Skocz do zawartości

[niewidzialność] o włos od dzwona


Rekomendowane odpowiedzi

Ale co ty masz z tym prawo vs bezpieczeństwo?

 

Czy ją coś o tym pisałem? Wytłumaczył tylko fakt dlaczego kierowcy wymuszają w opisanej sytuacji. Gdyby to miało związek z zagapieniem, nieuwagą czy niewidocznoscią to byłyby to sporadyczne przypadki, a są nagminne.

 

A jeśli chodzi o ograniczone zaufanie to przecież wyraźnie piszę, że jazda defensywna jest wielce zalecana. Tylko jest małe ale, w pord jest jasno napisane że należy oczekiwać, że inni uczestnicy przestrzegają i stosują się do przepisów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowcy nie mają nas w ... oni w opisanych sytuacjach nie wiedzą że mają ustąpić

 

No nie zgodzę się z tobą. Zapewne każdy z was doświadczył jadąc rowerem, wyprzedzania przez samochód "na trzeciego", bo przecież to nie honor zwolnić, aby ominąć rowerzystę, gdy z naprzeciwka jedzie samochód. Wielokrotnie byłem wyprzedzony przez samochód, który sekundę później skręcił w prawo zajeżdżając mi drogę i zmuszając mnie do desperackiego hamowania.

Uważam, że większość kierowców w Polsce ma rowerzystów głęboko w d. Uważają nas za zawalidrogi i dyszą żądzą zabicia :)

 

Generalnie staram się jeździć bezpiecznie i myśleć za innych, lecz nie wszystko jestem w stanie przewidzieć.

 

Jakiś czas temu widziałem jakiś głupi film o rowerzyście w nowym jorku, który gdy kierowca zajechał mu drogę, ściągnął z pasa ciężki łańcuch, zakręcił nim młynka i urąbał mu lusterko. Czasem sobie fantazjuję o takiej jeździe przez miasto :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy ją coś o tym pisałem?

 

 

Kierowcy nie mają nas w ... oni w opisanych sytuacjach nie wiedzą że mają ustąpić :(najzwyczajniej nie znają przepisów.

Znajomość przepisów nie oznacza z automatu ich przestrzegania to pierwsza sprawa - a większość uważa to za pewnik. Zadziwia mnie Twoje stwierdzenie, bo poruszasz się rowerem do pracy i masz przekrój sytuacji. Na podstawie moich obserwacji twierdzę, że większość wymuszeń wynika przede wszystkim z roztargnienia, zagapienia czy niewłaściwej oceny sytuacji na drodze, a nie nieznajomości przepisów czy nienawiści do rowerzystów. Świadome i celowe łamanie przepisów zdarza się stosunkowo rzadko. W moim przypadku oceniam to na nawet mniej niż 10% niebezpiecznych sytuacji, które mnie spotykają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrób eksperyment i zapytaj 10 losowo wybranych kierowców czy wiedzą o tym że skracając w poprzeczna drogę na skrzyżowaniu mają obowiązek ustąpić pieszym na pasach. Potem podaj wyniki ;)

 

Taka mała opowieść z cyklu o uchu i powróci:

Jadę chodnikiem (zgodnie z przepisami tam gdzie mi wolno). Dojeżdzam do przejścia na skrzyżowaniu, zsiadam z roweru i przeprowadzam rower bo na tej ulicy nic nie jedzie. Z głównej w tą ulice skręca L-ka, która z piskiem i klaksonem zatrzymuje się przed przejściem. Zostaję zwyzywany przez instruktora że się pakuję pod samochód. Na zwrócenie uwagi że to oni die pakują a ją mam.pierwszeństwo zostaję wyzwany od głupców i że nie znam przepisów. Wnioski wyciągnij sam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość bajker81

W zeszłym roku jechałem sobie spokojnie może 15km/h drogą rowerową wzdłuż jezdni i niespodziewanie pani jadąca za mną autem postanowiła skręcić w prawo zajeżdżając mi drogę a że miałem może sekundę na reakcję to przychrzaniłem w tylne prawe drzwi. Na szczęście skończyło się tylko na skrzywionej kierownicy. Widocznie osoby które nie jeżdżą na rowerze mają chyba mega problem z zauważaniem rowerzystów w ogóle. Innego wytłumaczenia po prostu nie znajduję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Na zwrócenie uwagi że to oni die pakują a ją mam.pierwszeństwo zostaję wyzwany od głupców i że nie znam przepisów. Wnioski wyciągnij sam.

U mnie w podobnej sytuacji pomogła uwaga w stylu "niech Pani zmieni szkołę nauki jazdy, bo w tej nie znają przepisów, jeszcze Pani nie zda". Momentalnie instruktor stał się grzeczny, przyznał rację i odjechali w siną dal... :)

 

Poza tym - ilu z Was jeździ samochodem? Przedni słupek (słupek A) naprawdę potrafi uczynić nas rowerzystów niewidzialnymi. Jak jadę samochodem to przed skrzyżowaniem zawsze odpuszczam gaz i nauczony doświadczeniem przechylam głowę w lewo i w prawo, ale ilu kierowców tak robi? W niesprzyjającej sytuacji słupek potrafi przesłonić samochód, a co dopiero rowerzystę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widocznie osoby które nie jeżdżą na rowerze mają chyba mega problem z zauważaniem rowerzystów w ogóle. Innego wytłumaczenia po prostu nie znajduję.

 

Mają jak cholera. W końcu znalazłem film, który obrazuje, co widzi kierowca, a raczej czego nie widzi.

 

 

Policz podania zawodników w białych koszulkach.

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=MQuIDNTo4TE

 

Czy jeszcze jakieś pytania?

 

Może ktoś mi podpowie jak wstawić film?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do slupkow polna zgoda. W samochodzie z 5* i jakąś nagroda za bezpieczeństwo w usa na skrzyżowaniu za słupskiem schował mi się raz mercedes sprinter :( miałem szczęście że on wybrał prawy pas jadąc na wprost a ja po skręcie w lewo lewy.

 

Są miejsca gdzie na przejazd wiezdzam z za płotu lub z za osłony dzwiekoszczelnej - wtedy mimo zielonego zwalniam do takiej prędkości aby moc się zatrzymać w razie co...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz tego, że poruszam się na rowerze (głównie poza drogami publicznymi) to jestem też motocyklistą. Jest taka jedna święta prawda, którą myślę, że można również odnieść do rowerzystów poruszających się na szosie.

 

"Motocyklista (rowerzysta) NIGDY nie ma pierwszeństwa" - wykłócanie się z kimś o pierwszeństwo po wypadku którego skutkiem są połamane kończyny itp. niewiele zmienia. Nadal będziesz miał połamane kończyny.

 

Dlatego ja zawsze na motocyklu jestem podwójnie czujny na skrzyżowaniach i zawsze jadę jakby kierowcy puszek chcieli mnie zabić a jestem przecież bardziej widoczny niż na rowerze... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chłopaki już wspominali, ale dobre lampki w trybie strobo pomagają zauważyć rowerzystę w ciągu dnia. Dużo bardziej niż jaskrawy ubiór, ale oczywiście nic nie zastąpi naszej czujności, bo w końcu to my jesteśmy najbardziej narażeni w przypadku kontaktu z autem.

Większość kierowców wypatruje większych obiektów, do tego oświetlonych. Sam po sobie widzę, że podświadomie zwracam większa uwagę na auta z niesprawną jedną lampą - kierowcy mają poniekąd zakodowane, że coś co porusza się po drodze, ma świecić podwójnie. Stad już tylko krok do przeoczenia rowerzysty, czy motocykla. I nie musi być to zła wola kierowcy, dlatego lepiej rozglądać się i starać zidentyfikować potencjalne zagrożenia. Ja skręcając lustruję uważnie chodniki, ale nieraz byłem świadkiem, kiedy kierowca przejeżdżał komuś prawie po butach, czy wymuszał pierwszeństwo na rowerzyście...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że większość kierowców w Polsce ma rowerzystów głęboko w d. Uważają nas za zawalidrogi i dyszą żądzą zabicia :)

 

Bzdury niestworzone wygadujesz. Usiądz za kółko i pojezdzij tak z miesiąc czasu to się przekonasz co się dzieje na drodze. Zaobserwujesz wtedy co jest grane w tematyce znajomości przepisów o ogólnie umiejętności zachowania się na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony oświetlam się dwoma lampami z tyłu z czego jedna to ponoć jedna z najjaśniejszych (wally), opaska odblaskowa itp. Od zmierzchu obowiązkowo mocna lampa na przedzie i to migająca (w moim przypadku to MacTronic Scream)

Mimo to bywa różnie, kiedyś w biały dzień auto wjechało centralnie we mnie tak po prostu mijając mnie nagle zjechał, a to tylko jeden z wielu przypadków jakie miałem. Jednak chyba najbardziej przeklinam tzw. "zielone strzałki".  Tu nie ma przebacz, nikt nie patrzy, że to jest czerwone a strzałka to warunkowe zielone w prawo. Warunkowe czyli po upewnieniu się, że na pewno nie ma nikogo kto na swoim zielonym chce przejechać. Niestety u nas zielona strzałka to dla wielu 100% zielone i jeszcze potrafią się awanturować kiedy zwróci im się uwagę. Rety ile już razy zatrzymywałem się na karoserii jakiegoś "zielonostrzałkowego" auta. Jak dla mnie to plaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Rety ile już razy zatrzymywałem się na karoserii jakiegoś "zielonostrzałkowego" auta. Jak dla mnie to plaga.

 

To ja bym się na twoim miejscu mocno zastanowił nad tym co robisz źle...

Sorry ale to świadczy nie tylko o tym jak jeżdżą kierowcy ale i dużo mówi o twoim stylu.

 

Z strzałkami oprócz oczywistego ignorowania jest ten problem że często cudowne przejazdy są tak wprowadzone na skrzyżowanie że jadącego szybciej rowerzysty widać na tyle późno że hamowanie skończy się na jego torze jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda. Rowerzysty nadjeżdżającego DDR'em z tego samego kierunku praktycznie nie widać. Dlatego wpadanie na pełnym gazie na taki przejazd, to świadome proszenie się o kłopoty. Świadomość rowerzystów pod tym względem jest bardzo niska - praktycznie żadna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że rower mały, że jedzie szybko, że rowerzysta ubrany w strój maskujacy ale panowie brniecie w absurd. Przerzucacie odpowiedzialność za to, że kierowca wjechał na przejazd bez upewnienia się, że nie spowoduje zagrożenia na rowerzystę. Nie przesadzacie!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Jaca911,  odniosłem się do kolegi który pisze że

 

 

Rety ile już razy zatrzymywałem się na karoserii jakiegoś "zielonostrzałkowego" auta

 

No wybacz...

 

A fakt jest faktem ze są miejsca w których jak nie zwolnisz i nie dasz czasu to władujesz się w samochód.

Są miejsca gdzie jak puścisz pieszych i ruszasz to szybko jadący rowerzysta jest kompletnie niewidoczny

Są też miejsca gdzie łamanie przepisów jest nagminne i wynika raz z indolencji/bezczelności a dwa z konstrukcji skrzyżowania.  Tam również nie danie sobie czasu to głupota.

 

To nie kwestia przerzucania odpowiedzialności a zwrócenie uwagi na pewne ograniczenia. Chcąc mieć wysoki poziom kultury na drodze trzeba niestety przestać traktować pierwszeństwo jak niezbywalne prawo do zamknięcia oczu i jazdy. 

 

A wracając do głównego wątku to parę dni temu widziałem gościa który miał świecące wentyle lampki chyba zdublowane odblasków co niemiara i ogólnie przypominał bardziej neon niż rowerzystę. Przykuwał uwagę  na długo :)  W sumie wszystko inne bladło przy nim.  Nie było opcji żeby go przeoczyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Poza tym - ilu z Was jeździ samochodem?

 

Jak prześledzisz tego typu tematy jak ten, to zauważysz potwierdzenie starej prawdy o polakach - jesteśmy kierowcami lepszymi niż Kubica i Hołowczyc razem wzięci, a jednocześnie uważamy się za super bezpiecznych. Przestrzegamy przepisów, jeździmy z głową i bardzo rozsądnie - co złego to nie ja, mnie to nie dotyczy, mi się to nie zdarzy... Sama sielanka - tylko rzeczywistość jakoś tego nie potwierdza. I to mnie bardzo irytuje w takich wątkach, że dzielimy świat na rowerzystów i resztę, kierowców i resztę, pieszych i resztę - zwykle to ta reszta jest zła... Zapominamy jednak, że wszyscy wywodzą się z tego samego społeczeństwa - czyli z tej de facto z tej samej złej reszty co inni źli :)


 

 

Przerzucacie odpowiedzialność za to, że kierowca wjechał na przejazd bez upewnienia się, że nie spowoduje zagrożenia na rowerzystę. Nie przesadzacie!

 

Skutki kolizji samochód-rowerzysta są bardzo łatwe do przewidzenia, nawet przy niedużych prędkościach. Dla mnie średnim pocieszeniem jest, że to ja miałem pierwszeństwo, w momencie kiedy będę miał wybite zęby lub złamaną rękę. Jeżeli ktoś woli uprawiać inny styl jazdy, myśląc że zielone światło go uchroni od wszelkich niebezpieczeństwa, a po wyjściu ze szpitala będzie się cieszył, że to jego było na wierzchu - cóż nie widzę przeszkód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o kierowców to kazdy tak ma, że jak widzi że ktoś go wyprzedza to pirat. A jak kogoś dogania to tamten ciota nie kierowca.

 

Nie mam zamiaru dyskutować o zderzeniu rower vs samochód bo wynik jest znany. Nie mam zamiaru też nakłaniać nikogo by głowę pod topór podkladal.

Chodzi tylko o podejście. Jeśli nawet na forum rowerowym kierowca wyczyta, że ostrożność na przyjeździe jest po stronie rowerzysty co z tej lektury wyniesie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaca911 ale jakie to ma znaczenie czy to kierowca czy rowerzysta. Czy uważasz, że podobne zachowanie nie ma miejsca miedzy obydwoma uczestnikami ruchu wzajemnie?? Ile razy rowerzysta wyjechał rowerzyście i to samo w przypadku auta. Ostatnio miał bym niezły dzwon gdyby nie klasa auta i samego kierowcy przede mną bo idiota wyjechał z przełączki na trzy pasmówke po lewej stronie.

 

Ludzie stękacie tak na kierowców ale chyba nie macie pojęcia co się czasem dzieje i do czego do chodzi między nimi. Dlaczego to niby miało by nie być identycznie w kwestii wymuszania na rowerzystach??

 

Natomiast jak ktoś ma tyle zdarzeń drogowych na rowerze jak co po niektórzy tutaj to chyba jak już ktoś słusznie wspomniał powinien się najpierw zabrać nad pracę nad sobą albo zacząć częściej korzystać z kończyn dolnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Natomiast jak ktoś ma tyle zdarzeń drogowych na rowerze jak co po niektórzy tutaj to chyba jak już ktoś słusznie wspomniał powinien się najpierw zabrać nad pracę nad sobą...

 

No ok. Skoro jestem niewidzialny, bo jadąc w środku dnia, szeroką ulicą z pierwszeństwem przejazdu, z dala od krawężnika, widząc samochód STOJĄCY w ulicy podporządkowanej, powinienem zsiąść z roweru? W jaki sposób mam przewidzieć procesy myślowe indywiduum za kierownicą, który postanowi ruszyć gdy będę 5 metrów od niego?

W kilku przypadkach widziałem kierowce gapiącego się na mnie/przeze mnie i ruszającego z animuszem.

 

Ja jestem ostrożny, gdy widzę poruszający się pojazd, zdaję sobie sprawę, że kierowca może mnie nie widzieć. Ale gdy jadę szeroką ulicą, a klient widzi mnie centralnie przez przednią szybę, a mimo to rusza dziarsko, to co mam zrobić? Przestać korzystać z dróg publicznych?

 

Raz gdy wiozła mnie karetka, bo taka procedura, lekarka powiedziała, że takim jak ja powinno się zabraniać jeździć rowerem. Dlaczego? Że mnie potrąciła nauka jazdy, bo instruktor kazał uczniowi ruszyć ze skrzyżowania nie zwracając uwagi na rowerzystę jadącego spokojnie główną ulicą?

 

Zabrać się za pracę nad sobą.... Beskid, podpowiedz jak mam przewidywać co chce zrobić kierowca w stojącym samochodzie. Jak wymyślisz skuteczny sposób, natychmiast go wcielę w życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...