytku?
  9. Z mojego doświadczenia - bloki w zatrzaskach skrzypią rzadko lub wcale, a smarowanie zwykle nic nie daje, chyba że trze blok o platformę z powodu zużycia jakiegoś elementu, a wtedy należałoby zaingerować w platformę pilikiem. Częściej skrzypi podeszwa opierająca się o platformy pedałów, o ile nie są to ubijaki bez platform, a z tym sobie radzę za pomocą starych dętek, po prostu odcinam kawałek i zakładam na platformy, przy okazji zmniejsza to wycieranie platform i podeszew. Ale istnieje jeszcze jedno źródło, otóż metalowe gniazda bloków w butach mogą zacząć ocierać o metalowy mechanizm zatrzaskowy w pedałach, jeżeli ten mechanizm znajduje się tuż nad niewykorzystywanymi otworami w gniazdach (czyli trze o te niewykorzystane gniazda generując irytujące skrzypienie) - wszystko zależy od grubości podeszwy i jej zużycia w miejscu kontaktu podeszwy z mechanizmem zatrzaskowym pedału. Z takim problemem radziłem sobie za pomocą podkładek wkładanych między gniazdo bloków i podeszwę, tak by gniazdo poszło nieco bardziej do góry wgłąb buta, wystarczy coś o grubości milimetra, nawet wycięte nożyczkami z jakiegoś plastiku.
  10. To jak się teraz szacuje jakieś 8 miliardów osobników gatunku Homo Sapiens, który to gatunek tak właśnie ma. Tak żartem, ale nie całkowicie - tylko jedno prawo jest najbardziej rygorystycznie przestrzegane od stuleci, a może nawet od tysiącleci przez znakomitą większość ludzi, aby nie powiedzieć, że przez wszystkich z pomijalnymi wyjątkami, prawo co ciekawe i jak uczą w naszej kulturze uzmysłowione, a może nawet narzucone przez szatana, tzn.: "w miejscach publicznych zakrywać pewne części ciała" 😉
  11. Partia rządząca zamierza ponoć przeprowadzić referendum, no to może hipotetycznie dodajmy do niego takie pytanie: Czy jesteś za przywróceniem treści(*1) artykułu 24 pkt 6 sprzed zmiany (...) w brzmieniu: "Kierujący pojazdem wolnobieżnym, ciągnikiem rolniczym lub pojazdem bez silnika jest obowiązany zjechać jak najbardziej na prawo i - w razie potrzeby - zatrzymać się w celu ułatwienia wyprzedzania." (*1) Przywróconą treść zaznaczono grubą czcionką. Kto pójdzie na referendum i przy tym pytaniu zaznaczy TAK?
  12. Dokładniej: rowerzystom pierwszeństwa nie odebrano, bo takiego pierwszeństwa nigdy nie było, z jednym wyjątkiem, tzn. przy skręcaniu samochodu na drogę poprzeczną pierwszeństwo jadącego rowerzysty zanim wjedzie na przejazd było i jest - przepis cytowałem w tej dyskusji. Co do pieszych wchodzących, to musi wyraźnie "wchodzić", a o definicji owego "wchodzenia" musiały powstać długawe prawnicze elaboraty, bo z jakiegoś względu prawnicy nie potrafią tego przedstawić w formie krótkiej i zrozumiałej, a z elaboratów wynika, że pieszy by nabrać pierwszeństwa musi przekroczyć granicę droga-przejście, czyli np. postawić stopę na przejściu. Zresztą, bardzo rzadko i z czystej ciekawości stosuję trochę brutalny, ale nie zabroniony trick, tzn. tuż przed przejazdem zeskakuję z roweru zamieniając się w pieszego wchodzącego na przejście - reakcje kierowców są różne - na przejściu natychmiast wsiadam na rower i jadę przejazdem. Ciekawe jest bycie chronionym uczestnikiem ruchu drogowego - w ogóle na czym ta ochrona polega?
  13. Tak mniej więcej tutaj jest postrzegane łamanie przepisów przez rowerzystów wszystkich użytkowników dróg.
  14. Formalnie tylko pieszy nie łamie tu prawa i ma nawet do dyspozycji dwa chodniki, z tym że jeden ma namalowany znak P-23, ale to wciąż tylko chodnik, a jazda rowerem po obu chodnikach jest wykroczeniem. Jest też DDR z zakazem ruchu rowerów po kilkunastu metrach, czyli żaden pojazd nie może po niej jeździć, pieszy też nie może po niej chodzić. Oznakowanie w tym miejscu obowiązuje na zasadzie domysłu w rodzaju "jaki jest koń, każdy widzi", czyli "prawie" obowiązuje, a zatem "prawie" obowiązuje tu prawo, a wszyscy jadący "prawie" przestrzegają prawa, "prawie" respektując oznakowanie. Jeżeli "prawie" można przestrzegać prawa w takich miejscach, to wpaja to dowolnej grupie użytkowników dróg, że można tak wszędzie. Dodam, że przeglądałem projekt tej drogi i w projekcie jest inaczej, czyli prawidłowo, a co zadecydowało o zmianie i dlaczego odebrano inwestycję z oznakowaniem niezgodnym z projektem bez zastrzeżeń, to można tylko gdybać. Tak przy okazji (ale to nie reklama ;-), jest taka polska firma szyjąca odzież rowerową z napisem "prawie pro", chyba kupię sobie jakąś koszulkę z takim napisem, bo spodenki z wkładką mam szyte na miarę w innej polskiej firmie. Jakby można było spersonalizować napisy, to bym sobie zażyczył taki: "Prawie Przestrzegam Prawa"
  15. Stosujemy prawo bezwzględnie? Szeryfujemy? Proszę bardzo. Wszyscy się wiedzą o co chodzi na zdjęciu? Jasne i przejrzyste. Tylko postawić patrol policji i walić mandaty za niestosowanie się do znaków. Policja wie o co tu chodzi? Zarządca drogi wie? Może należy tutaj przeprowadzać kursy na prawo jazdy i dla dzieci na kartę rowerową? Powie ktoś: to tylko wyjątek. Odpowiem: racja, to standardowa reguła jak każdy wyjątek. EDIT: do tego miejsca wiedzie idąca łukiem droga bez poboczy, bez chodnika, bez DDR, której fragment widać na dole po lewej, ta kostka po prawej to wyjazd z zatoki autobusowej.
  16. O sytuacji z filmu można nie pisać, można o niej nie myśleć, ale ona była medialna, wręcz "massmedialna", wywołała rzeczywistą "burzę w sieci" z oceanami hejtu oraz wrzuciła cysternę napalmu do ognia. Jeżeli teraz ktoś Ciebie lub mnie zwyzywa na drodze gdy będziemy jechali na rowerze, to można zakładać, że ten ktoś zachował się agresywnie będąc pod wrażeniem omawianego filmu, pod wrażeniem dyskusji w których sam może uczestniczył, a że sympatyzuje z "szeryfem", to czemu sam ma nie "poszeryfować". Wiec ja się spodziewam teraz pewnego wzrostu agresji względem rowerzystów.
  17. Jeszcze odrobinę podyskutujmy merytorycznie o tym przypadku. Cofnij się wstecz w dyskusji, otóż w świetle wielu wyroków sądowych (przytoczono przykłady) - w tym konkretnym przypadku rowerzystka mogła mieć prawo nie korzystać z DDR (piszę celowo w trybie przypuszczającym, bo nie jestem sądem). I tu możesz mieć pretensje do władzy sądowniczej, że wydając niektóre wyroki rozpieszcza złośliwych i złych rowerzystów. I pretensje do mediów, bo nawet gdy nie mamy w Polsce prawa precedensowego, to niektóre wyroki nazywa się w mediach precedensowymi, a społeczeństwo je zapamiętuje tak jak chce, a chce najczęściej wygodnie dla siebie, czyli w społeczeństwie rodzi się przekonanie, że "skoro sąd nie znalazł winy, to tak można". Nie chcesz mieć pretensji do zarządców dróg nie potrafiących np. oznakować ich zgodnie z prawem to OK, niech Ci będzie. Pisałem parę stron wcześniej, że nagranie sugeruje, że rowerzystka mogła wyjeżdżać z bocznej drogi bez DDR na drogę która ma DDR po lewej, co też ma wpływ bardzo istotny, bo moim prywatnym zdaniem, gdyby na tej drodze bocznej postawić stu kierowców samochodów, każdemu polecić wsiąść na rower i skręcić rowerem w prawo, to część z nich (do dyskusji jak duża) pojechałaby po skręcie w prawo jezdnią tak jak ta rowerzystka, niektórzy nawet by nie zauważyli tej DDR po lewej aż do następnego skrzyżowania. Czytałem wiele artykułów o tym incydencie i coś mnie zastanawia, bo policja była miejscu, były wyjaśnienia, ale nie znalazłem wzmianki o wystawieniu lub próbie wystawienia rowerzystce mandatu za jazdę po jezdni. Tylko raz i to w dyskusji pod artykułem ktoś wspomniał, że o ukaraniu mandatem mówiono na antenie Polsatu, ale co dokładnie mówiono, to nie wiadomo. Ciekawie mnie to, bo czasem lub nawet często w takich artykułach pisze się coś w rodzaju "uczestnik został pouczony" lub "dostał mandat, ale go nie przyjął", ale tu jakby nikogo to nie interesowało, ważniejsze były kopniaki i gaz, a może chodziło to, by jeszcze bardziej rozniecić nawalankę w dyskusjach pod artykułami, co by tanim kosztem podnieść "klikalność" przekładaną na kasę z reklam.
  18. Prawo jest łamane świadomie, to już wiesz. Prawo dalej będzie łamane świadomie, to też wiesz. Nic się zatem nie zmieni, to też wiesz. Co zamierzasz dalej?
  19. "Jeżeli mógłby mieć"? Czyli co, znając urzędy od środka stwierdzasz, że nie ma, a dopiero mógłby mieć? A co do wyborów - kandydujesz, wiesz że większość potencjalnych wyborców narzeka na rowerzystów pałętających się po drogach itp, większość ma już po kilka samochodów w rodzinach itd. Co robisz z rowerzystami? Jaką infrastrukturę im budujesz? Z motocyklistami zrobisz podobnie - jakiś czas temu przez centrum mojej mieściny nie mogą w weekendy przejeżdżać motocykle, bo postawiono obowiązujący w weekendy zakaz, wszak mieszkańcy narzekali, że motocykle są za głośnie. Ale na tych samych drogach z zakazem dla motocyklistów młodzi kierowcy samochodów regularnie wcielają się w "szybkich i wściekłych", co słyszę mieszkając parę kilometrów dalej, a co potem pojawia się w lokalnych mediach jako kolejne lamenty, no ale z tym już nic nie zrobisz, ba, ulice im poszerzysz, co by nie walili w krawężniki przy driftowaniu, wszak to Twoi młodzi wyborcy!
  20. Problem jest jeszcze taki, że większość infrastruktury rowerowej powstaje właściwie dla dzieci, osób starszych oraz osób bojących się jazdy rowerem po jezdni, a im jest zupełnie obojętne ile zrobią zawijasów jadąc do pobliskiego sklepu, kościoła, znajomego, incydentalnie w lecie do pracy, nie widzą różnicy miedzy chodnikiem, CR-P i DDR, więc jazda chodnikiem tylko dla pieszych to u nich domyślna procedura bezpieczeństwa, bo najważniejsze, to trzymać się z dala od samochodów, co niestety nie jest możliwe na przejazdach i przejściach przez jezdnie. Natomiast po zaliczeniu kilku niebezpiecznych momentów na przejazdach zaraz pojawiają się postulaty postawienia wzbudzanej sygnalizacji świetlnej, co urzędnicy chętnie nader często podejmują i realizują. Kolejna sprawa to patrzenie tylko na czubek własnego nosa, czyli TU jest GRANICA gminy/miejscowości, to TU się kończy infrastruktura rowerowa, bo jest ona dla mieszkańców TEJ gminy/miejscowości, a to że w konsekwencji DDR będzie przez dwa kilometry po jednej stronie, a tam gdzie się kończy jest kanał, do którego jadąc po ciemku można wpaść, to nieistotne, bo to już nie jest teren TEJ gminy/miejscowości, ale najważniejsze, że gmina/miejscowość ma ILEŚ kilometrów DDR i jest na światowym poziomie, Amsterdam lub Kopenhaga prawie lub lepiej. Tak z innej parafii odnośnie skrzyżowań i przejazdów sygnalizacją, to mam w okolicy taki przejazd, na którym w czasie pandemii zdezaktywowano rowerzystom przycisk wzbudzania sygnalizacji, a działało to tak, że jeżeli na jezdni równoległej z przejazdem świeciło się zielone, to rowerzyści na przejeździe mieli przez kilka sekund zielone, kilka sekund czerwone i tak w kółko. Po czasie już mało który rowerzysta zwracał uwagę na czerwone, choć niektórzy zwalniali i na zielone jednak czekali, bo większość patrzyła czy na równoległej jezdni samochody jadą, czy stoją, bo jeżeli jadą, to na przejeździe "światło czerwone jest światłem zielonym". Ostatnio przywrócono działanie przycisku wzbudzania, a efekt jest taki, że na przejeździe ciągle świeci się czerwone, natomiast tubylcy znający ten "migający" wcześniej przejazd tak się przyzwyczaili do niedziałania przycisku, że nikt go nie naciska, a jak przyuważyłem ostatnio, całe rodziny z dziećmi na rowerach, dojeżdżających rowerami do pracy, na zakupy itp, w znakomitej większości przejeżdżają na czerwonym, jeżeli tylko widzą, że na równoległej jezdni pojazdy jadą, a nie stoją... No i tak oto infrastruktura rowerowa wychowuje coraz to nowe pokolenia świadomych przepisów prawa rowerzystów...
  21. Parę lat temu mikesport pod swoją marką "Mimo" oferował wiatrówki z odpinanymi rękawami, model "Sword", kosztowało to wtedy w okolicach 100zł, cieniutki materiał, badziewnie wszyte rzepy od trzymania odpinanej części, jak przyszło to się prawie chciało odesłać - tyle, że w działaniu to absolutna rewelacja pod względem wiatroszczelności i oddychalności, jedną sztukę używam od 6 lat od jesieni przez zimę po wiosnę. Aby nie było, że chwalę tylko dlatego, że niczego innego nie mam, to używam jeszcze kurtki Gore Bike Wear Paclite na Gore-Texie (znakomita, ale przez lata używania podniszczona i ledwo się trzyma, używam teraz incydentalnie), a na mrozy rzędu minus 10 używam zimowej kurtki Endura (nie pamiętam modelu, gruba i ciężka, taka sobie oddychalność), tak więc w ostatnich zimach używam niemal wyłącznie opisanej taniochy. Dwa lata później kupiłem w mikesporcie drugą sztukę na zapas, bo wprowadzali nową markę i pachniało wycofaniem tego z oferty, nawet znalazłem tu posta kogoś, kto też kupił drugą. Może pod nową marką mają coś podobnie dobrego. Zatem nie zawsze trzeba wydawać w okolicach pół tysiąca za coś znakomicie funkcjonalnego.
  22. A gdyby tak wg zasady "jak nie umiesz jeździć rowerem, to tym bardziej samochodem" zabierać prawo jazdy za każde wykroczenie na rowerze? Wszak: https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/raport-rowerowa-polska-23-rowerzystow-to-aktywni-kierowcy-53386.html Wyobrażacie sobie polskie drogi publiczne bez 2/3 samochodów? 😊😈😉
  23. @leon7877 - jaki procent rowerzystów wg Ciebie zawsze łamie dowolne przepisy podczas każdej jazdy rowerem?
  24. Jeszcze zima mi się przypomniała, tak a propos zawijasów - te cuda mylą kierowców odśnieżających pługów i zdarza się, że pług pojedzie prosto i dopiero jak spadnie z krawężnika i walnie w następny, to kierowca zauważy pomyłkę, ale czasem nie wraca by to poprawić zostając rowerzystom biegnące prosto zmyłki-pułapki - zresztą pod śniegiem i tak nie widzi gdzie jest przejazd, a bardzo często odśnieżanie zaczyna się nocą koło 5 rano, czyli przed 1 zmianą w okolicznych zakładach pracy, więc nie ma czasu na ciągłe poprawki. W grudniu z tego powodu zaliczyłem mocną glebę po walnięciu przednim kołem w krawężnik w niżej pokazanym miejscu, bo pług odśnieżył DDR prosto... Jest to skrzyżowanie z wjazdem na parking, to tak aby było śmieszniej, a mimo to odsunięto przejazd robiąc zawijas, właściwie nie jest to przejazd tylko, tak wymyślając nazwę na szybko, np. "nieoznakowane miejsce przejazdu dla rowerów uwarunkowane fizycznym obniżeniem krawężnika". To samo na CR-P puszczonych przez zatoki dla autobusów, kiedy to zatoka zwęża CR-P - pług odśnieża już nawet nie prosto, tylko łukiem omijając wiatę i wjeżdżając na zatokę, zatem znowu wychodzi pułapka. Takich akurat jestem świadomy, trzeba się zatrzymać, wymacać stopą krawędź krawężnika i najlepiej przepchnąć rower przez zatokę. Gdyby nie zawijasy, odśnieżanie byłoby dosłownie proste.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...