Skocz do zawartości

[Kolizaja]Rowerzysty z autem, czyja wina i ocena postępowania kierowcy auta.


tfp

Rekomendowane odpowiedzi

Następująca sytuacja.

Droga na uboczu, z częstymi uliczkami dojazdowymi do pobliskich zakładów, magazynów. Małe natężenie ruchu. Na uliczkach dojazdowych brak pasów dla pieszych, brak oznakowań przejść dla pieszych.

Chodnik 2 metry szerokości, lub więcej, bez pieszych.

Po chodniku porusza się rowerzysta. Na ulicy jedzie auto, które skręca wprawo, w uliczkę, którą akurat przejeżdża rowerzysta.

Dochodzi do kolizji.

Rowerzysta zostaje odrzucony na kilka metrów, małe obrażenia ciała, uszkodzony rower.

Kierowca przeprasza, twierdzi, że się zagapił. Odprowadza rowerzystę, zapewnia, że pokryje koszty naprawy rozbitego roweru.

Rowerzyście badania lekarskie nie wykazały urazów głowy. Kierowca auta dowiaduje się telefonicznie o stan zdrowia, i obiecuje za kilka dni zgłosić się, celem uregulowania zobowiązań.

Mija kilka dni, kierowca nie zgłasza się. Poszkodowany rowerzysta telefonuje do kierowcy auta. Ten ostatnie jednak zmienia zdanie, twierdzi, że to rowerzysta wjechał mu pod samochód, nie poczuwa się do winy, ani do pokrycia kosztów naprawy roweru.  Dodatkowo twierdzi, że ma teraz świadka potwierdzającego wyjechanie rowerzysty pod samochód.

Czy teraz zgłosić sprawę na policję. Czyja jest tutaj większa wina, rowerzysty poruszającego się po chodniku, czy kierowcy nie zachowującego należytej ostrożności, czy obu?

W załączeniu szkic sytuacyjny.

post-169407-0-23206400-1379174784_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to nie była droga dla rowerów, równoległa dla chodnika czy tez sama droga rowerowa przecinająca uliczkę to wina leży po stronie rowerzysty. Którąkolwiek jesteś ze stron współczuje kolizji :)

 

 

Akurat nie jestem żadną ze stron. Piszę w imieniu pewnego rowerzysty, znajomego.

Teren zabudowany, na obrzeżach miasta. Jak wspomniałem, ruch samochodowy niewielki, ale czasem przemknie po ulicy jakaś ciężarówka. Bo to jest droga do skladów magazynowych. Na odcinku 400 - 450 metrów są mniejsze uliczki, wjazdy właśnie do tych składów,  na szerokość, że ledwo mieści się w nich ciężarówka. Tych uliczek jest na tym odcinku ze 4,5. Nie ma na nich pasów dla pieszych, nie są też oznakowane przejścia znakami pionowymi. Ruch na chodniku właściwie żaden.

Również twierdziłem, że towina tego znajomego, i poradziłem,aby wstrzymał się ze zgłaszaniem sprawy na policję, bo sam możę narobić sobie kłopotu.

Jest tu tylko pytanie ozachowanie kierowcy. Gdy był wystraszony, bopewnie niewiedział, czy nie ma urazów głowy, czy innych wewnetrznych, czy też złamań, to dzwonił, pytał się o zdrowie, oferował zapłatę za naprawę roweru. A gdy się okazało, że wszystko jest dobrze, to już nie chcę płacić, a nawet znalazł nagle świadka, który twierdzi ponoć, że widziła rowerzystę wjeżdżającego pod samochód. Trochę to, delkatnie mówiąć, nieetyczne.

W pierwszym poście załączyłem schemat sytuacyjny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następująca sytuacja.

Droga na uboczu, z częstymi uliczkami dojazdowymi do pobliskich zakładów, magazynów. Małe natężenie ruchu. Na uliczkach dojazdowych brak pasów dla pieszych, brak oznakowań przejść dla pieszych.

Chodnik 2 metry szerokości, lub więcej, bez pieszych.

Po chodniku porusza się rowerzysta. Na ulicy jedzie auto, które skręca wprawo, w uliczkę, którą akurat przejeżdża rowerzysta.

Dochodzi do kolizji.

...Ten ostatnie jednak zmienia zdanie, twierdzi, że to rowerzysta wjechał mu pod samochód, nie poczuwa się do winy, ani do pokrycia kosztów naprawy roweru. Dodatkowo twierdzi, że ma teraz świadka potwierdzającego wyjechanie rowerzysty pod samochód.

Czy teraz zgłosić sprawę na policję. Czyja jest tutaj większa wina, rowerzysty poruszającego się po chodniku, czy kierowcy nie zachowującego należytej ostrożności, czy obu?

W załączeniu szkic sytuacyjny.

Chodnik 2 metry, czyli rowerzysta mógł się po nim poruszać w/g przepisów tylko jak dopuszczalna prędkość na drodze była większa niż 50 km/h. ( czyli również na każdej drodze w godzinach 23-5)

To po pierwsze.

Po drugie - nawet jak tak było to zjeżdżając z chodnika na drogę włączasz się do ruchy i masz Ty ustąpić wszystkim.

Zgłosisz na policję - rowerzysta dostanie mandat prawdopodobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etyczne, nieetyczne - może skonsultował się z kimś "na zimno" kto wyjaśnił mu że wina nie leży po jego stronie. W pierwszej chwili zobaczył sytuację, to że ktoś doznał obrażeń więc został - bo ucieczka z miejsca wypadku w takim przypadku raczej nie obyłaby się bez konsekwencji. 

 

Jeśli zadzwonił do poszkodowanego, pytał się o stan zdrowia - to na całej linii jest kryty, nawet z moralnego punktu widzenia.

A jak Twój znajomy przejechał przez ulicę tak jak przejechał to wina leży po jego stronie - nawet gdyby były pasy nie miał prawa po nich jechać.

Rowerzysta jechał z przeciwnego kierunku - kierowca w ten czy inny sposób mógł go przeoczyć - bo nie jechał koło niego mijając go na chodniku. 



 

Po drugie - nawet jak tak było to zjeżdżając z chodnika na drogę włączasz się do ruchy i masz Ty ustąpić wszystkim.

Jeśli chciał przejechać przez ulicę na jej drugą stronę to nawet podniósł prawdopodobieństwo trafienia :)

Ja w tej sytuacji siedziałbym cicho.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etyczne, nieetyczne - może skonsultował się z kimś "na zimno" kto wyjaśnił mu że wina nie leży po jego stronie. W pierwszej chwili zobaczył sytuację, to że ktoś doznał obrażeń więc został - bo ucieczka z miejsca wypadku w takim przypadku raczej nie obyłaby się bez konsekwencji. 

 

Jeśli zadzwonił do poszkodowanego, pytał się o stan zdrowia - to na całej linii jest kryty, nawet z moralnego punktu widzenia.

A jak Twój znajomy przejechał przez ulicę tak jak przejechał to wina leży po jego stronie - nawet gdyby były pasy nie miał prawa po nich jechać.

Rowerzysta jechał z przeciwnego kierunku - kierowca w ten czy inny sposób mógł go przeoczyć - bo nie jechał koło niego mijając go na chodniku. 

 

Właśnie to próbuje mu wytłumaczyć. A że jest też kierowcą, to pewnie i jakieś punkty karne by się dostały.

Kierowca auta raczej nie przeoczył rowerzysty, widoczność w tym miejscu doskonała, nic nie przesłania żadnej z drug.

Raczej,tak jak twierdził, zagapił się. Bo podobno nawet nie zwolnił wykonując manewr skręcania.

Inna sprawa, że trochę przepisy utrudniają jazdę rowerem (pomijając fakt, że tutaj nie było dopuszczalnych większych prędkości na ulicy), nawet na pustym chodniku, ktory jest poprzecinany drobnymi uliczkami co kilkadziesiąt metrów, trzeba schodzić z roweru, nawet jak nic nie jedzie. No ale się okazało, że tym razem jechało...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym był ostrożny w obwinianiu rowerzysty.

http://www.forumrowerowe.org/topic/145437-wypadek-kolizja-z-samochodem-na-pasach/

Tu jest podobny wątek i tam rowerzysta dostał mandat za przejeżdżanie drogi ale kierowca samochodu został uznany za winnego. Jak będzie w tym przypadku, ja nie wiem, ale zgłosiłbym sprawę na policję.

Jeśli w wypadku byli poszkodowani ludzie (a był - rowerzysta), kierowca miał obowiązek zgłosić wypadek na policję. Nie miał prawa samodzielnie oddalać się z miejsca wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym był ostrożny w obwinianiu rowerzysty.

http://www.forumrowerowe.org/topic/145437-wypadek-kolizja-z-samochodem-na-pasach/

Tu jest podobny wątek i tam rowerzysta dostał mandat za przejeżdżanie drogi ale kierowca samochodu został uznany za winnego. Jak będzie w tym przypadku, ja nie wiem, ale zgłosiłbym sprawę na policję.

Jeśli w wypadku byli poszkodowani ludzie (a był - rowerzysta), kierowca miał obowiązek zgłosić wypadek na policję. Nie miał prawa samodzielnie oddalać się z miejsca wypadku.

 

 

A no właśnie, Więc nie dopełnił obowiązku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Burak

Oznakowane przejście dla pieszych to co innego.

Już pisałem nawet jak rowerzysta w/g prawa jechał chodnikiem, to zjeżdżając z niego włącza się do ruchu i musi ustąpić wszystkim.

Kierowca nie oddalił się tylko udzielił pomocy.

Mandat dostanie na 99% rowerzysta, mało tego - kierowca może podać rowerzystę jako sprawcę jesli uszkodził jego pojazd.

 

A tak BTW to zastanawiam się co jest w przypadku gdy samochód wjedzie w rowerzystę poruszającego się wzdłuż przejścia - tuz obok, bo tak jechać można w/g przepisów.

Kto wtedy jest winny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym był ostrożny w obwinianiu rowerzysty.

http://www.forumrowerowe.org/topic/145437-wypadek-kolizja-z-samochodem-na-pasach/

Tu jest podobny wątek i tam rowerzysta dostał mandat za przejeżdżanie drogi ale kierowca samochodu został uznany za winnego. Jak będzie w tym przypadku, ja nie wiem, ale zgłosiłbym sprawę na policję.

Jeśli w wypadku byli poszkodowani ludzie (a był - rowerzysta), kierowca miał obowiązek zgłosić wypadek na policję. Nie miał prawa samodzielnie oddalać się z miejsca wypadku.

Ale ten rowerzysta nie przejeżdżał na pasach, przejechał przez ulicę chcąc się dostać z chodnika na chodnik. Miejsce nie było oznaczone w sposób wskazujący na obowiązek większej ostrożności z powodu potencjalnie pojawiających się celów pieszych czy dwukołowych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest przepis, który nakazuje kierowcy skęcającemu w drogę poprzeczną ustąpić pieszym i rowerzystom przekraczającym jezdnię. Przepis jest bezwarunkowy. Należy ustąpić zawsze nawet jeśli przejścia nie ma. Przepis ten jest napisany z prostej przyczyny. Dzieci w szkole uczy się, że przechodząc przez jezdnię, trzeba patrzeć w lewo, prawo i w lewo. Nie ma nic o patrzeniu za siebie ani do przodu. Piesi mają prawo przekraczać jezdnię w miejscach w których nie ma przejść dla pieszych (z pewnymi wyjątkami).

Ja nie chcę tu wybielać rowerzysty, bo zachował się nieostrożnie. Po prostu uważam, że kierowca nie przestrzegając wyżej wymienionego przepisu doprowadził do kolizji. Jak to się skończy, to nie wiem. Sąd rozstrzygnie , o ile dojdzie do sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest przepis, który nakazuje kierowcy skęcającemu w drogę poprzeczną ustąpić pieszym i rowerzystom przekraczającym jezdnię. Przepis jest bezwarunkowy. Należy ustąpić zawsze nawet jeśli przejścia nie ma. Przepis ten jest napisany z prostej przyczyny. Dzieci w szkole uczy się, że przechodząc przez jezdnię, trzeba patrzeć w lewo, prawo i w lewo. Nie ma nic o patrzeniu za siebie ani do przodu. Piesi mają prawo przekraczać jezdnię w miejscach w których nie ma przejść dla pieszych (z pewnymi wyjątkami).

...

Pieszym ( czyli również gdyby ten rowerzysta rower przeprowadzał) i rowerzystom na wyznaczonych przejazdach rowerowych. Tyle w temacie, proszę się douczyć żeby czasem nie próbować wymuszać pierwszeństwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tobo. Grzebanie w przepisach jest takie męczące (szczególnie polskich).

Oto co znalazłem: Art. 26 pkt.2 (o pieszych):

"Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża."

Art. 27 pkt 1a (o rowerzystach):

"Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić."

 

Ja nie wiem, jak te przepisy w tym konretnym przypadku zostaną ziterpretowane przez sąd, czy policję. Nie jestem prawnikiem, ani policjantem. W drugim wątku policja uznała, że winny był kierowca, pomimo, że rowerzysta jechał po przejsciu (gdzie nie wolno mu było).

 

@BikoBiko O mnie się nie martw. Ja mieszkam w Holandii. Nie wymuszam pierszeństwa. Jeżdżę ostrożnie zarówno samochodem, jak i rowerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tobo. Grzebanie w przepisach jest takie męczące (szczególnie polskich).

Oto co znalazłem: Art. 26 pkt.2 (o pieszych):

"Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża."

Art. 27 pkt 1a (o rowerzystach):

"Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić."

 

Ja nie wiem, jak te przepisy w tym konretnym przypadku zostaną ziterpretowane przez sąd, czy policję. Nie jestem prawnikiem, ani policjantem. W drugim wątku policja uznała, że winny był kierowca, pomimo, że rowerzysta jechał po przejsciu (gdzie nie wolno mu było).

 

@BikoBiko O mnie się nie martw. Ja mieszkam w Holandii. Nie wymuszam pierszeństwa. Jeżdżę ostrożnie zarówno samochodem, jak i rowerem.

 

Takie pytanie techniczne. Jak tu dawać odpowiedzi, aby nie cytować poprzednika? Szybko odpisuję, i nie ma czasu na czytanie instrukcji.

***

Jak, według Was, przekraczanie drogi na której nie ma pasów, jest interpretowane przez przepisy?

Nie jest to chyba typowe przejście dla pieszych, nie ma oznakowań. I czy w takim przypadku też należy przeprowadzać rower? Często jest tak, że uliczka jest na tyle szeroka, że można by ją przeskoczyć :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Burak

Mnie chodzi tylko o to, żeby inni czytający na podstawie takich opinii nie uważali, że mają pierwszeństwo i próbowali tak jeździć. Jak sam widzisz z przytoczonych przepisów potwierdza się wszystko co wyżej pisałem/pisaliśmy. Co do pieszego zgoda, co do rowerzysty też - pod warunkiem, ze jedzie DDR lub jezdnią lub jest na przejeździe rowerowym. Jeśli nawet zgodnie z prawem jedzie chodnikiem to jak wiadomo chodnik się kończy na skrzyżowaniu i jak nie ma przejazdu ( a być nie może skoro to tylko chodnik, a nie ddr ) to trzeba zsiąść z roweru lub co najmniej ustąpić wszystkim pierwszeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygodnie pominąłeś sformułowanie "lub innej części drogi, którą zamierza opuścić".

Napisałem w temacie, bo wszyscy zgodnym chórem orzekli "rowerzysta winny", a ja uważam, że sytuacja nie jest oczywista. Jeśli osoba z tego zdarzenia chce mieć "pewność" powinna się udać do prawnika. Zachęcam też do wzywania Policji w takich sytuacjach i nie bać się brania odpowiedzialności za swoje czyny/błędy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zaistniałej sytuacji jest mowa o współsprastwie - wina jest zarówno po stronie rowerzysty jak i kierowcy. Rowerzysta powinien poruszać się ścieżką rowerową a w przypadku jej braku - ulicą, zaś kierujący pojazdem mechanicznym powinien zachować szczególną ostrożność i przepuścić osoby poruszające się chodnikiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BurakTo co cytujesz nie ma tu zastosowania i nie pominąłem z wygody, gdyż rowerzysta nie ma prawa poruszać się po chodniku w tych warunkach to raz. Dwa:

Włączanie się do ruchu Art. 17. 1. Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub za-trzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu: 1) na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania; 2) na drogę z pola lub na drogę twardą z drogi gruntowej; 3) na jezdnię z pobocza, z chodnika lub z pasa ruchu dla pojazdów powolnych; 3a) na jezdnię lub pobocze z drogi dla rowerów, z wyjątkiem wjazdu na prze-jazd dla rowerzystów lub pas ruchu dla rowerów; ...2. Kierujący pojazdem, włączając się do ruchu, jest obowiązany zachować szcze-gólną ostrożność oraz ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestniko-wi ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żaden nie jest bez winy. Faktem jest, że rowerzysta został poszkodowany. Jeżeli był u lekarza, to u lekarza jest w diagnozie notatka o przyczynach stanu zdrowia. Rowerzysta ma numer telefonu kierowcy, wie jaka to była ciężarówka i wie kiedy to się stało. Na rowerze też będą ślady lakieru z ciężarówki, więc gdyby kierowca szedł w zaparte, to idzie udowodnić, że wypadek się zdarzył. Oczywiście sam rowerzysta nie jest bez winy: jazda po chodniku gdy nie był do tego uprawniony, jazda jezdnią w poprzek (brak oznakowania przejazdu), podczas gdy kodeks wyraźnie mówi, że można tylko wzdłuż. Nic nie wiem o tym czy którykolwiek z nich mógł przeciwdziałać kolizji (nie wypadkowi, bo w wypadku nie ma winnych), tj. jaka była widoczność, czy którykolwiek widział drugiego, nawet jak widział to czy mógł wyhamować itp. generalnie sprawa dla policji, a w razie wątpliwości, to dla sądu. Niemniej jednak im dłużej się zwleka tym bardziej zostają zacierane ślady, tak jak powiedział kierowca. Walczyć jest OCo, zwłaszcza, jeżeli nie była to tania koza.

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem niektórych rowerzystów, w takim miejscu jechać po chodniku mija się z celem. Skoro ruch jest znikomy to czy nie jest wygodniej spokojnie jechać sobie po gładziutkim asfalcie zamiast po nierównych zazwyczaj w takich miejscach płytach chodnikowych? No i to całe zsiadanie przed każdym przejazdem (a przynajmniej zwalnianie) w celu upewnienia się, czy coś nie wyjeżdża z uliczki. A tak jedziesz sobie prosto jezdnią, cały czas masz pierwszeństwo i jakby tego rowerzystę potrącił ten samochód w takiej sytuacji, to wina byłaby oczywiście po stronie kierowcy samochodu. W tym przypadku wina jest po obu stronach i mandat się znajdzie dla rowerzysty. Dla mnie czysta głupota, bo pożytku z takiej jazdy po chodniku nie ma wcale, same utrudnienia no i  z czasem nie chce się już tak uważać i zatrzymywać przed każdym przejazdem przez każdą uliczkę.

 

Moim zdaniem wina jest po obu stronach, bo nie zachowali należytej ostrożności w miejscu, w którym zawsze należy taką ostrożność zachować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanie techniczne. Jak tu dawać odpowiedzi, aby nie cytować poprzednika? Szybko odpisuję, i nie ma czasu na czytanie instrukcji.

Na dole strony masz okienko do odpowiedzi.

Jeżeli korzystasz z przycisku "odpowiedz", to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podczas pisania skasować cytat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wina jest po obu stronach, bo nie zachowali należytej ostrożności w miejscu, w którym zawsze należy taką ostrożność zachować.

A ja uważam, że wina rowerzysty. Co z tego, że kierowca nie zachował ostrożności skoro to rowerzysta złamał przepisy. Gdyby nie rowerzysta to by nikt nie ucierpiał. Kierowca może dostać mandat za niezachowanie ostrożności, ale nie powinien i podejrzewam nie zostałby wskazany jako winny. Znam podobny przypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...