Skocz do zawartości

[Tuleje ślizgowe] samosmarującesię - jak to działa?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Hej

Wymieniłem tuleje ślizgowe w pedałach, fabryczne, na zamienniki które w opisie mają podane

Self lubricating Teflon coated contact surface for reduced friction

Zastanawiam się jak to samosmarowanie rozumieć. 

Tuleja jest dwuczęściowa, metalowy cylinder z warstwą "dziurawego" teflonu. 

Samosmarujące raczej nie oznacza że smar jest z nich uwalniany magicznie  :)

Wg mnie smar trzeba i tak zapodać tylko będzie się on dłużej trzymał. 

Jednak pewności brak. 

To te same nieszczęsne dmry o których pisałem wcześniej. 

Napisano

Kiedyś byłem zaopatrzeniowcem od stali i tworzyw. Istnieją "plastiki" które mają właściwości samosmarujące (tnp. POM) tuleje z nich wykonane podczas pracy są na tyle wstępnie "śliskie" że nie wymagają smaru. Nie jestem chemikiem więc nie wiem na czym sam proces polega- ale wiem, że nic nie aplikowali dodatkowo w tej firmie na montażu. Czy smar zaszkodzi? pewnie nie oprócz kilku watów straty :D

Napisano

jak są z tworzywa to raczej nie smaruj, ja w mocowaniu dampera smarowałem i zawsze robił się tam syf, rok temu jak kupowałem nowe zamontowałem wszystko na sucho i elegancko działają do dziś, co jakiś czas przecieram i wyglądają bardzo dobrze. Też tak uważam jak kolega wyżej, w dodatku jak poszukuję zamienników do ślizgów amora to wyczytałem trochę z czego są zrobione. Mogą być impregnowane olejem, z dodatkiem grafitu brązu, ołowiu, jakiś innych polimerów. 

Ja na twoim miejscu bym spróbował pojeździć na nie posmarowanych i zobaczyć jak faktycznie się to zachowuje, takie tulejki nie są drogie, oczywiście jak ogólno dostępny rozmiar.

Napisano
14 godzin temu, tobo napisał:

Zastanawiam się jak to samosmarowanie rozumieć. 

To zależy, co producent uważa za "samosmarowanie". Najstarsze chyba były stopy metali typu babbit gdzie występowała faza twarda odpowiedzialna za przenoszenie obciążeń i faza miękka (ołów, antymon) która miała redukować współczynnik tarcia. Zwykle jednak trochę się je smarowało. Potem pojawiły sie elementy ze spieków. Czyli w uproszczeniu element wykonany ze spieczonych kulek metalowych w którym puste przestrzenie wypełniano środkiem smarnym. Mógł to być olej, smar, grafit, molibden. Grafit i molibden są smarami suchymi czyli same z siebie smarują połączenie. I następny typ łożysk samosmarujących to były np. pierścienie grafitowe (raczej do mało obciążonych elementów). Potem metal zastąpiono porowatymi tworzywami które też impregnowano środkami smarującymi. A czasami producenci robią tulejki z tworzywa o niskim współczynniku tarcia (np. teflon) i też nazywają je samosmarującymi, choć tak naprawdę to nie ma tam smaru, ale nie jest konieczny bo tarcie jest niewielkie (też raczej mało obciążone połączenia). Co jest u ciebie to nie wiem. "Dosmarowanie" łożyska samosmarnego jest raczej trudne - cięzko wtłoczyć srodek smarujący w porowatą strukturę. Takie łożyska się wymienia gdy się zużyją.

Napisano

Tuleje zamienne są produktem z ebaya. Stalowa warstwa zewnętrzna i wewnętrzna z otworami. Wygląda identycznie jak ślizgi w starych marzocchi.  

Nie mam raczej dylematu czy to samo z siebie działa bo uszczelnienie między osią i korpusem jest beznadziejne i użyty smar trochę uposledza wnikanie syfu na powierzchnie robocze osi pod slizgiem.  Bez smarowania obracający się pedał piszczy jak opętany. 

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...