Skocz do zawartości

[gleba] Wasza najśmieszniejsza


Pioe

Rekomendowane odpowiedzi

na poczatku wakacji zakupilem nowego amorka. jechalem sobie ulicą z kolegą około 15km/h. Wstalem pochyliłem sie nad kierownice zeby se powciskac amorka i tak jade jade i nagle ! i sie okazalo walnałem w stojącego na ulicy golfa dwa ;) rozlozylem sie na jego tyle wstalem i ucieklem :] kumpel ze mnie zwała... :D

 

Druga gleba. Jak chcialem wskoczyc na tyle koło zeby poskakac. To depnałem w pedał i przez przypadek nie udało mi sie złapać klamki od hamulca.. efekt.. rower spodemnie wystrzelil a ja leze na pelcach na ulicy :D .. stalo jakis 5 kolesi po 20 lat i z daleka "podniesie sie podniesie.. ?" ba podnioslem sie.. ale potem tydzien ledwo sie ruszałem.. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smiesyne te wasze wywrotki, ale takie cos was na pewno nie spotkalo

1.jechalem wiekopomnym GRANDEM gdzie kierownica skrecala niezaleznie

od kola :) czyli przekrecalem ja w bok a rower wciaz jechal prosto.

no i w ten spoob zamierzalem dojechac do kolegi,a odleglosc byla to jakies 100m :D

chcialem wjechac na chodnik ,ale wyskooksc kraweznika (5cm) byla za wysoka i kolo nie wjechalo na chodnik a ja ze skrecona w bok kierownica wyladowalem nie wiem jak, na srodku ulicy, zrobilem cztery fikolki po osi jezdni :D kolega omal sie nie zlal z tej mojej gimnastyki:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomniala mi sie gleba lekka :)

jechalem do lasu przejezdzajac obok stolowki studenckiej

i jest zakret o 90 stopni ,asfaltowy ale obok za kraweznikiem jest piasek i na ulicy tez go pelno bylo :D

wszedlem w zakret w lewa strone,tyl i przod sie chyba uslizgnal,odruchowo za klamki i przelot przez kiere i przewrot w przod (dobrze ze plecak zaamortyzowal nierowonosci) i zatrzymalem sie na kucaka metr przed rowerem :D

0 obrazen :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dsc043079ho.th.jpg

Dwie skocznie jedna za druga - po wybiciu sie na pierwszej chyba ( nawet nie chyba - na pewno :) ) oblecial mnie strach ( to byl moj pierwszy raz na takich skoczniach :-P ) i juz w locie dalem po hamulcu ... chyba z tego strachu ... przednim. Londowanie - otb i lekko przychaczona kiera klejnotami :oops: - dobrze ze byl pampers w gatkach .... ale mimo tego dochodzilem do siebie z 10 minut. A kumple mieli ubaw :oops:

 

A jak o wypadkach...

77585407jd.th.jpg

niezle zlapane ... to sie dopiero nazywa twarde londowako :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lmilkowski

Moje upadki a było ich kilka były niekonieczne śmieszne.

 

Przez kierownicę na kępce trawy przy mocno skręconym przednim kole przy bardzo małej prędkości.

 

Na wysokim torowisku przy próbie przejechania przez nie pierwszego dnia po założeniu nosków.

Nie udało mi się podrzucić koła. Nie pamiętam jak ale leżałem obok roweru. Jeden but w nosku, drugi obok a ja obok wszystkiego.

 

Za autobusem już znacznie szybciej, jak spanikowałem i zacisnąłem przedni hamulec.

Asfalt zbliżał się bardzo szybko. A po chwili rower był na mnie, licznik gdzieś na chodniku, a chyba jakiś fiat zdarzył zahamować. Co ciekawe przerysował wtedy dwie klamko-manetki i urwałem pasek w spodniach (kiepski ale urwałem).

 

Na testach przedniego hamulca – zadziałał za dobrze. Wysiadłem przez kierownicę i ją wygiąłem o asfalt.

 

I teraz mniej śmiesznie.

Klepka z betonowym słupkiem bo zniosło mnie przy hamowaniu na śliskim (bo mokrym) asfalcie.

Było szybko bo dętka nie wytrzymała (i widelec bardzo lekko się podwinął) przy zderzeniu ze słupkiem.

 

A następstwem było moje ostatnie dokonanie. A był to bliski (bardzo) kontakt z asfaltem. Spowodowany silnym podwinięciem się widelca pod ramę przy hamowaniu. Prędkość raczej spora, hamulec kiepski bo odmiana bębnowego – rolkowy. Ale widelec ładnie wygiął przy mocowaniu swojej dźwigni. I urwany drugi pasek u spodni.

 

Jeszcze kilka razy na pewno leżałem ale to były mniej ciekawe przypadki.

 

Podsumowanie.

Warto kupić kask !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio tydzien temu mialem pare fajnych (niegroźnych lecz efektownych) gleb.

Śmigałem z Szyndzielni w kierunku Dębowca i tak po 1/4 szlaku jest rozgałezienie ścieżki.

Nie przejmując się pojechałem na Wapienice. Heh to jest tam chyba czarny szlak bo jest tam istny hardcore. 8) Ogólnie nie polecam tam jechać jak jest mokro (no oczywiscie ja jechałem w deszczu :grin:) Powiem tylko że 2 otb były, jedno całkiem niezłe: żeby nie wjechać na czołówke z drzewem dałem ostro po hamplach(po przednim za ostro) koło sie o jakiś kamyczek zablokowało i wyleciałem jak z procy do takiego małego hmmm wąwozu gdzie było full błota a rowerek za mną:lol: na szczęscie nie wpadłemu twarzą ;-)

A jak wracałem to miałem na sobie ze 6 kg błota a na rowerku 2x więcej, ludzie się na mnie patrzyli jak na obcego :mrgreen: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh ludzie jak ludzie ale mało mnie z domu nie wyrzucili. Cały przedpokój usyfiłem :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:

 

To normalne... Ale możesz mówić o szczęściu, że Cię wogóle wpuścili :mrgreen:

Mnie karzą się przebierać w piwnicy :shock: :lol: :lol: ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj mialem smieszny wypadek...Postanowilismy wybrac sie z kolega na troche dluższą wyciekcze rowerową z Warszawy do Pszasnysza. W jedna strone jest 120km. Gdy wracalismy bylo juz ciemno. Zwykle jechalismy ulica, kolega mial przednie swiatelko, ktore calkiem niezle oswitlalo droge, ja mialem tylnie. W Serocku jadac ulica zauwazylismy droge rowerowa, postanowilsimy na nia wjechac jechac. Droga prowadzila az za miasto gdzie bylo ciemno. Jechalismy ze 25-28km/h srednia predkosc (licznika nie bylo widac) jechalem za kolega. Nagle zaczely szczekac psy po prawej stronie za siatka. Kolega przyspieszayl ja za nim. Jedziemy z 10 sec (caly czas psy obok biegly) i nagle zobaczylem jak kolega hamuje. Ja tez przedni wciskam ale za pozno widze ze w cos uderzyl. I zatrzymalismy sie na siatce, normalnie droga rowerowa sie nagle skonczyla i pojawila sie siatka. Nic nam sie nie stalo, ale gdyby tam był mur.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A ja wczoraj........zjeżdzam sobie z górki....przedemną 2 ziomów za mną dwóch w całiem sporych odstępach......zjeżdzam jakieś 20 m :P hopa.........i jakoś tak dziwnie jeszcze na wybiciu poczułem że mnie zarzuciło w powietrzu popatrzyłem się na amortyzator ( ROCK SHOX GILA TL :P , no dobra RST ale miał fajne naklejki RS-a) a on pęknięty.....wylądowałem zarzuciło mnie na dwa drzewa po hamulcach wpadłem ( przy około 25 km/h ) na 3 drzewo które było ukryte krzakach...druga "gila" w mojej karierze połamana na podkowie oczywiście..... . A najciekawsze jest to, iż to nie był pierwszy skok na tej hopce :( z tym amortyzatorem..... i dopiero za jakimś 50-tym razem musiał pęknąć.

Mam troszke zdarte plecki i mój kask zdeczka obity ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawno dawno temu, zaplątała mi sie jedna sznurówka w pedał (obkręcila sie totalnie), nastepnie druga tak samo, zatrzymalem sie a tu gleba jak przy nie wypięciu w spd...

 

lol

 

Też tak miałem! Teraz wszystkie sznurówki chowam głęboko do buta :twisted: (mam noski)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...