Skocz do zawartości

[koszty] Jakie są koszty przejechania 1 km rowerem?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

@zekker: Myślałem, i kupiłem. W deszczu świetnie się sprawdza, można jechać i się nie spocić. Ciuchy mam zawsze cywilne plus dobra kurtka i wierzchnie spodnie przeciwdeszczowe.

 

@mklos1: Twoje dywagacje o piastach Nexus są jednak tylko teoretyczne. U mnie w praktyce wygląda to tak:

- stary używany rower przejechał w cztery lata 10tys. km bez zaglądania do piasty,

- nowy rower przejechał 10 tys. km w trzy lata. Piastę raz zepsułem sam (za naprawę zapłaciłem), raz serwis - naprawili gratis,

- trzeci rower (też kupiony nowy) w 7 lat przejechał 5 tys. km bez zaglądania do piasty.

 

@wieloiksiasty: Pamiętaj jednak, że w kraju w którym roweru używa się najczęściej w Europie (świeży raport ECF) pada więcej i częściej niż w Polsce. W zimie pada również śnieg, który zresztą jest znacznie przyjemniejszy niż deszcz przy 0-3 stopnie.

 

@KrisK: Te 35gr za kilometr to jednak górna granica.

Ja rowerem dojeżdżam do pracy i nie mam czasu na zabawy w smarowanie i serwis.

 

A teraz koszty.

Stary rower: koszt zakupu 225EUR, opony 3x15EUR, nowe siodło 45EUR, dla łatwego liczenia 250 EUR. Ostatecznie padło tylne koło. Za uszkodzony rower dostałem 100EUR przy zakupie nowego. Razem 150EUR / 10000km = 1,5000ct/km (do 35 gr/km to jeszcze bardzo daleko).

Drugi rower: 7 lat, 5 tys. km, jedna łatka i nic więcej. Kupiony za 600EUR. Dzsiejsza wartość ok. 300 EUR. Utrata wartości 300EUR (łatkę pominę). 30000ct / 5000km = 6ct/km

Trzeci, nowy, elektryczny. 3 lata, 10tys. km. Utrata wartości ok. 800EUR. Naprawa piasty, dwie opony z wymianą ok. 200EUR. 1 serwis gratis w ramach gwarancji. Razem 1000EUR / 10000km = 10ct/km (i dopiero przy bardzo drogim rowerze wychodzi blisko 40gr/km).

 

Nie wiem czmu tyle dyskusji jest o samochodach w rowerowym temacie. Samochód jest po prostu do innych celów niż rower. Też mam samochód i czasem używam. Przy dojazdach do pracy samo paliwo do samochodu kosztowałoby mnie znacznie więcej niż koszt używania b.drogiego roweru elektrycznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

@KrisK: Te 35gr za kilometr to jednak górna granica.

 

Nie górna.

 

Jak tak sobie policzyłem teraz to nawet dolna. 

 

Rower używka za 800.

Fotelik bobike junior  350 (do 35kg !)

Bagażnik+ sakwy crosso tył 340

dwie opony 100

Sakwy przód + bagażnik 260 (potrzebne bo jak jadę z dzieckiem to nie mam gdzie dać gratów)

Oświetlenie prosta ale świecąca latarka + zestaw z biedronki razem 100

Jabra sport  300.   (konieczna bo pracuję jeżdżąc i najnormalniej muszę móc w miarę sensownie móc rozmawiać wszystko na kabelku nie zdawało egzaminu a tanie bt nie trzymały się albo nie dało sie rozmawiać Potrafię wykonywać w ciągu dnia kilkadziesiąt rozmów)

Dwa łańcuchy axa 180

(pewnie sobie coś jeszcze przypomnę ;D)

 

To jest tylko 2330 zestaw ma przejechane około 6kkm  może troszkę więcej.

Ale opona tylna zaczyna płakać o wymianę i zaraz padnie napęd miałem już w zeszłym roku wymieniać co coraz częściej jego precyzja rozwala.

Więc za chwilę pójdzie kolejne 300-400zł.

Skończyły się chwyty itd itp...

 

Załóżmy ze butów z spd nie policzę bo można by bez ale to jak kupowanie auta bez klimy ;)   330

Torby na przód też nie liczę licznika też nie ....  90

A ubrania? W aucie to dwie pary spodni starczają na kilka lat a na rowerze już sie france w kroku drą.

Pomijam że śmiganiu cały rok musiałem zaopatrzyć sie w trochę więcej ubrań żeby to nabrało sensu.

Rękawiczki bandamki inna czapka bo przy -20 zaczyna być problem.

Zauważ ze nie wpisałem tu też wymiany kierownicy na wygodniejszą ani przeglądu ani żadnej dodatkowej eksploatacji jak smar który czasem jednak trzeba dać na łańcuch. 

 

Wszystko zależy. Już pisałem że zmiennych jest sporo.

Jak ktoś sam i ma w miarę prostą sytuację komunikacyjną to rower bije wszystko.

Jak dochodzi praca/dziecko. zaczyna się pod górkę.

A nie jestem jakimś społecznym dziwolągiem! Po prostu mam rodzinę i dzieci :D

 

Jak chyba widzisz nie wydaje na rower jak najwięcej ale nie zamierzam się szarpać z złomem bo na to nie mam czasu

Tak samo serwisuję sobie na szybko sam albo dojeżdżam (nie mogę sobie pozwolić na brak środka transportu przez 3-4dni) a narzędzi tez nie doliczam do kosztu.

 

Boję się że jakbym tak się przyłożył jak do zliczania kosztów auta gdzie nawet myjnię liczę to mogło by spokojnie przebić te 40gr.

 

Oczywiście koszty eksploatacji się ustabilizują

A koszt zakupu na dzień dzisiejszy to 13gr zakładam że pojeżdżę nim jeszcze z 2-3lata wiec powinien spaść do 4-5gr.

Ale osób robiących kilka tyś w roku nie jest dużo A jednak kupienie dobrego bezproblemowego roweru za 2-3 stówy jest raczej mrzonką.

W tej cenie to się kupuje trupa do zrobienia albo do męczenia się na krótkich dystansach.

Dla mnie awaria środka transportu to rozwałka nieraz całego tygodnia pracy. Potem zarwane noce przesunięte terminy możliwa strata zleceń i kasy.

Wiec nie ma opcji. Pomijam że córka nie zdąży na trening albo ja po nią do szkoły i zaczyna się angażowanie osób trzecich.

Wyjątkowo mnie wia wymówka że ktoś zawalił bo mu padł rzęch (rower czy auto).

Mój pracownik lubi rzęchy ale co jakiś czas mówił ze w ten a ten dzień będzie reanimował rzęcha. Podwajał a może i potrajał jego wartość ale przeglądy przechodził i nie zawiódł nigdy w trasie.  I boję się że koszty km to biły na głowę większość rowerów :D Ale inwestował tak samo ja muszę inwestować w rower. 

Nie rozumiem braku zestawów do rozmowy u rowerzystów. Oszczędzają kupę kasy na jeździe a na słuchawki ich nie stać?

 

Jeśli byśmy chcieli rozmawiać o optymalizacji kosztów transportu to trzeba w stronę rolek, hulajnóg i plecaków  trampek i ciuchów dla biegaczy zwrócić ;)

 

 

 

Pytasz czemu tu tyle o autach?

Bo porównanie nasuwa  sie samo.

I bo rowerzyści wojujący opowiadają dyrdymały o tym ze rower to prawie darmo.

 

Tylko potem taki rowerzysta wiezie przerażone dziecko wiszące bokiem na bagażniku albo z twarzą wprasowaną w jego wielki tyłek bo na dobrym  foteliku oszczędził.

Albo dziecko z twarzą w plecaku tatusia...

Ale bagażnik i sakwy kosztują i nieraz podwoją wartość roweru.  

 

A wszyscy rozmawiający przez telefon? To też oszczędność która jest irracjonalna ale daje dobry bilans bo wygodne słuchawki kosztują. itd itp.

(nie wdawajmy się w polemikę że kierowcy też bo ci to już "debile" do sześcianu)

 

Więc albo rozmawiamy o kosztach normalnego korzystania albo.... O tym jak to zrobić z typowym polskim cwaniackim oszczędzaniem.

(tylko potem gdzieś nas duży koszt uderzy i nie zapominajmy go dodać.np koszt taksówki bo rower nawalił to koszt jazdy rowerem a nie szeroko pojętą KZ  ;)  )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Burak, Z Twoich doświadczeń praktycznych nic nie wynika, poza faktem że nie stosujesz się do zaleceń producenta (na marginesie - w karcie katalogowej nie ma podanego interwału serwisowego). Żeby te rozważania miały sens, należy założyć, że pod uwagę w kalkulacjach bierzemy zachowania "zgodne ze sztuką", a nie "działa - ale niezalecane". Popłynąć w takich dywagacjach można łatwo (co z resztą nie raz na tym forum miało już miejsce) i zaraz pojawią się głosy, że po co kupować zielonego FL do łańcucha, jak można podlewać olejem do smażenia z Biedronki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie możesz wliczać kosztu roweru do tego podsumowania, tak samo jak nie wliczamy kosztu samochodu. Gdyby do auta doliczyć koszty zakupu albo kredytu to kwoty wyszłyby również absurdalnie wysokie.

 

Ależ nie można nie wliczać :D

Przecież zakup to koszt. Koszt który ponosisz żeby jeździć.

Nie wliczenie zakupu auta/roweru było by kardynalnym błędem.

To tak samo można by nie wliczać kosztu części czy napraw. 

Z takiego założenia wychodzą ci co mówią ze na rowerze jeździ się za darmo. Jak widać na w/w kalkulacjach to nie jest tak do końca darmo.

 

Z zasady zawsze rozbijam.

Koszty zakupu.

Koszty eksploatacji.

Koszty paliwa. 

Koszty paliwa +parking

 

Dla ustalania stawki za dojazd zakładam hipotetyczną kwotę  kosztu zakupu

Koszt zakupu /100kkm (zakładam okres eksploatacji na mniej więcej tyle)  

Czyli KZ +KE +KP 

 

@,

Nieważne czy fart czy niefart.

Ja kupiłem pierwsze auto za 800zł  i zrobiłem nim pod 200kkm praktycznie nie robiąc w nim nic poza eksploatacją. czyli koszt auta na km 0,004gr :D

I co to ma za znaczenie że miałem farta biorąc darmo niezniszczalne auto po remoncie kapit.?

Obecna za mniej niż 2/3 ceny rynkowej.

I co mam doliczać hipotetyczną wartość tych aut?

A rower? Też nie kupiłem go bardzo drogo. Pewnie mógłbym go jeszcze z zyskiem sprzedać chwilę po zakupie.

 

Za to ciężko mi sie zgodzić z zakładaniem że odsprzedasz rower po cenie rynkowej.

Nie ma to znaczenia dla Ciebie na dzień dzisiejszy. Faktyczny koszt km masz na dzisiaj taki a nie inny.

Łudzenie się ceną odsprzedaży jest iluzoryczne bo przecież nie sprzedajesz a koszty już poniosłeś :)  

 

Ale żeby było śmieszniej to jazda rowerem powoduje że koszt km przejechanego autem rośnie i na odwrót.

Dla liczenia ile oszczędziłem zakładam zużycie paliwa i tylko to.

Moje założenie o tyle jest prawdziwe że i tak utrzymuję i rower i auto.

 

Takie wyliczenia mają głębszy sens jeśli ktoś chce wybrać jeden z środków transportu jako jedyny. (albo jak ja przerzuca koszty dojazdów na klientów)

Ale już ciężko oszacować taką zmienną jak korelację dystansów :D

Jak ktoś analizuje to zauważy że autem jeździ się na tej samej trasie więcej.

100km autem to 60-80 rowerem.  :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano · Ukryte przez anarchy, 20 Maja 2015 - Brak powodu
Ukryte przez anarchy, 20 Maja 2015 - Brak powodu

Niech moderacja zamknie ten wątek zanim ludzie zaczną ludziom złożeczyć z powodu braku ogólnego zrozumienia i zbyt radykalnych różnicach w poglądach.

 

Jakie to ma znaczenie, ile kosztuje 1km przejechanej trasy?

Niech każdy jeździ tym czym lubi ... KONIEC!

Odnośnik do komentarza

Dziwnie to liczycie. Chodzi o koszt przejazdu kilometra rowerem, to raczej o koszt kilometra traktowanego jako dojazd a nie śmiganie po górach.

 

Załóżmy kupujemy rower MTB za 1100-1200 na Altusie czy Acerze. Do pracy mamy ok 10 km czyli jakoś nie potrzebujemy super ciuchów ale załóżmy tani softshell, kilka koszulek to ok 300 zł. Koszty wejściowe zamykają się w 1500 zł.

Rowerem jeździmy ok 8 miesięcy od kwietnia do listopada - czasem pada, czasem nie, a czasem jeździmy gdzieś poza pracą czyli miesięcznie jakieś 500 km (tyle mi kiedyś wychodziło komunikacyjnie, bez rekreacji... chociaż miałem też jeszcze auto z którego korzystałem jak padało lub nie było chęci)... po dwóch latach wyjdzie ok 8000 km.

W międzyczasie wydamy na serwis jakieś 200 zł ( ja tyle wydaję.. nie wymieniam łańcucha co miesiąc jak niektórzy piszą, a jeżdżę jeszcze rekreacyjnie po lasach, polach, więc rower ma cięższe życie niż w mieście  :)

Rower po dwóch latach sprzedamy za np 700 zł

 

Koszty 1500+200 = 1700

Z odsprzedaży roweru uzyskamy 700 zł

 

Czyli jesteśmy "do tyłu" o 1000 zł

 

koszt km = 12 gr

 

Jak założymy dłuższy czas to wyjdzie jeszcze mniej. Wynika z tego że nawet mając auto, to opłaca się jeździć rowerem, jeżeli pogoda pozwala.

BTW. Czas dojazdu do pracy w moim przypadku 30 minut rowerem i samochodem... rowerem może nawet parę minut mniej jeżeli jadę na 9:00 :) 

Co do czasu jest prosta zasada - im większe miasto, tym bardziej sprawdza się rower, nawet na długich dystansach w godzinach szczytu.

 

PS Jak wejdzie ustawa o wjeździe do centrum tylko z odpowiednią plakietka ekologiczną, to koszty użytkowania auta mogą mocno wzrosnąć (konieczność posiadania nowszego auta powoduje wyższe koszty amortyzacji, problemy z nowoczesnymi dieslami, droższe serwisowanie nowszych aut) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozpętało się piekło...

Myślę, iż należy dla uproszczenia przyjąć koszty eksploatacji za wymierne ( koszt zakupu analizujmy potem, załóżmy , iż mamy jeden rower na całe życie)

rower z wyższym osprzętam = droższe części zamienne

z niższym  = tańsze.

ale pytanie czy te droższe nie posłużą dłużej?? i w ostatecznym rozrachunku kto wygra ekonomicznie?..

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja proponuję rozwiązanie poza wszelką dyskusją...

 

Pojazd:

Marki Osioł, najlepiej model Muł z uwagi na brak okresowych problemów z systemem multiplikacji - koszt 1000-1200zł na OLX

 

Koszt utrzymania:

O ile w okolicy pracy jest sporo rabatek i mieszkamy w terenie zamiejskim z dostępem do lasu - ZERO. Muł jest prawie wszystkożerny. W innych przypadkach balot siana wystaczy mu na miesiąc (koszt 50zl). Można zamiennie karmić go sianokiszonką w balotach (60-80zł). Wymaga jednak stałych dostaw czystej wody. Podsumowując, w najgorszym przypadku 600-960zł rocznie.

 

Potencjalne oszczędności i metody zarabiania na pojeździe:

Nawóz - ile zje, tyle go wyprodukuje. Pakujemy w worki na śmieci i sprzedajemy jako gotową ziemię ogrodową pod iglaki. W konsystencji i składzie prawie nierozróżnialna. Dodatkowo można Muła wykorzystać, jako ruchomą atrakcję turystyczną i do wynajmu na ceremonie ślubne lub przez przedszkola.

 

Przechowywanie:

Wymagane zadaszone, niezadymione miejsce o każdej porze roku (wiata, przystanek, garaż). Przy temperaturach 5 stopni i niżej wymagana kapoka do wykonania ze starego dywanu i przechowywanie w nocy w ciepłym miejscu (klatka schodowa, garaż, piwnica).

Osioł-Muł po umieszczeniu w miejscu postoju zachowuje się jak osioł i bez właściciela nigdzie sobie nie pójdzie. Nie ma więc ryzyka kradzieży czy wandalizmu dokonanego na Mule. W ekstremalnych przypadkach rażącej napaści na Muła, Muł potrafi użyć zębów i kopyt do obrony.

 

Nośność i zasięg:

Dobrze odżywiany i umiejętnie przechowywany muł zachowuje możliwość transportu do 100kg na odcinku do 30km bez odpoczynku. Są różne typy tego modelu, mniejsze i większe, należy wybrać roztropnie w zależności od przeznaczenia i tras. Zasięg dzienny w pełnym obładowaniu dochodzi do nawet 80km przy prędkości 15km/h. Cykl życia szacuje sie na 20-25 lat bezobsługowej jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1km ? zerowe no moze jakies tam sa ale minimalne, moja żona mowi ze przez moj rower to pralka chodzi non stop. A tak do tematu wracając co okolo 10kkm wymieniem kasetę i 1 blat z przodu do tego zużywamy 3 łańcuchy i 2 komplety latek. razem jakies 300zl rocznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiecie jak marzy mi się sytuacja gdzie do pracy/na zakupy dojeżdżam konno (może być na mule czy ośle) i zamiast roweru do stojaka przywiązuję inny - żywy środek transportu :)

 

Problem zaczyna się  przypadku parkowania - o ile rower czy samochód stoi bite 8h i nie protestuje to z żywym zwierzęciem może być problem. Do tego paliwo w baku zacznie się kończyć a nie na każdych parkingach są niewykoszone trawniki i rzeka w pobliżu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale pytanie czy te droższe nie posłużą dłużej?? i w ostatecznym rozrachunku kto wygra ekonomicznie?..

 

Płaci się głównie za kulturę pracy przez trochę dłużej. Jeżeli ktoś kalkuluje to w ten sposób, że na dwa razy droższych komponentach, przejedzie dwa razy większy dystans, to może się srogo rozczarować. Komponenty droższe (jeżeli mamy tu na uwadze kasetę i łańcuch) zachowują wysoką kulturę pracy nieco dłużej, nieco - nie znaczy to 2000-3000 km więcej. To, do czego się opłaca dołożyć, to manetki i przerzutki. Za więcej rzędów też się opłaca dołożyć, bo podwyższa on wygodę jazdy, ale to już kwestia indywidualna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że niektórzy lubią wszystko wyliczać , wstawiać w tabelki i analizować statystyki. Sam lubię wiedzieć ile km zrobiłem na napędzie, czy amortyzatorze od ostatniego przeglądu. Ile kosztuje mnie przejechanie 1km moim mtb nie mam pojęcia. Nieraz się zastanowię ile wydałem w tym roku na rower czy sport, ale żeby to przeliczać na kilometry czy godziny to nie dla mnie. W zasadzie przelicznik na godziny dałby odpowiedz na pytanie czy opłaca się wypożyczać rower czy lepiej mieć swój. Dla ludzi lubujących się w statystykach można także spróbować wyliczyć ile kosztuje przejechanie 1km przez zawodowca.

Jak zobaczyłem temat pomyślałem, że szybko on umrze śmiercią naturalną i nikomu się nie będzie chciało zastanawiać nad pytaniem, ale jednak maniactwo rowerowe nie zna granic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...