Skocz do zawartości

Ranking

  1. MartinH

    MartinH

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 738


  2. Tadeus

    Tadeus

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      3 335


  3. wojtasin

    wojtasin

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 599


  4. ronina

    ronina

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      882


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.07.2014 uwzględniając wszystkie działy

  1. Miało być lajtowo, więc na dzisiaj wybrałem ciekawie wyglądającą trasę oficjalnymi rowerowymi szlakami w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego. W założeniach mieliśmy machnąć pętle koło 70km i miało nam jeszcze zostać sporo czasu na wypoczynek nad wodą. A wyszło... jak zwykle Na początku trasa była znana - szlak wzdłuż Kanału Żerańskiego, bez niespodzianek. Naszą uwagę zwrócił jedynie sielski pan rowerzysta wyprowadzający krowę na spacer: Początkowa trasa po wjechaniu w las też była dość niepozorna. Jak zwykle osoby umieszczające oznakowanie postarały się, by rowerzyści nie mieli zbyt łatwo. Bo przecież całkowicie odkryte i widoczne symbole mogłyby wywołać u jadących niebezpieczny dla zdrowia szok A potem nagle zaczęło się robić pełno komarów. A chwilę później krzaków. Bardzo. Dużo. Krzaków Na górze i w środku krzaki, pod kołami pełno błota, a powietrze ciężkie od wylęgających się wszędzie wokół w bagnach krwiopijców. Początkowo sądziliśmy, że gdzieś pobłądziliśmy, że przecież ci okropni ludzie od oznakowania, nie puściliby oficjalnego rowerowego szlaku środkiem zarośniętego, podmytego co parędziesiąt metrów trzęsawiska. I mieliśmy rację. To nie był szlak rowerowy. To były wszystkie największe szlaki rowerowe w okolicy w jednym Robactwo oblazło nas do tego stopnia, że ledwo dało się coś zobaczyć, a my akurat dzisiaj nie mieliśmy nic na komary. Bo przecież to miał być lajtowy wytyczony oficjalnie przejazd przez las, a nie przeklęta wampirza matnia Po drodze minęliśmy też punkt obserwacyjny - niechybnie dla komarologów. Jakoś nie mogłem się w tym wszechobecnym bzyczeniu wyzbyć wizji, że w środku leży wyssane z krwi truchło jakiegoś nieszczęsnego miłośnika przyrody: W końcu przebiliśmy się na drugą stronę, ubłoceni, pogryzieni, wyssani i zmęczeni Gorzej już nie mogło być, postanowiliśmy się więc upodlić do cna serwowanym od niedawna w Nieporęcie amerykańskim żarciem (na zdjęciu trochę powyżej 3 tys kalorii): Koniec końców wyszło tylko trochę ponad 50km. Jednak wracając do domu mieliśmy świadomość, iż tego dnia w Puszczy Słupeckiej zostawiliśmy cząstkę siebie. Tak ze 100ml od osoby.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...