Skocz do zawartości

[potrącenie] przejechaliście kiedyś pieszego? :-)


Rekomendowane odpowiedzi

Ja znowu potrąciłem dzieciaka tak na oko w wieku 6 lat, na szczęście w ostatniej chili udało mi się uniknąć zderzenia czołowego z młodym, skończyło się na potronceniu roweru któty zresztą prowadził.

Otóz jechałęm sobie ścieżką sla pieszych na osiedlu gaj we wrociłaiu i widze młodego jak prowadzi rower w moją stone i rozmawia z swoją koleżanką. ( te kobiety) Wszystko było w porzo, jechałem wprawdzie troszeczke za szybko, ale nie szalałem i strałęm się uważać. Oni z lewej ja z prawej ku sobie. Aż nagle w odległości praktycznie 1,5 m od siebie chłopak wchodzi mi z rowerem pod koła. W ostatniej chwili udało mi się odbić i jak mówiłem potrąciłem lewym pedałem jego rower. Obejrzwszy się za siebie zobaczyłem młodego który płakał i trzymał się za prawy naggartek. Chciałem się zatrzymać i podejść ale zauwarzyłem nadciągającą babcie w choleranie bojowym nastroju :eek: ,. Tak więc odjechałem widząc że chłapak trzyma się na nogach. Od tamtej pory dzieci omijam naprawde szerokim łukiem, nie warzne jaką prędokścią bym jechał :mellow: .

 

Ps mój brat to staranował dwie osoby, skończyło się na jednej złamanej rączce kolarzanki i mocnym potłuczeniu jakiegoś delikwenta na kozanowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętam kiedy ja potrąciłem... to było cos strasznego naprawde... niestety ofiara wypadku zginęła na miejscu, poniewaz po prostu jej nie zauważyłem... tak szybko wskoczyła na drogę, że nie sposób było uniknąć wypadku... Całe szczęście była to tylko zwyczajna ropucha jakich wiele, więc nie mam aż tak wielkich wyrzutów sumienia jak bym potrącił np. salamandre plamistą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Heh ja raz jechałem ścieżką rowerową w Sopocie. Nagle na scieżke wpada mały dzieciak ( z 5 lat ) a obok rodzice. No to po hamulcach, rower wyhamowałem w poprzek drogi. Dzieciak IDEALNIE wpasował mi się pomiędzy udo a kierownice- 3 cm bliżej a bym je przytulił kolanem :). Z mojej strony kur**ca, a rodzice na to " synku uważaj jak biegasz". :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhhh. Źle mi sie o tym mysli ale nic opowiem Wam :)

Dawno dawno temu gdy jeszcze jeździłem na Scorpionie z Makro :) jechalem sobie z kumplami przez wieś po chodniku ( nadmieniam że ten chodnik projektował jakis debil, co 3-4 m są "wjazdy", takie dolinki aby ludzie bez problemu mogli dojechac do swojej posesji, te " wjazdy' są jakieś może 30 cm niżej niż reszta chodnika, i w chodniku jest najpierw zgórki póżniej podgórke a za 3-4 metry znawu tak samo, mówie wam tragedia....) i tak se jedziemy jedziemy i jak to często bywa zaczeliśmy sie ścigac, oczywiście wiadomo kto byl pierwszy (ale teraz żałuje) :) nie patrzyłem na licznik, ale jeździłm tamtędy wiele razy ale nigdy aż tak szybko przypuszczam ze mogłem mieć ok. 40- 45 km/h. Co chwila spoglądałem gdzie zostawiłem moich kumpli. Chodnikiem szły również dwie panie z małą dziewczynka na nieszczeście właśnie byly w "dolince" oczywiście ja ich nie widziałem , jak wyskoczyłem z tą prędkością, jak w locie pieprzłem w te babki to..nie da sie opisac:p. Ja przeleciałem przez kierownice, one poprzewracane dziecko płacze ja zdziwiony lekko. Przednie kółko niemal ósemeczka, jedna pani przez miesiąc miała na udzie odbite moje szprychy, ale najbardziej bałem sie o dziewczynkę...Tylko Bog dał że nic powazniego nikomu sie nie stało. Oczywiście w domu miałem awanture jakiej nie zapomnie chyba nigdy(panie oczywiście musiały odwiedzić moich rodziców, w sumie nie mam prawa aby sie temu dziwić)...i przez nastepne 1,5 roku niejeździłem za kare. od tego momentu nie miałem żadnego wypadku rowerowego.

 

Pozdrawim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się raz zdarzyło potrącić starszą panią z zakupami (podczas hamowania urwała mi się linka hamulcowa w makrokeszu :) ), ale naszcześćie nikomu nic się nie stało tylko później musiałem jej zakupy w podkoszulku do domu dźwigać bo jej siatke rozerwałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poważne?? :D rowerzyści nie mają chyba prawa jazdy po chodniku a co dopiero sie po nim ścigać, ale jak sie chodziło do tej 5-6 klasy podstawówki to sie o takich rzeczach raczej nie myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że czasem nie da rady i jedyna normalna droga (zamiast kocich łbów układanych przez rozrzucenie kamieni chyba :evil: ) wiedzie przez chodnik.

 

Jeśli już jedziecie chodnikem, zalecam szczególną uwagę przy wszelkich drzwiach i bramach. :P Już kilka razy mi ktoś wyskoczył prosto pod rower. Od tej pory w newralgicznych punktach zwalniam i palce na klamki.

 

Amoniak, uzupełnienie "to byłem ja" sugeruje, że to Ty wyskoczyłeś z krzaków pod rower. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj instynkt samozachowawczy nie pozwala mi jezdzic po Wroclawiu ulicami. Bardzo rzadko nimi jezdze, po prostu chce zyc. Nigdy nie mialem z tego powodu problemow czy to z policja czy ze straza miejska (z innych niestety tak.. ;) ). Kiedys nawet straz miejska stanela w mojej obronie jak wyrwalem pewnej babci smycz z reki (a pieska z trawnika :>) - tylko, ze jechalem sobie po sciezce rowerowej, a kobita sobie na chodniczku, na trawniczku pies a jak bylem 5m od nich to zauwazylem, ze przez droge rowerowa wiedzie smycz... Babcia w krzyk, ale w poblizu byla SM i ostudzila jej zapedy :)

 

W kazdym razie, jezdze sciezkami rowerowymi albo chodnikami. Ulica praktycznie nigdy. Chce zyc i do tego byc zdrowy. A teraz jak jeszcze remontuja jeden z najwiekszych wezlow komunikacyjnych miasta (mieszkam niedaleko) to juz w ogole masakra w okolicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej wyboru nie mam bo tak jakoś w okolicy nie ma żadnej ścieżki rowerowej:) ( mamy zato najlepsze dziury na śląsku :)) chyba że jak zjeżdzam z gór i musze przejechac przez miasto (troche dziwne nie? ) to życzywiście kilka kilometrów ściezki rowerowej jest, ale najgorsze jest jak ktoś na niej postawi auto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz stuknąłem 6-8 letnią dziewczynkę... Wbiegłe mi prosto pod koła... Wchodziłem w zakręt przy durzej prędkości a ona przebiegała przez jezdnię no i walnąłem ją aż poleciała metr nad asfaltem(na szczęście nic złego jej się nie stało -oprócz siniaka po kierownicy na udzie)

Ale pech, znam ją bardzo długo bo mieszka obok mnie i jesteśmy jakoś spokrewnieni więc odbylo się bez jakiś większych sprzeczek... ale trzeba uważać!!!

 

PS na motorze rozjechałem kota, wbiegł mi prosto pod koła no i odbił się od tarczówki(prawie wylądował bym w rowie) a później część poleciała w krzaki a część do góry...

 

kiedyś jechałem ok 23 przez taką wiejską drogę no i bratu siedzącemu z tyłu pokazałem sowę która akurat leciała... jak spojrzałem z powrotem przed siebie widziałem starszą panią z chustą na głowie stojącą na poboczu i my jechaliśmy prosto na nią! Ledwo skorygowałem kierą kierunek jazdy(ok 2 metr przed nią)... Mam nadzieje że nie wykorkowała na zawał...

 

Od tamtej pory uważam bardziej(nawet na wydającej się na nieuczęszczaną drogę może ktoś iść i nagle wyłoni się z ciemności)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżąc po mieście chodnikiem - bo innego wyboru nie mam, ponieważ miasto wielce genialne i porobiło ścieżki rowerowe, którymi i tak chodzą piesi. A ja czy chcę czy nie chcę, żeby uniknąć kary muszę jeździć slalomami między ludźmi :angry: Dlatego często moi koledzy, lub nawet rodzina ma wielkie do mnie pretensje, że ich nie widzę, jak przejeżdżam obok nich... Jak jeżdżę chodnikiem to nie patrzę na twarze ludzi, tylko na ich zachowanie i kierunek poruszania się. Dzięki właśnie takiej czujności jeszcze nikogo nie potrąciłem.

 

Ale niedługo chyba zacznę jeździć ulicą, bo to co się dzieje na chodnikach, to jest masakra. Poza tym wolę zderzyć się z autem, niż z człowiekiem. Bądź co bądź, ale wolę, żeby mnie się coś stało, a nie komuś innemu (choćby nawet nie z mojej winy).

 

Raz tylko miałem troszkę dziwne zdarzenie... Jechałem chodnikiem i mijałem pewną kobietę, nagle ona zmieniłe kierunek w moją stronę. Jakoś odbiłem, ale zachaczyłem rogiem kierownicy o jej torebkę. Nie wiem jakim cudem, ale wyrwałem jej tą torebkę z ramienia i po paru metrach zatrzymałem się, żeby jej ją zwrócić. Kobieta bardzo życzliwie przeprosiła, zresztą ja też - chociaż z grzeczności ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

raz jak mały byłem , taki gównarz może 8 lat ,jechałem powoli ulicą na moim osiedlu i centralnie z chodnika weszła mi pod koła taka znajoma babka.Znajoma bo wiadomo na osiedlu wszyscy się znali .Przewróciłem się ,potłukłem ,rozpłakałem a ta mnie jeszcze za ucho wykręciła i do mamy zaprowadziła z wielką pretensją :) chociaż cała jej wina była .do tej pory jak tą małpe widzę to przypomina mi się moja kraksa a minęło już 20 lat B) miałem też raz takie zajście że w nocy wracałem do domu w górach ,nie miałem lampy ,było totalnie ciemnio .Pomykałem swoim wigry 3 bo drogę znałem na pamięć ,w pewnym momencie poczułem że wjeżdzam w coś dużego i miękkiego i bach leże .Myślałem że zwierzę jakieś nawet się wystraszyłem że zaraz to wstanie i mnie zeżre :rolleyes: ale uspokoiłem się kiedy usłyszałem znajome >cccsssssooooo jeeeeeeeessst kkuuur...... taki miejscowy pijaczek to był ale nic się mu nie stało .Złego diabli nie biorą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz potrąciłem dzieciaka u mnie przed blokiem. Mały siedział bawił się obok chodnika, jak przejeżdzałem to nagle wstał i zaczął biec ;) Uderzył gdzieś w okolicach tylnego koła/tylnych widełek przewrócił się i uderzył głową w krawężnik. Na szczęście nic mu się nie stało.

 

Parę dni temu jeszcze jakiś koleś uderzył mi nadgarstkiem w kierownicę. Niedość, że łaził po ścieżce rowerowej to jeszcze jak byłem obok jakoś mocniej w bok ręką machnął. Widziałem tylko, że zatrzymał się i złapał za tą uderzoną rękę, chyba go bolało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smigalem sobie z pokaznie stromej asfaltowej górki obok cmentarza :DD , na liczniku 50 km/h. a tu gosciu wychodzi z cmentarza ( idzie sciezka, wychodzi przez brame, schodzi po schodkach stoi na krawezniku, nie patrzy sie w lewo)i pakuje mi sie pod kola :| to ja hample z miejsca, zwolnilem jakos do 30, ale i tak niezle w niego przydzwonilem. podnioslem sie podnioslem wpierw rower, podbiegam do goscia, chce mu pomoc podniesc go, pytam sie czy nic mu nie jest, a on do mnie z morda i mi, nic nie odpowiedzialem, przeprosilem, a on dalej krzyczy na mnie i wyklina. wsiadlem na rower i pojechalem dalej ... imo to jego wina, bo nie popatrzył się w lewo, jakby zerknal to by sie zatrzymal i smignalbym obok. ale rownie dobrze moglem taam nie sadzic 50km/h.

 

nic sie mu nie stalo : ) rowerowi tez ;) ja tez bez szwanku. ale dostal na pewno kierownica w przepone/brzuch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jade sobie 1 raz w nowym sezonie wszystko sprawdzone ok <dodan ze to bylo w 2005> jade 3 kolegów ok 35 km/h no i jakies dziewczyny ida szeroka droga no to przejezdzamy koledzy sie zmiescili ale ja nie niestetny linka mi z pancerza wsyskoczyla i z calym impetem wjechalem w jeda z dziewczyn. zrobilem OTB a dziewczyna wyszla jakos nic jej sie niestalo tylko ja reka bolala ale jej kolezanki zaczely mnie okladac torebkami tak ze koledzy musieli mnie wyciągac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na komunię dostałem rowerek. Tak sie cieszyłem że śmigałem z górki koło domu raz po razie. Godzinę później wpadłem na moją młodszą siostrę.

W efekcie złamałem jej rękę, zniszczyłem garniturek, porysowałem sobie buzię i urwałem kierownicę z kawałkiem mostka. Wiecej nie wsiadłem już na ten rower. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że jadąc patrzy się na drogę a nie cokolwiek innego. Jak jedziesz patrzysz przed siebie, a nie na napęd, nie piszesz sms-a nie ściągasz okularów żeby je przetrzeć bo może się to źle skończyć.

Kurcze tak mi się przypomniało w swoim czasie zdarzało mi się jadąc na rowerze czytać książkę/komix:] a raz jak się przebierałem to zrobiłem śliczne OTB (opis w śmiesznych glebach:])

 

Co do pieszych... hm... raz wjechałem bratu w bok ale to obaj bylismy boble jeszcze... no i było kilka tzw sytuacji krytycznych, ale raczej nigdy nikomu sie nic nie stało. Jednego drecha tylko kiedyś zahaczyłem w parku bo penerował na środku ścieżki. (nie był to duży dres a ja go tylko drasnąłem, ale uśmieszek na twarzy mu na pewno zniknął:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • Mod Team

Aleee bym dziś wjechał w pewną laskę. Śmigam rowerkiem, wystartowałem ostro z ronda więc but i rozpędziłem się do 40km/h. Jakiś koleś przeszedł przez pasy, do których się zbliżałem. Widzę też, że jakaś kobitka zbliża się powoli do przejścia. Jadę a ona jakby miała klapki na oczach, jak szła chodnikiem tak wlazła na ulicę nawet nie spoglądają czy nic nie jedzie. Ledwo się zatrzymałem. Całe szczęście, że się nic nie stało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...