Skocz do zawartości

Ranking

  1. 2701

    2701

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      76


  2. elkaziorro

    elkaziorro

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      2 029


  3. siemalysy

    siemalysy

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 466


  4. syncerror

    syncerror

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      237


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.07.2016 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam Jako że zimna nadchodzi nieubłaganie i sezon rowerowy kończy się, pora na małe podsumowanie. Swój sezon kończę z przebiegiem w zaokrągleniu 3500km. Czemu tak mało? Niestety braki czasu nie pozwalają jeździć więcej mimo szczerych chęci , zazdroszczę tym co maja czas na przebiegi rzędu 6000km i więcej. Na przyszły rok moim celem będzie przekroczenie bariery 4500km tak jak w sezonie 2014. Pozdrawiam
    1 punkt
  2. A mi za zeszły rok wyszło nie całe 9000 km.
    1 punkt
  3. Ja to pewnie gdzieś od początku marca siadam znowu na rower i cel na ten rok to 4500 km minimum Pozdrawiam
    1 punkt
  4. Również dzisiaj podsumowałam rowerowy 2015 rok i wyszło 4700 km. Od jutra kręcę na nowo
    1 punkt
  5. Dzień Dobry to mój drugi post więc przepraszam jeśli coś źle napisałem lub w złym dziale. Tak jak w tytule napisałem zastanawiam się czy posmarowanie wkładki antybakteryjnej przy krótkich spodenkach zniszczy ją w jakiś sposób? Proszę o odpowiedzi i pozdrawiam
    1 punkt
  6. 1 punkt
  7. Następna edycja wakacji rowerowych za nami! Po zeszłorocznym Szczecinie i Szwecji, tym razem wywiało nas na pogranicze polsko-niemieckie na południowy kraniec sławnego szlaku Odra-Nysa ze startem w Zittau (Żytawa). Wybraliśmy się tam w sposób zorganizowany, z pomocą sławnego w pewnych kręgach krakowskiego biura podróży z ptakiem O szlaku wzdłuż Odry i Nysy przeczytać można naprawdę bardzo wiele, uchodzi za jeden z najlepszych i najbardziej "ucywilizowanych" szlaków w regionie. Wszędzie piszą o znakomitym oznakowaniu, gładziutkich asfaltowych powierzchniach i prawdziwie "zachodniej" infrastrukturze wspierającej szlak. My dodatkowo, by dopełnić luksusu, zapewniliśmy sobie noclegi w hotelach (po polskiej stronie) i transport bagażu samochodem między noclegami Tak więc w sakwach mieliśmy tylko to, co potrzebne nam na szlaku, a wszystko inne wieczorem czekało na nas, gdy dojeżdżaliśmy na finisz danego etapu. Ale wracając do rzeczy ogólnych. Czy naprawdę w Polsce powinniśmy mieć kompleksy i zachodni sąsiedzi są lata świetlne przed nami? No, mogę spokojnie powiedzieć, że nie do końca i pod niektórymi względami jest u nas nawet lepiej! Nie uprzedzajmy jednak faktów. Na początek kwestie związane z transportem. By rozpocząć podróż musieliśmy dotrzeć z Warszawy do Zgorzelca. Okazało się jednak, że tym razem na kolej nie ma co liczyć, 2 przesiadki, 7 godzin drogi, do tego 2 pociągi bez miejsca na rowery. Co gorsze jeszcze półtora miesiąca temu PKP na stronie pokazywało, że będą tam jednak jechały pociągi z miejscami na rowery, życzę więc powodzenia tym, którzy się dali tak wrobić. Padło na samochód, ale szkoda nam było wydawać kasy na bagażnik rowerowy, więc pożyczyliśmy od rodziny kombi. Jak widać do przeciętnego kombi 3 rowery wchodzą bez większego problemu i z drobnym zapasem po zdjęciu przednich kół. Tylna kanapa położona tylko w połowie, więc spokojnie mieści się i trzeci rowerzysta: Po dojechaniu na miejsce i pierwszym zwiadzie po niemieckiej stronie wraz z krótką podróżą pociągiem pierwsze wnioski: - Ani na dworcach, ani w (nowoczesnych) pociągach nie ma WIFI :/ - Gminy raczej nastawione na miejscowych. Bardzo rzadkie tabliczki z nazwami ulic, bardzo słabe oznakowanie... praktycznie wszystkiego. W wielu nawet zadbanych i zamożnych miejscowościach przejazdy na drogach nie były odmalowywane pewnie z 10 lat i zostały po nich tylko resztki pigmentów farby. Trasy rowerowe da się poznać praktycznie tylko na wjeździe i wyjeździe. Ścieżka może się ciągnąć 5 kilometrów i oznaczona jest tylko na początku i na końcu, więc jak dojedziesz gdzieś w środku to nie masz zielonego pojęcia, czy to uliczka, czy chodnik, czy DDR. Ale to samo było w mniejszych miejscowościach w Szwecji. Ogólnie pewnie z tego częściowo wynika czemu w tych krajach jest więcej DDRów - po prostu poprowadzenie ich tam wymaga znacznie mniejszych nakładów, bo nie ma praktycznie żadnych wymagań co do wyglądu i oznakowania. Oznakowanie oczywiście wisi miejscowym, którzy już wiedzą jak tam się jeździ, ale dla turystów to lipa. Przy okazji nie brakowało też "chodnikowych" ciągów pieszo rowerowych o szerokości jednego metra i z drzewami i śmietnikami na środku! Iście jak w ojczyźnie No ale wszystko powyższe raczej tylko w samych miastach, przez które przechodzi szlak. Jak już wyjedzie się z miasta na wijący się polami i lasami szlak Odry-Nysy ciężko się już zgubić, a i sam szlak staje się niemal idealny: Cała trasa to tak na oko w 50% faktycznie czysto rowerowa, niemal idealnie płaska ścieżka, taka jak w reklamie. I to naprawdę robi wrażenie. W 30% to jednak po prostu asfaltowe wiejskie drogi z mniej lub bardziej małym ruchem, takimi samymi ulicami pociągnięte jest też wiele szlaków rowerowych na przykład na Mazowszu czy na północ od Szczecina. Cała reszta to różne mieszańce, od mniej lub bardziej udanych chodników pieszo-rowerowych, po bruk i żwir i w małej części też pobocza ulic o średnim natężeniu ruchu. Ale nigdy głęboki żwir, piach, czy błoto. Tutaj faktycznie zgodnie z obietnicami. Patrząc na pojedyncze odcinki, to tak naprawdę nie mamy specjalnie powodu do kompleksów, podobna infrastruktura bywa i u nas, tyle że nie ułoży się z tego jednej ciągłej, tak optymalnej dla rowerzystów ścieżki i to - jakby co - jest u nas do nadrobienia. Fragmenty podobne, nawet czasem lepsze, brakuje zgrania w całość. A jak to wygląda krajobrazowo? Większość pokonanej przez nas trasy to głównie pola i małe grupki leśne (w każdym obowiązkowo ukryta górka z podjazdem :>), wyróżnia się w sumie głównie samo południe, blisko granicy z Czechami, tam trasa idzie w gęstym lesie, bardzo blisko rzeki idącej głębokim korytem ze stromymi brzegami doliny, bardzo przypomina to nasz znakomity szlak ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru (pisałem już o nim na blogu), tylko tutaj zamiast żwiru jest asfalt, ale za to ściany są mniej strome, skaliste i monumentalne. Tu przykład z trasy, z ciekawym mostem kolejowym: Warto też wspomnieć o niemieckich kolejach. A przynajmniej tych we wschodnich Niemczech, którymi mieliśmy przyjemność się poruszać. Są tak samo porozbijane na mniejsze spółki jak u nas. Dodatkowo w wielu przypadkach nie da się zamówić biletu przed pojawieniem się na dworcu, tak samo jest z miejscówkami na rower, brak rezerwacji, jak nie ma miejsca na rower, to nie jedziesz. Dodatkowo przedziały rowerowe są też przedziałami dla normalnych pasażerów, na wózkach i z wózkami. Regulamin - podobnie jak w Polsce - w jasny sposób wyjaśnia, że rower to przywilej i jak nie ma miejsca, to roweru nie przewieziesz choćbyś miał bilet. Pani w okienku opowiadała nam, że mamy szczęście bo ostatnio rowerzyści z Francji musieli przedłużyć urlop, nie udało im się z rowerami wpakować do pociągu... Jak więc widać dostępna u nas możliwość rezerwacji miejsca na rower w rowerowym dedykowanym przedziale okazuje się nie lada luksusem Nie ma to jak pojechać do bogatszego sąsiada, by się dowartościować Z ciekawostek technicznych. Z chwilowego musu odkryłem jak bezpiecznie jednym u-lockiem przymocować dwa rowery do jednej wyrwikółki: Podsumowując. Trasa dla normalnych ludzi fajna, dla chcących robić duże dystanse genialna, bo kilometry na etapach pozamiejskich faktycznie mijają niezauważalnie. Krajobrazy ładne, ale dla jeżdżących po Polsce nic nowego. Jedyne, co może się wyróżniać na plus to bardzo duża ilość bardzo ładnie zachowanych zabytkowych budynków. I to nie tylko w formie zabytków, ale wszędzie dookoła - domy, firmy, tartaki, gospody. W przypadku chęci odbicia ze szlaku w miasta polecam własne mapy, bo oznakowanie tam jest takie sobie. I jedna najważniejsza sprawa. Mosty! Nie zawsze wierzyć mapom. W jednym przypadku przejazdu na polską stronę zaznaczonego na mapie nie było już od... 50ciu lat... A w drugim przez wiele godzin jedyny przejazd przez rzekę na polską stronę wyglądał tak: Pozdrawiam
    1 punkt
  8. Trasę tę przejechałem w sierpniu z sakwami. Fajna trasa, można przez długi czas jadąc asfaltami odpocząć od samochodów, jedzenie i spanie po polskiej stronie, kawa po niemieckiej.Chciałbym aby taka trasa była też w Polsce wdłuż Wisły.
    1 punkt
  9. Witajcie wszyscy, Od razu na wstępie przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu. Cholera jasna jakoś mi się strasznie doba skróciła i na czymś trzeba było położyć lagę. Moja żona (dla przypomnienia ta pierwsza) dobitnie wskazywała mi dwa kółka stojące czasem w przedpokoju. Ja jej wskazałem na portfel, ona na łóżko to ja na komputer i tak już zostało. Dlatego nic nie pisałem ani też niespecjalnie dużo czytałem ale robiłem coś zupełnie innego - jeździłem. I jeżdżę dalej i jeździć będę. A zmian Ci przy tym. Zacznijmy od tego, że kupując swojego Cube'a prawie na kolanach obiecywałem, że przez 24 miesiące od zakupu nie dołożę grosza do roweru (poza normalną wymianą części). Starałem się wytrwać w moim postanowieniu i prawie mi się udało. Prawie, brakło pół roku. W lutym tego roku wyłożyłem 2k na zmianę czegoś co było sprawne. Rower dostał nowy amor, nowe hamulce i całą masę różnych pierdół które wydawały się być niezbędne. O zmianach w rowerze jeszcze napiszę, coś na zasadzie krótkiego testu. Żona mnie mało nie wyrzuciła z domu, ale ja od razu mówię, to nie moja wina. Bo to nie moja wina, że ktoś mi dał do ręki ulotkę z kredytem autentycznie 0%. Grzech nie wziąć. Teraz spłacam, ale faktycznie jest 0. Do tego powiedziałem szanownej małżowinie, że Młoda już nie jest młoda i że dadzą sobie radę jak tatuś raz w czas (czyli co dwa dni plus zawody) wyskoczy i pokręci sobie z piętnaście minut (3 godziny i 15 minut ). Stąd w tym sezonie zaliczam na poważnie Cyklokarpaty. Nawet do drużyny należę i ubranie dostałem. Oj co to się do tej pory nie działo na CK. A przede mną jeszcze 3 starty. Będzie i o tym. A na razie to zbieram się powoli w spanie. Harnaś się skończył, drugiego pod kapslem nie dali, a wysypiać się trzeba bo CK Dukla w niedzielę, a w Dukli byłem rok temu i wiem, że tam trasa to się "w tańcu nie pie@^li". Będą następne wpisy na pewno częściej niż raz na pół roku. Do poczytania. PS. Jak ktoś zacznie w komentarzach po mnie cisnąć, że piję Harnasia to od razu wyjaśniam. Miałem się ochotę dziś lekko dziabnąć za nieduże pieniądze. Stwierdziłem, dziś jest mój dzień, trzy piwa będą, za pierwsze płacę, pozostałe dostaję z kapsla. Inwestuję tylko 1,99 - musi się udać. No to się udało - wypić jedno - król gór okazał się być sknerą i dał komuś innego mojego kolejnego browara. Normalnie świnia a nie król
    1 punkt
  10. Adamsmaster, samo życie opisujesz. Znam te tematy aż za dobrze.
    1 punkt
  11. Już traciłem nadzieję, ale jednak - jest wpis! Nie ukrywam że liczyłem na przytłaczającą ścianę tekstu, która wejdzie lepiej aniżeli szklanka piwa. Ale z fanklubu się nie wypisuję, liczę na kolejne wpisy!
    1 punkt
  12. Ja również każdemu kto pytał kiedy coś zmieniam w rowerze odpowiadałem że za 2 lata, ale ty i tak dłużej się powstrzymałeś Powodzenia w startach
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...