Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 339
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Jeśli chodzi o aerodynamikę, to poniżej parę ciekawostek: Do typowej turystyki wybrałbym bagażnik i sakwy, ale gdy liczy się prędkość na szosie, odpowiednio rozmieszczony bagaż na całym rowerze (a nawet odpowiednie błotniki) mogą dać całkiem spore korzyści aerodynamiczne. Dość problematyczne są jednak takie większe torby w ramie czy duże, sięgające wysoko torby pod(a raczej za-) siodłowe, bo przeszkadzają w pedałowaniu (ja często zaczepiam kolanami nawet o małą torbę w ramie, bo mam długie uda i dość krótkie ramy) i wsiadaniu, więc komfortowe to raczej nie jest.
  2. Oryginalny utwór The Moody Blues (komp. M. Pinder): I dwa świetne, "czarne" covery:
  3. Mleko jest dobre dla cieląt i małych dzieci.
  4. Mam takie rękawice i do jazdy rowerem bardzo dobrze się nadają, tak gdzieś do +5C, poniżej już zimno. Skóra miękka, łatwo się układa i z czasem idealnie dopasowuje. Jak się dobrze dobierze rozmiar (długość palców) to manetki obsługuje się w nich wygodnie, z łatwym wyczuciem. Szkoda że nie czarne, bo łatwo się brudzą, ale za tą cenę i tak są super. Co sobie inni bikerzy myślą zupełnie mnie nie obchodzi, i tak jeżdżę sam. W swoich przyciąłem nieco naddatek skóry od wewnątrz w którymś palcu, ale wykonanie nie jest siermiężne. Powiedziałbym, że wręcz luksusowe. https://www.obi.pl/rekawice-robocze/lahti-pro-rekawice-ze-skory-koziej-czerwone-rozm-9/p/2962835
  5. Są setki wykonań tego utworu w różnych językach. Wybrałem te dwa, gdyż szczególnie mnie wzruszają (przy okazji, Kuba Badach pochodzi z Krasnegostawu, pamiętam go z osiedla i ze szkoły, chociaż jest parę lat młodszy).
  6. Ależ ja wcale nie zarzucam Ci, że odpuściłeś jazdę w takich warunkach, tylko że będąc takim entuzjastą cudownych właściwości pedałów zatrzaskowych w ratowaniu przed poślizgiem (może nagraj jakiś tutorial jak to się robi, bo wciąż nie wiem) rozważasz w końcu zakup opon z kolcami na zimę. Przyczepność opony to przyczepność opony, nic jej nie zastąpi. A opony z kolcami po prostu na zimę są najbezpieczniejsze. Nawet takie konstrukcje DIY całkiem dobrze sobie radzą, choć przy wąskiej, przełajowej szerokości trudniejsze do wykonania niż przy typowej oponie mtb z dużymi klockami, które łatwo zakolcować. No i ilość miejsca w ramie często ogranicza długość wkrętów, bo mogą ocierać. Ja w każdym razie kolce na zimę gorąco polecam. No ale będąc "platformersem gorszego sortu" to co ja się mogę na tym znać. Przecież jeżdżę tylko po bułki lub na niedzielne przejażdżki z dziadkami w tempie spacerowym.
  7. To co? Kliki już nie wystarczają do ratowania się przed uślizgiem? Jak nie wiesz jak się ratować klikami przed uślizgiem to sorry ale nie złapiemy nici porozumienia, bo wygląda, że nie bardzo czujesz bluesa. Jako podpowiedź powiem ci że podobnie jak wtedy jak koło Ci wejdzie w szynę. Opony z kolcami się średni sprawdzają jak masz oszronioną drogę wiec ten wywód jest bez sensu. Poza tym nie zawsze mają sens. ładnych kilka zim bez kolców przejeździłem i jakoś da się.
  8. Naprawdę warto. Dobre lampki otwierają ogromne możliwości nocnej eksploracji lasów, a na bocznych szosach w późnych godzinach (ja często jeżdżę między 22:00 a 00:00, nawet po północy się zdarzało) jest znikomy ruch. Oczywiście w lesie, zwłaszcza samotnie (a jeżdżę wyłącznie sam), jakieś ryzyko jest (np. wypadek z utratą przytomności na mrozie), ale cóż, całe życie jest ryzykiem. Ja mam lampkę Convoy S2+ (2.8A, OP, barwa neutralna biała) i w terenie jest wystarczająca (praktycznie cały czas w średnim trybie), a na szosie też jakoś kierowcy mi nie mrugają długimi, choć trochę pewnie oślepia. Zwłaszcza na wąskich uliczkach, gdy mijamy się blisko siebie, to kierowcy mocno zwalniają. No i sami już z daleka zmieniają na krótkie. Gdy widzę pieszych na chodniku to staram się opuszczać lampkę nieco w dół, bo ci częściej reagują w stylu "Zmień pan na krótkie". Gdy już przywykniemy do jazdy po zmroku to mamy większą swobodę do ustalania godziny treningu, bo czas nas nie goni. Ja np. po pracy na pierwszej zmianie dopiero pod wieczór nabieram chęci na kolejny wysiłek (pracę mam wyczerpującą fizycznie), a poza sezonem letnim to już jest ciemno. Czasem po drugiej zmianie też wychodzę jeszcze na rower (przed pracą nie lubię, bo jestem nocnym markiem i długo się rozkręcam). Jak pisał KrisK urokiem nocnych jazd jest taki niepowtarzalny kontakt z naturą. Las nocą jest zupełnie inny, a niektóre zwierzęta można zobaczyć praktycznie tylko nocą (np. borsuka, nocne ptaki drapieżne). Widywałem już nocą łosie, bobry, wydry, no i oczywiście dziki, sarny, lisy, zające. Dziś też nocna jazda (góralem): szosą 5 km do lasu, kilka podjazdów, trochę skrajem lasu i polami, i znów kawałek szosą. Wyszło tego 22 km, średnia coś koło 17 km/h. Temperatura około 0 st.C, ale było mi ciepło. Tylko że ja ubieram się grubo jak na kolarza. Na rękach miałem cztery warstwy, a na tułowiu pięć (bo kamizelka). Na głowie kominiarka (nie zasłaniająca nosa i ust - nigdy nie zasłaniam, nawet na dużych mrozach), opaska na uszy i jeszcze jedna czapka na wierzch. Kasku nie używam. Wdychanie zimnego powietrza nigdy nie stanowiło dla mnie problemu, kiedyś nawet biegałem przy -18 st.C. Ale zatoki i głowę chronię, dlatego kominiarka się sprawdza w temperaturach już poniżej 5 st.C, bo dobrze chroni skronie, uszy i kości policzkowe. Tu przewianie odczuwam szybko. Oczywiście z nosa cały czas na mrozie coś się sączy, ale to normalka. W tym roku tylko w styczniu chorowałem (może to już był ten Covid, bo kaszel miałem niemiłosierny). Jeżdżę cały rok już od jakichś dwudziestu lat, jedynie w mrozy poniżej -12 st.c już raczej odpuszczam, ale to głównie ze względu na stopy i dłonie, bo tu nie jestem w stanie utrzymać temperatury. No i w mrozy raczej uciekam do lasu, dłuższych jazd szosą unikam. Na szosie w miarę komfortowo do dłuższych jazd (znaczy ponad godzinę) czuję się tak przy + 3 st.C. No i jak jest śnieg i lód to zakładam do górala opony z kolcami (DIY). Po śniegu to jest dopiero frajda. P.S. Mam wprawdzie jeszcze czwórkę z przodu, ale nie ma co tu kryć, to już jest z górki.
  9. Pozwolę sobie na taki wywód. Za połową, czyli jak śpiewał Laskowik "to już jest z górki". A przecież na rowerze z górki zawsze łatwiej. Więc nie ma co się bać starości na rowerze.
  10. Spam? Nie wydaje mi się. https://pl.wikipedia.org/wiki/Spam Nazwa działu brzmi "Muzyka - czego słuchacie". Odbiorcą są ci, którzy tu dobrowolnie wchodzą. Nikomu nie wysyłam prywatnych wiadomości z muzyką. Można tu zamieszczać treści bez pytania o zgodę pozostałych użytkowników. Chyba żadnego punktu regulaminu nie łamię. No i na pewno moje konto nie powiększyło się nawet o jeden grosz z powodu promowania tu twórczości Sissel. Po prostu uważam, że piękno i kunszt jest wartością i należy to bezinteresownie promować. Mam nadzieję, że niektórych zachęcę do przełamania pewnej niechęci do niektórych gatunków muzycznych, które przekreślali z założenia i pomogę wyrobić większą wrażliwość muzyczną. Ja tu nikogo nie chcę przekonać do "swojej" muzyki, ale do szerszego otwarcia się na muzykę w ogóle. Zresztą prezentowałem tu przecież różnych wykonawców i różne gatunki muzyczne, choć przyznam, że im jestem starszy, tym bardziej ciągnie mnie w stronę łagodności, subtelności, spokojniejszych klimatów. Oczywiście o gustach (muzycznych też) się nie dyskutuje i każdego porusza coś innego, ale jednak są pewne uniwersalne cechy dobrej muzyki. Muzyka, choć służy do przekazu emocji, też musi trzymać się pewnych reguł, praw i występują w niej wręcz matematyczne zasady. Choć w dzisiejszych czasach coraz bardziej te zasady się łamie a i tak odbiorcy się znajdują. Kilka ciekawych kwestii związanych z odbiorem muzyki, rozwojem wrażliwości i oddziaływaniem emocjonalnym muzyki poruszył Zdzisław Beksiński w tym ciekawym wywiadzie. A jako dopełnienie tego wywiadu utwór Marca Almonda z przeglądem twórczości malarskiej Beksińskiego. Takiej muzyki też słucham.
  11. Bogactwo twórczości Sissel jest tak duże, że wrzucam tu coraz coś innego a wciąż zasoby doskonałej muzyku będącej jej udziałem się nie wyczerpują i znajduję coś nowego, w różnych stylach, z różnymi wykonawcami. Nie wiem jak Wam, ale mi się nie nudzi.
  12. I jeszcze dwa teksty Tuwima w gustownej oprawie muzycznej:
  13. Inny wielki polski poeta (z dedykacją dla tych z Wiejskiej, z nielicznymi wyjątkami):
  14. Za chwilę będzie muzyka, ale najpierw tytułem wstępu, parę ciepłych słów od Sissel, z pieskami, w pięknych okolicznościach norweskiej przyrody.
  15. To się nazywa hamulec hybrydowy.
  16. "Oblivion" Astora Piazzoli to moim zdaniem jedno z najpiękniejszych tang, jakie kiedykolwiek skomponowano. Prezentowałem już tutaj ten utwór w interpretacji Sissel. Poniżej jeszcze dwie wersje - klasyczna i jazzowa. P.S. Nie mogłem się powstrzymać - jeszcze jedna genialna wersja:
  17. Mój stalowy cross na ramie Brennabor, z pedałami i sakiewką (a w środku nawet jest dętka i pompka), z zamontowanym licznikiem i tylną lampką: Obecnie waży nawet ciut mniej, bo było jeszcze kilka zmian (tylna przerzutka, zębatki w korbie).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...