Skocz do zawartości

leon7877

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    492
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez leon7877

  1. Z tym to pewnie kiepsko by było, konar nie chce zapłonąć to można na rower zamiast
  2. Ja tylko pokazuję jak można zejść o kolejne 100g.
  3. Ja nigdy nie zakręcam osłonek na wentyle. Różnica w wadze prawie 5 gram i wyrzuciłem też te takie zakręcane śrubki na wentylach. Zawsze też kupuję dętki z jak najkrótszym wentylem aby tylko dało się założyć pompkę, bo dłuższe są cięższe. Z obudowy świateł przednich i tylnych usunąłem wszystkie śruby, a zamiast tego obudowę skleiłem taśmą, bo metalowe śruby więcej ważą niż taśma. Ale już zamówiłem takie małe światełka na baterię pastylkową, nie mają śrub, a mała bateria mniej waży niż takie 2 AAA które pewnie ze 30 g masy dodają a to nie do zaakceptowania. Myślę też o wykręceniu niektórych szprych, mają swoją masę też. Jak uważacie?
  4. Ok, tam faktycznie nie ma strzałki. Żeby rozwiać wątpliwości - to jest to miejsce: https://www.google.pl/maps/@53.13284,23.1929215,3a,75y,111.82h,89t/data=!3m6!1e1!3m4!1sBP6dYZNT6eLWlwQCEI-QHg!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu
  5. Ale czy ktokolwiek kiedykolwiek twierdził że sport wyczynowy jest zdrowy? Wszystkie badania i cała medycyna twierdzą że nie. Dlatego tez dziwię się, że gdy ktoś, kto nie jest u progu kariery sportowej chce trenować wyczynowo. I to zaczynając w średnim wieku, a to już może być niebezpieczne. https://zdrowie.pap.pl/ruch/jak-poznac-ze-sport-zamiast-pomagac-szkodzi Proponuję uważać, żeby właśnie „sport to zdrowie” nie zmieniło się w „przez sport do kalectwa”
  6. Fajnie, szkoda że to niemożliwe bo prawie wszędzie przejazdy są zbudowane tak, że kierowca nie miałby żadnych szans zauważyć rowerzysty, który zbliża się do przejazdu. Tutaj też kierowca właśnie dlatego ruszył, że nie zauważył rowerzysty. Rowerzysta porusza się szybko i pewnie w chwili gdy kierowca ruszał, rowerzysty nie było jeszcze w jego polu widzenia. Moim zdaniem rozwiązaniem tego problemu byłaby rezygnacja z zielonej strzałki i skrzyżowanie bezkolizyjne. Jak kierowca ma zielone, to rowerzysta ma czerwone i na odwrót. A dodatkowo na pasie rowerowym powinien być czujnik, który synchronizuje światła z ruchem, czyli gdy pas rowerowy jest pusty to kierowcy mają zawsze zielone. Skoro to że rowerzysta ma zielone nie oznacza że może jechać i ma wolną drogę to równie dobrze mogłoby by tam nie być w ogóle świateł i na to samo wyjdzie.
  7. Chyba nie wiesz o czym piszesz. Im jesteś starszy tym łatwiej o kontuzje i tym wolniej się regenerujesz. No i tak, udowadnianie sobie że jesteś lepszy od młodych to właśnie książkowa definicja kryzysu wieku średniego. Jedni wariują na punkcie młodych dziewczyn i zostawiają żony, inni nagle w wieku 60 lat chcą zostać sportowcem. Ile to razy się zdarzyło że taki trenuje tak jakby miał 20 lat a potem nagle coś w stawie strzeli bo były zwyrodnienia albo zawał bo serce nie wytrzymało. Nie chcę cię martwić, ale chyba wiesz że nie dorównasz młodym, którzy trenują tak samo jak ty. A czy to że prześcigniesz kogoś kto ma 20 lat, ale życie spędza na jedzeniu kebabów przed tv to aż taka satysfakcja?
  8. Żeby osiągnąć średnią 28 km/h trzeba praktycznie nie schodzić poniżej 30 km/h - podjazd, jazda pod wiatr, nierówny teren, przymusowe przystanki. Ja jeżdżąc po asfalcie przez miasto rzadko kiedy dochodzę do takiej średniej a wcale powoli nie jeżdżę. A średniej powyżej 30 km/h nawet zawodowiec nie zrobi gdy warunki będą niekorzystne, np pod wiatr. Chyba że będzie to jazda grupowa w peletonie i wiatr nie ma znaczenia. No ale można tak sobie bajdurzyć, i mowić hej ja to wyjeżdżam sobie sam do miasta albo do lasu i robię trasę 100 km ze średnią 35 km/h. Chyba że to jazda na odblokowanym elektryku. Natomiast rzeczywistość jest taka, że jeśli np jedziesz przez miasto drogą dla rowerów z prędkością powiedzmy 30 km/h na prostym i płaskim odcinku, to jesteś szybszy to wyprzedzasz może 1 na 10 rowerów, które tam spotkasz będzie jechać szybciej od ciebie albo porównywalnie.
  9. No a rowerzysta wykazał się bezmyślnością. Bo wiesz, na cmentarzu pełno jest takich, którzy zginęli przez ewidentną winę kierowcy, a mogli temu zapobiec. Jak w tym przypadku - napisałem już. Rozsądnym jest jednak trochę rozumieć rzeczywistość. Oczywiście możesz jechać sobie na rympał bo w razie co to będzie nie twoja wina i to będzie prawda. Ale gorzej, jesli już tego że to nie była twoja wina już nie zobaczysz, bo będziesz wąchać kwiatki od spodu w tym czasie. Więc możesz wjechać pod maskę kierowcy, którzy cię nie widzi np, jak cię połamie to będzie jego wina tylko co ci z tego. Ja jednak wolę upewnić się czy mnie widzi, bo za dużo ryzykuję. Jeśli ktoś uważa inaczej to jest co najmniej lekkomyślność. A tu co widzieliśmy? Jadę przed siebie, zielone, droga wolna, reszta nieważna. Jeszcze brakuje słuchawek na uszach, mielibyśmy już komplet.
  10. No faktycznie, jeśli ktoś w wieku ~50 lat żyłuje się żeby poprawiać swoje wyniki o sekundy i kupuje rower taki, jakimi jeżdżą kolarze w Tour De France, to chyba to może być kryzys wieku średniego. Wtedy jest satysfakcja z wyników lepszych niż tacy w wieku 20 lat, czyli typowe „jeszcze mogę więcej niż młodzi”. Bo wiadomo że w takim wieku czempionem nie będziesz tak czy siak.
  11. Pewnie to prawda. Ale wtedy już wychodzisz z bycia amatorem i zaczynasz trenować jak profesjonalista. No i w tym momencie właśnie kończy się amatorskie jeżdżenia dla przyjemności, a zaczyna się tyranie na śrubowanie wyników. To już niech każdy sobie sam odpowie na pytanie czy jest na to gotów.
  12. Tutaj teoretycznie zawinił kierowca: Ale ja uważam, że rowerzysta był dość lekkomyślny. Nie wjeżdża się tak na rympał na taki przejazd, słuszne jest spojrzeć i upewnić się że kierowca cię widzi, a nawet złapać kontakt wzrokowy. Inaczej tak może sie to właśnie skończyć. Chociaż.. tu chyba nawet kierowca już był na na przejeździe, a rowerzysta uderzył go w bok maski.
  13. To jeszcze zależy z kim to się porównujesz. Przeciętny amator jakich jest większość jeździ ze średnią 15 km/h
  14. No ale chyba rozumiesz że nie da się w nieskończoność poprawiać wyników. Czemu ktoś na takim samym rowerze jedzie szybciej o 2-5 km/h bo może waży 10 kg mniej albo akurat jest wypoczęty a ja nie itd. To trochę naiwne, myśleć że będziesz najlepszy i nigdy nie spotkasz nikogo kto jedzie szybciej. A w wieku około 40 to raczej strasz się utrzymać obecną formę i to jest już sukces.
  15. Skandal, ten kierowca to wyjątkowy cham. Zobaczcie sytuację:
  16. Ale chyba nie oczekujesz, że postęp będzie trwał bez końca? W końcu dojdziesz do stanu, gdy jesteś powiedzmy dość wysportowany, w dobrej kondycji i tyle. Gdyby tak ciągle był postęp to za 3 lata byś jeździł ze średnią 100 km/h. Jestem trochę tylko starszy od ciebie i powiem ci szczerze, że za kilka lat to będziesz myśleć nie o postępie, a o tym żeby utrzymać dobrą formę, którą masz teraz. Gdybyś był w wieku 15-18 lat to mógłbyś na poważnie myśleć o podbijaniu wyników i może karierze kolarza. Jeżeli to prawda co piszesz, to i tak jeździsz szybciej od 95% ludzi na rowerze których spotkasz np jadąc przez miasto. Wiem bo i ja tak mam, a jeżdżę z podobnymi prędkościami po asfalcie. Możesz jeszcze spróbować suplementów, u mnie sprawdza się kreatyna + beta alanina, osobiście stosuję to: https://sklep.sfd.pl/ActivLab_Crea_Shot_2.0-opis28241.html - tak na 100% nie stwierdzę że na pewno pomaga, ale wydaje się, że po dłużyszym czasie stosowania podnosi wytrzymałość - mięśnie męczą się mniej i szybciej się regenerujesz i możesz znów cisnąć.
  17. Myślę, że w przypadku jazdy amatorskiej wystarczy że dociśniesz tyle, żeby stracić oddech a potem odpocząć jadąc już spokojniej. Ale tak rozumiane interrwały będą zawsze, bo zawsze zdarzy się odcinek pod wiatr, albo jakiś podjazd gdzie musisz się zasapać żeby tam w ogóle wjechać, np wjeżdżając na wiadukt, a potem spokojnie w dół z wiaduktu. I za każdym razem trzeba będzie użyć mniej lub więcej siły żeby tam wjechać, bo np będzie inny wiatr. Czy 2x w tygodniu, nie wiem. Ja jeżdżę codziennie, ale czasem spokojniej, a czasem dociskając mocniej. Może do regeneracji wystarcza spokojna jazda ale wtedy wiem, że tego dnia nie ma sensu cisnąć bo po prostu to czuć. Ok, czasem mam przerwy w weekendy. Ale też nie zawsze, bo zdarza się i tak że na weekend wybieram sobie jedną trasę ale dłuższą, czyli tak jak codziennie jeździ się rutynowo np po 40 km dziennie, ale nie na raz tylko w sumie z pracy i do pracy, to w sobotę wyjazd 50 km bez odpoczynku.
  18. Z moich amatorskich bądź co bądź doświadczeń wynika, że aby zrobić progress czyli poprawić kondycję potrzeba 2 rzeczy - systematyczności i interwałów. Z tym że przez „interwały” rozumiem to, że zamiast jechać cały czas spokojnie, lepiej jest docisnąć na maxa, potem zwolnić odsapnąć jadąc spokojnie, a gdy już się da, znów docisnąć na maxa. Dla mnie najlepsza motywacja do takich ruchów jest wtedy, gdy ktoś mnie wyprzedzi jak jadę 😛
  19. Nie wiem jak u ciebie, ale ja nigdy nie kręcę się w komforcie. nawet jeśli to jest ta sama trasa. A to dlatego, że zawsze cisnę na maxa, pod wiatr, na każdym podjeździe (i na zjazdach zresztą też, osiągając znaczne prędkości i puls bliski nawet 200 bpm). A warunki za każdym razem są inne, inny wiatr i zawsze się zmacham tak czy inaczej. Oczywiście to pewnie i zależy od motywacji, ktoś może powiedzieć że mu się znudzi jechać ciągle tymi samymi trasami, bo lepiej zwiedzać np. To o czym piszesz już raczej podchodzi pod trenowanie profejsonalne żeby wyciskać jak najlepszy czas. Nie wiem czy jeżdżąc amatorsko ma to sens ani czy to jest zdrowe. Sporty wyczynowy wcale nie jest korzystny.
  20. I wtedy możesz zwiększyć np czas, to co robisz staje się normą, potem możesz znów podbić w górę. Tylko że jest pewna granica, albo czas albo twoje fizyczne ograniczenia, których już nie przeskoczysz. Na moim przykładzie - najpierw jeździłem tylko z i do pracy. Potem to było za mało, więc drogę powrotną przedłużyłem jeszcze o 15 km, też dzień w dzień. Itd. Nie szkodzi ze zawsze ta sama trasa. U mnie jest tak - do pracy jedna trasa, z pracy inna dłuższa + zakupy. Potem mogę wydłużać sobie jeszcze bardziej. Na weekendy też mam swoją stałą trasę wokół miasta, zwykle kilka okrążeń a jedno okrążenie to około 35 km.
  21. Ale po co? W jakim celu? Zależy ci na rekordzie przejechanych km? No to u mnie jest co roku więcej, rok wcześniej było około 6k. Z tym że ja niewyobrażam sobie jak bym miał to np podwoić. To nie chodzi nawet o kondycję, nie mam ficznie tyle czasu żeby jeździć więcej. Albo musiałbym jeździć z prędkością samochodu, albo nie schodzić z roweru codziennie przez 10 godzin.
  22. No nie są, to jest tak normalnie jak na amatora. Nie licz na to że dobijesz do dużo większych wartości, zresztą po co? I zależy jeszcze od tego jaka trasa, np wiadomo że na szosie można kręcić dużo więcej km mniejszym kosztem. Ja mam takie statystki, z roku na rok progress lekki, ale to też zależy i od innych czynników, np czy można jeździć zimą. Dokładnie tak samo jak ja. Nigdy w życiu nie bolały mnie nogi, ile bym nie jeżdził, nawet przez 4-5 godzin bez odpoczynku (ale wtedy rozkładam siły i się oszczędzam jeśli tak daleko jadę). Zmęczony byłem i owszem, ale to nie objawiało się żadnym bólem, a raczej tym, że wydawało się że jest coraz ciężej, tzn siła w nogach osłabła. Nie raz bywało, że nie brałem ze sobą żadnego jedzenia, zjadłem dobre śniadanie, odczekiwałem około godziny a potem 5 godzin i powrót wieczorem. Taki pro tip: nie trzeba żadnych planów. Jeździj codziennie rowerem do pracy. Do pracy i z pracy, bez wyjątku i nie wybieraj najkrótszej trasy, tak minimum 15 km będzie ok. Ja jeżdżę zawsze, nieważne jaka jest pogoda, czy ciepło czy zimno, czy pada czy nie pada, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Tylko nieprzejezdność trasy, czyli śnieg albo oblodzenie zimą powoduje że nie jadę rowerem. Nie zgadzam się, że trzeba robić jakieś przerwy. Lepiej jeździć mniej, np powiedzmy 30 km dziennie (tak jak mówiłem, najlepiej do pracy, bo logistycznie najłatwiejsze), ale systematycznie niż szarpać się na ponad 100 km trasy raz na tydzień.
  23. Ale kurier czy Paczkomat? To co mi się nie podoba to że jak nie odbierzesz to wraca do nadawcy. Czyli co, do Chin wraca? Czy gdzieś do jakiegoś centrum dystrybucyjnego Cainiao bo de facto w Polsce to stamtąd to zostało nadane. I co dalej, pisać do Aliexpress i otwierać spór że paczka nie przyszła? Kiedyś było tak, że jak nie odbierzesz to kurier zostawiał paczkę w jakimś lokalnym oddziale Inpost, - a taki jest w każdym mieście, można było tam iść i odebrać. Tak zresztą zawsze robiła każda firma kurierska. I patrzę, że Chińczyki już wyłączyli możliwość wybierania dostawy do paczkomatów Inpost. Kiedyś bezpośrednio u nich można było wskazać paczkomat i szło normalnie na paczkomat. Teraz nie można, idzie kurierem Inpost i trzeba samemu przekierować. A u Chińczyka można wybrac tylko automat paczkowy DHL, ale prawie nigdy nie jest dostępna taka opcja wysyłki, większość idzie jednak przez Inpost.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...