Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

"Ja wczoraj jak jechałem sobie po lesie, to jakies dwie dziewczyny szły sobie z psem, oczywiście nie na smycz, bo po co"

 

...bo po to sie tam jezdzi z psem, aby sie wybiegal.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do przejezdzania to raz udało mi sie przejechac samego siebie :) jade po ulicy godzina 2 w nocy wracam od kolezanki i mi sie spieszy kolo40km/h przed przejsciam dla pieszych kolo przejscia stoja 2 baby i gadaja (co ona tam robiły w nocy nie wiem :) ) no skoro gadaja no to ja dalej rura no i w ostatnim momencie jedna mi wlazła centralnie pod rower no to ja na hamulce a ze zrobilem to brazo instynktownie to przednie kolo zablokowalo no i zrecznie wykonałem przeskok przez kierownice (baba odskoczyla) po wyladowaniu na asfalcie moj wlasny beszczelny rower przejech po mojej nodze i pojechal dalej.... a co do obiektow latajacych to jade sobie kiedys po wale nad rzeczka kolo25km/h i z krzaczkow wyleciał wrobelek....jego żywot skońvczył sie pomiedzy v-brakeem a szprychami.....PS niewiedziałem ze wroble maja tyle piór :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość piotr240

ja jade sobi rowerkirm pod biedronką tak z 30 km/h. widze gosciu idzie, ręce wyprostowane przedsobą noramlnie kąt prosty reki do ciała, a wdłoniach JAJKA. patrzac z mojego punktu widzenia to szedl w lewo myslalem ze jak przyspiesze to go wymine z lewej. a tu wyjezdza opel corsa wlasnie z lewej. o zachamowaniu ni ma mowy. Mysle albo w goscia albo w korse. wybralem goscia. ładnie wygielem sie myslalem ze goscia nie dotkne, bedzie mial tylko zonka, ale zarylem kierownicą. patrze za siebie jaka leca w dol a gosciu tak majestatycznie odkoczyl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie w końcu o zbliżeniach pierwszego stopnia ze zwierzakami czy z niedociumranymi ludzmi :D

Chociaż na drodze są jednakowi :D

 

Nie mam zaufania do nikogo ani niczego przy drodze,a już nie mówiąc na niej!

Zdarzyło mi się przejechać po czarnym kocie,głupkowi było chyba życie nie miłe :lol:

Ale mnie to nie interesuje,nie będe się narażać przez jednego walniętego kota :P co ni tam,jednego mniej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio mało sarny nie przejechałem; skubana wyskoczyła spod krzaczorów, jakaś młoda się wystraszyła; 5 metrów przed kołem; poczułem jej zapach, przez chwile popatrzyłem się na jej biały tyłek i zginęła w jakiejś gęstwinie

 

pózniej jechałem wzdłuż świeżo zasadzonych sosenek i coś cholernie zaczęło dudnić; czyżby to był dzik?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do posów, to jest taki ultradźwiekowy odstraszacz, ma w nazwie Dazer, kolor szary, drogie to bo około 80zł ale bardzo skuteczny :P Miałem 2 ale się zepsuły. Działa na kilka metrów, celujesz w psa i albo zaczyna uciekać jak dziki albo się zatrzymuje i dziwnie patrzy. Sprzęt jest o tyle fajny że człowiek nic nie słyszy :P Nie wiem jak odstraszacze innych firm, ale ten działa super :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednym razem udało mi się przejechać kurę a sytuacja wyglądała tak:

jadę sobie z górki ok. 55km/h widze przy drodze stoją 2 kury to myśle zwolnie bo jeszcze pod koło wskoczą i ja oberwe przy tym (do ok. 40km/h), na dodatek jeszcze przejechałem troche na środek uliczki żeby się odsunąć od kurczaków, jestem już koło nich a 1 przeskoczyła przed przednim kołem a 2 wskoczyła prosto pod korbę (oczywiście przez przypadek przejechałem ją tylnim kołem). Trochę ją pokiereszowało ale mogła mi pod koła nie wskakiwać (nie zatrzymywałem się żeby sprawdzić czy żyje bo dom był obok - właściciele jueszcze mnie by na rosół wzieli :P:P )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawano byłem pojeździć w lesie - też był piesek który miał się wybiegać - w efekcie mam startą rękę, kolano, prawie rozdarłem bluzę z windstopera no i poszło mi łożysko w pedal - musiałem kupić nowe pedały. Ale pewnie piesek się wybiegać musiał... Nie mam tak bardzo pretensji do pieska jak zdebilałych właścicieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta gęś na pewno żyje bo nawet jak utniesz jej głowe to przez 10 minut będzie biegać po całym podwórku tak mi mówiła babcia jak pomagała swojemu tacie mojemu pradziadkowi przy tym . A ptem wszamywali gęś :0 Ja bym puściył bełtaaaaaaaaaaaaaaaa..........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżdżąc w tym roku zdążyłem już widzieć... stadko (?) dzików, wracaliśmy wieczorem ze znajomym lasem (bukowina bobrzańska - żagań) do domciu, a tu w przeciwnym kierunku wzdłuż drogi biegnie sobie siedem dzików (odległość jakieś 15m), kolega chciał się zatrzymać i popatrzeć... ja okazałem się tchórzem i nawet zwiększyłem prędkość jazdy :blush:

 

w tym samym lesie wczoraj biegł koło mnie lis, a jakiś tydzień temu w lesie (między gorzupią a dzietrzychowicami, odcinek 11 km) widzieliśmy w sumie kilkadziesiąt saren... kilka razy po 2 - 3 sztuki przebiegały nam przed rowerami.

 

a mówiąc o ptaszkach... x lat temu jak wracałem z z wakacji motorkiem, po przyjechaniu na miejsce w przednim kole na szprychach zauważyłem kawałek ptaka... nie poszło mu.

 

nazwy miejcowości dla tych, którzy mieszkają w mojej okolicy ;)

Edytowane przez stefe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zeszlym roku,ja pod gore koles na dol miedzy nami na lekkim zakrecie krzaki,nie widzielismy sie.koles zostal mi na kierownicy,jego rower pojechal dalej :D skonczylo sie na potluczeniach i urwanym kablu MOJEGO niestety licznika :P:excl:

 

Co do posów, to jest taki ultradźwiekowy odstraszacz, ma w nazwie Dazer, kolor szary, drogie to bo około 80zł ale bardzo skuteczny :) Miałem 2 ale się zepsuły. Działa na kilka metrów, celujesz w psa i albo zaczyna uciekać jak dziki albo się zatrzymuje i dziwnie patrzy. Sprzęt jest o tyle fajny że człowiek nic nie słyszy :) Nie wiem jak odstraszacze innych firm, ale ten działa super :)

tanszy i skuteczniejszy bedzie gaz.wystarczy pieprzowy nie musi byc odrazu 9000iles

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

a ja sobie pewnego razu jade po drodze dala rowerow jade jade a tu blam i lzeze mowie se kur..de co jest patrze a w szprychach golab ;/ reanimacja sie nie powiodla bidakowi polamalo lepek :/ a sposoby na pieski sa takie ze jak jedziesz t ogo woda z bidonu lejesz mocniejszym strumieniem ale polecam tez "cios pompka" tlok niestety pomka musi byc z tych wytrzymalszych bo ja juz 2 pompki stracilem na "pieskach".

 

A co do pieskow to uwaga na niebieskie bo wypisuja mandaty za jazde po chodniku:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mnie o mało nie zjadł dzisiaj owczarek niemiecki, kiedy przejeżdżałem przez teren budowy wiaduktu. Naszczęście ochronirz w porę wybiegł z przyczepy i odciągnął to bydle. 5 sekund dłużej i bym miał nauczkę, że jak pisze "droga zamknięta od 15.05.2006 do 15.09.2006" to nie ma przejazdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj moje przednie koło miało bliskie spotkanie z gołębiem. Jadąc ścieżką rowerową miałem przejechać z pół metra obok niego, lecz ten zdecydował się na ucieczkę prosto pod rower. Nie wiem co się z nim stało bo następnie wpadł prosto w krzaki, ja słyszałem jedynie tarcie piórami po drodze i poczułem coś pod kołem. Chwile wcześniej była podobna sytuacja, ale wówczas udało mi się wyhamować.

 

Tego samego dnia miałem jeszcze miłe spotkanie ze sporym stadkiem baranów(chodzi o zwierzęta :D ) i kóz. Stały sobie akurat centralnie na szlaku po zjeździe z wału na polane. Zastanawiałem się jak zareagują na rower jadący na nie, lecz na szczęście nie przeprowadziły zmasowanego ataku, bo bym marnie skończył :) . Przebiegły jedynie stadnie na jedną stronę drogi, pozostawiając za sobą w powietrzu obłok kurzu. Jeszcze jadąc koło nich miałem dziwne uczucie, chyba wszystkie zwierzęta patrzyły się na mnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kóz, baranów i innych capów - ostatnio jechałem sobie jak codzień po Rędzinie (Wrocław) drogą asfaltową i ujrzałem przed sobą dwie kozy i dwa... koziory (nie wiem jak określa się koze rodzaju męskiego, ale rogi miało). One chyba jakiś sezon rozrodczy miały czy coś bo te z rogami nie chciały mi dać przejechać. Co ja jechałem do przodu to one się do mnie zbliżały i wystawiały te swoje rogi. Nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy płakać. Ale jest sposób na nie: trzeba się cofnąć, rozpędzić porządnie i wyminąć poboczem. :blink: Ostatnio również w Rędzinie - w lesie, jechałem z kolegą i gadaliśmy nie patrząć na drogę i jakież było moje zdziwienie gdy naglę, ni z tego ni z owego leżałem na ziemi - okazało się, że przejechałem po zdechłym już borsuku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem świadkiem jak kumpel jadąc na rowerze po chodniku nagle zmuszony był zahamować z uwagi na pieska, który wyskoczył z uliczki i zastąpił mu droge. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że piesek ów był bardzo uparty i za nic nie chciał mu odpuścić. Kumpel próbował przyśpieszać ale piesek dalej szczekał i spokojnie - bardzo wolno :confused: posuwał się w tył.... powaga - kumpel odcinek 300 m jechał może z 5 na godzine, podczas gdy chodnik był kompletnie pusty - nie wliczając owego feralnego pieska :blink: Wreszcie, zniecierpliwiony Sławek (kumpel) postanowił zejść z roweru i wymierzył pieska z bidonu, trafiając go. Zwierze wreszcie odpuściło.... ja miałem niezły porajt z niego, kumpel pęknięty bidon! :D ładny lol........... :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po jaką cholere rzucał w niewinnego zwierzaka bidonem? Niech kumpel lepiej sam sobie nim rzuci w mózg.

 

Zgadzam sie z Andrzejkiem. Poczekam az jakis dres rzuci ci w leb cegla i powie: "Hahaha ale LOL byl patrz jak se upadl hahah"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kilka lat temu zdarzyło mi się wpaść pod samochód z prędkością 26km/h. Udeżyłem z boku w przednie koło. Przeleciałem przez maskę (jak w amerykańskich filmach akcji :)). Wyszedłem z tego bez szwanku, ale gorzej było z rowerem. Przednie koło i amortyzator do wyrzucenia :D To było istne szaleństwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

...wczoraj wyszedlem sobie na rower o godzinie 21. Po ok 20 minutach jazdy wpadł mi do oka żuczek. (tak-żuczek :D ) najgorsze było to, że jeszcze się ruszał pod powieką :) musiałem go zgnieść i po około 50minutach udało się go wyciągnąć. a dzisiaj mam spuchnięte oko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...