Skocz do zawartości

[rower] rower przyszłości


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy ja cały czas jeżdżę na stalowym sztywniaku ze sztywnym widelcem... :devil:

No i powodzenia z jazdą w cięższym terenie na takim rowerze. Możecie psioczyć na wszystkie nowinki itp. ale przede wszystkim jazda ma sprawiać przyjemność i frajdę, a nie być męczarnią, bo nie wyobrażam sobie zjazdu po kamlotach czy wysokich korzeniach w miarę efektywnie. Jeśli możecie jeździć tak cały dzień i nie odpadną wam ręce to gratuluje. Także do różnych zastosowań mamy różny sprzęt, a postęp jest nieunikniony ,czy tego chcecie czy nie. W pewnym sensie jest to marketing, żeby sprzedać coś nowego itp. ale na pewno uprzyjemnia nam godziny i dni spędzone na 2 kółkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

masz całkowitą rację ale można mie ciastko i jeśc ciastko:)

specjalistyczny ful w prawdziwe góry i nader elastyczny sztywniak w podmiejskie puszcze

i wtedy, z własnego doświadczenia, można wyrażac osądy i przemyślenia o tym co daje przyjemnośc a co ostro w d_pę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywistą jest konieczność wymiany lub ładowania baterii zasilającej system maksymalnie po 8 godzinach jazdy, a w przypadku ciągłej jazdy po dużych nierównościach, nawet po 2 godzinach.

I tu z pomocą przychodzą dynama w piaście. Ewentualnie jeszcze kilka lat kombinowania i stworzenie tłumienia elektromagnetycznego, gdzie będzie można odzyskiwać energię elektryczną z ruchu amortyzatora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i powodzenia z jazdą w cięższym terenie na takim rowerze. Możecie psioczyć na wszystkie nowinki itp. ale przede wszystkim jazda ma sprawiać przyjemność i frajdę, a nie być męczarnią, bo nie wyobrażam sobie zjazdu po kamlotach czy wysokich korzeniach w miarę efektywnie. Jeśli możecie jeździć tak cały dzień i nie odpadną wam ręce to gratuluje. Także do różnych zastosowań mamy różny sprzęt, a postęp jest nieunikniony ,czy tego chcecie czy nie. W pewnym sensie jest to marketing, żeby sprzedać coś nowego itp. ale na pewno uprzyjemnia nam godziny i dni spędzone na 2 kółkach.

Jeszcze nie tak dawno, wszyscy tak jeździli i nikt nie narzekał i wszyscy się świetnie bawili. Nie mówię że amortyzacja w rowerze jest złym pomysłem, bo jest pomysłem bardzo dobrym, ale ostatnio mocno nadużywa się jej zastosowania. Pomału dochodzimy do tego, że rower bez amortyzatora (nawet miejski) to nie rower. Co do elektroniki. Są wynalazki które były swietnym pomysłem, jak np. spd, ale elektronika IMHO się do nich nie zalicza, bo o ile spd, czy mostki a-head, sprawiły że używanie roweru stało się bardziej bez problemowe, o tyle elektronika upraszcza życie tylko pozornie, gdyż poprzez wysoki poziom skomplikowania jest bardzo awaryjna i nie wyobrażam sobie jak miałbym naprawić prowizorycznie jakiś moduł elektroniczny w trasie. Może i te sterowane elektronicznie przerzutki zdaja egzamin, ale w takich warunkach i do takich potrzeb jak zostały stworzone. W rowerze zawodnika, który ma za sobą samochód obsługi technicznej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie dbało się tak o rower, ot przetarło się z kurzu i nałożyło nieco smaru w kila miejsc i rowery jeździły latami, a teraz masz smarów smareczków i kosmetyków przeróżnych , że hoho takze nie powstrzymacie tego co idzie, specjalizacji rozdrobnienia, rozcackania, bo co komuś bronic jak che ;) A taki rower ze wspomaganiem... cóż czemu nie są osoby co na płaskim i z wiatrem dają radę ale już pod górkę czy pod wiatr to trudniej, nie kazdy jest w kwiecie wieku i emeryt tez chce pojeździć i od razu nie kłaść się do łózka po takiej jeździe.

Ja póki co wszędzie pedałuję sam, ale niczego nie wykluczam w przyszłości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie dbało się tak o rower, ot przetarło się z kurzu i nałożyło nieco smaru w kila miejsc i rowery jeździły latami,

I to właśnie jest dla mnie cały urok codziennej jazdy na rowerze. Umyć i nasmarować napęd, jak jest usyfiony i to wszystko z bieżących zabiegów. Reszta podzespołów, dwa razy do roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie tak dawno, wszyscy tak jeździli i nikt nie narzekał i wszyscy się świetnie bawili. Nie mówię że amortyzacja w rowerze jest złym pomysłem, bo jest pomysłem bardzo dobrym, ale ostatnio mocno nadużywa się jej zastosowania. Pomału dochodzimy do tego, że rower bez amortyzatora (nawet miejski) to nie rower. Co do elektroniki. Są wynalazki które były swietnym pomysłem, jak np. spd, ale elektronika IMHO się do nich nie zalicza, bo o ile spd, czy mostki a-head, sprawiły że używanie roweru stało się bardziej bez problemowe, o tyle elektronika upraszcza życie tylko pozornie, gdyż poprzez wysoki poziom skomplikowania jest bardzo awaryjna i nie wyobrażam sobie jak miałbym naprawić prowizorycznie jakiś moduł elektroniczny w trasie. Może i te sterowane elektronicznie przerzutki zdaja egzamin, ale w takich warunkach i do takich potrzeb jak zostały stworzone. W rowerze zawodnika, który ma za sobą samochód obsługi technicznej...

Zapytam - jeździłeś na rowerze który ma zainstalowane takie komponenty? Stwierdzenie "bardzo awaryjne", czy nawet "awaryjne" dotyczy twoich długodystansowych doświadczeń? Raczej nie odpowiesz twierdząco na żadne z tych pytań.

Gdy ponad dwa lata temu w moje ręce pierwszy raz wpadł taki rower to komentarze czy wątpliwości na jego temat były podobne - jak to się sprawdzi. I były do tego podstawy bo;

- miejscowi to śmierdziele, którzy nie lubią dbać o sprzęt, nierzadko jeździ on aż do zgonu bez jakiejkolwiek pielęgnacji lub przy minimalnym nakładzie środków by tylko utrzymać całość na chodzie;

- największa na świecie liczba deszczowych dni w roku, bardzo duża sumaryczna wartość opadów;

- sól z wody morskiej w powietrzu, deszczu itd.

To nie są warunki idealne a nawet dobre dla stali, ta w rowerze jest przeciętniej dziś jakości i fatalne dla elektroniki, która lubi świrować np w samochodach.

 

Od tamtej pory sprzedaliśmy kilkanaście rowerów z grupą da i kilkadziesiąt z ultegrą, również kilkanaście zestawów dura ace luzem.

Do dziś problemami z elektroniką były: wymiana jednej "stukniętej" da, która po upadku właściciela stopniowo wyzionęła ducha, miała jednak prawo bo po glebie trzeba było ją "nastawić" :), Więcej grzechów nie pamiętam.

To wszystko.

Właściciele nie używają tych rowerów do ścigania się czy niedzielnych wycieczek, wiele z nich jeździ na co dzień jako woły robocze, od wczesnej wiosny do późnej jesieni.

Moim zdaniem są to więc komponenty bardzo dobre i bezproblemowe.

W zeszłym roku na serwis przyjechał cannon z elektronicznym lefciakiem, więc rower -/+ dziesięcioletni, nieźle styrany. Sam lefciak działał średnio natomiast jego elektroniczna blokada bez zastrzeżeń. W porównaniu do elektronicznych szos nie powiem jednak że jest to rozwiązanie trwałe. bo to był jeden taki rower, z którym miałem styczność, a jednak nabywcy danej marki w większości jadą na serwis do sklepu który dany rower sprzedał.

Wg mnie elektronika sprawdza się więc w rowerach bardzo dobrze, w codziennej eksploatacji bez względu na warunki. Nie wiem czy będzie gorzej, gdy zostanie wprowadzona do niższych grup, bo to zazwyczaj wiąże się z gorszym wykonaniem i materiałami, może to będzie kiepskie rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, droga dedukcji. Napisałeś również, że "to" nadaje się dla człowieka z grupą opieki na ogonie, zawodnik plus tabun ludzi wsparcia.

Mieszkam w słono-deszczowym mieście. Przy wyborze samochodu też miewam obawy czy wydolę finansowo utrzymywać samochód z elektroniką wszędzie, tym bardziej że obiektami mojego zainteresowania są raczej używane a nie nowe, wiem że różnie z tym bywa a tu już szczególnie. Uważam jednak, że na razie nie mam podstaw by twierdzić że elektroniczna skrzynia biegów w rowerze nadaje się tylko i wyłącznie dla prosa, który kompletnie nie musi się martwić o sprzęt. W warunkach codziennych, od ponad dwóch lat, daje to bez problemu radę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i powodzenia z jazdą w cięższym terenie na takim rowerze. Możecie psioczyć na wszystkie nowinki itp. ale przede wszystkim jazda ma sprawiać przyjemność i frajdę, a nie być męczarnią, bo nie wyobrażam sobie zjazdu po kamlotach czy wysokich korzeniach w miarę efektywnie. Jeśli możecie jeździć tak cały dzień i nie odpadną wam ręce to gratuluje. Także do różnych zastosowań mamy różny sprzęt, a postęp jest nieunikniony ,czy tego chcecie czy nie. W pewnym sensie jest to marketing, żeby sprzedać coś nowego itp. ale na pewno uprzyjemnia nam godziny i dni spędzone na 2 kółkach.

Jazda na sztywniaku ma ograniczenia co do prędkości bo w zasadzie jest jazdą techniczną. Na takim sprzęcie najlepiej nauczyć się techniki. Dzisiaj mało kto tak robi bo są amortyzatory na które zresztą też się narzeka. Kiedy wchodziło MTB to nie przypominam sobie aby były wtedy jakiekolwiek ograniczenia co do terenu a wręcz przeciwnie jeżdziło się praktycznie wszędzie bez ograniczeń. A tematu bolących dłoni czy nadgarstków nie komentuję bo nie warto. Zresztą jak komentować skoro obecnie jest narzekanie w tym kierunku a przecież amortyzatorów w bród. Jak pracują - różnie pracują ale jednak się uginają.

 

Jeszcze nie tak dawno, wszyscy tak jeździli i nikt nie narzekał i wszyscy się świetnie bawili

I nadal takich spotykam ale nie u nas tylko u południowych sąsiadów gdzie ludziska naprawdę masowo śmigają po górach w przeciwieństwie do tego co jest u nas. Dużo gadaniny mało jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

gdyby DA była awaryjna prawdą jest nie było by jej w tyle zawodowych teamach. Tu nie ma co nawet podejmowac polemiki, campa wchodziła długo bo w połowie testów gdy teoretycznie okazało się, że już wszystko jest git - rowery padły podczas ulewnego transportu. Poprawiono wodoodpornośc.

Prawdę powiedziawszy to właśnie elektronika dziś jest najbardziej zaawansowana technologicznie, tania w produkcji i dostępna (i stąd te ceny D.A i Ult? hehe).

Cieszę się, że za rok (max dwa) wejdzie XTRDi2 - dla mnie brak zmory regulacji tylnej przerzutki co drugi dzień to wybawienie. Połowiczne jednak bo zyskując na precyzji tracę na "żywtoności". Ale jakoś nie uśmiecha mi się wozic ze sobą dodatkowych baterii na kilka dni (wystarczy, że jest od telefonu, lampek, aparatu foto itd itp..) I nie muszę wykazywac się dłuższą jazdą niż promocyjna w "dobrym sklepie rowerowym" żeby to wiedziec - to mówią sami producenci. Co mi po 6h jazdy? Albo nawet 12! Toż to półtora dnia jazdy, a czasem jeden ciężki. Niech technologia się rozwija, niech pędzi do przodu na złamanie karku i wybijaniu konkurencji w pień. Tak długo jak pozostawi nam wybór. Bo oprócz spadku jakości wszystkiego narzucony "totalitaryzm" producentów to wg mnie zmora dzisiejszych czasów.

 

I jeszcze jedno-rozwinęła nam się tu w miarę ciekawa polemika na temat ale proszę nie przywołujmy argumentów w stylu "czys Ty na oczy widział" lub "a bo ja.."

Bo zaraz się okaże, że żaden z nas w pełni nie ma prawa wypowiadac się na jakikolwiek temat.

Ja nie mieszkam u Norek i nie siedzę w ich warsztacie (choc prace na warsztacie w życiu przeszedłem), nie mam też szosowego mtb a na co dzień i od święta używam 53z tarczy, cienkun pewnie nie miał okazji szwędac się z całym garbem na plecach 12-14 dni po Montenegro a Tobo nie poczuł co znaczy 50 km w terenie na totalnie sztywnym stalowcu (bo sam temat dobrej stalówki jest mu obcy).

Każdy z nas znajdzie niszę w której jest lepszy od reszty (lub wie więcej) i dobrze, ale nie wykorzystujmy tego w tak prostacki sposób.

 

I nadal takich spotykam ale nie u nas tylko u południowych sąsiadów gdzie ludziska naprawdę masowo śmigają po górach w przeciwieństwie do tego co jest u nas. Dużo gadaniny mało jazdy

podpisuję się pod tym dwiema rekami nogami i nosem na koniec

wystarczy przejechac się już nie po górach ale drogami na południu i policzyc ile rowerów jest na dachach aut. Jakoś w wielu miejscach będąc (mniej lub bardziej oddalonych)słyszałem "byli tu juz tacy.. Czesi, Niemcy, Anglik...." Nie słyszałem jeszcze by ktoś mi w małej włoskiej mieścinie powiedział "Polakko! a byli tu byli, dwa miesiące temu jedna taka ekipa, Krakow!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie lubię "definitywnych" wypowiedzi jakie coś jest jeśli nie miałem albo nie mam z tym żadnej styczności.

 

Dlatego ja nie wypowiadam się że jazda na całkowicie sztywnym stalowcu w terenie i to bardziej wymagającm jest niewykonalna. Nie piszę też o oferowanym przez stalową (jakąkolwiek) ramę komforcie, bo stalówkę miałem lat temu 13, jakieś kromo superiora. Nie napiszę o uciążliwościach ani plusach z eksploatacji takiego sprzętu, bo nawet jeśli go kiedyś miałem to ani trochę nie pamiętam jak się zachowywał.

Wypowiadam się natomiast na temat trwałości i niepodatności stalowych ram (skoro nawiązałeś ponownie do mojej niekompetencji w temacie) na kiepskie warunki pogodowe, takie posiadał w ofercie ram mtb trek/gf (i takie przychodzą czasami na serwis, innych producentów).

Czy Reynolds 853 tubing bywa w różnych jakościach, zależnie od marki? Da się go kupić "taniej" i wtedy będzie jakościowo "podlej"? Jeśli widzę taką "tablicę" rejestracyjną na ramie to nie mam możliwości zweryfikować "u źródła" czy Gary Fiszer kupił okazyjnie lewe rejnoldsy, bo pospawane z nich ramy tu gniją. Nie wnikam w to czy w innych warunkach niż tutejsze rama jest pikna i estetyczna jak pierwszego dnia to tak samo i po latach dziesięciu - i nigdzie nie napisałem że ta jakość w starciu z realiami w innych częściach świata cierpi tak samo jak tu. Ale zapewne wiesz lepiej, bo ty jesteś "stalowy w duszy". EOT.

 

A wracając do tematu - czemu reglacja przerzutki co drugi dzień? :) To chyba jakiś koszmar, bardziej wyśniony niż realny, bo moim zdaniem aż tak źle nie jest. :) Może w przypadku jednostkowej kulawości jakiegoś egzemplarza, jednak ogólnie jest przynajmniej dobrze.

 

Co do baterii - jej żywotność nie jest ustalana czasem aktywności tylko przebytym dystansem powiązanym z ilością zmian biegów. Żywotność obecnej przekracza to co zakłada producent - w nowej wersji dura ace przebieg określany jest na 2000 km. Trwałość baterii moim zdaniem nie jest problemem. Trzy rowery "testowe" w pracy mają elektroniczną ultegrę i jak do tej pory baterie nie były ładowane. Poza tym bateria jest mała i lekka, przy dłuższych wyprawach jedna dodatkowa nie powinna być dodatkowym zapychaczem bagażu ani ciężarem. Kwestia kosztu dodatkowego ogniwa - myślę że przy cenie takiej grupy nabywca szosowej czy górskiej grupy będzie ekonomicznie wydolny by nabyć jedną ekstra sztukę. Oczywiście - cena waga i gabaryt mogą być problemem przy potrzebie minimalistycznego spakowania się, nie przeczę.

Ja bardziej jako potencjalny problem (o czym pisze się np na forach czy w prasie) jest podatność sprzętu na urazy - w tym przypadku przy jeździe w terenie ryzyko jest większe niż przy szosie - upadki, zahaczanie o przeszkody, wstrząsy - takim obciążeniom rower mtb (przy zastosowaniu zgodnym z przeznaczeniem) jest poddawany w dużo większym stopniu. Wielodniowa wyprawa w teren może okazać się niewykonalna - przerzutki "bez prundu" nie będą działały wcale, awaria zasilania - kabli, sterownika, baterii zmusi do zakończenia zabawy. W przypadku skasowania mechanicznego tyłu ma się często przynajmniej przód, czyli dwa lub trzy przełożenia.

 

Jeśli chodzi o wymuszenie korzystania z czegoś - w tym przypadku elektroniki - na razie jeszcze nie ma tego niebezpieczeństwa, campa ma równolegle mechaniczną i elektroniczną grupę (mechaniczna bardzo droga a elektroniczna koszmarnie droga) podobnie dura ace i ultegra od shimano. Sram w grupie na 2012 rok ma tylko mechaniczną wersję.

Powodem dlaczego mechaniczna wersja może nie zniknąć z rynku jest masa systemu - jak wiadomo niejednokrotnie dla producenta czy dla klienta ma to (słusznie czy nie) niebagatelne znaczenie. Wersja elektroniczna będzie tak czy inaczej cięższa od mechanicznej - chyba że wersja elektro nie będzie adaptacją komponentów mechanicznych tylko zaprojektowaną od zera inną grupą. Tak (chyba) jednak nie będzie bo ekonomicznie średnio się opłaci tworzyć dwa osobne produkty tej samej platformy.

 

W lokalnej prasie był ciekawy test porównawczy najnowszych produktów campy, shimano i srama. Wyniki były następujące:

- kategorię "ściganie się" - gdzie masa ma znaczenie - wygrał sram, nowa grupa red (całość ważyła w wersji testowej 1849 gram)

- kategorię "jakość działania" wygrała dura ace shimano - przegrała całość testu z powodu masy (testowa wersja serii 7900 jest cięższa od srama o prawie 400 gram, przyszłoroczna ma być sporo lżejsza ale i tak cięższa co oczywiste, od srama)

- campie zarzucono kosmicznie wysoką cenę (w porównaniu do elektroniki shimano), wysoką masę (rozrzut sram - campa był jeszcze większy) i nieergonomiczność obsługi - bateria na stałe zamontowana do roweru, który trzeba w całości "podłączać" przy ładowaniu baterii.

 

W zeszłym miesiącu w norweskiej gazecie pojawiło się info m kolejnej elektrycznej campie - athena. Pewnie będzie sporo tańsza od recorda ale i tak droga.

 

Wydaje mi się, że o ile w przypadku obecnych 2x10 shimano decyzję o wyborze elektronika-mechanika można dosyć łatwo roztrzygnąć uwzględniając własne potrzeby i preferencje, to w przyszłorocznej grupie dura ace przy kasecie z 11 rzędami przepaść w precyzji może być decydująca o wyborze przez nabywców wersji elektrycznej.

 

Moim skromnym zdaniem kultura pracy ostatnich wypustów 105, ultegry i da na tle wcześniejszych wersji jest taka sobie, nie za bardzo wierzę że 11tka będzie działać lepiej przynajmniej w mechanicznej opcji.

Jeśli klient zdecyduje się na da i porówna pracę obu wersji to wydaje mi się że jednak wybierze elektronikę. A to dosyć łatwo może wyeliminować wersję mechaniczną z tej grupy - bo nie będzie na taką wersję wzięcia. Zadecyduje rachunek ekonomiczny, plus wynikająca z niego nowa strategia marketingowa, że w tym przypadku 11tka na prądzie będzie jedynym skutecznym rozwiązaniem.

 

 

http://www.pd-f.de/2...e-Federung.html

Powyżej rozwiązanie Hai, sterowane elektronicznie zawieszenie, reagujące z tyłu zależnie od impulsów spod przedniego koła. Dostępność od października 2012.

 

Co do awaryjności a użytkowania przez prosów - tym się bym ani trochę nie sugerował jako wyznacznikiem jakości. Moim zdaniem np trek nie potrafi robić lekkich ram karbonowych, mimo że ma jedno z najdłuższych doświadczeń w branży w tej kwestii. Nie kupiłbym takiej ramy/roweru mimo że pracuję w sklepie sprzedającym treki i problemów z wymianą by nie było. Jak patrzę na stos tego popękanego śmiecia na naszym zapleczu to zastanawiam się czy grupy jeżdżące na trekach mają dodatkowy środek transportu do zbierania wyprodukowanych przez siebie odpadów w trakcie wielkich wyścigów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
A słyszał ktos o 36er? Pojedynczy egzemplarz, czy ktos to robi?

filmik chyba widzieli już wszyscy :)

Z pięknych szalonych i pojedynczych 36" możesz zamówić sobie (prywatnie mojej ulubionej firmy) Black Sheep takie tytanowe cacko:

http://mtobikes.com/wp-content/uploads/black-sheep-zamer-36er.jpg

a tu równie tytanowy Kaos Custom Bikes

http://twentynineinches.com/wp-content/uploads/2009/09/DSC00254.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

filmik chyba widzieli już wszyscy :)

Z pięknych szalonych i pojedynczych 36" możesz zamówić sobie (prywatnie mojej ulubionej firmy) Black Sheep takie tytanowe cacko:

http://mtobikes.com/...6er.jpg<br />a tu równie tytanowy Kaos Custom Bikes

http://twentynineinc...09/DSC00254.JPG

Niiestety na razie mnie nie stać :) I jutro pewnie tez mnie nie będzie stać ;)

Ale do szpanowania po miescie wybrałbym chyba tego

http://www.flickr.com/photos/52326762@N00/3637639425

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...