Na wyjazdach podczas zwiedzania zwykle jadę w przedziale 10-15 km/h. Często robię kilka obrotów korbą, potem toczę się siłą rozpędu przez kilkanaście, czasem kilkadziesiąt metrów. Przy takim już maksymalnie lajtowym jeżdżeniu kadencja nie spada mi poniżej 70. Wystarczy organizm do niej przyzwyczaić i kończą się problemy z kolanami, zajechanymi najmniejszymi zębatkami, brakiem wystarczających przełożeń do szybkiej jazdy. Same plusy tylko trzeba poświęcić te kilka minut podczas każdej jazdy przez kilka miesięcy. Poza tym w pewnym wieku sił zaczyna ubywać i żeby wygenerować jakąkolwiek moc można to zrobić tylko kadencją.