Skocz do zawartości

[Deszcz] Czyli jak radzicie sobie gdy pogoda w lato nie sprzyja?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Z góry wybaczcie jeżeli jest już taki temat, szukałem jak mogłem i nie znalazłem :)

 

Mianowicie nurtuje mnie pytanie jak radzicie sobie z nie sprzyjającą kolarzom pogodą latem? W moim miejscu zamieszkania od dobrych 2 tygodni (o ile nie dłużej) codziennie deszcz pada przelotnie lub nawet cały dzień co doprowadza mnie do przygnębienia. Czy używacie w takich przypadkach trenażerów, jeździcie w deszczu czy może odpuszczacie jazdę? Temat może i głupi ale liczę na Wasze odpowiedzi :) Z góry dzięki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest ciepło i tylko siąpi (nie leje) to jadę

Jak leje to nie wyjeżdżam i czekam aż zacznie siąpić

Jak wyjadę a zaczyna lać, siąpić, padać i co tam jeszcze z nieba leci to napieram do przodu (nie zawracam :icon_lol: )

 

Temat wcale nie taki głupi,aura pogodowa to zazwyczaj to co towarzyszy nam przez cały czas jazdy i może być nie lada problemem

 

Osobiście to wolę czasami lekki mrozik i śnieg niż deszcz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi :icon_wink: .Zastanawiam się nad kupnem trenażera, myślę że sam fakt treningu w 4 ścianach nie będzie dla mnie aż tak wielką przeszkodą. Większy problem natomiast byłby z częstym zmienianiem opony (z tej do trenażera na moją normalną oponę w teren) gdyby pojawiła się ładniejsza pogoda i ochota wyjazdu w teren. Czy ktoś z Was radzi sobie z nie sprzyjającą pogodą w lato własnie poprzez używanie trenażera?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mnie nurtowało to pytanie/problem jazdy w nie sprzyjającą pogodę :) w tym roku raz mnie złapał deszcz (w tą niedziele) ale jestem przygotowany na to posiadam ze sobą płaszcz trochę przerobiony żeby mi nie przeszkadzał podczas jazdy. ( Oczywiście w mały deszczu go nie używam :P ale wtedy tak lało, że nie chciałem być cały mokry ) Tak to udawało mi się znaleźć czas na wycieczki taki po 20,30,60km jak akurat pogoda była ok :P z tego co mówią to sierpień ma być całkiem całkiem :P Zresztą musi być bo nawiasem mówią mam zalaną piwnicę i pompa chodzi całymi dniami, na drodze dojazdowej do domu mam na 100m wodę po kolana :P błoto wszędzie :) więc rower cały czas w błocie ciągle muszę czyścić :P Nad trenenżerem nie myślałem :P nie sprawiało to by mi przyjemności.... Jeżdżę głównie dlatego bo lubię, a w drugim rzędzie dla treningu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a na trenazerze to niby 4 godziny da sie wysiedziec ? ;)

ja tam jezdze, oczywiscie jak leje jak z cebra to nie, ale jak jest przejasnienie, tylko siapi itd to jade, nic nie zastapi treningu w terenie, a sam deszcz da sie przezyc. ale jak jest permanentne oberwanie chmury przez np tydzien to mam duzy bonus w postaci gor pod nosem wiec trening rowerowy zastepuje bieganiem po tychze (po plaskim bieganie imho to koszmar !) - biegne sobie na tatki turbacz i z powrotem i mam trening jak ta lala :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogólności świadomie w deszcz się nie wybieram, gdyż zbyt dużo elektroniki na na sobie wożę (która nie jest wodoszczelna). Poza tym nie wydaje mi się, że permanentne zalewanie roweru deszczem też pozytywnie na niego nie wpływa. Jeżeli w drodze coś złapie i nie jest to 100 l/m^2, to buty (o ile w ogóle mam) i elektronika do plecaka i jadę dalej.

Trenażer fajna rzecz na zimę, żeby formy totalnie nie stracić no i jednak jakiś ruch był. Ale w ogólności jest to smutna rzecz, bo świat przed oczami się nie przesuwa, a to jest to co lubię :icon_lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze akcesorium kolarza w deszczu to: foliowy woreczek na telefon :)

Nie ma złej pogody na rower. Im bardziej upaprany błotem wrócę z lasu tym jest lepiej :)

Ja mam taki rytuał. Wracam przemoknięty (nie jeżdżę w foliakach bo wolę zmoknąć niż się zapocić) odpoczywam przez 15 minut i biorę ciepłą kąpiel.

Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym się po jeździe podczas ulewy przeziębił :)

No i uważać na korzeniach i błocie w lesie trzeba bo łatwo o dzwona- po to ten telefon w razie potrzeby wezwania pomocy (odpukać)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze akcesorium kolarza w deszczu to: foliowy woreczek na telefon :)

 

y-y. telefon dla kolarza to telefon wszystko odporny z gpsem :D a woreczek potrzebny jest na czas zawodow na klucz do samochodu (immobiliser ;))

 

 

Im bardziej upaprany błotem wrócę z lasu tym jest lepiej :)

 

mi przeszzlo jezdzenie w terenie po blocie, maratony w tej aurze dostarczaja taka liczbe wrazen i takich strat w sprzecie ze tak dla zabawy nie wybieram sie w bloto, tylko szosa ;)

 

Ja mam taki rytuał. Wracam przemoknięty (nie jeżdżę w foliakach bo wolę zmoknąć niż się zapocić) odpoczywam przez 15 minut i biorę ciepłą kąpiel. Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym się po jeździe podczas ulewy przeziębił :)

 

a ja mam taki rytual

http://halogorlice.pl/images/stories/2011/maratonmtb/mtb0093.JPG

najpier rower potem ubranie a na koncu ja :D bywa ze kapiel jest w lodowatej wodzie przy temperaturze rzedu np 8 stopni (np rok temu rabka) i tez sie nigdy nie przeziebilem, hart ducha, hart ciala :D

 

taka ciekawostka, w zimie jak biegam nieraz przy -15 stopniach po gorcach to nic mi nie dolega, a jak z jakiegos powodu zaniedbam treng na kilka dni to z miejsca lapie jakies chorobsko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jakiś czas temu jeździłem w każdą pogode, teraz już szkoda mi sprzętu. Po odkręceniu kół rower mógł świetnie nadawać sie na klomb do ogródka - różne rodzaje traw i połowa gatunków roślinności leśnej przyjmują sie na nim wyjątkowo dobrze, niestety gorzej jest z ich usunięciem. Przynajmniej po takich mokrych tygodniach będziemy dużo bardziej doceniać suche szlaki i cieszyć sie każdym metrem pokonanym suchym kołem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Trenażer nie jest dobrym sposobem na deszcz, prędzej nabawicie się depresji. To jest tak okropnie nudne, że wolałbym zabrać się za odkurzanie w ramach treningu. Dziś mnie szlag trafia bo cały dzień pada i nie wiem co mam z sobą zrobić. Ani pojeździć, ani pobiegać, szkoda gadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam telefon odporny na wodę, portfel zawinięty w worku, sam też dobrze znoszę hektolitry spływające po mnie z głowy po piasty, rower (jak by go nie darzyć uczuciem) to rzecz nabyta... podstawą jednak jest, aby wyjść na rower zanim zacznie padać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<br>Deszcz to pół biedy, gorsze jest błoto w lesie. Dlatego gdy pada najczęściej bawię się w kolarza szosowego i zasuwam na góralu po szosach <img src="http://www.forumrowerowe.org/public/style_emoticons/default/smile.gif" class="bbc_emoticon" alt=":)"><br>
<br><br>Jazda w błocie to czysta frajda.Deszcz, tak jak napisał kolega wyżej, byle przed wyjazdem nie padało.<br>
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zasuwam na rowerku spinningowym, to na telewizorze włączam nagrane etapy TdF, i ustawiam wiatraki na siebie, coby symulowało pęd powietrza. Polecam spróbować :D

hahahahaha :D

 

co do prognozy pogody, wszystkie strony pokazuja inaczej i zazwyczaj nic się nie zgadza :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie tylko jedna prognoza zawsze się sprawdza na 100% - wyjść rano na balkon lub wyglądnąć przez okno

 

 

reszta tak na 50%,góra 3 dni do przodu, bo jeśli chodzi o większą ilość planowanych prognoz niż 3 dni to można między bajki wsadzić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje z Kasią za samym deszczem jako takim nie przepadamy ale... efekty jego działania, czyli błotko, błoteczko, błotunio jest tym co lubimy najbardziej :D Oczywiście jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani. Mamy opakowania na telefony, worki na śmieci do zapakowania wszystkiego w plecaku, portfele w woreczkach śniadaniowych i najważniejsze... wielkiego banana na ryjkach :D Rowery po powrocie mają myty napęd, górne golenie i... reszta aż sama odpadnie. Wszystko działa od lat a my mamy kupę zabawy w lesie brodząc czasami w błocie po ośki ;) Według nas to właśnie jest to czym dla nas jest MTB w swojej najczystszej (he he) postaci. Śmiganie czystymi i wylizanymi rowerami tylko po suchym... to nie dla nas. Życie jest za krótkie na marnowanie czasu na pucowanie roweru. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...