Jak wiecie nie jestem fanem singlowania. zdarzyło się że w Szkocji na zawody musiałem zapiąć singlowo napęd w mtb, a poprzednio w Zawierciu była opona przełajowa raz z taką grzechotką DictA połączona....
Ad rem, lekko popsuty nie pedałowałem jakiś czas, w zasadzie od lipca nie za bardzo z przerwą na Borne... wczoraj zrobiłem sobie już trasę do pracy na moim ostrym ale bez ostrego. ( głównie dlatego że nie mam pod ręką zębatek, gdzieś się pochowały, a jazda 53/16 w ramach regeneracji byłaby głupotą, a na kole z Zawiercia mam Dictę 18, mięciutko.)
Miłe szpileczki w nogach w mięśniach takich nie pedałowanych od dawna, ale fajnie. Kilka próbnych Przestań Pedałowawczych i taki terkot ale generalnie masakra z braku ostrego... w tym rowerze, szosowym wąskiej gumie, ( w zasadzie na szosówce z biegami w tym roku byłem dwa dni w czerwcu czy maju) brak sprzężenia łańcuchem kompletnie zaburza flow kiedy trzeba stać na cz. świetle, zwalniać na pochyłościach i inne takie tam... oczywiście wrażenia takie za dwa trzy dni się zatrą, ale zaskakujące jest to że mimo że mieszałem zawsze rodzaje napędów, to jazda praca dom z singlowym napędem kompletnie zaburza jang jong, perfidnie odcina zaparcie stopami w tył A drugie wrażenie: jazda rehabilitacyjnie jest wolna, nogi słabe, przełożenie miękkie i jedzie się wolno, radując każdą chwilą, i czasem sobie przestaję kręcić i mam sanatorium i przyjemność wielką. Także różne zmiany na raz tak raz tak są fajne.