Skocz do zawartości

[wypadek] Mały Stłuczka- i co dalej?


Rekomendowane odpowiedzi

Przytrafiła mi się dziś niewielka kolizja i jestem ciekaw co byście zrobili na moim miejscu. Wyglądało to tak:

Jechałem prawą częścią drogi rowerowej, z naprzeciwka zbliżało się dwóch chłopaków na rowerach. Gdy byliśmy już w odległości jakichś 10m od siebie ten jadący z tyłu nagle zjeżdża na mój pas, podnosi wzrok dotychczasowo tępo wbity w ziemie i skręca gwałtownie na pobocze gdzie też ora sobą trawnik. Ja chcąc dać mu na to czas gwałtownie hamuję i zaliczam lot przez kierownicę.

Efekty:

 

Dzieciak (jakieś 12 lat): po jakichś 30 sekundach płaczu i miny wskazującej na wyraźne dociążenie gaci podnosi się i odpowiada mi, że nic mu nie jest.

 

Ja: powierzchownie poobdrapywane w kilku miejscach łokieć,noga i biodro, wgniecione rogi za 170zł. Reszta roweru wygląda niby na sprawną, ale w takiej chwili po pierwsze ciężko wychwycić wszystkie drobne uszkodzenia a tym bardziej takie awarie jak scentrowane koło czy przetrącony amortyzator.

Zakładając, że rogi nadal nadają się do użytku a bycie niepoobcieranym to dla Was stan raczej niecodzienny co byście zrobili na moim miejscu?

Widzę 2 wyjścia:

1. Wezwać policję celem zabezpieczenia ewentualnych strat i dania bachorowi nauczki.

2. Dać mu reprymendę i olać sprawę.

 

Osobiście wybrałem to drugie. Głownie dlatego, że nie chciałem tracić czasu i pogłębiać traumy u i tak zestresowanego już taboreta.

Z drugiej strony w ciągu ostatniego tygodnia miałem już 3 inne sytuacje które przez brak uwagi i nieodpowiedzialne zachowania innych osób na drodze tylko cudem nie zakończyły się niczym poważnym i zaczyna mnie to mocno irytować. Mówię tu o gwałtownych, idiotycznych manewrach jak ten opisany wcześniej a nie o jeździe środkiem ścieżki, jazdą parami po całej jej szerokości ze wzrokiem wpatrzonym w swoją miłość czy matkach z dziećmi idącymi na przekór ścieżką z bachorami latającym wokół nich jak satelity gdy 2m obok jest normalny chodnik bo takie sytuacje są notoryczne i łatwo na nie odpowiedź wyhamowując wystarczająco wcześnie. Niestety w słoneczne weekendy takie jak ten warszawskie ścieżki są po prostu nieprzejezdne i bezpieczniej jest śmigać szosą.

 

Ale co Wy byście zrobili? Może macie już doświadczenia z podobnymi sytuacjami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co znaczy bezpiecznie hamować w takim wypadku? Ten dzieciak wyskoczył niespodziewanie, nagle. Chyba nie ma możliwości w 100% bezpiecznie zahamować.

Znaczy to co znaczy. Jeszcze nigdy nie wyleciałem przez kierę choć mam jedne z mocniejszych hampli. Grunt to odpowiednia modulacja i pozycja na rowerze. Jak ktoś wisi na kierownicy to nie dziwne, że wylatuje przez kierę.

 

Co do opisanej sytuacji to znam ten ból. W weekendy nie jeżdżę rowerówkami, wolę żyć i nie być poobijany. To co wyprawiają "rowerzystki" na holendrach czy gówniarzeria na makrokeszach to przechodzi ludzkie pojęcie. Dla niektórych to 3 pasmowa jezdnia byłaby za mała bo muszą kręcić kierownicą w tą i wentę.

Radzę w weekendy penetrować lasy i pola niż zawalone niedzielnymi rowerzystami rowerówki a jak już trzeba w mieście gdzieś podjechać to ulicą!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Ja zawsze zwalniam do bezpiecznej prędkości kiedy widzę w pobliżu potencjalnych sprawców wypadku. Szczególnie gdy widzę małe dzieci to zwalniam stanowczo żeby przetoczyć się obok nich z prędkością 10km/h. Raz, nawet przy tej prędkości niewiele brakowało, a doszło by do nieszczęścia - 3 letnie dziecko biega po ścieżce a rodzice rozmawiają ze znajomymi...

 

Co do hamowania. Kumpel, początkujący kolarz, kupił sobie Hayesy Stroker Trail (tarcze 180) ale po pewnym incydencie bał się hamować przednim. Pokazałem mu jaki wpływ ma pozycja na rowerze na przelatywanie przez kierę - rozpędziłem się jego rowerem do 20km/h, wychylam się do tyłu i z całej siły sam przedni hamulec. Nawet się tylne koło nie podniosło.

 

Co do dzieciaka - myślę że po takiej sytuacji będzie trochę uważał, zatem mamy o jednego nieodpowiedzialnego kolarza mniej. ;)

 

W takiej sytuacji często jesteśmy bezradni. Uważam że pewnych zachowań czy umiejętności powinni uczyć w szkołach przed zdaniem karty rowerowej (jak np: nigdy nie spuszczać głowy w dół)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja na taka ewentualnosc, z bolem serca zamontowalem sobie dzwonek, kilkanascie metrow przed ekipa zwykle daje kilka sygnalow gdy nie ma efektu a wiem ze bezpiecznie mimo wszystko moge przejechac mijam szerokim lukiem, na mala grupke dziala zwykle glosne "halo" wzglednie np "prawa wolna prosze" gdy to nie pomaga trzeba sie wolno przetoczyc. na szczescie tlumy spotyka sie na dojazdach do trasy pozniej juz jest ok ;>

oczywiscie kilkukrotnie zdarzylo mi sie wbic rowerem w jakiegos filozofa na rowerze, nigdy jednak nie bylo OTB a ewentualne szkody nigdy nie byly po mojej stronie, zawsze tez szczesliwie udalo mi sie na tyle wytracic predkosc wszystko konczylo sie dobrze. oczy dookola glowy i jest ok ;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek - naucz się bezpiecznie hamować.

 

Zawsze mnie cieszy szczegółowa krytyka padająca z ust osób które danego zajścia nie widziały na oczy. Po latach jazdy to była moja pierwsza kolizja. Dzieciak jechał za jakimś nieco starszym, jadącym z prędkością zbliżoną do mojej chłopakiem i w ogóle nie było go widać więc nie było też powodu, żeby specjalnie zwalniać. I nie wiem też gdzie w moim poście znaleźliście rzeczy które by wskazywały na to, że jeżdżę nierozsądnie. Po drugie na rowerze mam pozycję naprawdę mocno wiszącą i wyciągniętą i w tak nagłej sytuacji nie ma możliwości dopasowania jej w 100% do hamowania bez wydłużania czasu reakcji. Na widok zdradziecko pojawiającego się drzewa czy korzenia lot przez kiere mi się jeszcze nie zdarzył.

 

A ścieżką rowerową dojeżdżałem do lasu. Po tej akcji przerzuciłem się z rowerem na bezpieczniejszą szosę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Może i danego zajścia nie widziały, ale takie wyciągnęły wnioski z Twojego opisu sytuacji. Mógłbym podpisać się pod postem Schwefela, różne miałem sytuacje na drodze gdy trzeba było awaryjnie, nagle hamować, ale nigdy nie katapultowałem się przez kierownicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kazdy by wybral 2 wyjscie ale ja bym sie strasznie wsciekl jak by mi sie kolo zcentrowalo. chociaz pomyslmy ze lepiej bylo przeleciec przez kiere niz chuknac go bo straty byłyby o wiele wieksze. tez jechalem kiedys na treningu i rozpedzalem sie pod gorke( ze 30 km/h) a jakis małolat na markeciaku wyjechal na srodek ulicy(moze z 10 m przedemna) no jak bym go pyknol to pewnie moja wiekowa szosa by tego nie wytrzymala :D rada na przyszlosc tak jak inni wskazuja hamuj jak widzisz potworki a zwlaszca te na roweruch :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic byś nie wskórał wzywając policję. Mógłbyś się jedynie sądzić z rodzicami dzieciaka o poniesione straty. Wniosek - naucz się bezpiecznie hamować.

Poprawcie mnie jeżeli się mylę ale czy przepisy ruchu drogowego obowiązują także na ścieżkach rowerowych? Czy nie jest tak że na ścieżkach rowerowych tak jak na drogach obowiązuje ruch prawostronny (mimo braku wyznaczonych pasów ruchu)? A jeżeli tak jest to czy zjechanie na lewą stronę ścieżki pod nadjeżdżający z przeciwka rower nie jest wykroczeniem ? I czy w związku z tym wezwani na miejsce policjanci nie sporządziliby notatki w której określiliby kto jest sprawcą zdarzenia i która mogłaby stanowić podstawę do wysunięcia roszczeń związanych z ewentualnym uszkodzeniem roweru poszkodowanego?

A ja gdybym znalazł się w takiej sytuacji to 9pod warunkiem że nie uszkodziłbym roweru) opier.....bym gówniarza i pojechał dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh no przez kiere ciezko przelecieć w sumie... ale moze tak jakos niefartownie ci sie przytrafilo, bardziej mnie zastanawia czemu sie czepiacie dzieciakow za to ze maja makrokesza? nie jego wina ze go nie stac (jego rodzicow) na jakis rower za 2 lub 3 tysiace.. i to tym bardziej jak ma 10 lat, po co mu taki drogi rower.. zlodzieje by mieli radoche tylko. sami pewnie zaczynaliscie na rowerach mniej lub bardziej marketowych... ogolnie tak tylko mowie ze nie zawsze czlowiek na marketowym rowerze musi odrazu byc rowerzysta 2 kategorii... ale, dzieciaki na drodze czy to na rowerach za 2 tys. czy 200 zlotych to niestety jest niebezpieczenstwo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Poprawcie mnie jeżeli się mylę ale czy przepisy ruchu drogowego obowiązują także na ścieżkach rowerowych? Czy nie jest tak że na ścieżkach rowerowych tak jak na drogach obowiązuje ruch prawostronny (mimo braku wyznaczonych pasów ruchu)? A jeżeli tak jest to czy zjechanie na lewą stronę ścieżki pod nadjeżdżający z przeciwka rower nie jest wykroczeniem ? I czy w związku z tym wezwani na miejsce policjanci nie sporządziliby notatki w której określiliby kto jest sprawcą zdarzenia i która mogłaby stanowić podstawę do wysunięcia roszczeń związanych z ewentualnym uszkodzeniem roweru poszkodowanego?

A ja gdybym znalazł się w takiej sytuacji to 9pod warunkiem że nie uszkodziłbym roweru) opier.....bym gówniarza i pojechał dalej

Masz rację, co nie zmienia faktu, że aby odzyskać cokolwiek musiałbyś się sądzić. Rodzice gówniarza mogliby najwyżej dostać mandat. Ubezpieczenie OC dla rowerzystów nie jest obowiązkowe i mało kto je ma. Wniosek - dogadujesz się ze sprawcą/rodzicami dzieciaka co do zwrotu kosztów, albo zostaje droga sądowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...