Skocz do zawartości

[części carbonowe] opinie o chińskich carbonowych częściach


mikolajpod

Rekomendowane odpowiedzi

Zapomniałeś tylko dodać, że pomimo tego rzekomego potencjału kraj ten nie jest dostawcą supersportowcyh czy chociaż przyzwoitych samochodów, samolotów, sprzętu AGD/RTV, jakichkolwiek technologii czy to obronnych, przemysłowych czy chociaż rolnych itp. Program kosmiczny jest natomiast na etapie amerykańskiego że wczesnych lat 60 i podobnie nuklearny.

 

@tobo: no jak dla mnie to potwierdziłeś, że ma przede wszystkim z utrzymaniem. Robi się "jednorazówki" dla zawodowców i porównanie z formułą 1 dobrze to odzwierciedla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By nie zaśmiecać ciekawie rozwijającego się tematu proponowałbym, by teoretycy nie mający w rękach chińskiego karbonu założyli osobny wątek, gdzie będą mogli wymieniać się wymyślonymi przez siebie teoriami na ten temat.

 

Autor tematu zadał proste pytanie: Czy ktoś może z czegoś korzystał i może polecić/odradzić zakup?

Zatem skupmy się na istocie rzeczy i powymieniajmy opiniami o produktach, które sami użytkowaliśmy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vdcmike, Jestem na tyle starym człowiekiem, że pamiętam dokładnie takie same protekcjonalne opinie przed 30-tu latami o Japonii, w jakim punkcie rozwoju technologicznego znajdujesz obecnie Japonię w porównaniu do średniaków europejskich np. Holandii czy Belgii? Chiny to 1.350 milionów ludności, kraj który nie importuje na swoje potrzeby całego sprzętu AGD, samochodów i co tam jeszcze wymieniłeś, tylko produkują własne. Jest to niewiarygodnie ogromny rynek zbytu, a z tego co wiem na palcach jednej ręki można policzyć kraje które mają nadwyżkę w wymianie handlowej z Chinami.

 

Przepraszam za OT, żeby się poprawić to poza wyżej opisanymi obręczami kół, pochwalę się jeszcze jednym doświadczeniem z "chińszczyzną". 12 lat temu, do pierwszej mojej szosówki chciałem kupić karbonowy koszyk. Patriotycznie wybrałem polską manufakturę, na drugiej jeździe na niewielkim wyboju wyłamał się języczek podtrzymujący bidon. OK, wyrzuciłem i na ebayu kupiłem chiński koszyk no name za jakieś stosunkowo nieduże pieniądze. Koszyk służył mi bez zarzutu kilka lat. Trzy lata temu kupując nową szosówkę, w przypływie snobizmu kupiłem do niej oryginalne koszyki Bontrager XXX Lite. Szczerze? Poza zwiększonym współczynnikiem szpanu nie zauważyłem żeby były w czymkolwiek lepsze od starego chińskiego koszyka. Wiosną tego roku, robiąc porządki w szafce rowerowej znalazłem zapomniany chiński koszyk, wyglądał świetnie, błyszczący 3k, bez zadrapań na zewnątrz, sprzedałem go na OLX za śmieszną kwotę i jestem pewien że będzie długo i niezawodnie służył nowemu właścicielowi.

Jednak nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem wszystkiego co chińskie, i nie kupię tanich no name'ów jako części od których będzie zależało moje zdrowie czy życie, ale takie akcesoria jak koszyki, czemu nie? Dodam tylko że wyżej opisane przeze mnie obręcze kosztowały 330$ plus cło i VAT, a więc niemało ale i tak trzy razy taniej od produktów firm o światowej renomie. Mam świadomość że nieduża firma w Chinach nie ma potencjału technologicznego jak np. Enve, ale skoro sprzedają pod swoją marką i dają dwuletnią gwarancję to uważam że jest to uczciwa oferta, na którą mogę sobie finansowo pozwolić. Na marginesie dodam że nie wstydzę się tego że jeżdżę na chińskich kołach i zamówiłem obręcze z widocznym logo producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie taka dyskusja nie ma sensu.  Nie ważne czy  z chin afryki czy polski jest produkt ważne aby on był godny polecenia i ocenianie całego rynku chińskiego ,że to jest taka wspaniałość jest bez sensu. 

Kolega , który napisał do mnie iż szlaki są przetarte tylko trzeba poszperać  w internecie. Mnie to nie przekonuje a dlaczego a dlatego ,że kupując produkt powyżej tysiaka oczekuję trochę więcej niż kliknięcia na ali . . . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, teoretyzowanie nie ma sensu.

Sens ma wymiana praktycznych doświadczeń, dlatego proponuję nie offtopować.

 

Waza wspomniał wyżej o koszach na bidony. Też takowe posiadam. Ważą 16gr/sztukę, trzymają dobrze, są sztywniejsze niż cięższe aluminium. Z czystym sumieniem mogę polecić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie zaczynacie być zabawni. Zero argumentów.

Wskazujemy Wam konkretne przykłady, a z Waszej strony zero konkretów tylko przez siebie konstruowane teorie i idiotyczne tłumaczenia.

 

Fakty są takie: jeśli możliwe jest by faworyt najbardziej prestiżowego wyścigu wycofał się z niego przez trefny rower...

to laboratoria, kontrole jakości, "dziesięciokrotnie lepsze lepiszcze" czy unikatowe struktury żywic i materiału,

można se wsadzić... Wiecie w co

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://velonews.competitor.com/2014/07/news/timeline-details-alberto-contadors-tour-ending-crash_336328

 

Rama Contadora rzekomo pękła na dachu samochodu.

Jak myślicie zmajstrował ją Chińczyk czy wyszła z fabryki z wieloletnim doświadczeniem i własnym laboratorium?

 

Jak ramę ścisnął za mocno uchwytem od bagażnika + pracowała podczas transportu na boki... to każda wylajtowana rama karbonowa strzeli, karbon nie lubi ściskania i trzeba się z nim delikatnie obchodzić!

 

To samo dotyczy głownie sztyc, moment obrotowy maks 5nm + pasta zwiększająca tarcie, albo mamy po sztycy za 500-1000zł bo za mocno dokręciliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Bill Clinton palił, ale się nie zaciągał...

 

Karbon to nie jajko, że jak lekko ściśniesz to pęka. Owszem, ma jakieś granice wytrzymałości ale bez przesady.

Zresztą kilkadziesiąt lat doświadczenia i unikatowe układanie karbonu powinno wystarczyć by wiedzieć, że rower na wyścigu przypięty jest do bagażnika i może pęknąć;)

 

Contador trafił na trefny egzemplarz. Ot cała tajemnica...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pękła bo to Spec :)

Poza tym pękła jak wiele innych pod stresującym obciążeniem, tyle...

 

Rama w tym bajku - jako dopasowana do niego - może być ze specjalnej foremki eksploatowanej gdzieś indziej niż Chiny.

Naiwny jesteś wierząc w te bajki. Gdyby karbon był taki delikatny to sponsor nie nadążyłby z dostawą rowerów, bo każda kraksa (a takich niemało), kończyłaby się połamaniem roweru.

Ja nie jestem. Jest delikatny.

Swoje przeświadczenie opierasz na jakiś doświadczeniach?

A Bill Clinton palił, ale się nie zaciągał...

 

Karbon to nie jajko, że jak lekko ściśniesz to pęka. Owszem, ma jakieś granice wytrzymałości ale bez przesady.

Zresztą kilkadziesiąt lat doświadczenia i unikatowe układanie karbonu powinno wystarczyć by wiedzieć, że rower na wyścigu przypięty jest do bagażnika i może pęknąć;)

 

Contador trafił na trefny egzemplarz. Ot cała tajemnica...

Proponuję żebys nabrał jakiegoś (nie jednostkowego) doświadczenia zanim obwiesisz psami czyjeś komentarze

A Bill Clinton palił, ale się nie zaciągał...

 

Karbon to nie jajko, że jak lekko ściśniesz to pęka. Owszem, ma jakieś granice wytrzymałości ale bez przesady.

Zresztą kilkadziesiąt lat doświadczenia i unikatowe układanie karbonu powinno wystarczyć by wiedzieć, że rower na wyścigu przypięty jest do bagażnika i może pęknąć;)

 

Contador trafił na trefny egzemplarz. Ot cała tajemnica...

Proponuję żebys nabrał jakiegoś (nie jednostkowego) doświadczenia zanim obwiesisz psami czyjeś komentarze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałem karbon ma granice wytrzymałości, ale nie tak małą by pęknąć na dachu bagażnika.

A jeśli nawet ma tak niską wytrzymałość to dlaczego specjaliści przez lata badań nad karbonem nie przewidzieli, że rower w bagażniku na dachu może doprowadzić do wycofania się faworyta największego touru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że strzeli jak ja za mocno przykręcisz, nawet masz zabronione w instrukcji od ramy żeby ją do stojaka serwisowego łapać za dolna czy górna rurę, oczywiście lekko możesz - żeby wyregulować przerzutki czy coś, ale nie tak żeby rama się sztywno trzymała i dokręcać suport, czy coś innego gdzie już trzeba użyć większej siły.

 

Najlepszy przykład na to, to jest własnie kierownica czy sztyca, większość pęknięć markowych elementów typu sztyca/kierownica to nic innego jak za mocny moment dokręcenia. Dokręcasz lekko i używasz pastę zwiększającą tarcie, sztyca się porysuje, ale jak masz z tym problem to używaj aluminiowej, - proste chyba?

Karbon na kwestie własnie ściskania jest mega wrażliwy i ściśnięty traci drastycznie swoją wytrzymałość.

 

Do tego dochodzi fakt, że ramy wyścigowe są coraz lżejsze - czyli wykonane z mniejszej ilości materiału, tym bardziej w nowoczesnej ramie która waży poniżej 1 kilo musisz mega uważać, lub kupić aluminiową!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, niewątpliwie macie rację co do zbyt mocnego ściskania karbonu. Jednak ja dalej twierdzę, że na tdf takie wpadki źle świadczą, a jeszcze gorzej pokrętne i zmienne tłumaczenia.

Jednak kolejny raz proponowałbym powrót do tematu odnośnie oceny chińskiego karbonu.

Chińskie produkty zazwyczaj są cięższe od "markowego" więc ryzyko trzaśnięcia jest mniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ramy mtb poniżej 1kg z karbonu to własnie takie formuły 1, dla zawodowców i na krótki czas uzytkowania. Nie oznacza to, że chiński karbon 1.3kg będzie mocniejszy. Z karbonem byłoby bardzo dobrze, gdyby czołowi producenci nie przeginali z lajtowaniem. Wracając jednak do tematu, nigdy z chińskim karbonem nie miałem do czynienia i wątpię abym kiedykolwiek miał. Jestem w tej grupie osób, które podczas jazdy miałyby zbyt częstą rozkminę - pęknie, nie pęknie? A  kiera, mostek... Nie na moje nerwy ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dwa chińskie nabytki: ramę która była bohaterką tematu także tu na forum oraz kierownice "Ritcheya". Rama była/jest bardzo dobrym wyborem, wykonanie bez zarzutu, masa całkie mznośna, rower całkiem przyjemny w prowadzeniu, lekki. Spadł mi raz ze schodów i na górnej rurze zrobiła się pokaźna zdrapka. Hak jest dosyć nietypowy i raczej niedostępny w cywilizowanym świecie :)

Drugi Chińczyk to kierownica, kupiłem ją nie będąc świadomym że to podróbka, 7 lat temu. Była lżejsza od oryginału, wykonanie nie budziło zastrzeżeń. Była kierownicą mtb, używałem jej w rowerze miejskim, więc raczej nie miała możliwości się "postresować".

 

Dla kontrastu kupiłem też oryginalną kierownicę FSA K-Force flat, z powodu niskiej masy. Kierownica służyła mi kilka lat, miałem na nie zamontowane rogi dokręcone z momentem zalecanym przez producenta. Niestety, kierownica pękła i rozwarstwiła się na obu końcach. Ocena pod tym względem niedostateczna, bo użytkowanie było zgodne z przeznaczeniem. 

 

W innym temacie opisałem przypadek dwóch ram "Cervelo" które miały trochę niedoróbek produkcyjnych, podobnie jak mostki i sztyce w nich zamontowane. Wg mnie kwalifikowały się te rzeczy do wyrzucenia, właściciel używa ich do dziś.


 

 

Chińskie produkty zazwyczaj są cięższe od "markowego" więc ryzyko trzaśnięcia jest mniejsze.

 

Ponownie - gdybasz czy wiesz?

W wielu przypadkach podróby są lżejsze od oryginałów (np słynne sztyce Bontragera z niedorobionym jarzmem), a wiele chińskich karbonów jest bardzo lekka - i to jest główną przyczyną ich rozjechania się w tym przypadku. Żeby robić na lekko trzeba mieć jednak pojęcie jak to robić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...