Skocz do zawartości

[Bezpieczeństwo] kierowcy nas nie widzą


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

"Kierowcy nas nie widzą" - bo im w tym nie pomagamy.

Przykład z dzisiejszego poranka, pogoda typowa angielska - deszcz, zachmurzenie całkowite ,widoczność podła. Mijałem trzech/troje rowerzystów jadących ulicą bez jakiegokolwiek oświetlenia, odblasku czy oczo######nej kamizelki.

Ludzie obudźmy się ,jak nie masz oświetlenia to w taką pogodę wsiądź do wygodnej klimatyzowanej blaszanki albo do tramwaju/autobusu. Nie kuśmy losu.

 

Ukłony dla modów za automatyczne wypipanie słów podnoszących dramaturgię wypowiedzi. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Właśnie na tym polega jazda komunikacyjna. Ten kto wybiera komunikacyjną jazdę po mieście czyni to głownie z oszczędności czasu czyli szybkiej jeżdzie w korkach. Gdyby stosował jazdę za tylnym zderzakiem to wówczas poruszałby się znacznie wolniej niż samochody a wówczas taka jazda komunikacyjna nie byłaby ani sensowna ani przyjemna.

A przeczytałeś cały fragment, który zacytowałeś? :huh:

Jak ktoś chce się bawić przez całą drogę w kotka i myszkę, to niech nie narzeka, że i kierowcy zaczynają odpowiadać tak samo. A jak ktoś chce sensownie i przyjemnie jechać komunikacyjnie to przełknie to, że będzie jechał 32min zamiast 30min w zamian za komfort jazdy (albo i bez tej różnicy czasu bo może się zdazyć, że to co zyska na jednych światłąch straci na drugich).

 

 

 

Ale w pewnym momencie Twoja wygoda i przyjemność zaczyna utrudniać życie innym - to też trzeba brać pod uwagę.

Chyba chcesz za dużo wymagać od niektórych... :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sprawie lekceważenia rowerzystów na DDR'ach to potrzeba czasu, kierowcy robili prawo jazdy wieki temu, nie wiedzą gdzie mają się zatrzymać, nie wiedzą nadal jak mają przejeżdżać na skrzyżowaniach z DDR z zieloną strzałką, nie mają po prostu świadomości że rower porusza się kilka razy szybciej niż pieszy i w miejscu się nie zatrzyma. No dobra to wie każdy, ale do czego zmierzam, potrzeba czasu aby kierowcy odzwyczaili się od nawyków z ubiegłych lat, a zaczęli jeździć po europejsku, przestrzegając prędkości, szanując pieszych i rowerzystów. W radiu Gdańsk jest taka aukcja zwracąjąca uwagę na bezpieczeństwo na drogach, mówią właśnie o tym, o czym piszę. Jest lepiej niż rok temu w każdym razie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary artykuł, ale warto poczytać. Pozwala zrozumieć, czemu kierowca nie jest w stanie wszystkiego zobaczyć, i jak się zachować, aby zminimalizować ryzyko nie zauważenia przez kierowcę:

http://polskanarowery.sport.pl/blogi/ibikekrakow/2013/01/czego_mozemy_sie_nauczyc_na_temat_bezpieczenstwa_na_drodze_od_wojskowego_pilota/1

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł ciekawy, ale nie podoba mi się ta konkluzja:

 

 

 

Odkrycia i sugestie Johna Sullivana są fascynujące. Jednak jego rady zakładają, że kierowcy zmienią swoje przyzwyczajenia. Osobiście uważam, że kierowca samochodu jest mniej zdolny do nabrania nowych umiejętności i zmiany zachowania niż pilot samolotu. Dlatego sądzę, że jest to jeszcze jeden powód, aby maksymalizować bezpieczeństwo rowerzystów poprzez budowanie odpowiedniej infrastruktury.

 

Taniej jest dobrze wyszkolić kierowcę niż wybudować kolejny DDR... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w pewnym momencie Twoja wygoda i przyjemność zaczyna utrudniać życie innym - to też trzeba brać pod uwagę.

Podobnie jak mi przeszkadzają kierowcy, którzy na siłę cisną się przed koło. Cóż ...takie są zasady ruchu ulicznego...

 

A jak ktoś chce sensownie i przyjemnie jechać komunikacyjnie to przełknie to, że będzie jechał 32min zamiast 30min w zamian za komfort jazdy (albo i bez tej różnicy czasu bo może się zdazyć, że to co zyska na jednych światłąch straci na drugich).

 

 

2 minutowa zwłoka nie jest problemem. Promem jest gdy owe 2 minuty musisz odstać na każdych światłach a ja swego czasu na odcinku 10 km miałem ich 11. Tak więc albo jadę 10 km odcinek przeciskając się między samochodami w czasie 30 min albo jadę równo z innymi autkami i jak frajer stoję w ogonku przed każdymi światłami a wówczas ową drogę pokonam w czasie 52 min.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taniej jest dobrze wyszkolić kierowcę niż wybudować kolejny DDR...

Ale niestety o wiele mniej skutecznie. Zrobienie dobrej infrastruktury w dłuższym okresie czasu jest tańsze:

-mniej wypadków - mniejsze koszty leczenia itp.

-każdego nowego kierowcę trzeba szkolić, każdemu staremu kierowcy trzeba przypominać, infrastruktura jest

 

Najlepiej robić obie rzeczy na raz, tworzyć dobre drogi i szkolić uczestników ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję po Gdańsku pojeździć z kamerą :D  Można się przekonać że oczy dookoła głowy i jedno w zadku to może być mało przy niektórych kierowcach. Głowa wykręcona w lewo, 100 kilo nadwagi, i zero umiejętności to norma. Kilka razy w miesiącu mam takie akcje że jadę, samochód staje, kierowca wygląda jakby puszczał, a jak wykręci łeb w lewo i zobaczy że nic nie jedzie to zajeżdża. Ostatnio, babka, idę na przejściu, z buta, elegancko, normalnie, a ona zaczyna jechać i mnie pchać, no to już naprawdę mnie z równowagi wyprowadziło, ale się powstrzymałem. Babeczka miała zieloną strzałeczkę i postanowiła ruszyć. Ogólnie powinien być zestaw pytań takich psychologicznych, na podstawie których odpowiedzi by zdecydował czy ktoś może mieć prawo jazdy (Coś w stylu "Czy chcesz mieć golfa, e36, polo, civica v gen" "Czy uważasz za dobrą zabawę "drift" na śniegu pod marketem", "Czy jeździsz na rowerze?"). Niektórzy po prostu nie posiadają nic poza samym dokumentem. Za dużo takich akcji miałem, a apogeum wszystkiego było jak dziadzio na Spacerowej wwalił się w kolegę 10m przede mną jadącym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Podobnie jak mi przeszkadzają kierowcy, którzy na siłę cisną się przed koło. Cóż ...takie są zasady ruchu ulicznego...

 

Obok PoRD jest jeszcze ogólnie pojęty savoir-vivre. Prawo nie zabrania soczyście beknąć, gdy się skończyło kolację w 5-gwiazdkowej restauracji. Po takim zachowaniu nie należy spodziewać się pochlebnych opinii i słów uznania wśród innych gości. Gdy wyjeżdżamy na drogę (czymkolwiek) lub wchodzimy na chodnik, to my wkraczamy w świat innych ludzi i wypadałoby zachować się tak, żeby jak najmniej boleśnie odczuli naszą obecność. Bardzo duża część czuje jednak, że to wszyscy naokoło naruszają jej świat. Egoizm, czyli najpierw mój komfort, dopiero potem wasz, to jest powód dużej części spięć i problemów na drodze.

Rowerzyści mijający samochody na skrzyżowaniu nie są wcale mniej uciążliwi niż rowerzyści na DDR mijający kolejkę do przejazdu i stający po lewej stronie na jej samym początku. Mimo że nigdy nie są w stanie utrzymać się na czole i tak to robią na każdym następnym skrzyżowaniu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

2 minutowa zwłoka nie jest problemem. Promem jest gdy owe 2 minuty musisz odstać na każdych światłach a ja swego czasu na odcinku 10 km miałem ich 11. Tak więc albo jadę 10 km odcinek przeciskając się między samochodami w czasie 30 min albo jadę równo z innymi autkami i jak frajer stoję w ogonku przed każdymi światłami a wówczas ową drogę pokonam w czasie 52 min.

Ponawiam prośbę o przeczytanie (ze zrozumieniem) fragmentu, który wczoraj zacytowałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Rowerzyści mijający samochody na skrzyżowaniu nie są wcale mniej uciążliwi niż rowerzyści na DDR mijający kolejkę do przejazdu i stający po lewej stronie na jej samym początku. Mimo że nigdy nie są w stanie utrzymać się na czole i tak to robią na każdym następnym skrzyżowaniu.

A pisząc to bazujesz na własnym doświadczeniu czy na opiniach byle jakich samochodziarzy?

 

Ja jeżdże codziennie po Warszawie i nie często się zdarza abym musiał się z kimś ścigać przez kilka skrzyżowań. Przeważnie już na drugim skrzyżowaniu sytuacja jest jasna ...albo ja zostaję w tyle albo samochodziki... :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@robertrobert1, Nie wiem w jakim stylu jeździsz, bo nie widziałem cię na ulicy. Bazuję przede wszystkim na własnych miłych i niemiłych doświadczeniach, bo nie jestem ortodoksem i samochodu używam regularnie prywatnie i czasem służbowo. Jest bardzo wiele miejsc w Warszawie, gdzie rowerzysty nie da się w "relatywnie bezpieczny" sposób wyprzedzić ze względu na szerokość pasa ruchu czy też natężenie ruchu. W takich sytuacjach przepychanie się na pole position wywołuje zbędą frustrację wśród innych (co też nie rzadko można poznać po ich twarzach). W takiej sytuacji stresu ryzyko wykonania niebezpiecznego (irracjonalnego) manewru znacznie wzrasta, a konsekwencje zdrowotne w pierwszej kolejności ponosi rowerzysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Moim zdaniem jak wszędzie, trzeba zachować złoty środek. Kolega tutaj coś mówił o korkach, że nie ma sensu stać w nich. Owszem ale wtedy ruch samochodów jest na tyle powolny, że spokojnie można sobie mijać te auta i nikt nikomu nie powinien przeszkadzać. Ale jeżeli rowerzysta, tak jak na filmiku z pierwszej strony chce się wepchnąć na 1 miejsce, mimo że jedzie dalej prosto, jest wolniejszy i jak widać nie ma specjalnie wielkiego ruchu to sam będąc na miejscu kierowcy auta bym się wkurzył, że, nie ukrywajmy, zawalidroga wpycha się i znowu konieczne jest wyprzedzanie. Inna sprawa, że kierowca auta na filmiku postąpił jak idiota ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...