fakt kondycja jest słaba (wydolnościówki nigdy nie lubiłem) ale nie mówcie że jesteście pachnący po 10km jazdy? Generalnie ja jeżdżę dosyć agrsywnie, czyli ile mogę tyle daje i często na tym odcinku do pracy przycisnę . Np mam kawałek po ulicy to tam lece ze 40 bo nie lubię samochodów blokować. Często złapie się też z jakimś ehulajnogą który myśli że jest szybszy . Więc jajka muszą się przypocić na bank . Miałem kiedyś MTB, potem pojawiły się crossy no i w sumie że taki rower daje radę w lasach i lepszy na twardym. I w lesie byłem tym dwa razy i to tylko do awaryjnej jazdy się nadaje, trochę piachu się pojawia i opony nic nie trzymają, to samo z błotem, ślizga się jak głupi, MTB po prostu jest wygodniejszy, taki SUV terenówka patrząc z perspektywy samochodu. Na asfalcie cross trochę szybszy i to tyle z tych zalet. Także dla mnie bardziej uniwersalny jest MTB. Gravele... kolejna moda, jest w niej jakiś sens jednak pozycja wyprostowana bardziej jak na MTB (nie mówię o XC) jest po prostu wygodniejsza dla mnie. Oczywiście spada prędkość ale szyja nie boli.
W góry nie zacznę jeździć bo nie mam na to czasu wystarczą mi 3 wiadukty po drodze .
Ale podsumowując to odpuszczam elektryka. Szkoda mi stracić ten ruch co mam, a katować się samodyscypliną nie lubię. A tak 8k w kieszeni i w sumie same plusy . Co najwyżej pomyślę nad zmianą crossa na mtb chociaż lubię ten rower właśnie ze względu na prędkość