Skocz do zawartości

[Kask]Dlaczego szosowcy jeżdżą bez kasków?


Gucio112

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Być może temat wyda się komuś głupi, jednak mnie to bardzo intryguje. Zastanawiam się, czy może o czymś nie wiem, ale nie wydaję mi się. Otóż jeżdżąc po mieście (poza miastem zresztą też) widzę mnóstwo szosowców, którzy zamiast kasku, na głowie mają czapki, tego typu. I bynajmniej nie mówię tylko o osobach, które jeżdżą w cywilnych ciuchach na 30 letnich kolarkach, lecz także o tych, którzy posiadają sprzęty za grube pieniądze, ubrani w normalne, rowerowe ciuchy. Przecież każdy, kto jeździ na rowerze jest narażony na niebezpieczeństwo, niezależnie od roweru, prędkości, okolicach w jakich jeździ. Nie wiem, być może tylko w Łodzi panuje taki zwyczaj, ale w całym tym sezonie, kolarzy jeżdżących w kaskach na głowie mogę policzyć na palcach jednej ręki.

Oświećcie mnie, może o czymś nie wiem. Nie wydaje się Wam to dziwne?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedz jest bardzo prosta, bo tak lubimy, nie jeździmy w kaskach bo nie chcemy, to tak jak z jazda w samochodzie bez pasów, jak ich nie zapnę to przecież nie ryzykuje życia innych użytkowników. lecz w tym przypadku grożą mi sankcje, na szczęście to debi..e państwo nie wprowadziło jeszcze obowiązku jazdy w kaskach na rowerze. Więc kiedy następny raz mnie zobaczysz kolego lub moich przyjaciół to pomyśl sobie że jest to nasz wybór. Bo ja się nie pytam dlaczego ty nie jeździsz na przykład w wiadrze na głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak jak piszesz o stereotypach, nic nie mam przeciw jeździe w kasku, po prostu pytanie zadane jest przykładem mniej wiecej takim: ja słucham radia Maryja a dlaczego ty nie słuchasz?Lub ja jeżdże w kasku dlaczego ty nie jeździsz? Uwierz mi że ja mam też kask w domu i to nie jeden. ale nie potrzebuje w nim zawsze jeździć. Zawody to co innego, taki przymus, ale na codzień nie widze konieczności. Zawsze jest tak że jesteśmy wolnymi ludzmi, sprawnymi umysłowo, (tak nam się wydaje) i to my dokonujemy wyboru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiesz mi dlaczego narażam życie pasażerów nie zapinając mojego pasa w samochodzie? Przecież oni zawsze mogą zapiąć, mój pas nie jest im do niczego potrzebny. Po drugie zapięcie pasa nie sprawi że będę lepszym bądź gorszym kierowcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się kolego składa że o wypadkach drogowych wiem sporo więcej niż ty, z racji wykonywanego zawodu, widziałem ich mogę powiedzieć że setki przez te 8 lat mojej pracy, i uwierz mi jeszcze nie miałem odczynienia z taki przepadkiem że ktoś kto wypadł przez przednia szybę w samochodzie wpadł do drugiego i go zabił. Teoretycznie istnieje taka możliwość ale istnieje dużo większe prawdopodobieństwo że wygrasz szóstkę w totolotka bo mniej więcej dwa razy w tygodniu w Polsce ktoś trafia. a o takim przypadku jeszcze jak ty opisujesz nie słyszałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu "zabił". Pschemo napisał ogólnie o narażaniu. Co do prawdopodobieństwa - dwa razy w tygodniu gra pewnie z pół miliona Polaków i każdy kreśli średnio około pięciu zakładów (powiedzmy że mamy z tego 2.500.000 szans) - z czego trafia dwóch, czasem nikt a czasem może nawet więcej osób. Musiałbyś pracować tam gdzie pracujesz pewnie ze 300 lat aby mieć okazję skonfrontować ilość zderzeń czołowych w ilości tych 2.5 miliona z sytuacją, w której kierowca wpada na pasażera samochodu, z którym doszło do czołówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ASSASSING

 

Ale rzeczywistość o której piszesz jest powiązana z takimi teoriami. Wiesz z kaskiem, z pasami czy nawet z poduszką powietrzną jest tak że każdy za to płaci, wielu używa ale tak naprawdę wszyscy mamy

nadzieję że nigdy nie się nie przyda ;) ,ale choćbyś 100 razy miał szczęście co potwierdzi Twoją racje, ale nigdy nie wiesz czy 101 będzie również taki, ale wolnoć tomku w swoim domku jak to mówią

 

EDIT: a co do wolności i swobody zapinania pasów to też się nie zgodzę, jak domniemywam po poście w którym piszesz o pracy masz przynajmniej 18 lat :) , sądze że znacznie więcej, więc może i własną rodzinę. Dla mnie w takiej sytuacji nie zapięcie pasów to ryzyko że kiedyś komuś może brakować Twojej obecności bo kiedyś pięknego dnia pomyślisz, że przecież to moja sprawa i krzywdy nikomu nie robie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rajcie nigdy nie wiesz co będzie, i zawsze jak coś robisz może skutkować to pewnymi konsekwencjami, lecz jak pisałem wcześniej, jesteśmy wolni i dokonujemy wyborów. Tym właśnie cechuje się dorosłość rozważamy co dla nas jest najlepsze i postępujemy jak uważamy grunt by innym krzywdy nie zrobić swoja głupotą, więc jeśli nie zakładam kasku na rower czy nie zapinam pasów, nie szkodzę nikomu więcej jak sobie, ewentualnie najbliższym którzy będą za mną płakać. Ale takie sytuacje rozważa sie w najbliższym gronie, i wszelkie umoralniania czy rozwiązania prawne są nie na miejscu gdyż ograniczają twoja wolność. Co innego gdyby żona lub dziecko mi powiedziało tato nie jeźdź bez kasku, a co innego jak ktoś próbuje mi na siłę narzucić jakieś postępowanie np. zapinanie pasów i grozi mi sankcjami karnymi jeśli się nie dostosuje.

 

A takie akcie jak widac na tym filmie maja za zadanie pomóc nam w dokonywaniu wyborów, żeby nik nie powiedział że nie miał bladego pojęcia czym to grozi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]grunt by innym krzywdy nie zrobić swoja głupotą [...]

 

A potem przewraca sie taki w moim otoczeniu i wszyscy maja do mnie pretensje, ze jest poszkodowany w wypadku i to niby moja wina. I policja mowi, ze chcial bezpiecznie do domu dojechac "sciezka rowerowa"... Lecac jak wariat w malo bezpiecznym terenie. Tu akurat polamal rece, ale gdyby rozbil glowe to by ale dopiero byla afera...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martini, ale co chciałeś przez to powiedzieć? Że gdyby miał kask na głowie, to nic by się nie stało? Czy wtedy policja nie miałaby do ciebie żadnych pytań?

Ten koleś z twojego wątku sam się prosił o nieszczęście, ma fart, że to tak się skończyło. Kwestia jazdy z/bez kasku nie ma tu nic do rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie, na szosowce o wiele bardziej jest sie wystawionym na slonce, wiec kask jest malo praktyczny. Do tego najwieksze zagrozenie na asfalcie za miastem - rozpedzony samochod - i tak nie pozostawia zadnych szans w przypadku zderzenia, wiec noszenie kasku ktory nic nie pomoze jest bez sensu. Zima jezdze na szosowce w kasku, latwiej sie przewrocic na jakims lodzie itp, ale latem nie i nie mam zamiaru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast uważam że ryzyko wypadku na szosie jest mniejsze, ale jak się czasem rypnie to kask może być jedyną rzeczą która może pomóc.

Kupiłem na pierwszy kask Meta z założenia szosowego i nie odczuwam dyskomfortu w żadnym "terenie". Trochę może czasem włosy po jeździe w kasku śmiesznie wyglądają i lekko może głowa poboleć jak się go zdejmie, ale czy to problem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego najwieksze zagrozenie na asfalcie za miastem - rozpedzony samochod - i tak nie pozostawia zadnych szans w przypadku zderzenia, wiec noszenie kasku ktory nic nie pomoze jest bez sensu.

 

 

Nie zgodze się. Czy każdy wypadek z samochodem musi być taki że wpadnie prosto na czołowe albo pod koła? Kask pomaga zdecydowanie, do pewnego momentu oczywiście. Ale pomyśl sam czy jak jedziesz samochodem autostradą np 200km/h to wyłączasz poduszki powietrzne (niektóre samochody mają taką możliwość) ? Przecież przy takiej prędkości i tak nic nie pomoże. Nie żebym zmuszał kogokolwiek do kasku, Wasza sprawa, ale niech nikt nie pitoli że kask nie chroni głowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assassing, oczywiście, każdy robi tak jak uważa i jeśli nie zagraża swoimi postępowaniami innym, to mi to nie wadzi. W końcu każdy ma swój rozum. Po prostu zastanawia mnie to, dlaczego w tym wypadku wygoda ma większe znaczenie od bezpieczeństwa, zdrowia i życia. Poza tym nie do końca zgadzam się z tym argumentem, ponieważ po tygodniu jazdy w kasku spokojnie można się do niego przyzwyczaić. Mimo wszystko, celem założenia tego tematu nie było krytykowanie szosowców, tylko zaczerpnięcie wiedzy na ten temat. Wiedzę takową można powiedzieć (napisać), że zdobyłem, a to, czy ktoś przez poczucie komfortu zostanie kaleką do końca życia, bądź "tym razem mu się uda" , niewiele mnie interesuje.

I nie trzeba się od razu unosić i odpowiadać w ordynarny sposób, bo ja tutaj nikogo nie skrytykowałem i nie życzę sobie również takiego odnoszenia się w stosunku do mojej osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie "prawdziwych" szosowcow, czyli tych co na góralu nie jezdza, to tez zauwazylem ze zazwyczaj kasku nie maja, ale dotyczy to glownie osob starszych czyli takie M4 w góre :) Wiadomo, ze ciezko to uogolniac ale wydaje mi sie ze to wlasnie te starsze roczniki wola na głowe huste albo czapke ;) Ale czy wynika to z jakichs przyzwyczajen, czy po prostu czystej wygody, lenistwa, zwyczaju etc to juz ciezko powiedziec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia jeżdżenia w kasku niestety nie dotyczy tylko osoby na rowerze. Gdybym jechał samochodem i jakiś kolarz władowałby mi się przykładowo na maskę bez kasku i (odpukać) zmarłoby mu się w wyniku obrażeń głowy, to czy ja nie miałbym z tym kłopotów? Głupi kask za kilkadziesiąt złotych może uratować życie nie tylko kolarzowi, ale również życie osobiste człowieka po drugiej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...