Skocz do zawartości

[Wypadki]Rower vs Samochód


Orzech89

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś na Warszawskiej Ochocie miało miejsce następujące zdarzenie. Moja dziewczyna wracała ze szkoły (rowerem oczywiście), przejeżdżając przez jedną z bocznych uliczek(przejście z przejazdem ścieżki rowerowej), jedno auto przejechało przez pasy i ścieżkę i zatrzymało się już za, w kolejnym kobieta nawet nie spojrzała czy ktoś tam może być i wjechała na pasy/przejazd, gdy rowerzystka już była na przejeździe. Poszkodowana została trafiona w tylne koło które odłączyło się od reszty roweru... Poszkodowana wstała, spojrzała w stronę auta które przed chwilą ją niemal stratowało i rozłożyła ręce w pytającym geście "co teraz"? W tym momencie mądra pani zobaczyła że ma lukę i może wyjechać ze skrzyżowania i s*********a z miejsca zdarzenia. Zapamiętana rejestracja i świadek, zeznania złożone policji, tyle mamy. Czekamy teraz na telefon od stróżów prawa, z nadzieją na to że chociaż tępy bab się nie będzie próbował wymigać i bez plątania si po sądach moja dziewczyna będzie mogła naprawić rower za pieniądze od ubezpieczyciela głupiej baby. Mojej dziewczynie nie stało się absolutnie nic, bardzo się z tego cieszę, ale chciałbym spotkać sprawcę wypadku i zapytać co byłoby gdyby doznała jakiś obrażeń i potrzebowała pomocy, tuż potem rzucić kilka słów których na forum nie użyję. Biorąc pod uwagę: zatrzymanie się na przejściu, zachowanie nieodpowiedniej ostrożności, spowodowanie wypadku,nieudzielenie pomocy i wreszcie ucieczkę z miejsca zdarzenia mam nadzieję że jaśnie kierowca dostanie tak po d***e że zapamięta to do końca życia i każde wspomnienie tego będzie powodowało dreszcze i przypomnienie o debecie na koncie bankowym. Liczę też że pomimo późnej godziny ********* siedzi teraz w fotelu i s*a po majtach ze strachu przed konsekwencjami i ze świadomością że być może dziewczynie którą potrąciła stało się coś złego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hheniek1987 jeśli Twojej dziewczynie się nic nie stało to bardzo dobrze, to jest najważniejsze. Z kolei jesli babka uciekła z miejsca stłuczki to może nawet lepiej, już tłumaczę dlaczego. Numery zapamiętane, świadek jest! Zwrot za naprawę roweru i tak dostaniesz z ubezpieczenia kierowcy, a szanowna baba dostanie podwójny mandat, za stłuczkę, nieustapienie pierszeństwa no i najwazniejsze i najbardziej podejrzewam bijące po kieszeni i po punktach ucieczka z miejsca zdarzenia i nie udzielenie ewentualnej pomocy! Głowa do góry, wszystko będzie dobrze! Najważniejsze że dziewczyna zapamiętała numery, czasem jak jesteśmy w szoku to tego nie robimy i takiego kierowce później jest ciężko złapać. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miała pewności co do jednej liczby ale świadek potwierdził te same numery. Ucieczka z miejsca wypadku podchodzi już chyba pod przestępstwo. Nie martwię się o sposób rozwiązania całej sprawy bo wiem że będzie pozytywny ( zwłaszcza że rowerek dostał ostatnio rebę, korby SLX, pełne XT i inne fajne bonusy z których póki co nie wiem ile zostało), chodzi właśnie o dopieczenie babie. Też na swój sposób się cieszę że dostanie więcej za swoją głupotę. Równie dobrze mogła wysiąść, przerosić i się jakoś dogadać skoro żadna krzywda się nie stałą, ale po co... lepiej zwiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj czytałem opisy Waszych sytuacji i cieszyłem się, że mnie to ominęło a dzisiaj sam miałem podbramkową sytuację...

 

Pojechałem rowerem do pracy (co raczej było błędem przy tej pogodzie), jazda generalnie w porządku, byłem trochę mokry mimo błotników ale co tam. Byłem już na ulicy prowadzącej prosto jak strzelił do mojej pracy, dosłownie 3 min jazdy, wyprzedza mnie dostawczak, zjeżdża przede mnie, po czym migacz i skręca jakby mnie zupełnie za nim nie było! Nie jechałem wprawdzie szybko, ale po jego manewrze wyprzedzania byłem na tyle blisko żeby być zmuszonym do awaryjnego hamowania. Moja reakcja była odruchowa tzn. nacisnąłem klamkę tylnego hamulca, zarzuciło mi 3 razy tyłkiem ale się nie wywróciłem (IRC Smoothie rządzą). Oczywiście obrzuciłem gościa mięsem, ale jedynie po to żeby sobie ulżyć i pojechałem dalej. Daleko nie zajechałem bo kilkaset metrów dalej na skrzyżowaniu tuż przed moją pracą, koło wpadło mi idealnie w szynę no i oczywiście gleba :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsekwencje i sprawa bedzie prosta.

 

Sprawa KARNA dla sprawcy ktora zostanie w papierach czyli albo wiezienie albo zawiasy. Co za tym idzie takze dalej, brak zaswiadczenia o niekaralnosci co konczy sie mozliwoscia pracy lub jej podjecia w wielu dziedzinach.

 

PIeniazki ubezpieczyciel wyplaci szybko, zrob dobry rachunek uszkodzen po cenach detalicznych w normalnych sklepach, dolicz straty w ubraniu, rysy, zegarki, bizuteria, kask, pekniete buty etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przesadzasz troszeczkę? Czasami, i dobrze o tym wiemy, nasze wypadki są lekko "śmieszne" a czasami nie. Opisywanie wszystkich jest zasadne. Większość jest przestrogą dla czytelników, może przemyśleniem swoich poczynań rowerowych na drogach naszego kraju. Dużo się dowiadujemy dzięki innym jak wyglądają aspekty prawne, ubezpieczenia, procedury z policją. Wiele z tych opisanych wypadków pomoże nam umiejętnie się zachować gdy będziemy świadkami bądź uczestnikami (oby nie) wypadków. Nie rozumiem więc dlaczego nie rozumiesz tego tematu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z pogotowia... będę żył :P

Szokującym faktem okazało się totalnie powyginane przednie koło Mavic Aksium i lekko wykrzywiony baranek, zaś w samochodzie brak śladów kolizji... myślałem, że coś mu zrobiłem, a to tylko kurz był na masce...

Była godzina 22:15, więc było już szaro (ale nie całkiem ciemno, zresztą wq mieście, gdzie stoją latarnie), a ja nie miałem oświetlenia (pomijam, że niewiele mogłoby zmienić), bo wszystkie lampki zamontowałem do roweru, na którym startowałem w nocnym maratonie Kwiat Paproci. Kierowca z kolei nie zatrzymał się na czerwonym świetle (ja miałem zielone - jechałem ścieżką rowerową). No aż sam jestem ciekaw finału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z pogotowia... będę żył :D

Szokującym faktem okazało się totalnie powyginane przednie koło Mavic Aksium i lekko wykrzywiony baranek, zaś w samochodzie brak śladów kolizji... myślałem, że coś mu zrobiłem, a to tylko kurz był na masce...

Była godzina 22:15, więc było już szaro (ale nie całkiem ciemno, zresztą wq mieście, gdzie stoją latarnie), a ja nie miałem oświetlenia (pomijam, że niewiele mogłoby zmienić), bo wszystkie lampki zamontowałem do roweru, na którym startowałem w nocnym maratonie Kwiat Paproci. Kierowca z kolei nie zatrzymał się na czerwonym świetle (ja miałem zielone - jechałem ścieżką rowerową). No aż sam jestem ciekaw finału.

 

Jak miales zielone to sprawa oswietlenia w ogole nie bedzie brana pod uwage. No chyba ze policjant jest ***** to walcz.

Aczkolwiek nasuwa mnei sie jedno, kierowca wyjechal na czerwonym z drogi poprzecznej czy moze jednak to byl lewo skret z drogi rownoleglej?

Suma summarum powinno wyjsc i tak na twoje, kwestia trudnosci sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, jeśli kierowca skręcał na czerwonym, na zielonej strzałce to brak oświetlenia może tu mieć kluczowe znaczenie. Jak wpiszą godzinę zdarzenia 22.15 to nawet nie będą się zastanawiać czy to luty czy koniec czerwca :rolleyes: i stwierdzą, że jesteś sprawcą :icon_mrgreen:

Tak ciężko było jedną lampkę przełożyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samochodów , to opowiem wam historie która zdarzyła się znajomej koleżance , wydarzyło sie to naprawde.

Wracając o 3 godzinie w nocy przez las , zobaczyła na drodze leżącą galąź , wysiadła aby jo zrzucic na pobocze , niczego nie świadoma wsiada do samochodu . Zobaczyła wczesniej tira który trąbił i migł światłami . Ona przestraszona uciekła na stacje , kierowca do niej podszedł i powiedział jej ze kiedy ona uprzątła gałęż ktoś wsiadł jej do samochodu . nie chciała uwierzyć , kiedy otworzyła tylne drzwi na siedzeniach zobaczyła worek i siekierke.

Pozostawie to bez komentarza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rs8, to juz takie zmiany przeszla ta historia? to bylo w sokolce ze 3-4 lata temu, nie bylo o 3 rano, uciekla do domu a nie na stacje, tir jechal za nia przez pole trabiac i migajac swiatlami, koles uciekl z auta ale zlapano go, mial przy sobie linke stalowa i noz ;p tak czy siak grube story hehe, sor za offtopa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie wierzysz to zadzwoń sobie do oddziału pszczynskiej policji i sie sptaj czy cos o tym słyszeli

 

Co do takeigo to też miałem pare przypadków , wracałem wieczorem około 21 na motorku , patrze a na drodze koles lezy zatrzymuje sie powoli , ale zauwazyłem ze 2 kolesi z krzaków wychodzi , to decha i dalej jade ;)

 

A to o czym ja pisałem stało sie 15 marca , a stało sie to w Kobiórze a troche o tym głośno było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Co do wypadków, potrącił mnie wyjeżdżający z bramy samochód. Kierowca gadał przez telefon i nie zauważył mnie jak przejeżdżałem. Na szczęście samochód uderzył w przednie koło, ja spadłem na maskę samochodu i sturlałem się na chodnik. Nie doznałem żadnych obrażeń, jedynie koło się scentrowało i zdarł się lakier z amortyzatora - jak na ironie losu właśnie wracałem ze sklepu rowerowego w którym zamówiłem dostawę nowego amora.

Kierowca zwiał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwiał? To jak on wyjeżdżał z tej bramy, że zdążył tak o zwiać? Numery chociaż zauważyłeś?

 

Dokładnie jak mógł zwiać ??

Po Tobie i rowerze później przejechał - czy wsteczny dał ...

 

Może chociaż mu pamiątke na masce zostawiłeś !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...