Skocz do zawartości

[rower] z makrokesza na normalny


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy rower dostałem w wieku 6-7 lat. Było to coś takiego, tyle że z hamulcem w piaście, który czasem zaskakiwał dopiero po 2-3 obrotach pedałami, czego pamiątki mam do dzisiaj ;p Niebieska rama, żółta i czerwona opona i żółte plastikowe siodełko wyróżniały się na osiedlu :D Maszyna była niezniszczalna, dziury, krawężniki, a nawet potrącenie przez samochód i nawet się koła nie rozcentrowały. Okres do pierwszej komunii, kiedy to dostałem Jaguara za 426zł wydaje mi się teraz wiecznością. Jaguar miał grubą, czarną stalową ramę - ówczesne marzenie - sporo wtedy na mnie za dużą. Pierwsza jazda skończyła się po odbiciu od krawężnika na zakręcie, glebie i rozcentrowanym kole. Po 7 latach służby, niezliczonych kilometrach, upadkach i tygodniach spędzonych w piwnicy na modernizacji i naprawach roweru z sąsiadem, w końcu, ukręciło się lewe ramię plastikowej korby i Jaguar zmarł.

W porównaniu do w/w bmx'a jakość części w 'góralu' była słaba, cały czas trzeba było coś przy nim robić, głównie łatanie dętek, centrowanie kół i regulacja przerzutek. Nie wiem czy można go nazwać makrokeszem (był kupiony w częstochowskiej hurtowni), ale jak na swoją cenę wytrzymał zaskakująco długo.

 

Od tamtego czasu do zakupienia aktualnego sprzętu minęły 2 lata. Swojej pierwszej jazdy dokładnie nie pamiętam, ale ogólne wrażenie to szok, że napęd może tak sprawnie i cicho pracować. Dobrym potwierdzeniem przepaści między makrokeszami a Rowerami są też reakcje kumpli, którym dałem się przejechać.

 

Teraz szykuje się dość znaczna modernizacja, bo przekraczająca pierwotną cenę Krossika, i mam nadzieję, że da się odczuć kolejną przepaść :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie! Ja tam śmigam na rowerze z makro "Active" ,dwa lata temu(?) jak go kupowałem dałem za niego koło 750zł. Nie chciałem tzw. fulla z tym tylnim amorkiem itp bo wiedziałem że to badziew. Mój ma tylko przedni widelec amortyzowany suntoura. Przerzutki tył i przód shimano z tyłu Tourney ostatnio regulowałem i chodzi nawet znośnie. Nie spada łańcuch ani nic,kwestia dbania o rower,co prawda przy przełożeniu 1-przód 7-tył czasami przeskakuje tylna ale to wina już wyrobionej sprężyny. Ogólnie to jestem zadowolony wszystko chodzi wmiare jak powinno. Z tyłu v brake-żyleta ostatnio zmieniłem tylko klocki i blokuje koło czy mokro czy sucho. Z przodu gorzej,jakiś słaby tarczowy ale da rade na przednie postawić. Klamkomanetki shimano-też nie narzekam. suport czasami już "strzela" ale że tak powiem nie oszczędzam roweru tylko zapier***** po mieście : ) Ogólnie to polecam takie rowerki ludziom do rekreacyjnych przejażdżek w niedziele,na zakupy,na działeczke itp. Przepraszam za błędy brak przecinków itp . Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Boziu! Jakiż to był piękny moment !

Po wypadku na "fullu" (amorek się dobił na stałe i pewnie kilka innych drobiazgów się zepsuło), który trzymał z 5 lat (firma Viper (!) albo model, nie wiem ;P) przesiadłem sie na Krossa Levela A4!

 

Pierwsze co - AMORTYZATOR !! WAHOAA OOO! < mniej więcej coś takiego. To byla największa zmiana. Klamkomanetki - ciekawe jak to działa... bardzo fajnie w przeciwieństwie do gripów (tak ? te obracane) firmy no-name by china które stawiały taki opór że powyżej 4 cięzko było coś wrzucić.

Dalej hample - cud miód powidła. A, jeszcze przyśpieszenie - o połowę większe.

No i wszystko razem wzięte zmieniło moje myślenie o rowerach. Wcześniej - rower musi być bo trzeba dojechać do szkoły, przykry obowiązek.

Po tym jak mi ukradli Krossa - czemu nie mam roweru ? ;( Przecież dojazd do szkoly na rowerze to bardzo miła sprawa...

A przedwczoraj doszedł do mnie Level A6. AMORTYZATOR! WOHAA , nie no , teraz już tak bardzo nie było, ale jednak Tora 318 działa "troszkę" inaczej niż XCR. Jednak uważam że XCR pod moją wagę był bardzo elegancki. Do tego jeszcze "szybciejszy" niż A4, po prostu płynie, może to zaleta lżejszych opon RaRa :thumbsup:

 

No to tyle z moich wrażeń bo przesiadkach na coraz to lepsze rowery.

 

Może kiedyś się pokusze o skladanie samemu, jednak na razie nie mam nawet kasy na modernizację obecnej A6. Ostatki poszły na pompkę do amorka... ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

No dobra, ale co zrobić jak ktos ma mało sałaty, albo jeździ na rowerze okazjonalnie i nie chce inwestować. Wtedy warto się zastanowic nad Makrokeshem firmowym. To dla niektórych może byc całkiem niezła opcja.

 

Kilka lat temu kupiłem żonie Gianta na osprzęcie SIS. Nie pamiętam, ile kosztował, ale chyba około pięciu stówek. Rower cieżki jak cholera, ale chodzi do dziś bez zarzutu, hamuje, zmienia przerzutki itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Całe życie jeździłem na jakiś makrokeszach z osprzętem Siemano itp :P I ostatnio zakupiłem sobie Unibike'a Vipera :D

O jaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

 

Od czego by tu zacząć :D

Może od takich podstaw jak:

- działające przerzutki :D (co w makrokeszach raczej jest niespotykane, nawet podczas pierwszych 10km na tym rowerze :D)

- działące hamulce :D Wooow :D

 

A teraz takie już ciekawsze rzeczy...

- szybkość! Tutaj w ogóle nie ma porównania... Jestem w stanie jechać przynajmniej o 5km/h szybciej na tym rowerze... Szczególnie na asfalcie to widać, gdzie różnica jest jeszcze większa :)

- podjazdy! No to chyba najistotniejsza róznica między tymi rowerami... Wyjeżdzając z domu zawsze muszę pokonać dosyć sporą górkę... Co na makrokeszu było dosyć uciążliwe, natomiast na Viperze nawet jej nie poczułem! Naprawdę! :D

- zmęczenie... Po przejechaniu 50km nawet go nie poczułem... Co na makrokeszu już przy 30km czułem, że się troszkę zmęczony...

- wygląd... No tego chyba nie muszę opisywać :D

 

Podsumowując:

Stwierdziłem, że warto wydać te 1700zł na rower normalny niż oszczędzać i kupować rower w Auchan za 179zł :P. Różnica w klasie tych rowerów jest taka, że teraz dałbym nawet 3000zł za ten rower :) Była to najlepsza decyzja w moim życiu :) O wiele większa przyjemność z jazdy, co skutkuje tez częstszymi wyjazdami na ten rower, co skutkuje większą kondycją, a to większym zdrowiem itd itd. Mogę tak długo :D

 

 

A jakie były Wasze wrażenia kiedy przerzuciliście się z makrokesza na normalny rower? :)

 

Pozdro!

 

 

No nie wiem co to za makrokesze miałeś,no chyba ze takie za 200zł z tesco jeszcze z amorami :icon_lol: .Ja mam tak zwanego makrokesza kosztował coś koło 700zł.Wabi sie longway :icon_lol: ,zrobiony na najtanszym shimano,rama alu ,z przodu amor niewiadomego pochodzenia.Na początku musiałem sie tylko uporać ze skrzypiącym lekko siedzeniem i kierownicą ,ale zapodanie smaru w odpowiednie miejca załatwiło sprawe na zawsze,teraz chodzi tak że tylko szum opon słychać, na razie zrobił 3000km w terenie ,łańcuch zmieniłem i pedały bo dali jakiś plastki za 4zł i sie pooblamywały :icon_lol: O dziwo amor do dziś dobrze działa z tym że co 300 km musze lekko posmarować oliwą te dwie rurki ktore wchodzą w głąb nie wiem jak sie to fachowo nazywa.Ile lotów ten rower zaliczył i gongów pare razy nawet w drzewo i trzyma sie dzielnie.Ale teraz kupiłem roczną meride z drugiej ręki tak bardziej na szose.Makrokesza tłuke w terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafiłeś na lepszy sort:) Ja też swego czasu miałam takiego ,,Chellenger" odcień mataliczny khaki, koła 28, w typie unibike vision GTS, naprawde elegancko wyglądał. Osprzęt schimano- nie wiem jaki typ, ale schimano! Rower za...400 zł :) przerzutki- nie wiem jak to fachowo ująć- manetki/biegi na przekręcanie dłonią. Pierwsze co wymieniłam- po obciążeniu go przez mojego faceta-to tylne koło, diabeł tkwił w szczegółach- zcentrowało się/ odkształciło pod jego ciężarem ,a nie waży 100 kg:)dałam- 100 zł za tylną już rasową obręcz i działał elegancko. Czyli- skarbonka. Niestety- ukradli mi go najprawdopodobniej swoi z podwórka, za ładny był. Kurcze, normalnie jak miałam wene twórczą to ścigałam się z tramwajami:)Mam w Szczecinie takie m-sce gdzie lubiałam tę zabawę. Naprawdę, to że został kupiony w hiperze- Real to jakaś pomyłka handlowa, z powodzeniem mógłby być w zwykłym sklepie rowerowym gdzie sprzedają Arkusy itp. Ale ogólnie prawda- sprzęt za 175 zł to porażka, masakra.. i znam ludzi których nie przekona jakość ,bo po co? skoro w cenie unibike za 1600 zł można mieć co rok nowego? Taka filozofia, a że łańcuch pękł bo jechał pod górkę? Wina siedzącego! Takim ludziom nie przetłumaczy się, nie chodzi tu o kasę tylko o braku wyobraźni poczucia bezpieczeństwa na sprzęcie wzgl siebie i innych na drodze i nie każdy choruje na cyklozę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w 2000r zakupiłem sobie rowerek o dumnej nazwie Delta, amorek na elastomerze z przodu, sprężyna z tyłu, osprzęt shimano sis z przodu i ACERA z tyłu, no i waga tak z 18kg.Największy bajer to był zamiast grubaśnej górnej rury - dwie górne rury!! Służył mi przez ponad 5 lat i wiele tysięcy km i jedyne co wymieniłem to tylne łożysko w piaście :) To był czas, kiedy byłem jeszcze gówniarzem i te 500zł na rower to był całkowity maks :) W 2007 zbierając na mój pierwszy markowy rower sprzedałem deltę za 300zł!! ;) Po przesiadce zamiast stałego dystansu co kilka dni 30 km robiłem 70-80 km z tym samym wysiłkiem więc różnica ogromna.Ale sentyment pozostał.Z tego wniosek taki, że dawniej makrokesze to były całkiem normalne rowerki, teraz niestety jest inaczej i nie radzę kupować - chyba że odrazu prowadzić to na skup złomu:D Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Przecież Delta robi dość dobre rowery, do dzisiaj.

 

Obawiam się, że stalowa rama z amortyzatorem ważąca tyle co pół niewiele droższego roweru bez amortyzatora z wystarczającej klasy osprzętem dyskwalifikuje ten rower z grona dość dobrych rowerów i jeszcze ta przerzutka Falcon wyginająca się przy zmianie biegu.

 

Mowa o tym rowerze http://www.arkus.com.pl/pl/rowery_delta/rowery_mtb/art697.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja napisze o swojej „przesiadce”.

 

Rowerem jeździłem odkąd pamiętam,później długa przerwa (9 lat)...

 

W wieku 9 lat uprawiałem downhill u babci w Zachodniopomorskim rowerem Wigry 3 :) zabiłem 5 takich wigrusów!

Później zajechałem kilka Jubilatow2 ,mojego dziadka.

 

Następnie dostałem kolarzówkę NO NAME (ale ładnie pomalowana była), tez ja katowałem w parku i lesie kolo babci...nawet z kuzynem we dwóch na niej jeździliśmy, ja na stojaka a kuzyn na siodełku trzymał mnie za koszulkę...kolarzówką downhill we dwóch ostro trenowaliśmy.

 

Efekty były takie: złamany obojczyk,woda w kolanie,pęknięta kostka,złamane przedramię,zniszczone ciuchy i setki stłuczeń :)

A mechanikami to byliśmy pełną gębą, zawsze z tych zajechanych rowerów jeden sprawny złożyliśmy... do pierwszych kilku zjazdów... zanim ja lub kuzyn nie wyrobił na zakręcie i uderzył w drzewo z prędkością (podejrzewam ze 30 km/h) :)

 

Później przerwa...

 

I tak mnie wzięło,poszedłem kupiłem rower normalny i jest super,a jak ostatnio pojeździłem po deszczu w lesie kabackim i uwaliłem się błotem to młodzieńcze lata mi się przypomniały aż zadzwoniłem dom kuzyna aby powspominać tamtejsze czasy jak u babci się spotykaliśmy i rowery zabijaliśmy naszymi pomysłami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mogłem się przesiać na makrokesza, bo moja ścieżka rowerowa wyglądała tak: BMX z Peweksu, Wigry 3, aluminiowy Giant któryśtam, a potem już Kony/Scotty/Meridy/Gianty i tak łącznie 9 rowerów mi się przewinęło - żaden makrokesz.

Może dlatego, ze zawsze wyznawałem - podobnie jak rodzice - zasadę ze biednego nie stać na tanie rzeczy i jak się chce jeździc, trzeba zapłacić.

Faktem jest że rowery tak zwane marketowe lat 90. to o kilka klas lepszy sprzęt od obecnych "roweropodobnych" urządzeń. Koledzy jeździli, katowali, heh przy tym co się wyprawiało...a rowery żyły.

Zgodzę się że przesiadka z roweru za np 2000 na rower za 7000 nie jest tak widoczna, ale jednak występuje i da się nią odczuć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

I ja czuję się także zobowiązany, by nieco pochwalić jakość kilku części w marketowych MTB. Mam takiego złoma, co się Tigger zowie, nawet dwa. Na szczęście dostaliśmy te rowery, a nie kupowaliśmy. Co mogę pochwalić? Dobre obręcze, choć z tyłu od sporadycznego skakania na łączeniu nieco się rozlazło. Rama kowadło, ale tez żyje, ładny OTB zaliczyła niegdyś z pogięciem widelca tak mocno, że koło wpadało w obrys ramy o jakieś 4 cm. Ani śladu nie ma. Hamulce za to totalny elegant - pełne alu.

Choć i tak następnym razem w teren wybiorę się raczej na czymś nieco bardziej przyzwoitym.

A co do rowerów, które miałem to dwa pseudo-BMX, potem biały Romet składakopodobny (bo miał stałą ramę), dalej ten Tigger opisany wyżej, następnie już tylko szosówki: 1,5 roku temu jeszcze Raleigh Nova Sport, Romet Wagant Sport SS, teraz Peugeot Ventoux i ZZR Jaguar. Jeszcze zakasuję rękawy na oldschoolową przełajówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Odgrzebuje temat, ponieważ też chciałem się pochwalić moją przesiadką.A więc zacznę od początku.Nauczyłem się jeździć w wieku 2 lat.Lubiłem jeździć i do komunii posiadłem w sumie 5 rowerów.Nie były one makrokeszami, ale straszne cuda też były.I przyszła komunia od razu wiedziałem, że chce rower.Na początku chciałem pseudo fulla, ale na szczęście mój tata szybko wybił mi to z głowy.Dostałem krossa hexagon v5 :D .To była bajka jednak później rower okazał się nie wystarczający.Zacząłem go modernizować i w efekcie zostało z niego tylko rama, amor i sztyca.Jednak wiadomo szybko się rośnie, więc za trzy lata rower był już za mały.W międzyczasie mój tata okazyjnie kupił nową ramę ,meridy matss, więc postanowiłem przełożyć części z tamtego roweru wymieniając amora.Uskładałem na amora 5 stówek i zacząłem poszukiwania amorka.Wybór padł na rs dart3.Kiedy rower był poskładany i pierwszy raz się na nim przejechałem byłem wniebowzięty.Rowerek był super!Jednak cieszyłem się nim niecały rok, ponieważ został skradziony(razem z trzema innymi rowerami)Byłem zrozpaczony, jednak tata obiecał mi nowy rower, więc nie było tak źle.Dostałem carvera xc-500, to taki pierwszy poważny rower(fajny amor, tarczówki)Rower był(jest) najlepszy ze wszystkich jakie miałem i różnica pomiędzy nim, a niezłą meridą była spora.A kilka miesięcy później kupiłem sobie zimówke.Taka moja historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się przesiadłem a makrokesza na Kross Level A2

 

Różnica spora, w starym hamulce po kilku jazdach już nie trzymały i nie dało się ich wyregulować lepiej. Przerzutki w starym jako tako działały chociaż można było przez przypadek zrzucić łańcuch. Przednia to w ogóle ledwo co działała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

kiedyś się szarpnąłem na pędzidło z Leclerc'a za 200 zł - pojechałem sobie w góry i na zjeździe kierownica została mi w rękach...

Ciarki mnie przechodzą gdy o tym myślę bo to były czasy gdy na rower siadałem w przysłowiowych dresach, trampkach a głowę chroniła jakaś czapka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mrmorty... no kilka wspomnień tez tak na mnie działa. Zwłaszcza jedno kiedy na makrokeszu zjeżdżałem na szlaku z górki i nagle zza zakrętu wyłoniło się powalone drzewo na drodze. W prawo górko, w lewo stromizna w dół. Skończyło się na lekkich obtłuczeniach i zmasakrowaniu korbowodu, bo podniosłem przednie koło i wbiłem się nim w drzewo. Hamulce to sie zgarzały i tyle było z ich skutecznosci. człowiek głupi.. bez kasku.. Ech, teraz jest to dla mnie nie do pomyślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przyznam się szczerze że jak zacząłem moją przygodę z większym rowerowaniem to szczęśliwym trafem rodzice kupili mi kask bo był to wymógł konieczny wyjazdu na obóz rowerowy. Do dziś im chyba będę za to dziękował, bo miało się stalowy rower na SIS`ie, a po oglądnieciu Kranked albo NWD człowiek dostawał +50pkt do wiary w siebie i +100pkt do odwagi i szalał:wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

starocie na SISkach :) wspomnienie, jak to się miało więcej odwagi niż rozwagi ;) dzisiaj sie pewnie zastanawiamy jak na tym można było jeździć?? większość z nas ma pewnie Deorki przód/tył, alu ramy i hamujące heble. I człowiek chce więcej, potrzebuje wiecej. Ale to chyba taka nasza natura, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja się przesiadłem z starobike czy jakoś tak na treka. Głównie jestem zadowolony z przesiadki.. ale wydaje mi się że trochę producenci marek rowerowych (na stronach internetowych) wychwalają markowe rowery żeby była kasa. Owszem jest różnica w wykonaniu makrokesza a markowego ale jak oglądałem rowery w realu i rowery w krossie to... troche miałem mieszane uczucia bo prawda taka jest że trzeba wydać 1000 coś żeby mieć dobry rower. Rowery krossa za 700zł to trochę przypominają te z realu....

 

Dlatego kupiłem starego trek 930(400zł) i według mnie to jest lepszy wybór niż kupowanie na siłe krossa za 700zł...

 

Podsumowując: tańsze modele markowych rowerów nie są rewelacją i na nie trzeba uważać..... :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu jest pewna grupa klientów, którym podoba się rower marketowy, full suspension z tarczuffkami, przez co kross zdecydował się na utrzymanie takiej serii na rynku, mimo że od dawna robi porządne rowery. Dodaj do tego to, że marketingowo musi być jakaś gradacja, rower za 700 nie może wyglądać tak dobrze jak ten za 2000 bo kto by kupił ten droższy :P Powyżej tych 2000zł już nie musi być takiej różnicy bo takie rowery kupują już 99% świadomi użytkownicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...