Nie jestem szosowcem ale z kilku tras asfaltowych w okolicy zrezygnowałem, bo zrobili ścieżki (inna sprawa, że wolę w terenie ).
Powód jest prosty, powiedzmy jadę te 70-80km po szosach (szosowcy pewnie ze 150km), wjeżdżam w taką wioskę gdzie zrobiono marną ścieżkę na powiedzmy nawet tych 2km (częściej kilkaset m). Jaki sens ma wyłączanie się z ruchu na ten ułamek trasy, żeby za chwilę znowu się włączyć? Jak jest z lewej strony, to mam blokować cały ruch, bo skręcam w lewo?
No i jeszcze jakość tych wypustów często jest beznadziejna: kostka, wysokie krawężniki, pofalowane od wyjazdów z posesji, wciśnięte gdzieś do płotu, schody! (tak, widziałem takie: https://www.google.pl/maps/@54.4915211,18.4227468,3a,75y,303.57h,75.4t/data=!3m6!1e1!3m4!1sTzSq0N1lo9S2f1V1johFUg!2e0!7i13312!8i6656 obecnie widać na zdjęciach satelitarnych/lotniczych, że poprawili), zaczynają się znikąd i tamże kończą...
Są też takie smaczki jak brak ciągłości trasy, bo było za trudno/drogo zachować ją. Np. na trasie z Ostrzyc przez Goręczyno do Somonina, przyzwoita asfaltowa ale ma kilka punktów nieciągłości (np. mostek nad Radunią). Zwykle jeżdżę z Ostrzyc w stronę Somonina, więc prawą stroną i nie ma problemu chwilę pojechać jezdnią ale jadąc w przeciwną trzeba by skakać z lewej na prawą i z powrotem na odcinku 100-200m, alternatywa to jazda pod prąd (miałem okazję obserwować w wykonaniu pary starszych osób).
Dla kogoś miejscowego, jadącego powoli, może takie ścieżki są ok. Dla kogoś robiącego dziesiąt/set kilometrów, to zawracanie głowy, a często też pogorszenie bezpieczeństwa.
Po prostu ktoś chciał wydać kasę, coś usłyszał o rowerach ale pojęcia jak się powinno budować nie miał.