Skocz do zawartości

[serwis] mobilny serwis rowerowy - czy ma sens?


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Za wiedzę i czas się płaci.

Owszem, ale jak ludzie czasem piszą jakie ceny osiągają u nich usługi w serwisach rowerowych to nóż się w kieszeni otwiera. Niektórzy serwisanci najwyraźniej myślą że jak nabyli te ogromne umiejętności to mogą się cenić jak prawnicy :P Podejrzewam że jak cena jednej regulacji kształtuje się w okolicach kilku-kilkunastu złotych to nich nit narzeka.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odbiór roweru od klienta i zwrot po serwisie to dobry pomysł jako usługa w serwisie stacjonarnym - samochód i tak będziesz miał, a nie każdemu chce się wozić rower do serwisu czy też nie każdy ma samochód odpowiednio duży. W tym momencie warto mieć podstawowe narzędzia w samochodzie, gdyż powód wezwania może być błahy, więc możesz zrobić na miejscu i nie będziesz jeździł dwa razy.

 

Natomiast zbieranie uszkodzonego roweru i klienta z trasy raczej będzie miało wykorzystanie na granicy błędu statystycznego. "Kowalski" jeździ na tyle blisko, że szybciej dojdzie do domu niż wyciągnie telefon. Spośród tych jeżdżących dalej, większość ma podstawowe narzędzia ze sobą. A nawet jeśli to nie, to skąd mieliby wyczarować nr tel. do Ciebie? Ja w każdym razie bym go sobie nie zapisał, wychodząc z założenia, że szansa skorzystania jest marginalna. A jak już coś poważnego się stanie z rowerem to zadzwonię do rodziny/znajomych. Oczywiście, prowadząc normalny serwis, możesz umieścić taką usługę w cenniku i liczyć na dodatkowy zysk, ale czy zamkniesz serwis w momencie wyjazdu do klienta? Osoby, które pocałują klamkę spowodują większe straty niż zysk z akcji ratunkowej. No i w weekendy musiałbyś być pod telefonem, a to jednak dość uprzykrza życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli będziesz "na telefon z dostawą do klienta" (szczególnie w przypadku zbierania ofiar z trasy) to licz się z  długimi okresami bycia w pracy w dni powszednie i soboty. Nie wiem jak bardzo jesteś wytrzymały i odporny na zmęczenie materiału ale to z punktu widzenia ergonomii pracy kiepskie wyjście. Jeśli klienci będą wiedzieć że można zadzwonić po ratunek to jest spora szansa na alarmowe wyjazdy o dziwnych porach. :) Pytanie jak rozegrasz odmowę?

Pracuję w stacjonarnym sklepie który ma określone pory otwarcia a ludzie i tak potrafią dzwonić już po ósmej rano (otwarcie o 10tej) i przychodzić na zakupy rowerowe za minutę 19ta. Mieszkam w kraju gdzie prywatność jest bardzo w cenie, mimo tego jesteśmy dosyć często "ofiarami" takich nadużyć. Obawiam się że moralność handlowa w Polsce funkcjonuje dużo drastyczniej co może być zgubne dla Ciebie.

 

Sam myślałem o mobilnym serwisie (bazując na wspomnianych lenistwie i zamożności :) ) jednak taki rodzaj działalności usługowej bardzo utrudnia utrzymanie ludzkich godzin pracy.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że mobilny serwis rowerowy to dobry pomysł. Coraz więcej osób jeździ na rowerze - przybywa ich w postępie, chyba, geometrycznym. Widać to w statystykach. Ja to widzę na drodze między Wilanowem a Konstancinem, a nawet rozszerzając ją do centrum Warszawy. Jeszcze 3 lata temu jeździło mniej niż połowa tego co teraz.

 

Właśnie na trasie Wilanów -Konstancin, w sezonie, codziennie przyjeżdża człowiek, który w samochodzie ma "centrum naprawcze" i widziałam jak kolejka ustawiała się /wyżej pisał już o tym Permenides/. Natomiast w samym Konstancinie funkcjonuje mobilny serwis rowerowy o jaki, pewnie, Ci chodzi. Wygląda to tak, że właściciel dzierżawi ogrodzony plac, na którym stoi niewielki pawilon. W sezonie naprawia ale i sprzedaje rowery, oprócz tego ma samochód, którym wyjeżdża do klientów i naprawia, jak potrzeba, na trasie, albo w domu. Widziałam, że w zimie na tym placu sprzedają choinki i ozdoby choinkowe, ale niezależnie od tego mobilny serwis działa. Pod koniec zeszłego roku korzystałam z niego. Zaliczyłam wypadek. Jadąc w deszczu, wywaliłam się, uszkodziłam rower, a sobie bark. Miałam opcję, albo wezwać bagażowe Taxi, albo serwis. Wezwałam serwis, zawieźli mnie do domu i już na miejcu naprawili rower i umyli i dodatkowo zrobili przegląd. Wcześniej miałam na trasie problem z dętkami i też wezwałam serwis.

 

Jest wiele takich osób jak ja. Uwielbiają jeździć ale nie uwielbiają się grzebać w rowerze albo nie umieją, albo nie mają warunków, albo nie mają czasu, albo wolą robić co innego, choćby leżeć do góry brzuchem. Ponieważ bardzo przybywa rowerzystów, to nawet jakbyś miał bazować tylko na świeżakach, i tak jest to potencjał. Ważne, żeby wstrzelić się w niszę np. lokalizacyjną, albo będziesz oferował takie usługi jakich nie oferuje nikt albo niewielu, ewentualnie cenowa konkurencja albo usługa wiązana /oprócz naprawy coś dodatkowo/.

 

Pierwszorzędne jest to, że powodzenie w usługach osiąga się rzetelnością. Jak masz wiedzę, jesteś punktualny, nie kombinujesz, masz dla klienta czas, masz zapał, jesteś grzeczny i jak czegoś nie wiesz, to nie udajesz, że jesteś alfa i omega, ale potrafisz też być asertywny - to jest połowa sukcesu. Wtedy nawet reklama nie jest potrzebna, taki numer czy adres przekazuje się pocztą pantoflową.

 

Sory za ten nieco protekcjonalny ton, ale czasem jak wejdę w rolę, to się zapędzę.

W każdym razie, powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając auto z mobilnym serwisem, możesz jeszcze pomyśleć o lokowaniu się na maratonach mtb. Zapewne oficjalny wstęp kosztowałby Cię wiele i w sumie organizatorzy mogą mieć swój serwis więc nie jest im to na rękę, ale ulokowanie się w dobrym legalnym miejscu na boku może być niezłym pomysłem.

W maratonie zawsze są ludzie którym w ostatniej chwili (lub na trasie) coś nawaliło, pękło itp. Żal tracić imprezę przez małe awarie, a ludzie przyjeżdżają często nieprzygotowani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto by też obstawiać mety różnych wycieczek, rajdów rowerowych o których można znaleźć informacje w internecie. O ile zimą jeżdżą sami zapaleńcy to latem jest wiele osób słabszych kondycyjnie, które na mecie ledwie żyją a muszą jeszcze wrócić do domu. Wtedy usługa podwózki do domu mogłaby się cieszyć powodzeniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak: do mechaniki mam dwie lewe ręce, i nawet regulacja fałbrejków to zadanie, które nie wychodzi mi dobrze, a przede wszystkim nie lubię, nie mam narzędzi, ani miejsca w mieszkaniu w bloku. Gdy w Trójmieście działało tzw. pogotowie rowerowe to korzystałem z niego dość często i był to dla mnie baardzo wygodny układ - jechałem na rowerze do pracy, dzwoniłem do pana, który przyjeżdżał i proste rzeczy robił od ręki na miejscu, z trudniejszymi zabierał rower gdzieś tam i potem odwoził mi z powrotem. Do domu mogłem już wracać na naprawionym rowerze. Niestety, jak wspomniał @MaciekRutecki pogotowie to przestało działać (czyżby jednak się nie opłacało?) jednak na jego miejsce powstało już nowe (z ich usług jednak jeszcze nie korzystałem). Tak więc dojazd do klienta i naprawa na miejscu albo zabranie roweru na warsztat i potem odstawienie go - to coś w sam raz dla mnie, i na pewno bym z tego korzystał.

 

Jeśli chodzi o naprawianie awarii na trasie to w moim przypadku nie zdałoby to egzaminu, bo zwykle nie ma dojazdu samochodem tam, gdzie jeżdżę, a już parę razy zdarzyło mi się nieść rower do domu przez 8km :) Przygoda! :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Myślę, że mobilny serwis rowerowy to dobry pomysł. Coraz więcej osób jeździ na rowerze - przybywa ich w postępie, chyba, geometrycznym. Widać to w statystykach. Ja to widzę na drodze między Wilanowem a Konstancinem, a nawet rozszerzając ją do centrum Warszawy. Jeszcze 3 lata temu jeździło mniej niż połowa tego co teraz.

Ze 3 lata temu to prawie zupełni przestałem tam jeździć z powodu zbyt dużego tłoku. Jakby postęp był geometryczny to dzisiaj byście tam w korkach rowerowych stali :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano · Ukryte przez Puklus, 14 Lutego 2015 - Brak powodu
Ukryte przez Puklus, 14 Lutego 2015 - Brak powodu

Jeśli chcesz założyć serwis to proponuje narzędzia Unior.

Kupisz raz a porządnie a klient też zobaczy że nie pracujesz na jakimś gównie. Sam wyposażyłem serwis i na pewno nie kupie innych. Ludzie sugerują że parktool ma lepsze a to guzik prawda... są bardziej znane na rynku a jakościowo to koło uniora nawet nie leżały. Zajrzyj na stronkę http://www.metal-mania.pl mają tam całą rowerówkę i można się z znimi dogadać co do rabatów. Powodzenia w otwarciu serwisu

Odnośnik do komentarza

A ja wiem jak można zmodyfikować pomysł, żeby był ciekawy i dla klienta i dla serwisanta. Mianowicie rowerowy asisstance. Przykład: ktos chce jechać na wyrypę do lasu. Przychodzi do sklepu i wykupuje za 25 zł "polise" na 1 dzień, by w razie wypadku czy awarii ktoś po niego przyjechał. Plus jest taki, że prawdopodobnie nic się nie stanie, a jak już to wiadomo że dziś i wiadomo gdzie. Można ciągnąć tego warianty na dłuższe okresy, a koszt jednostkowych wypadkow pokrywać będą niewykorzystane polisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Według mnie prawda leży gdzieś po środku, niektóre narzędzia są lepsze park toola a niektóre uniora.

Nie widzisz że ten post maniak75 to paskudna kryptoreklama na którą moderacja zezwala? :( 

 

@djzatorze pomysł fajny ale czy ktoś będzie przed każdą wyprawą myślał o tym żeby wykupić jakieś assistance? W myśl zasady "mądry Polak po szkodzie" raczej nie. Choć sam jeżdżę z kluczami i taka pomoc to dla mnie kompletny absurd to jeśli już miałbym się skusić to na jakiejś dłuższej kilkudniowej wyprawie po Polsce, ale to nijak ma się do korzystania z usług lokalnego serwisu. Sprawa trochę podobna do ubezpieczenia turystycznego. 

 

Chyba że assistance będzie na dłuższy okres to wtedy faktycznie ma to rację bytu ale podejrzewam że tylko względnie niska cena skusiłaby potencjalnego klienta do wykupienia. Bo kupowanie ubezpieczenia za te 25 złotych nawet na dwa dni ale co weekend średnio brzmi. 

 

Ale dla mnie wracamy do definicji rowerzysty leniwego i z dwiema lewymi rękami bo do obsługi skuwacza, łyżek łatek i pompki czy imbusa 5 mm nie trzeba specjalnej filozofii a w trasie nigdy nic poważniejszego mnie nie spotkało. W sumie to zamiast skuwacza wystarczy spinka bo to one były najsłabszym ogniwem. 

Innych awarii nie liczę bo mea culpa była. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem jeszcze 6-7 lat temu "leniwym rowerzystą" to miałem przy sobie tylko pompkę i łatki, ale to na "wyprawach" powyżej 20 km :)

Odniosę się do wypowiedzi jeszcze:

@djzatorze pomysł fajny ale czy ktoś będzie przed każdą wyprawą myślał o tym żeby wykupić jakieś assistance? W myśl zasady "mądry Polak po szkodzie" raczej nie. Choć sam jeżdżę z kluczami i taka pomoc to dla mnie kompletny absurd to jeśli już miałbym się skusić to na jakiejś dłuższej kilkudniowej wyprawie po Polsce, ale to nijak ma się do korzystania z usług lokalnego serwisu. Sprawa trochę podobna do ubezpieczenia turystycznego.

Myślę że to zależy od terenów i tego że tak powiem poziomu popularności kolarstwa w okolicy. Nie wiem jak tam w Tczewie to wygląda, ale bywają takie trasy, że można poważnie uszkodzić rower. Jest na pojezierzu parę stromych górek, co nie? :) Przykładowo, osoba widząc na witrynie rowerowego napis "rower-assistance od 20 zł" mogłaby pomyśleć o tym, że może lepiej wykupić poliskę i poszaleć niż jeździć ostrożnie i zapobiegawczo, bo do domu daleko. Generalizując, chodzi mi nie tyle o zaspokajanie potrzeb rynku, ale wymyślenie czegoś nowego :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci którzy jeżdżą codziennie do pracy i nie mogą lub nie chcą sobie pozwolić na możliwość samodzielnej naprawy w drodze, to z chęcią.

Zauważ że odniosłem się konkretnie do przykładu ubezpieczenia jednodniowego wykupywanego przed wyprawą :) Więc mowa typowo o jeździe rekreacyjnej. 

 

O ile ubezpieczenia długoterminowe miałoby sens to po pierwsze serwis nie jest tak dużą firmą jak ogólnopolskie TU więc nie mógłby pozwolić sobie na tak niską cenę a po drugie to nie pogotowie ratunkowe które ma kilka minut na dojazd w standardzie. Miałem raz takie sytuacje i dużo szybsze było przypięcie roweru i jazda komunikacją miejską albo powrót do mieszkania po inny rower. A po trzecie zostało już wspomniane że ubezpieczenie to inne przepisy, inna bajka i nie wypali. 

 

Przy sobie? Żadnego. Jakoś nie mam ochoty wozić ze sobą połowy warsztatu.

Miałem na myśli posiadanie kluczy w ogóle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Zasadniczo miałem na myśli w stacjonarnym warsztacie. W mobilnym pasuje mieć, bo to dużo ułatwia a mało kosztuje. Ja od zawsze sobie radze bez i nadal go nie posiadam, bo nie czuje takiej potrzeby, choć jak bym miał dziennie skuwać kilkanaście łańcuchów, pewnie bym sobie sprawił :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...