Skocz do zawartości

[Średnia prędkość] klasa roweru a prędkość


Rekomendowane odpowiedzi

Naprawdę? Nic nie wnosi?

 

Wręcz przeciwnie. Podałem korzyść na średniej przy korzystaniu z nosków z dokładnością do czterech miejsc po przecinku. A Ty co pomogłeś? Że "noski coś tam dadzą". To przecież każdy wie. Podaj dane z dokładnością do 5 miejsc po przecinku, to będziesz mógł krytykować moje dane jako zbyt ogólnikowe.

A jaki sprzęt pozwala dokonać pomiaru z dokładnością do 4 miejsc po przecinku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Panowie! Przecież ja sobie robię jaja z głupiego pytania. Nikt przecież nie zmierzy ile dają noski czy spd. Dadzą tyle, ile użytkownik nauczy się z tego korzystać. Wypracuje technikę kręcenia na okrągło a organizm się do tego zaadaptuje.

 

Było głupie pytanie, to i głupią odpowiedź dałem. Chciałem naciągnąć na głupi spór osobę, która wytknęła mi małą wartość merytoryczną, rzucając wiele mówiące "coś tam dają".

 

A Wy mnie tu punktujecie. Z drugiej strony dobrze. Nie wiadomo ile osób wzięłoby moje dane na poważnie. To jest internet. Tutaj ironię oznacza się stosownym kodem [ironia][/ironia] albo tekst zapisuje się w annałach jako poważna wypowiedź.

 

Oczywiście, jak ktoś chce szybko jeździć, to musi zrobić łydę. A jak chce szybko jeździć po górach, to jeszcze zrzucić zbędny tłuszcz, a nie liczyć korzyści ze sprzętu.

 

Żeby ostudzić zapał onanistów sprzętowych dodam, że na swoim uszosowionym MTB pojechałem z kolegą pętlę po Beskidach (Salmopol, Kubalonka - kto z okolic, ten zna). Tydzień później pojechaliśmy tę samą pętlę, tylko ja już na szosówce. Nie wdając się w szczegóły - nie było drastycznej różnicy. Za drugim razem poszło mi lepiej - nie urwał mnie na Salmopolu, ale chyba głównie dlatego, że nie byłem osłabiony po biegunce, jak za pierwszym razem. Pomógł też lepszy zakres przełożeń (1x7 vs 2x10) i to że pojechałem na lekko (bez plecaka i zbędnego bagażu, który za pierwszym razem musiałem taszczyć). Dodam, że mój uszosowiony MTB wart jest z 500zł, a kolega jechał na doinwestowanym Tarmac'u wartym pewnie z 20-30 razy więcej. 

 

tobo, jak już zjawiłeś się w temacie, to napisz coś od siebie. Jeździłeś MTB, uszosowionym MTB i ostatecznie dosiadłeś szosy. Twoje wynurzenia wzbogacą wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

tobo, jak już zjawiłeś się w temacie, to napisz coś od siebie. Jeździłeś MTB, uszosowionym MTB i ostatecznie dosiadłeś szosy. Twoje wynurzenia wzbogacą wątek.

Czas jazdy na tym samym dystansie do pracy zmienił się przy 10.5 km o 2 minuty w dół na korzyść szosy. Wiele to czy niewiele? Rzecz względna. Jak to często bywa rzeczywistość rozmija się z wyobrażeniem :)

Rower mtb to straszny zamulacz na asfalcie, z wielu względów. Z kolei uszosowiony mtb na kołach 26 wymagałby bardziej szosowej korby - u mnie możliwość sensownego kręcenia kończyła się przy prędkości chwilowej rzędu 40 km na godzinę i nieludzkiej jak dla mnie kadencji.  Żeby zmienić koła na 28 cali musiałbym z kolei sporo zainwestować bo oczywście chciałbym coś co zaspokaja moją rowerową próżność i w tym momencie jednak wolałem cały nowy rower niż sztukowanie starego.

Szosą dużo ławiej poruszać się dynamiczniej w warunkach dla niej przeznaczonych. Im podłoże gorsze a warunki komunikacyjne trudniejsze tym - dla przeciętnego użytkownika - korzyści bardziej się zacierają. 

I ostatecznie - u mnie zmiana podytkowana była nie wymiernymi potrzebami a chęcią spróbowania czegoś nowego :) Z krókiej perspektywy wydaje mi się że ten argument był najbardziej istotny....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

u mnie możliwość sensownego kręcenia kończyła się przy prędkości chwilowej rzędu 40 km na godzinę i nieludzkiej jak dla mnie kadencji.

Co znaczy nieludzka kadencja?

Dla przełożeń 44:14 to będzie "raptem" - 100rpm przyjemna kadencja, ale już dla 44:11 - 80rpm czyli kadencja od której zaczyna się kręcenie.

Ale zastanówmy się ~40km/h i ~10km do pracy to daje 15minut. Dwie minuty dla tej odległości a raczej czasu przejazdy to... przepaść ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@marcinusz

Od niedawna mam szosę własnego "projektu". Prosta kierownica i mostek dobrany tak, żeby mniej więcej mieć taką pozycję jak na XC. W porównaniu z MTB na szosie prędkość wzrosła o kilka km/h. Sporo. Ale też sporo masy odpadło, bo szosa jest lżejsza o jakieś 4 kg (lub więcej - nie ważyłem). Minimalne uszosowienie mtb ma sens (wymiana ogumienia). Głębokie - nie ma sensu. Z roweru pozostanie tylko rama, kierownica (z bebechami - przy że były V-ki), siodełko ze sztycą i tylna przerzutka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei uszosowiony mtb na kołach 26 wymagałby bardziej szosowej korby - u mnie możliwość sensownego kręcenia kończyła się przy prędkości chwilowej rzędu 40 km na godzinę i nieludzkiej jak dla mnie kadencji.

Bez zbędnych wygibasów do szosowego MTB można wstawić korbę trekkingową 48-36-26.

Sam mam taki rower i jeżdżę na zestawie korba 48/36/26 i kasecie 7s 13-21 ale przymierzam się do zmiany na kasetę 9s 14-25 bo w moim płaskim terenie nawet na większych zjazdach nie schodzę niżej niż koronka 16-15t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez zbędnych wygibasów do szosowego MTB można wstawić korbę trekkingową 48-36-26.

Sam mam taki rower i jeżdżę na zestawie korba 48/36/26 i kasecie 7s 13-21 ale przymierzam się do zmiany na kasetę 9s 14-25 bo w moim płaskim terenie nawet na większych zjazdach nie schodzę niżej niż koronka 16-15t.

Można wsadzić i koła i korbę i barana nawet. Ale ja nie chciałem kolejny raz przerabiać roweru, który nie jest stworzony do tego, do czego ma być używany. 

Co do przełożeń - mocarzem nie jestem, przy kombinacji 50/34 - 11-28 rzadko dochodzę do twardego końca kasety ale jednak się przydaje. 

 

 

Co znaczy nieludzka kadencja?

Dla przełożeń 44:14 to będzie "raptem" - 100rpm przyjemna kadencja, ale już dla 44:11 - 80rpm czyli kadencja od której zaczyna się kręcenie.

Ale zastanówmy się ~40km/h i ~10km do pracy to daje 15minut. Dwie minuty dla tej odległości a raczej czasu przejazdy to... przepaść ;)

Maksymalnie na płaskim moim uszosowionym mtb dało się jechać 40 km/h. Mówię o utrzymaniu takiej prędkości przez jakąś chwilę a nie przez moment. Potem zaczynała się szarpanina. 

Te 40 na godzinę to nie jak zakładasz prędkość średnia tylko chwilowa. Przelotowa była znacznie niższa bo ja dojeżdżałem do pracy a nie ścigałem się ze sobą.

Może dla Ciebie te dwie minuty są warte zachodu, dla mnie nie. Nie z tego powodu zdecydowałem się na szosówkę. Jest na niej łatwiej, przyjemniej, także turlać się do domu gdy jestem zmęczony po pracy. Poza tym wróciłem do rowerowania dla przyjemności a nie z konieczności - rower przestał być dla mnie środkiem transportu miejskiego. Szosy byłoby mi szkoda do takiego celu, głównie ze względu na lokalną pogodę. A może nie tyle szkoda - co bardziej nie chciałoby mi się grzebać przy niej żeby utrzymać rower na sensownym poziomie działania :) Takie zabiegi obecnie są dla mnie straszną karą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas jazdy na tym samym dystansie do pracy zmienił się przy 10.5 km o 2 minuty w dół na korzyść szosy. Wiele to czy niewiele? 

Nie wiem czy to porównanie MTB do szosy czy uszosowionego MTB do szosy. W tym drugim przypadku to na pewno wiele. W tym pierwszym - zależy w jakim czasie pokonywałeś wcześniej te 10,5 km.

Po danych, które podajesz wnioskuję, że kręcisz na niskiej kadencji. Mi w MTB wystarcza blat 36. W uszosowionym MTB z przodu jest tylko jedna tarcza 44Z i na prędkości przelotowe spokojnie wystarczało. Tylko przy dokręcaniu z górki dla uzyskania maksymalnej prędkości czasem brakowało. Ideałem byłby blat 48 i 10 biegów z tyłu. Ale nie chciałem inwestować w rower, który z założenia może być ukradziony i mam po nim nie płakać.

W szosie nie mam jakoś wiele szybszego przełożenia 44/11=4 a 50/12=4.17 (plus nieco większe koło). Kasety 12-28 nie zmienię, bo potem bym nie wyrobił w górach.

W porównaniu z MTB na szosie prędkość wzrosła o kilka km/h. Sporo. Ale też sporo masy odpadło, bo szosa jest lżejsza o jakieś 4 kg (lub więcej - nie ważyłem). Minimalne uszosowienie mtb ma sens (wymiana ogumienia). 

Sporo, ale przy sporej różnicy wagi trudno powiedzieć skąd różnica. Moje rowery różnią się nie więcej niż 1,5kg. MTB i uszosowiony MTB ledwie 200-300g na korzyść drugiego.

To jak daleko warto uszosowiać mtb zależy od potrzeb uszosowiającego. U mnie to był sztywny wideł zamiast i tak sztywnego w zimie RST Capa oraz opony. Cieszę się, że eksperyment zakończyłem kupieniem prawdziwej szosy. Wciągnąłem się nieco w szosowanie - również górskie i do czerpania pełni radości z takich tras potrzebny nie wystarcza sprzęt z kategorii do 500zł.

Ja od siebie dodam że na prostych odcinkach w dół szosa jest o wiele szybsza od MTB nawet na slickach - mierzone z kolegą na Salmopolu, w zakrętach wygrywa MTB. Ale tak suma sumarum na kolarzówce trzeba się mniej nakręcić niż na MTB ;)

 

Porównujesz siebie z kolegą. To jest żadne porównanie. Siejesz tylko mity.

 

Ty na MTB w zakrętach jesteś szybszy od kolegi na szosie ==/== MTB wygrywa w zakrętach z szosą

 

W zakrętach szybszy jest ten, kto lepiej umie w nie wchodzić. Na uszosowionym MTB trzymałem się kolegi w zakrętach na zjeździe z Salmopolu. Gdy ja też miałem szosę - odjechał mi w momencie. Bo ja nie czułem jeszcze roweru (2 raz w życiu na szosówce). Gdy byłem na uszosowionym MTB też mi w końcu odjechał, ale ona zna na pamięć profil każdego zakrętu a ja żeby się nie zabić czasami musiałem jechać asekuracyjnie.

 

Na prostych odcinkach w dół szybszy jest cięższy. Grawitacja - po prostu. Z poprawką na aerodynamikę. Będąc ponad 20kg cięższy od kolegi toczę się w dół szybciej od niego. Gdy jestem na szosie różnica jest bardziej widoczna.

 

Posadź 130kg gościa na MTB i 60kg na szosie i niech stoczą się z prostej górki. Dowiesz się czegoś nowego o grawitacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Maksymalnie na płaskim moim uszosowionym mtb dało się jechać 40 km/h. Mówię o utrzymaniu takiej prędkości przez jakąś chwilę a nie przez moment. Potem zaczynała się szarpanina.

Szarpanie ze sobą, ale nie z kadencją bo 44:11 to daje właśnie ~80 czyli teoretycznie lajcik.

Ale właśnie chodzi o te zyski, jakie są? Ja mam drogę do pracy równo 11,5km po drodze powiatowej za miastem i drugie tyle przez miasto Kraków ;) Wjeżdżając do Krakowa mam średnią 33-34km/h, a w pracy jeszcze nie udało mi się utrzymać powyżej 30km/h. I tu rodzi się pytanie gdzie byłby większy zysk. Na tych pierwszych kilometrach gdzie jadę bez jednego zatrzymania, jednak trochę większa prędkość przelotowa czy w mieście, gdzie co chwilę trzeba zwalniać i bujać się od zera? Rower jak w profilu, opony też. I chodzi mi po głowie jakiś rower dojazdowy do pracy taki, żeby być mniej ujechanym na miejscu. Zysk 2 czy 4 minut to nie główne kryterium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower jak w profilu, opony też. I chodzi mi po głowie jakiś rower dojazdowy do pracy taki, żeby być mniej ujechanym na miejscu. Zysk 2 czy 4 minut to nie główne kryterium.

Załóż sliki. To najważniejsze, dające największe korzyści i najtańsze ulepszenie (Kenda Kwest). Do jazdy po asfalcie trzeba mieć opony na asfalt. Poza tym cudów nie ma. Jak chcesz dojeżdżać nie ujechanym, to przeznacz na dojazd 5 minut więcej albo rozejrzyj się za wspomaganiem elektrycznym lub motorowerem.

 

Ja do pracy mam niecałe 5km. Dojeżdżam w ciuchach cywilnych ze średnią 17-19 km/h. Absolutny luz. Wchodzę do pracy jak po spacerze a nie po wyścigu. Do szybkiej jazdy mam inne rowery, inne trasy i inne stroje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe, przy 23km zejście poniżej 20km/h spowoduje to że na rowerze spędzę dziennie nie 1,5h tylko 2,5 ;) Nie o to chodzi. W robocie mam prysznic i wolę wyjechać 15minut wcześniej by mieć czas na prysznic niż jechać 15 minut dłużej ale niby się nie spocić. Dlatego zastanawiam się nad czymś "szybszym" lub niej meczącym. Pomysł z oponami niegłupi, a jeszcze lepszy byłby dwa komplety kół ;) tylko wtedy trzeba by albo kasetę przekładać, albo mieć dwa komplety kół, kaset i łańcuchów. A może jednak łatwiej opony przełożyć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ze swojego doświadczenia powiem ze przejazd rowerem prawie 30 letnim taka turystyczna szosowka z 8 przelozeniami, zajmuje mi mniej niż lzjeszym i kilka razy drozszym mtb na semi slickach typu detonator, ogolnie szosa na stalowej ramie jest bardzo wygodna, az byłem w szoku :) na miasto nawet dziurawe daje rade :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klosiu, dnia 26 Kwie 2013 - 11:28, napisał:

Wielu ludzi się hajcuje szosówkami, że niby takie szybkie, i faktycznie na krótkim dystansie potrafią pocisnąć w trupa i zrobić średnią 35km/h na 10km. Tyle że na góralu też by potrafili, ale nie próbowali.

 

True. Mam stalowa szoskę własnej roboty na alu kołach 27 1/14 i ostatnio musiałem w niej niestety założyć nową  korbę, i kilka innych bzdetów poprawić i wyregulować, toteż swoje trasy ostatnio "musiałem" pokonywać przez kilka dni mamy góralem, zwykły damski góral "delta" z kołami 26 cali, i przełożeń jakichś szałowych tam nie było, a jednak jak się depcze, to i tym i tym można szybko pojechać, jakichś znaczących różnic nie zauważyłem między rowerami, owszem, góral trochę bardziej zamulał i tracił prędkość na szosie ale nie było to jakieś znacząco upierdliwe, brutalną siłą można to pokonać, owszem, trochę bardziej meczący jest góral od szosy, ale nie znacząco, powiedzmy miesiąc bym pojeździł na tym góralu aby się przyzwyczaić do geometrii i przełożeń to raczej zatraciłbym wrażenie przewagi prędkości szosy, może na 100 km, to bym poczuł mułowatość górala bardziej, kiedyś muszę przetestować :) poza tym po naprawieniu szosy przesiadłem się na nią znowu, i po tej przesiadce też szosa tyłka nie urwała, nawet po góralu szosa mi się wydała jakaś taka męcząca, może niezregenerowane mięśnie miałem po góralu poprzedniego dnia... No i na szosce mogłem trochę szybciej pojechać, bo większe koła i nieco twardsze przełożenia co by dokręcić z górki stały się dostępne... Fakt, ktoś rzeknie, że mam kiepskiego górala i kiepska szosę, bo oba rowery dość ciężkie i pospolite, a jakbym miał carbon to bym fruwał, może i tak, może nie... Owszem, właśnie przez te przełożenia w szosce mogę na tej samej drodze nieco większe średnie wyciągnać, jakies 2 - 3 km/h, ale nic jakiegoś znaczącego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie obserwuje ten temat od dłuższego czasu i pozwolę sobie napisać coś od siebie w końcu.

Za sobą mam aktualnie 3 typy rowerów MTB, Cross i szosa. Wszystkie wyniki zależą od środowiska, wiadome jest chyba że MTB lepiej sobie poradzi w zatłoczonym mieście, wysokie krawężniki i inne przeszkody utrudniają sprawny przejazd szosą. Tutaj czasy przejazdu będą porównywalne bądź na korzyść MTB. Natomiast MTB będzie bardziej męczące w dłuższych trasach, szosa jest lżejsza i łatwiej ją rozbujać. Myślę że tutaj nie ma co porównywać, każdy z tych rowerów ma swoje przeznaczenie a jeżeli ktoś nie decyduje się na jakieś skoki, akrobacje, ciężką jazdę bądź długie trasy, szybką jazdę, wyścigi, najlepszy z tych rowerów będzie cross i w mieście będzie porównywalny do MTB pod względem praktyczności i w trasie może i będzie gorszy od szosy ale na pewno lepszy od MTB.

 

Jak by spojrzeć jeszcze na to od innej strony to różnice w szybkich przełożeniach między szosą a MTB nie są zawsze aż tak duże, MTB po prostu wymaga większego wysiłku lecz można na nim jeździć z porównywalną prędkością do szosy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz jeżdżę na "uszosowionym" MTB sztywnym z obu stron. I o ile slick 26x1.5 dodał mi 4-5kmph średniego przelotu, o tyle przy kolach 26 sliki nabite do 4atm to katastrofa. Wyraźna róznica w stosunku do 28x.15 slick i łapie o wiele więcej dziur. Nie polecam. Już pomijając geometrie MTB i niestabilnośc takiego rowerku - jazda z jedną łapą na kierownicy jest delikatine mówiąc niewygodna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...