Skocz do zawartości

[Duże polskie miasto] a treningi rowerowe


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

W przyszłym roku napiszę maturę i z małego, 50tyś. miasteczka powinienem ruszyć do większego miasta, by się wykształcić. Zarówno kolarstwie jak i nauce nadałem podobny priorytet, dlatego w tych obu dziedzinach chciałbym się rozwijać - większe miasto to więcej ludzi, co za tym idzie więcej możliwości. Małe miasteczko to coś pięknego, w około mam mnóstwo wiosek, których wójtowie wszystkie pieniądze pakują w drogi, które dodatkowo są sporadycznie uczęszczane :P co sprawia iż mam tu raj do uprawiania kolarstwa szosowego.

Chciałbym spytać jak wyglądają Wasze treningi w dużych miastach, czy jest to w ogóle możliwe, ile czasu traci się na pokonanie kilku-nastu skrzyżowań i mnóstwu samochodów, by dotrzeć w końcu do odcinka, na którym będzie można przeprowadzić ciągły, porządny trening?

Samemu szukając "za" i "przeciw" doszedłem do wniosku, że wszystko to trudno pogodzić, na dłuższą metę ten zgiełk musi być bardzo uciążliwy, ogranicza oraz zniechęca... Mimo wszystko zależy mi na dobrym teamie, a takich próżno szukać u mnie na Podkarpaciu (byłem na kilku zgrupowaniach Resovii - trener szkoli swoich zawodników metodami chyba sprzed 50 lat, dlatego ten klub nigdy nic poważnego nie osiągnął).

Jak to jest naprawdę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisz o jakie miasto chodzi i dostaniesz wszelkie informacje. Ja mam do miejsca leśnego 4,5km. 1km po chodniko-ścieżce z pofalowanym asfaltem (130mm skoku to mało) i prosty asfalt całkowicie zakorkowany, 5 skrzyżowań 4 ze światłami i jestem. Do regularnych treningów przydatny będzie trenażer (tak myślę o sobie na wiosnę jak jeszcze dzień będzie za krótki żeby tam zajechać po robocie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kraków/Poznań/Wrocław/Warszawa/Rzeszów/Gdańsk - wstępnie tu są uczelnie, które są w stanie mi coś zaoferować :P

Pytam się zgoła ogólnie jak życie w dużym mieście wpływa na organizację treningów (u mnie wystarczy wyjść z domu i już mam prosty asfalt, nie muszę się zatrzymywać)... Załóżmy, że pechowo trafię na mieszkanie w centrum miasta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kraków sprzyja kolarstwu szosowemu i górskiemu. Wszędzie blisko, zawsze znajdzie się ekipa do wspólnych treningów/wycieczek. Ze środka miasta w 20 minut jest się na rozsądnej drodze/trasie xc gdzie można potrenować ;)

 

Co do teamów, które zaoferują Ci trenera, to nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

W sumie wszędzie coś się da wymyślić.

W płaskiej Warszawie masz trochę terenów do jeżdżenia, kilka lasków, kampinos, MPK, traski bardziej techniczne a i podjazdy potrenujesz. Tak naprawdę to tylko kwestia znajomości miasta, na lokalnym forum warto też popytać, bo często najfajniejsze trasy są głęboko zamaskowane ;)

Akurat w stolicy teamów jest jak mrówków, w mniejszych miastach zapewne też coś sobie znajdziesz.

 

W Krakowie o ile się nie mylę masz nawet nowy bikepark :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Gdańska też można pośmigać. Do wyboru tereny leśne Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, płaskie tereny Żuław lub pagórki Kaszub.

O jakości asfaltu dużo nie powiem, bo głównie po lesie i szutrach jeżdżę. Powiedziałbym, że jest średnio, jest trochę nowiutkich odcinków, ale są też bardzo dziurawe.

Nie powinno być problemu ze znalezieniem towarzystwa do jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o kolarstwo szosowe, to w okolicach Warszawy są fajne, równe, dość długie drogi, czasem z dodatkowym pasem pobocza i wtedy można jeździć. To drogi wylotowe z miasta, po samej Warszawie nie ma co jeździć, co chwilę światła, skrzyżowania itd.

W okolicach Warszawy mamy dużo ciekawych, mocno pofałdowanych miejsc, dużo górek, tras XC i takich spraw, nie ma się czego obawiać, że to "płaskie Mazowsze".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz szosówkę, to chciałbym zaznaczyć, że Wrocław to "prawie góry". Co prawda samo miasto i okolice są płaskie jak stół (max podjazd 50m w pionie), ale Przełęcz Tąpadła jest w sumie jakieś 100-110 km z Wrocławia, w dwie strony. Góry Sowie to już jakieś 200 km, to chyba są dystanse możliwe do wykręcenia szosówką :thumbsup:. Wzgórza Trzebnickie są już jakieś 25-30 km od Wrocławia, w jedną stronę, jest tam trochę stromych podjazdów.

 

Cała infrastruktura kolejowa też jest całkiem niezła. Od paru lat nie ma połączenia do Świdnicy, ale jest Wałbrzych, Bardzo, Kłodzko, czyli wszystkie góry są w zasięgu ręki w 2h jazdy pociągiem + około 20 zł bez zniżki za bilet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...