Robert Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Dzisiaj miałem nie przyjemną przygode. Jechałem dość szybko, drogą podporządkowaną i chciałem jak najszybciej przejechać przez ulice. Niestety tak się zdarzyło że tą ulicą jechał samochód (Subaru Forester (dla niezorientowanych takie duże terenowe auto z turbosprężarką) ) auto jechało dość szybko ok 60km\h ja jakieś 40km\h i uderzył mnie, na szczęście w tylne koło, a ja poleciałem na asfalt. Zbierając się z asfaltu zastanawiałem się tylko jak wściekły jest kierowca. Na szczęście nie potrzebnie, był to mężczyzna (ok 30lat) zapytał czy nic mi nie jest. Jestem trochę poobijany i mam lekko starte plecy i ból biodra, ale to chyba stłuczenie. Postanowiłem sprawdzić co z rowerem, lekko zgięte koło (bez problemu się je wycentruje). Kierowca stwierdził że w tym stanie nie mogę wrócić sam do domu więc wpakowaliśmy rower do bagażnika i odwiózł mnie. Pogadaliśmy po drodze. Na szczęście nie był zły o lekko rozwalony zderzak, w sumie to całe auto miał poobijane
Radoslav Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Masz mnóstwo szczęscia, że: a ) nie zabił Cie samochód b ) nie zabił Cie kierowca Heh.. w sumie miło z jego strony ja bym był w szoku na takie zachowanie. A Ty powinieneś chyba sie obejrzeć za siebie bo domyślam sie, że tego nie zrobiłeś. Ale chyba juz bedziesz pamietał. Pozdro...
GZA20 Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Jak to sie mowi...miałes wiecej szcześcia niz rozumu... Ale tak czy siak dobrze ze tylko tak sie skończyło.. P.S. Forester nie jest az taki duzy ciesz sie ze to nie była terenówka innej firmy
Robert Napisano 10 Września 2006 Autor Napisano 10 Września 2006 Siebie obejrzałem, jestem tylko lekko pościerany i poobijany. Zaraz po lądowaniu dotarło do mnie że miałem szczęście, że dostałem w tylne koło a nie w noge... Na przyszłość mam dużą nauczke. On sam kiedyś trochę jeździł i zdarzyło mu się to samo tylko że wtedy uciekł z miejsca zdarzenia mówiąc że się śpieszy... GZA Forester to dość duże i muszę przyznać bardzo komfortowe auto
Xsystoff Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Daj na msze. Jakbys dostal centralnego strzala przy 60 km/h od kanciaka jakim jest Foryś to trup na miejscu.
GZA20 Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Siebie obejrzałem, jestem tylko lekko pościerany i poobijany. Zaraz po lądowaniu dotarło do mnie że miałem szczęście, że dostałem w tylne koło a nie w noge... Na przyszłość mam dużą nauczke. On sam kiedyś trochę jeździł i zdarzyło mu się to samo tylko że wtedy uciekł z miejsca zdarzenia mówiąc że się śpieszy... GZA Forester to dość duże i muszę przyznać bardzo komfortowe auto No nie napisałem tez ze małe auto. tylko napisałem ze nie jest takie duze...trafiłbys na Toyote Land Cruisera'a i było by z Toba zdecydowanie gorzej
Myszek Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Ja na miejscu takiego kierowcy bym cie zabil, jak nie samochodem to rekami.. a na tym forum calkiem dobrze ma sie topic o sygnalizowaniu reka, i po co to komu ? Ehh..
mag00000 Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 W tamtym roku miałem identyczny wypadek;/ Był wieczór(ok. 22) wracałem od kumpla, chciałem jak najszybciej wrócić do domu. Nie popatrzyłem czy jest coś na drodze i wjechałem prosto pod samochód Gość zachaczył moje tylnie koło i poleciałem na ziemie... Niestety nie miałem takiego szczęścia jak ty bo gośc o mało co mnie nie zabił jak wysiadł Teraz zanim przejade przez ulice oglądam sie 5 razy
Wawrus Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Ja na miejscu takiego kierowcy bym cie zabil, jak nie samochodem to rekami.. a na tym forum calkiem dobrze ma sie topic o sygnalizowaniu reka, i po co to komu ? Ehh.. Bez przesady. Wypadki się zdarzają. Chwila nieuwagi i kraksa na miejscu. W tym przypadku miała znaczenie też duża prędkość ok 40km/h. Prawie każdy z nas miał podobne sytuacje tyle że nam się udało a jemu nie....Życzę szybkiego powrotu do zdrowia Katsumoto. I jeździj wolniej po drogach podporządkowanych
Ufoludek Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 No ja w ubiegłum roku też sobie zaliczyłem bliskie spodkanie z autem ale raczej z jego winy. Jechałem jakis metr za samochodem (Opel Kadet chyba) Jechaliśmy główną ulica i on nagle ostro zwolnił no to ja go zacząłem mijać z prawej strony a on bez migacza skręcił w prawo do jakiejs posesji i mnie stuknął w pedał (miałem farta ze nie w noge) no i poleciałem sobie na asfalt ale sie tylko lekko poobijałem i nic mi ani rowerowi nie było. A podczas lotu urwałem pedałem gościowi zderzak Ale wysiadł spytał sie czy nic mi nie jest i pojechałem a on coś tam kombinował z autem. A apropo wypadków z udziałem rowerzystów to aż boje sie jeździć rowerem po asfaltach bo w tym tygodniu widziałem już dwa bardzo poważne wypadki gdzie auto potrąciło rowerzyste.
jurasek Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 jak zwykle powiem zapamiętajcie tą przygodę, i wyciągnijcie z niej wnioski oby nikt więcej nie musiał nam takich rzeczy opowiadać :angry: pomyslności Katsumoto
tichy Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 A apropo wypadków z udziałem rowerzystów to aż boje sie jeździć rowerem po asfaltach bo w tym tygodniu widziałem już dwa bardzo poważne wypadki gdzie auto potrąciło rowerzyste. Ja też niedawno widziałem bardzo przykry wypadek. Auto uderzyło rowerzystę z taką siłą że przeleciał ładnych parę metrów zanim spadł na asfalt (uderzyło go prostopadle do kierunku jazdy roweru). Myślałem że zginął na miejscu; jakieś 20 metrów dalej stała karetka i ekipa od razu zabrała się do ratowania, minęło ~ 30 sekund od uderzenia i już go obleźli -- widziałem że się potem trochę ruszał. Ci co ratowali nie wzieli biedaka do swojej karetki tylko zawołali erkę. Ogólnie masakra Moim zdaniem to była wina kierowcy auta, ale co z tego Mnie wczoraj jakaś kobieta o mało nie przejechała na przejeździe dla rowerów (miałem zielone światło).
evo Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 eee kierowca tez sie pewno cieszył, ze cie nie zabił. A może miał 0,3 promila i modlił sie, by tobie sie nic nie stało bo wtedy i on by miał problem ps. tichy ja już kilka razy sie kłóciłem z kierowcami, że na scieżce rowerowej mam prawo jechac przed droge. Niemcy mi sie podobają, tam rowerzysta jest jak swieta krowa
KoBeNH27 Napisano 10 Września 2006 Napisano 10 Września 2006 Miałem tą samą sytuację. Ścieżka rowerowa, przejazd, zielone światło to jadę. Ledwo wjechałem i słyszę klakson, przede mną auto. Prawie z roweru spadłem a "kierowca" do mnie jeszcze z łaciną wyjeżdża. Niestety miał pecha bo pięć metrów dalej stał radiowóz a policjanci widzieli zajście. Lizaczek, mandacik za wymuszenie pierwszeństwa, brak włączonych świateł. Dostał wtedy chyba 300zł, a ja pochwałę za jazdę w kasku . Jak wsiadał do auta miał taki wyraz twarzy jakby chciał powiedzieć "(...)##### zabije #####(...)". Nie ukrywam że miałem z tego satysfakcję
Robert Napisano 11 Września 2006 Autor Napisano 11 Września 2006 Evo kierowca był trzeźwy i jak rozmawialiśmy to podczas uderzenia już myślał że mnie zabił. Odgłos uderzenia był taki jak by się zderzyły 2 samochody. Jutro obejrze dokładnie rower bo nie chce mi się wierzyć że tylko koło jest lekko zgięte...
Virus_88 Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 Plus dla kierowcy, ze nie wpadl w furie chociaz osobiscie mialem kiedys sytuacje pod bramkowa gdy jechalem ok.40km/h i przejechalem doslownie pare cm przed maska samochodu, ktory jechal znacznie szybciej odemnie.. Jak by mnie uderzyl to raczej zbyt wiele nie dalo by sie zebrac :/ wysiadl tylko i zaczal sie wydzierac a ja w miedzy czasie odjechalem Pozdro i szybkiego powrotu do zdrowia :!!:
Noritsu Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 może sie za przeproszeniem "skichał ze strachu", bo potrącenie człowieka to zawsze ogromny stres i nawet nie wiadomo jaki twardziel może się dobrze wystraszyć. Ty miałeś poprostu dużo, dużo szczęścia, bo jakby to był dres to jeszcze by cię skroił z roweru hehe
radar Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 Dobrze Katsu że "tylko" poobijany wyszedłeś z tego. Nauczka dla wszystkich. Bo jak czytam tekst "kasków na razie nie mamy i w nich nie jeździmy" kogoś kto jeździ sobie na jednym kółku, chwaląc się jak tylko można to drobne mi się nie zgadzają w kieszeni
RaVeK Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 Ogólnie kierujący smaochodem po wypadku jest zawsze bardziej zestreseowany niż ten jadący rowerem Jeśłi jest wina rowerzysty to trzeba twardo zostawać przy swoim, strasząc sadem itp. żeby wymusić kase na naprawe roweru. Najlepiej kwestie odszkodowania uzgodnić samemu.między sobą bez udizalu policji:) Tak mi się wydaje, bo miałęm dopieor 1 wypadek, niedawno, 4 tygodnie temu. 1 wypadek z samochodem:/ Wyobrażam sobie jakiego mialeś stresa!!! Pewnie dopiero w domu się otrząsnąłeś i uświadomiłeś sobie że żyjesz:) Ja na początku zamiasdt patrzyc na sibie lookąłem do bike'a:/ Jak opowiedziałem to rodzicom to chcieli mi rower sprzedać(że niby barziej się nim przejąłem)
Robert Napisano 11 Września 2006 Autor Napisano 11 Września 2006 Radar tak w kwestii kasku, miałem go na głowie, ale na szczęście nie sprawdziłem jego wytrzymałości... Całe uderzenie poleciało na kolano i plecy... jutro ide do chirurga z tym kolanem bo nadal boli...
modliszka Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 Katsu-farta miałeś! Zyczę szybkiego powrotu do zdrowia i UWAZAJ na siebie. pzdr.
Dinsdale Napisano 11 Września 2006 Napisano 11 Września 2006 Katsumoto: szybkiego powrotu do siebie, i żeby nie udało się odkryć jakichś dalszych strat w sprzęcie A wszystkim: wzięcia sytuacji pod rozwagę i wyciągnięcia wniosków (a przecież wszystkim zdarza się nieraz chwila nieuwagi lub wykonanie jakiegoś głupiego manewru)
czeki Napisano 12 Września 2006 Napisano 12 Września 2006 Tez mi się podobna sytuacja przydarzyła, ale prędkości były mniejsze. Jechałem sobie leśną drogą, tak ze 30km/h (spieszyłem się) i na zakręcie walnoł we mnie jakiś gość, jechał ze 40, i mimo, że to leśna droga, jak raz tamta miała "3 pasy", więc mógł jechac po prawej. Dlatego nie był na mnie wściekły, też się pytał, czy nic mi nie jest. Troche kolano napieprzało, bo nie dostałem w koło, tylko po wypadku skapnąłem sie, że korba wygięta no i w noge też dostałem. Wróciłem o własnych siłach, po jechac się nie dało. Pozdrawiam!
Adam Mistrz Napisano 14 Września 2006 Napisano 14 Września 2006 Szczescie wielkie że nic ci się wielkiego nie stało. Cóż moge powiedzieć współczuje po utracie ramy... ...Niechaj w pamieci naszej na zawsze pozostanie...[*][*][*]
Halidar Napisano 14 Września 2006 Napisano 14 Września 2006 Pamietajmy żeby uważać na ulicy bo nie jeden połamany mondrował sie wcześniej że ma pierwszeństwo (tak jak mój wujek). Ale powrotu do zdrowia życzę P.S. Nosić kaski na głowach
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.