Skocz do zawartości

[rodzice] i ich namawianie


Rekomendowane odpowiedzi

ja najpierw kupilem sobie rowerek za 1800pln potem splacalem go przez rok czasu:) ale juz byl moj jak go przyprowadzilem do domku to pierwsze pytanie jakie padlo bylo "ile??" :D sklamalem :D bo powiedzialem ze ok 1200pln :) naszczescie mam ten luksus ze swoje finanse planuje juz sam:) niezapomnie tylko wrazenia moich rodzicow jak mieli okazje sie na nim przejechac :) najbardziej podobal mi sie wypad z moja mama na jej ukochana dzialke:) zamienilem sie z nia na rowerki to niebyl dobry pomysl :) ale po przejechaniu 8km moja mama byla tak usmiechnieta i tak jej sie podobalo za nawet niemyslalem o tym co musialem przezyc zeby przejechac 8km na jej "osiolku" moj tata tez nieomieszkal sprawdzic mojego sprzetu :) zostawiajac swojego rumaka w piwnicy za moim pozwoleniem zabral moje "pedzidlo" na przejaszczke i niebede ukrywal tez byl zaskoczony ze rower "jedzie"

reasumujac jezeli rodzice twojego kolegi jezdza czasami rowerkiem i masz mozliwosc pokazania im jak sie jezdzi na dobrym rowerze to postaraj sie to zrobic moze to zmieni ich zdanie. zycze powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja caly czas gadam rodzicom o nowym biku, ktory bym chcial miec, opowiadam o sprzecie, nawijam o tym ze ten stary sie niedlugo posypac moze przy mojej jezdzie itp., mowie ze chce jezdzic wiecej i bardzo to lubie itp. Dodatkowe ulatwienie to to ze na razie w moim domu sa 2 biki i jak kupie nowy to mamuska bedzie mogla z nami jezdzic bo zostawie jej stary, a ona sie z tego cieszy i sama ostatnio nalega zebym go kupil :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jak kupie nowy to mamuska bedzie mogla z nami jezdzic bo zostawie jej stary, a ona sie z tego cieszy i sama ostatnio nalega zebym go kupil :-D

 

no widze, że karolyfer masz siłę przekonywania i siłę zarażania chorobą cyklozową :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam cichą nadzieję, że pomogę rodzicom kolegi Andrzejka.

Mam 43 lata i dwa lata temu myślałem identycznie jak Szanowni Państwo. Na wieść o rowerze za 1200 zł pukałem sie w czoło.

Życie zmusiło mnie do dojazdów rowerem do pracy, oczywiście zgodnie z tokiem myślenia cena roweru zakupionego ok. 600 zł

po tygodniu scentrowane koło /trzykrotna reanimacja koła 45zł = 645zł

wymiana koła 60zl = 705zł

pedały pękły po trzech tygodniach 60zł= 765zł

zacząłem marzyć o amortyzatorku, ale tulejki ze sprężynami za 100 zł to strach zakładać. pęknięcie widelca przy prędkości 20 km/h wśród samochodów ....... ja przeżyłem pęknięcie poprzeczki kierownicy na polnej drodze 30zł = 795zł

oświetlenie porażka lampy 60zł=855zł

akumulatory i ładowarka 90zł =945zł

sprężyny w siodełku pękły po trzech miesiącach 60zł = 1005zł

rogi licznik rękawice okulary - 100zł = 1105zł niby kaprysy , ale po przejechaniu 4000 km w zeszłym i 1200km w tym roku naprawde twierdzę że to podstawowe gadżety

do tego opony i dętki

i doszliśmy na raty do 1200 zł /tylko że z nerwami przy naprawach i dziękować Panu Bogu z paroma zadrapaniami/

jeżdże dużo rowerem ,ale bez ekstremalnych szalęństw i jeśli ktoś mówi o rowerze za mniej niż 1200 zł to polecam go boskiej opiece

będziecie Państwo kupować rower dla swego dziecka. zastanówcie sie czy ta oszczędność naprawde sie opłaca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna uwaga co do w/w wypowiedzi.

Drodzy Rodzice niektórzy z Was myślą że kupując słabszy rower najwyżej sie za jakiś czas bedzie wymieniać części (wersja dla biednych niby którzy nie moga wyłożyć dużej gotówki).

Jak widac w w/w przykładzie totalnie niewarto więc polecam zakup roweru na raty. Niby czemu nie? Banki aż sie proszą o kredyty, na w sumie dobrych warunkach można wziąć rower na dowolną ilośc rat i regularnie spłacać niewielką sumkę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie jest tak rower i piłka nożna to 2 dyscypliny sportu na które wydaje większośc zaoszczędzonych pieniędzy , piłka nozna nie jest zawiele kosztowna więc wiekszośc idze na rower najpierw (zaraz po starym rowerku z dziada pradziada którego rozwaliłem do reszty) dostałem na komunie rower nie wiem ile kosztował ale jak na tamte czasy był bardzo dobry manetki i przerzutki shimano altus c20 i c10 aluminiowa rama opony michelin i takie tam przeżyl 4 lata i w tedy z braku kasy kupilem makrokesza na ktorym pojeździlem 2 lata ale cały czas sie pier**lił i wkońcu zaczełem bajerzyć rodziców na nowego sprzęta przynosiłem do domu katalogi wszytko co bylo w rowerowym oblatywalem całe miasto i prztnosiłem pokazywałem tłumaczyłem ze to jest dobre to fajne ale zabardzo to nie działało ale musiałem wyspępic kase od rodziców bo asz taki ostrzędny nie jestem zeby zaoszczędzic 1500 zeta katalogów to tyle naznosiłem ze tata palil nimi w piecu całą zime i nic caly czas gadałem kiedy tylko moglem o nowym rowerze i nic i wtedy przyszedł punkt kumulacyjny mojego cierpienia bez roweru remont domu (ocieplanie) bardzo duzo pomoagałem tacie przy tym (wiedząc ze mnie wynagrodzi :mrgreen: ) i po remoncie pozostałe pieniądze ktore miały iscc na remont ale wyszlo mniej poszły na moj nowy rowerek ktorym smigam , polecam ten sposób możen ie należy on do łatwiejszych ale w moim przypadku bardzo skuteczny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja moze polece koledze troche pieniedzy zarobic (roznoszenie ulotek i te sprawy) grosze ale z 200-300 zl spokojnie w miesiac bedzie i dolozyc do pieniedzy rodzicow, jak zobacza ze sam pracujesz to pewnie i rodzice troche jeszcze doloza bo zrozumia ze naprawde ci zalezy na dobrym rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z 200-300 zl spokojnie w miesiac bedzie

Przerabiałem to... na pewno tyle w miesiąc nie zarobisz.. ja żem pracował przez 3 miesiące z hakiem i zarobiłem niecałą 100 :-( albo to może zadziałać jako efekt "psychologiczny".

Aha... czy kolega ma może kochającą babcię ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez oczywiscie ze sie tyle zarobi a nawet wiecej, tylko trzeba wziasc sobie ulotki z przynajmniej 2-3 firm i wybrac sobie ten sam rewir i za jednym razem roznosimy kilka ulotek. Bo jesli bedziemy chcieli roznosci ulotki jednej firmy to faktycznie bedzie okolo 100 zl. Jak by kolega byl starszy to proponowalbym jakas inna prace ,ale tak to ciezko cos znalezc. Ale praca zawsze dziala przynajmniej w moim wypadku jak bylem mlodszy to zawsze skutkowalo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość jednorazowy gość

A ja na miejscu rodziców owego kolegi co chce kupić rower spojrzałbym na całą sprawę tak: w pierwszym poście było napisane "uzbierał kasę" więc rozumiem że odkładał no nie wiem tygodniówki, z urodzin i tak dalej może coś dorobił na roznoszeniu ulotek ... więc oszczędzał i ja (sam jestem rodzicem 18 i 12 latka, tylko że ze mną jest łatwiej bo sam jeżdżę :D bym to uszanował. Ba dołożyłbym trochę kasy bo jeszcze pamiętam jak "ciężko" się odkłada mając naście lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szóstej klasie szkoły podstawowej ojciec kupił mi rower w sklepie typu hipermarket (na mój wniosek z resztą...). Był to Arkus Silverbike 700. Kosztował wtedy 800 złotych. Zakupu zacząłem żałować juz po niedługim czasie. W rezultacie musiałem wymienić w nim:

- dwukrotnie tylną przerzutkę

- łancuch

- kierownicę

- widelec (goleń dolny pękł)

- ramę spawałem...

+ drobne typu: opony, klocki hamulcowe, jakies pierdoły.

Rower, nawet po tych innowacajch, dalej skrzypiał i trzeszczał, co dla ludzi w moim wieku jest uciążliwe i przeszkadzające, a także świadczące o niezbyt wysokiej jakości sprzętu...

Dopiero rok temu, ojciec postanowił zrobić mi niespodziankę i kupił mi nowy rower. Był to Arkus VIP 3001, na którym jeżdżę do dziś i jexdzić bedę jeszcze pare lat. Rower kosztował 1400 złotych, wszystkie elementy posiada markowe, a do tego firma daje dwa lata gwarancji na całość.

Teraz sam skłądam kasę na nowy amortyzator (ok. 650 zł) i nie wiem jak tato na to zareaguje. Po prostu oświadcze mu, że ide kupić sobie amortyzatror, a jak będzie próbował mnie od tego odwieść, to powiem, że nie po to roznosiłem te wszystkie ulotki i czyniłem sobie tyle wyrzeczeń... :wink: Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie wiem, czy ten temat jest jeszcze aktualny - ale zamieszczę poniższy tekst tutaj KU PRZESTRODZE, na użytek każdego, kogo (tak, jak rodziców kolegi Andrzejka) mogłaby zwieść niska cena sprzedawanych w marketach tzw. "rowerów" :evil: .

Tekst został zaczerpnięty z innego forum rowerowego, traktuje o wydarzeniu z ostatnich dni:

 

"Ku przestrodze!!! 2005-04-22 19:54

Temat bardzo niemiły ale im więcej ludzi zda sobie sprawę z powagi sytuacji tym lepiej.

 

Znajomej syn - młody chłopak 17 lat - kupił rower jak go sprzedawca zapewniał extra sprzęt za 400 PLN jakieś 2 tygodnie temu - po prostu chciał sobie czasem pojeździć bez szaleństw. Kilka dni temu jadąc po asfalcie z przyczyn niewiadomych (nie widziałem tego "bika" po fakcie) zablokowało mu się przednie koło. Miał strasznego pecha i zatrzymał się twarzą na krawężniku (kilka cm i by już nie żył). Stracił 4 zęby, ma bardzo poważne otwarte złamanie nosa z przemieszczeniem stracił duży fragment skóry z twarzy, czeka go poważna operacja ale już nigdy nie będzie wyglądał normalnie - wygląda po prostu strasznie :(((

 

Nie pozwólcie swoim dzieciom, znajomym aby powtórzyli błąd tego chłopca. Czy warto ryzykować czyjeś zdrowie a nawet życie dla kilkuset złotych pozostawiam bez komentarza.

 

Oczywiście nie twierdzę że wszystkie rowery w podobnych cenach są zagrożeniem ale..."

 

Pozdrówko no comments...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście nie twierdzę że wszystkie rowery w podobnych cenach są zagrożeniem ale..."

 

...ale ja twierdzę, że tak, jeżeli to makrokesz w pełną amortyzacją, i zdania nie zmienię.

Co innego np. jakaś używana Meirda czy inny firmowy, taki rower jest w pełni bezpieczny.

Btw. przykra historia.. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde aż strach się bać. Ja kupiłem kask, ale zadko w nim wyjeżdzam zaden z moich kumpli nie ma i tak jakoś dziwnie. Od teraz to nie ruszam się bez kasku nigdzie. Jeszcze niedawno też miałem makrokesza i az mnie ciarki przechodzą jak pomyśle o tym ze coś takiego mogło stać się mi. Na tym makrokeszu wyczyniałem takie zeczy ze ohohoh. Kurde tak nie może być ze ludzie sobie robią poważną krzywde jeżdząć na takim czymś.... :sad: :-( :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wypadek faktycznie paskudny :( pamietajcie, ze mozecie sie domagac odszkodowania za takie zdazenia! sprzedawca odpowiada za wypadki i szkody spowodowane wadliwym dzialaniem sprzetu!

 

smutne jest tez to, ze dzieciak, ktory pojezdzi troche na makrokeszu moze sie zniechecic do rowerow :-? to skrzypi, tam ociera, czesciej do serwisu niz z kumplami, co to za przyjemnosc

 

wracajac do tematu niedlugo bede musial powiedziec rodzicom, ze maja mi sie dorzucic 200~300 zlociszy do spdkow :D ciekawe jak to zniosa, bo w styczniu juz dali tysiaczka na rower, ale argument bedzie - zdana matura :grin: mam nadzieje :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niech ci rodzice przeczytaja najlepiej caly ten watek od poczatku do konca i najlepiej jakies fachowe i uznane pisma rowerowe

jaka to oszczednosc kupowac 20 kg metalu i plastiku za 700 zl, panowie co rozkradaja mosty, tory kolejowe, kable itp. chetnie sprzedadza taniej i lepszej jakosci zlom, a czasem mozna znalezc samemu za darmo

poprostu trzeba jasno i wyraznie powiedziec, ze NIE ISTNIEJE HIPERMARKET Z ROWEREM W SRODKU, wewnatrz takiego "sklepu" mozna znalezc conajwyzej kalectwo

 

najlepiej niech kolega oprowadzi rodzicow po sklepach i "sklepach" - roznice widac golym okiem

 

nie rozumiem wogole jak mozna podejmowac jakiekolwiek decyzje nie starajac sie wogole poznac mozliwie najwiekszej ilosci argumentow, wnioskowanie jest moim zdaniem proste: jak sie na czyms kompletnie nie znam, a mam to kupowac to staram sie to poznac, a nie zamykac w jakims ciasnym mysleniu, a pozatym trzeba pomyslec zanim sie robi dzieci i pogodzic sie z tym, ze dziecko po pewnym czasie przestaje byc typowym dobrem konsumpcyjnym, a staje sie myslacym czlowiekiem, ktory tez pewnych dobr konsumpcyjnych od zycia wymaga

 

MYSLCIE LOGICZNIE LUDZIE - to taki moj apel do wiekszosci ludzkosci (btw sorry za drobny offtopic)

 

PS. a ja dostalem robote i w lipcu kupie sobie moj pierwszy pozadny rower (z przynajmniej jego wieksza czesc), za moje wlasne pieniadze, to bedzie rowerek na Auhorze A-Gangu PM, a mamie chce kupic rolki (nie z marketu), ale to chyba dopiero jesienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. a ja dostalem robote i w lipcu kupie sobie moj pierwszy pozadny rower (z przynajmniej jego wieksza czesc), za moje wlasne pieniadze, to bedzie rowerek na Auhorze A-Gangu PM, a mamie chce kupic rolki (nie z marketu), ale to chyba dopiero jesienia

 

Brawo, P!otr :( !!!

Pozdrówko zaradnym :-) :-) :-) !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

To może jeszcze ja się wypowiem jako rodzic dzieci w wieku 13 (córka) i 10 (syn) lat. Chyba będę musiał moim dzieciakom dać do przeczytania to co napisaliście, żeby docenili swoich rodziców.

 

Zawsze uważałem, że w supermarkecie to można kupować soki czy mleko w kartonach lub inne towary "masowe", węliny kupuje się w mięsnym, a rowery w rowerowym.

 

Przy dwójce dzieci o takiej (3 lata) różnicy wieku zakup roweru staje się już w miarę ekonomiczny (starcza na ok. 6 lat). I tak córa dostała Treka na 20" kołach jak miała 4,5 roku. Tak jej przypasował (kwestia geometrii), że już trzeciego dnia przejechała po lesie 14 km. Następny był kolejny Trek na kołach 24" (maksymalnie prosty ze sztywnym widelcem). W tej chwili jeździ na nim syn i niecierpliwie czeka kiedy urośnie, żeby przejąć od siostry Garego Fishera Marlina (rama 15"), który dla starszej zaczyna być nieco za mały. Tak więc jesienią/ zimą pewnie znowu wybierzemy się po kolejny rower. Pewnie będzie to kolejny Marlin, pod warunkiem, że cena zostanie stosownie obniżona. Tak się jakoś złożyło, że wszystkie te rowery były kupowane w SkiTeam'ie w posezonowych wyprzedażach (-30-50%). Marlin to już jest w miarę sensowny sprzęt, ale nawet w tych mniejszych (używanych jak wspomniałem przez 6 lat) nic nie trzeba było wymieniać.

 

Większość kolegów i koleżanek jeździ na "ładnie" wyglądających makrokeszach, ale gały wytrzeszczają jak widzą, że na pozornie "uboższym" rowerze można zjeżdżać po schodach (syn) i nic się nie rozsypuje. Co więcej to są jedyne w okolicy rowery dziecięce, które nie wydają charakterystycznego odgłosu nienasmarowanego łańcucha i reszty (aczkolwiek czasem to już mnie szlag trafia jak po większej wycieczce muszę umyć i nasmarować cztery rowery - jeszcze swój i żony - chyba czas pogonić bachory do roboty).

 

I na koniec apel do innych rodziców. Jeżeli dziecko jest zapalonym rowerzystą i chce ostro jeździć, skakać itd. to będzie to robić niezależnie od tego jaki rower będzie miało. Natomiast od jakości tego roweru (i posiadania kasku) może zależeć, czy przetrwa tą zabawę w całości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...