[Jaki rower] rzadki model MTB kontra Mullet.

[bart50]

Koledzy,

Wracam do górala, ale z pełnym zawieszeniem, mieszkając na nizinach i wyjeżdżając systematycznie w góry bardziej dla nieograniczonej turystyki niż prędkości i adrenaliny.

Znalazłem dwa wynalazki, na które mnie stać i nie potrafię ocenić do końca co są warte z tymi samymi silnikami:

1. niszowa myśl teutońska, gdzie moją uwagę zwróciły tarcze ledwie 180 i wyjątkowo wąska kierownica 72cm zapewne do zmiany, skoki 120 cm, za to w cenie ok 9700 zł

https://www.hoheacht-bikes.de/collections/mola/products/mola-monto 

2. marka firmy od kosiarek, za to większa bateria 720 zamiast 630Wh, skoki 150 cm, karbonowa rama, choć nie jest jakiś superlekki w cenie ok. 10900 zł

https://www.ridewill.com/p/en/husqvarna-4002306841-mountain-cross-mc4-275-150mm-12v-720wh-shimano-ep801-white-black-2024-size-s/1489756/

Pytanie, czy warto dopłacać to raz. Dwa, ponieważ ta Husqvarna jest mulletem czy da się tym jeździć turystycznie po płaskim (nie miałem kontaktu z takim rowerem, a są opinie o braku stabilności i poczuciu niewłaściwego wyważenia); ewentualnie zakombinować coś z rozmiarem kół (najlepiej w stronę obu 27,5) choć spodziewam się, że geometria i korby ucierpią?

Jeśli ktoś ściągał rower z Ridewill proszę również o komentarz.

 

 

 

[Tyfon79]

Oba są na średnim kole a nie żadne mullety. Jest jakaś głębsza myśl co do wybierania jakiś wynalazków w tym firmy co robi pilarki? Żadnego bym nie kupił więc sory ale w takim układzie nie pomogę. 

[bart50]

Husqvarna to jednak mullet (https://www.husqvarna-bicycles.com/en-int/models/offroad/mountain-cross/mountain-cross-mc42023.html). Na stronie sprzedawcy jest błąd w opisie. Myśl jest prosta i sprowadza się do kasy. Kiedy masz większe wydatki niż rowery, a nie jest to twoje jedyne hobby i musisz kupić dwa czujesz różnicę pomiędzy wydaniem 20, a 30 tys. W innych okolicznościach pomaszerowałbym po nowego Cuba stereo hybrid na boschu 5 gen, bo dobrze mi się na tym siedziało.

Proza życia, kiedy wystarcza Ci ścieżkowiec skłania do oglądania komponentów, a nie marek. Przynajmniej tak mi się wydaje, więc jeśli w promocyjnej cenie mogę dostać topowy silnik Shimano i amortyzatory powietrzne, które chyba nie są dnem dna to tak, biorę to pod uwagę. Przy zakupie zza granicy obsługa posprzedażna znanych marek nie ma znaczenia. Nawiasem, uważam, że firma od kosiarek spisała się estetyką rysunku ramy.

Alternatywnie w tych pieniądzach widziałem Raymona Trailray 140e 9.0 i Gasgas MXA1. Nie wydaje mi się, żeby to były dużo silniejsze brendy. Raymon ma problemy jakościowe opisywane na tym forum i nawet załączaniem geometrii na własnej stronie, a Gasgas problemy w ogóle z utrzymaniem się na rynku motocyklowym. Więcej, oba wymienione rowery to w gruncie rzeczy ta sama konstrukcja pod różnymi logotypami co pokazuje trochę bezsens jarania się, przynajmniej tanimi, markami. Do tego przy większych ramach zależy mi na kole 27,5. Jeśli usłyszę o nowym fullu z nowszym silnikiem na niezgorszych amortyzatorach koło 10 tys zł u progu sezonu to chętnie nadstawię uszu. Też wolałbym jeździć na lepszym niż gorszym, ale czasem muszę sobie odpowiadać na pytanie czy mnie stać.

[bart50]

Chociaż pany od kosiarek nie przemyślały braku maskownicy wokół silnika i zabawa z czyszczeniem błota nie będzie przyjemna.

[Tyfon79]

No tak się składa, że silniki Shimano to jednak paści są w ogólnym rozrachunku. Amor typu RS 35 to też najniższa półka i padaczka. Nie ma w sumie nic gorszego od masówki jaką wsadzają w przypadku RS'a. Raymon'y są czasem w wypożyczalniach, trochę ludzi wystawiło im opinie i raczej nie ma się do czego przyczepić. Generalnie cudów poza jakąś mega promocją w tej kasie nie ma a nie uważam by z powodów finansowych pakować się w sumie w firmy krzaki. Raymon jest tutaj moim zdaniem najlepszą ofertą. 

[bart50]

Dzięki, przydałby się jakiś tabelaryczny ranking amortyzatorów. O Ep6 czytałem, nie wiedziałem że Ep801 tez słabo, chyba że masz na myśli co innego w ogólnym rozrachunku. Serwis Boscha tani nie jest, a nowe Shimano to teoretycznie z Ali da się kupić już za 2 tys. 

Czasem trafiają się markowe mullety np. Orbea, ale mocno przecenione. Ponowię pytanie, czy na mullecie da się wygodnie jeździć także turystycznie po płaskim na długich przelotach?

[KSikorski]

Zagadnienie rozmiaru kół nie ma żadnego znaczenia w turystycznej eksploatacji.

[bart50]

Czyli mulletem jeździ się po płaskim jak standardem dwóch symetrycznych kół?

Cytuję: "Mieszana konfiguracja kół oznacza, że rower typu mullet jest zasadniczo mniej zrównoważony niż podobna wersja na symetrycznych kołach. Można poczuć, że nie jesteś prawidłowo wyśrodkowany na rowerze, co będzie problemem na podjazdach."

[KSikorski]

Rower to nie koła, tylko całość. Liczy się geometria ramy.

Dla "wyważenia" istotny jest stosunek długości przedniego trójkąta do tylnego trójkąta.

Cytat

Z bloga 1enduro, czyli pisane z perspektywy zjazdowej:

Optymalny stosunek to okolice 1,75 (rower dobrze skręca, ale dalej jest stabilny);
1,70 to rowery zwrotne;
1,80 to rowery stabilne
poniżej 1,65 lepiej się nie zapuszczać, bo wtedy rower zaczyna się dziwnie prowadzić;
powyżej 1,85 to już krowy wymagające siłowego stylu jazdy.

Po płaskim z mojego doświadczenia nie ma żadnej różnicy między rowerami z wartością 1,62 i 1,79. Pod górkę i na wybiciach różnica jest istotna.

Ranking amortyzatorów nie ma większego sensu, bo w spokojnej jeździe topowe amortyzatory działają gorzej niż średniopółkowe.

Prosta zasada jest taka że nie kupuje się rockshoxów w wariancie silver, nie kupuje się Manitou z tłumikami kwik toggle (ale te akurat można łatwo i stosunkowo tanio wyposażyć w ABS+), nie kupuje się amortyzatorów z ślizgami smarowanymi jedyne smarem stałym.

[zekker]

20 godzin temu, KSikorski napisał:

Zagadnienie rozmiaru kół nie ma żadnego znaczenia w turystycznej eksploatacji.

A ja przewrotnie napiszę, że ma i to właśnie na eksploatację.
2 rozmiary kół, to 2 rozmiary opon, dętek (jak ktoś stosuje), to więcej zachodu przy ewentualnych awariach, wymianie zużytych.