Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    99 811

Bagning weekendowy


Tadeus

1 788 wyświetleń

Miało być lajtowo, więc na dzisiaj wybrałem ciekawie wyglądającą trasę oficjalnymi rowerowymi szlakami w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego.

 

mapa1.jpg

 

W założeniach mieliśmy machnąć pętle koło 70km i miało nam jeszcze zostać sporo czasu na wypoczynek nad wodą. A wyszło...

jak zwykle :)

 

Na początku trasa była znana - szlak wzdłuż Kanału Żerańskiego, bez niespodzianek. Naszą uwagę zwrócił jedynie sielski pan rowerzysta wyprowadzający krowę na spacer:

 

krowa2.jpg

krowa1.jpg

 

Początkowa trasa po wjechaniu w las też była dość niepozorna. Jak zwykle osoby umieszczające oznakowanie postarały się, by rowerzyści nie mieli zbyt łatwo. Bo przecież całkowicie odkryte i widoczne symbole mogłyby wywołać u jadących niebezpieczny dla zdrowia szok :)

 

znak1.jpg

 

A potem nagle zaczęło się robić pełno komarów. A chwilę później krzaków. Bardzo. Dużo. Krzaków :)

 

brama1.jpg

 

Na górze i w środku krzaki, pod kołami pełno błota, a powietrze ciężkie od wylęgających się wszędzie wokół w bagnach krwiopijców. Początkowo sądziliśmy, że gdzieś pobłądziliśmy, że przecież ci okropni ludzie od oznakowania, nie puściliby oficjalnego rowerowego szlaku środkiem zarośniętego, podmytego co parędziesiąt metrów trzęsawiska. I mieliśmy rację. To nie był szlak rowerowy. To były wszystkie największe szlaki rowerowe w okolicy w jednym :D

 

bagno1.jpg

Robactwo oblazło nas do tego stopnia, że ledwo dało się coś zobaczyć, a my akurat dzisiaj nie mieliśmy nic na komary. Bo przecież to miał być lajtowy wytyczony oficjalnie przejazd przez las, a nie przeklęta wampirza matnia :D

 

Po drodze minęliśmy też punkt obserwacyjny - niechybnie dla komarologów. Jakoś nie mogłem się w tym wszechobecnym bzyczeniu wyzbyć wizji, że w środku leży wyssane z krwi truchło jakiegoś nieszczęsnego miłośnika przyrody:

 

wieza1.jpg

 

W końcu przebiliśmy się na drugą stronę, ubłoceni, pogryzieni, wyssani i zmęczeni :D Gorzej już nie mogło być, postanowiliśmy się więc upodlić do cna serwowanym od niedawna w Nieporęcie amerykańskim żarciem (na zdjęciu trochę powyżej 3 tys kalorii):

 

mac1.jpg

 

Koniec końców wyszło tylko trochę ponad 50km. Jednak wracając do domu mieliśmy świadomość, iż tego dnia w Puszczy Słupeckiej zostawiliśmy cząstkę siebie. Tak ze 100ml od osoby.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...