Skocz do zawartości

grissley

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    345
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez grissley

  1. Przy czym ja jestem bardzo zadowolony i nie zamierzam ich ściągać! 🤪
  2. Eee... A cóż jest dziwnego w geometrii? Wstawiłem a'propo błotników, a nie geometrii przecież 🤨😉 Geometria identyczna z Marinem 4 corners
  3. Ja mam najdłuższe możliwe SKSy na grawelu. Wg zgodnej opinii znajomych, najbrzydszy rower jaki w życiu widzieli 😂
  4. Jak przyspieszyć regenerację w przypadku tras wielodniowych? Teraz mam tak, że robię długa trasę w weekend (100km+), a w tygodniu 1~2 trasy krótsze (jedna 35~50km zazwyczaj w środę, a czasem jeszcze coś krótkiego w piątek, typu 20~30km). Po trasie weekendowej potrzebuję tych dwóch dni na regenerację - dzień po nawet wchodzenie po schodach jest przygodą. Jak to ogarnąć, jeśli chciałbym zrobić te 500km w 4 dni np? Raz już robiłem wycieczkę 30km-130km-95km, ale wtedy ten ostatni dzień był naprawdę ciężki. Co zrobić, żeby kolejne dni po pierwszym 100km+ nie były męką? Sen, odżywianie i rozciąganie to wiem - ale co jeszcze...?
  5. ernorator - generalnie wszystko przy rowerze robię sam (oprócz amortyzatora i centrowania kół). Co do dbania o napęd to jest jednak kiepsko - łańcuch czyszczę i smaruję jakieś 4 razy do roku, czyli +- co 800km, no chyba, że trafi się jakieś błoto np. Obniżę trochę przerzutkę (Ad1), ale jak sam piszesz nie to jest przyczyną. Łańcuch jest wyciągnięty, dzisiaj będę go wymieniał. Ale to też chyba nie usprawiedliwia tego blokowania łańcucha przy zmianie na blat i zjadania zębów od zewnątrz (?). Zasadniczo miałem go wymienić wczoraj, ale jak zobaczyłem te zjedzone zęby na blacie to odłożyłem wymianę łańcucha "do wyjaśnienia sprawy". Lańcuch jak się blokuje to jakoś na korbie, tzn między korbą a przerzutką chyba. Nie miałem takiego problemu wcześniej i na postoju nie mogę tego powtórzyć doświadczalnie, ale na odcinku 100km trafia mi się to przynajmniej kilka razy. Nigdy nie widziałem tak ściachanych zębów - może to od przekoszenia (jeżdżenia na blacie i dwóch największych koronkach z tyłu)? Wygląda to jakby ktoś kątówką zjadł z milimetr towaru od zewnątrz, aż trudno uwierzyć, że to wina łańcucha może być 😲 Mam założoną osłonę i wcześniej tego nie widziałem - wygląda nieporównywalnie gorzej niż oryginalna korba na moim starym 15to letnim rowerze (ten ma 2 lata). Sprawdzę jeszcze ustawienie wzdłuż łańcucha - poprawiając "ot tak przy drodze" dałem ją równolegle i już, ale w instrukcji shimano jest napisane, że zewnętrzna krawędź przerzutki powinna być idealnie wyrównana z zewnętrzną krawędzią blatu - sprawdzę, czy tak jest. Ale to też nie wygląda mi na przyczynę blokowania łańcucha, a już na pewno nie na przyczynę zjadania tarczy od zewnątrz... Co do ustawienia całości - nie jest idealnie, ale kombinowałem już mnóstwo razy i nie udało mi się ustawić przerzutek lepiej niż jest teraz (w sensie regulacji +-). Czyli o ile montaż jest poprawny, to powinno być ok. Ale np wrzutka na największą koronkę nie jest błyskawiczna, słychać brrt i dopiero po ok sekundzie łańcuch się na nią "wciąga". Nie udało mi się tego jednak poprawić, jeśli dam tylną przerzutkę lekko w lewo to zaczynają się problemy ze zrzucaniem, więc zostawiłem jak jest.
  6. Coś mi nie gra w ustawieniach przerzutek i nie wiem co. Układ to 2x11. Wszystko zmienia się w miarę ok, ale przy wrzucaniu na blat czasem łańcuch się blokuje. Nie udało mi się zaobserwować czemu, zazwyczaj sytuacja jest dość dynamiczna, więc tylko robię mikroruch pedałami do tyłu, potem powoli do przodu i jest ok. Nie jestem pewien, przy jakim przełożeniu z tyłu ma to zazwyczaj miejsce, ani czy zdarza się to jedynie przy jednym konkretnym przełożeniu z tyłu czy przy różnych, ale raczej na bank jest to coś między 6 a 9tą zębatką. Dzisiaj zauważyłem, że mam koszmarnie ściachane zęby na blacie od zewnętrznej strony. Przy kręceniu korbą do tyłu skacze też tylna przerzutka, nie wiem, czy to normalne. Rok temu obkręciła mi się przerzutka przednia, poprawiałem „w polu” - może nie jest teraz idealnie równolegle do łańcucha albo też minimalnie zmieniła się wysokość. Albo nadal się lekko obkręca, bo nie zauważyłem rok temu tego problemu, dopiero jakiś czas temu, a teraz jakby się nasila. Dodatkowo, przez jakiś miesiąc jeździłem na pogiętej korbie (pająk był nierówny, z początku nie zauważyłem). Podejrzewam, że to wtedy ściachało mi rurę widelca (widać na zdjęciu) i może zęby też wtedy ucierpiały? Ale wydaje mi się, że w trakcie zmiany z powrotem na korbę z równym pająkiem nie widziałem ani tego ściachania zębów, ani szramy na rurze. Może nie zauważyłem, ale trudno powiedzieć. W każdym razie, wrzucam pod spodem parę zdjęć. Jeśli ktoś może z tego wywnioskować co może być nie tak, byłbym wdzięczny za wszystkie porady. Mam też filmik, ale nie wiem jak wrzucić (ma 5.5MB, więcej niż limit)
  7. Opona ma miesiąc. To już trzecie conti które tak się dziurawi, każde kupowane skąd inąd... Panaracer już czeka na wymianę, ale intryguje mnie zjawisko
  8. Mam całe mnóstwo dziur w oponie. po każdej jeździe pojawiają się kolejne - niesamowite, w jakim tempie to się dzieje. Nie wiem, co ją tak dziurawi. Ale wszystko to są mikrodziurki, powinny się przecież uszczelnić. No i niby się uszczelniają, ale cały czas cieknie z nich woda (nie mleko, woda).
  9. To pocenie to u mnie wygląda tak: Przy czym takich miejsc jest kilka, na podłodze kałuża. Obstawiam, że po tygodniu połowa mleka staje się już twarogiem. Na Schwalbe nic takiego się nie działo - ciekawe, czy to wina opony, że się może z mlekiem nie dogaduje, czy jakas wadliwa partia nabiału mi się trafiła...
  10. A jak to jest z trwałością mleka? Miałem 80ml trezado w Schwalbe G-One allround, przez 3 lata nie zrobiłem żadnej dolewki, nic mi się nie pociło, ciśnienie trzymało. Teraz w Conti po 1000km opona spocona w stu miejscach, powietrze schodzi w 2-3 dni, już mnie to wnerwia. Wymieniłbym oponę już teraz, ale jak mam na początku kolejnego sezonu bawić się znowu ze ściąganiem opony, jej czyszczeniem i zalewaniem świezym mlekiem od nowa to mam takie paraliżujące wewnętrzne fuj, że chyba jednak przemęczę się na conti do zimy i nową oponę założę dopiero na wiosnę... 🙄
  11. A można do trezado dolać stansa, czy to bez sensu? Do tej pory używałem tylko trezado, ale te wszystkie mikroprzebicia w oponie tak naprawdę ciągle są niezaklejone, skoro wilgoć tamtędy ucieka...
  12. Mam dokładnie to samo, też terra speed i trezado. Nie wiem czemu ta opona tak się przebija, ale mam na każdej po paręnaście punktów które się pocą, momentami z opony aż kapie. Zgaduję, że to zagęszcza mleko w środku (bo wilgoć ucieka na zewnątrz) i przez to jest ono coraz mniej skuteczne na robocie...
  13. U mnie izolacja nawinięta na starą taśmę - ale i tak nie wytrzymało (fakt, ciśnienia większe). Skończyło się naklejeniem nowej - ale czyszczenie obręczy po zdjęciu starej taśmy to jakiś koszmar
  14. Zmieniałem wczoraj oponę i zauważyłem, że plastikowa taśma przeciera się na kantach otworów pod nyple. Nie miałem nowej taśmy więc zrobiłem prowizorkę - obleciałem dodatkowo obręcz warstwą taśmy izolacyjnej. Mogę to tak zostawić, czy coś się stanie (nie wiem, wejdzie w reakcje z mlekiem np)?
  15. Komoot jest fajny do planowania, w sensie takim, że można bardzo precyzyjnie zaznaczyć którędy chce się jechać, z czym nie zawsze jest tak prosto w stravie. Ale komoot nie uwzględnia przy planowaniu naszych preferencji co do przewyższeń, więc teraz akurat dla mnie się przydaje tylko do "doszlifowania" trasy po tym, jak ją wstępnie przygotuję w stravie. No i w komoocie nie widzę swojej heatmapy, ale to osobny temat.
  16. Ja patrzę na to, żeby był głównie asfalt i minimalne przewyższenie. No więc na danym odcinku (ok 230km) strawa robi mi traskę z 1600m przewyższenia. Jak ją trochę podpicuję to robi się 1550m i niżej już nie idzie. Sporo, bo ma to być rozbite na dwa dni i 500-600m przewyższenia to w tej opcji taki maks, żeby drugiego dnia mnie nogi pod koniec trasy nie zabiły. Na stronce brouter.damsy wyrzuca mi trasę z przewyższeniem 1034m, więc rewelacja. Ale nauczony doświadczeniem wyeksportowałem ją do gpx i wgrałem do stravy. No i strava dla tej właśnie trasy z broutera pokazuje przewyższenie 1804m, a nie 1034... 😑 Z kolei zabawa w drugą stronę - eksport trasy wytyczonej przez stravę (tej z 1550m w górę) i wgranie do broutera to kolejny kindersuprajs, bo oczekiwałem, że ta trasa wg broutera ma z kolei 1300m przewyższenia. Czyli wygląda na to że albo strava zawyża, albo brouter zaniża. Ale raz jest różnica 80%, a innym razem niecałe 15%. No i teraz bądź tu człowieku mądry
  17. A znacie jakąś apkę która umożliwia planowanie tras z uwzględnieniem elewacji? Najchętniej na komputerze, bo planowanie tras na komórce jakoś mi nie podchodzi. Jedyna jaką znam to strava, ale tam to średnio działa. Tzn chcę przejechać z A do B z możliwie jak najmniejszą elewacją. Szukanie na piechotę dolin, dróg wzdłuż rzek itp to mordęga, strava średnio się tu sprawdza, na innych platformach w ogóle nie widze opcji z uwzględnieniem minimalizowania elewacji (sprawdziłem komoot, garmin connect, mapy.cz, osmand, google, ridewithgps). W ridewithgps jest opcja "flatten elevation" ale albo nie umiem używać, albo ona jest od czegoś innego. Coś mogę jeszcze sprawdzić, czy tak dobrze to tylko w Erze?
  18. Te 130 to dlatego, że był spory kawałek krajoznawczy. Następne dwa treningi jakie wkleiłem mają już tętno średnie na poziomie 140-142, i to jest znacznie bardziej typowe. Dodatkowo, jak jest z górki to najczęściej nie kręcę wcale, co dodatkowo zaniża mi średnią. Najwyższe tętno jakie zanotowałem na rowerze to 187, nie wiem jaki mam "maksymalny max" - pewnie coś między 190 a 200 (?). Wiek się zgadza Greg1 - nogi akurat na siłce robię rzadko, właśnie ze względu na rower I jak już, to zawsze jest parudniowy odstęp. nossy - pomyślę nad tym treningiem, ale niespecjalnie przychodzi mi na myśl teren, na jakim tutaj można by taki trening zrobić (tak, jak wspomniałeś - m.in. płaski i bez świateł). W promieniu 50km wszystko jest mocno pofalowane... zekker - sprawdzę czy coś się zmieni na izotonoku. W "prawdziwych" górach nawet nie zbliżam się do roweru...
  19. W sensie, 45 minutowe trasy robić? To tylko dookoła komina, jakieś 17-18km wyjdzie przecież... Ale ja w zasadzie nigdy nie schodzę poniżej 130, czy nawet 140 jak kręcę... Ta wycieczka jest specyficzna - pierwsze 10km było po mieście. Co chwila światła, postój na zdjęcia, rekreacyjne toczenie się z rozglądaniem. Dlatego na początku tętno jest niższe i średnia taka jaka jest. Wrzucam dla porównania dwie ostatnie jazdy z zeszłego sezonu: Wiem - tak wyszło. Zazwyczaj jak się da, to najpierw daję podjazdy, żeby na koniec mieć więcej z górki albo prosto. Ale nie zawsze się da, teren jest ogólnie do bani, jak na moje preferencje, możliwości i upodobania btw - a co było w p.3? GrzeGT: dzięki - poszukam Chyba mam nawet jakąś książkę o treningu rowerowym, ale to dla takich co mają czas na regularne treningi kilka razy w tygodniu, więc jakoś nie zgłębiałem tematu bardziej... Nadrobię.
  20. Czystej czy raczej jakiś izotonik? czysta + bcaa. Dodawałem jeszcze L-karnitynę, ale to się bardzo szybko psuje i odpuściłem, bo wywalałem prawie pełne opakowania (ciągną wodę z powietrza i z proszku robi się mokry kamień) Regularny trening i jeżdżenie na niższym procencie maxa na pewno by pomogło. Aaale - po pierwsze, niekoniecznie jest czas w tygodniu na regularny trening, a chcę tez zmieścić siłkę. Po drugie mam trochę znajomych jeżdżących tak samo jak ja, którzy nie wiedzą, co to skurcz (i nic nie suplementują). A po trzecie, jestem teraz w terenie z ciągłymi podjazdami i to zupełnie mi wywala dotychczasowe kryteria oceny ciężkości trasy. Jeżdżąc po Mazowszu jak trasa była za długa to byłem po prostu całościowo zmęczony. Teraz ogólnoustrojowo mam jeszcze spore zapasy, ale nogi (głównie te czworogłowe) się wyłączają i wjeżdżają skurcze. To jest cholernie frustrujące, nie wiem, czy tak jest zawsze i u wszystkich jak są elewacje, czy to u mnie coś się poprzestawiało. Różnica taka, że na Mazowszu było 10-15m podjazdu na 10 km, a teraz na 10 km mam 80-100m podjazdu, albo i więcej.
  21. Dodawałem kiedyś węgli do bidonu i robiłem postoje na banany - nie kojarzę jakichś istotnych różnic w skurczach... Z kolei niektóry trening na ketozie robią i jakoś funkcjonują, więc nie wiem... Co do roweru - sam rower dobrany przez fittera, a potem też poustawiany konkretnie pode mnie, więc chyba to nie to (?) Kadencja średnia 75 (wiem, mało - ale i tak powoli rośnie, startowałem od 65 jak zacząłem mierzyć) Treningi w podziale na typy - tego faktycznie nie robię. W weekend mam jedną przejażdżkę między 50 a 100km, do tego raz w tygodniu (ale nie zawsze) coś w okolicach 30km. Dobierane raczej krajoznawczo, dużo determinuje teren, bo czasem jest sporo przewyższeń. Dzisiaj np było tak (łącznie ok 500m podjazdów): Rozciąganie po trasie robię (na trasie też...), rolowania nie. Bezpośrednio po powrocie wciągam szejka białkowego (mleko+WPI+WPC), potem jakiś normalny obiad. Dzisiaj po tej trasie co powyżej właśnie tak zrobiłem (rozciąganie, szejk, prysznic, obiad), przez dwie godziny nic się nie działo. Myślałem, że już jest bezpiecznie, siadłem sobie z laptopem w fotelu, a po kwadransie wystrzeliłem z tego fotela nie wiedząc co zrobić, żeby ścięgien nie pozrywało. Potem jeszcze dwa razy miałem takie ataki, obydwa po jakimś czasie odpoczynku i bezruchu. Ogólnie, jak kondycja jest lepsza (ergo, wycieczka dała mniej w kość), to skurcze są mniejsze. Ale za rzadko jeżdżę, żeby sobie tak powolutku obciążenie zwiększać...
  22. Jest trochę niżej podobny wątek sprzed dwóch lat, ale przerodził się w przepychankę. A może dodatkowo ktoś wie coś nowego? Mam okropny problem ze skurczami - najgorzej jest z czworogłowymi ud (to te nad kolanami, z przodu). Potrafi złapać nawet w trakcie jazdy, na podjeździe. Jak czuję, że to już ten stan, że niedługo będą łapać, to zatrzymuję się i rozciągam - na jakiś czas pomaga. Ale jeśli jest jeszcze trochę trasy i sporo wzniesienia, to za chwilę temat wraca. Mam czasem akcje, że nagle wyskakuję jak sprężyna z roweru, od razu na kolana i tułów w tył (wtedy rozciągam mięśnie obydwu nóg - rozciągać na zmianę jedną i drugą nogę w takich sytuacjach się nie da, bo w drugiej skurcz chyba by ścięgno zerwał). Drugi moment to powrót do domu i odpoczynek - dopóki chodzę, stoję, coś robię, nic się nie dzieje. Ale jak tylko siądę na dłużej albo się położę i nogi zaczynają konkretniej odpoczywać, to zaczyna się jazda. Jeśli pocisnąłem, to potrafi złapać, czworogłowy, dwugłowy, łydka, pachwina, a nawet pośladkowy. Czasem wszystkie równocześnie. Ból jest niesamowity, wyję starając się to jakoś rozchodzić/rozciągnąć. W badaniach potas i magnez w normie. Przed trasą i po mimo wszystko zapodaję jakiś aspargin, podczas trasy sporo wody i bcaa. Ale nie widzę jakiejś zależności od ilości płynów, jedzenia w trakcie czy przed ani w zasadzie od niczego, poza intensywnością jazdy i aktualnym poziomem wytrenowania. 😢 Jakieś rady?
  23. Na garmina czy na telefon? Generalnie, z jakichś tanich patentów. Ja bardzo lubię wskazania jakie mma na garminie, ale tego całego zachwytu garminem totalnie nie czaję. Kupiłem, bo była promka -50% w amazonie, ale 90% wartośći jakie na nim mam miałbym też na liczniku za 300zł typu jakieś Magene. Nawigacja na Garminie to dla mnie jakieś nieporozumienie, ekran ma toto 10x mniejszy niż telefon, który przecież i tak zawsze mam przy sobie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...