Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 341
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Zupełnie się nie zgodzę. Shimano ma obecnie bardzo przyzwoite manetki rapidfire, które działają naprawdę lekko, precyzyjnie i wcale nie mają dużego skoku jałowego. Mam nawet stare XT (3x8, jeszcze pod canti), a takie tanie SL-M 315 mam w Madani Cabrero i byłem zaskoczony ich dobrą ergonomią i precyzją. Sam mechanizm jest wystarczająco solidny, dźwignie również (stalowy rdzeń oblany plastikiem, na pewno się nie złamie). Plastik wyświetlaczy (dość cienki i wiotki) nie ma większego znaczenia. Mechanicznie wersje na 7, 8 czy 9 raczej się nie różnią (oczywiście poza liczbą kliknięć i długością ciągniętej linki). Komplet 3x7 można kupić poniżej stówki. KOMPLET dźwigni przerzutek Manetek SHIMANO Altus SL-M315 3x7 z linkami - SLM-315 3x7 - 16954170244 - Allegro.pl
  2. Wysoce szkodliwy temat? Wręcz przeciwnie. Temat porusza ważną kwestię bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych z zaporami. Gdzie tu jest dezinformacja z mojej strony? Sam dowiedziałem się tu (poprzez własny research, ale i podane przez Ciebie informacje) wielu rzeczy na temat działania systemów zapór automatycznych (czasem nawet nie miałem świadomości, że niektóre przejazdy w mojej okolicy zostały przerobione na automatyczne), kwestii prawnych (że wyłamanie zapór w razie konieczności ewakuacji z przejazdu pokrywa OC pojazdu) i że zapory da się zwykle łatwo wyłamać. Kwestie tego ile przed przejazdem pociągu najpóźniej powinny się zamknąć szlabany, z jaką prędkością przejeżdżają takie szybkie pociągi i ile wynosiłaby ich droga hamowania wciąż mnie nurtują i dlatego drążę. A jeśli chodzi o pojawianie się pociągów to ja właśnie zwróciłem uwagę, że one nie pojawiają się znikąd i ich obecność na przejeździe (właściwie możliwa do określenie co do sekundy), przy dzisiejszej technice nie powinna być zaskoczeniem, co pozwoliłoby wyeliminować (lub znacznie ograniczyć) podatność systemu za szlabanami na ludzki błąd. Praktycznie w identycznych okolicznościach zginął kierowca autobusu kilka lat temu. Wprawdzie tam były tylko półzapory, ale nie zdołał tej wyjazdowej już ominąć z powodu usytuowania przejazdu i dużych gabarytów pojazdu, a wyłamać się pewnie bał. Bardzo dobry film, taki rzeczowy i bez propagandowego i moralizatorskiego nadęcia:
  3. Na podstawie danych z map google i zapisu wideo z kabiny pociągu obliczyłem średnią prędkość pociągu na odcinku od początku peronu do uderzenia w ciężarówkę i wyszło mi około 84 km/h. Ponieważ jest to średnia, więc zakładając że pociąg hamował, samo uderzenie było przy mniejszej prędkości, a na początku wjazdu na peron było to więcej. Można pobawić się dokładniej, analizując mniejsze odcinki. W każdym razie z całą pewnością mogę powiedzieć, że na początku peronu pociąg poruszał się z prędkością nie mniejszą niż 84 km/h. Od początku peronu w Nowej Suchej do przejazdu jest około 230 metrów. A tu przykład hamowania pociągu osobowego (domyślam się, że bez pasażerów, ale to wiele nie zmienia) ze 100 km/h.
  4. https://maps.app.goo.gl/3zqCgv47sNG66DM69 https://maps.app.goo.gl/t9Ss3vaKhqNfpo4T8 Ciężarówka stała na torach 40 sekund, widoczność była bardzo dobra, tory proste na około 1 km (od strony wjazdu pociągu). Ciekawi mnie, w którym momencie maszynista mógł zobaczyć tą przeszkodę na torach, z jaką prędkością jechał, w którym momencie pociąg rozpoczął hamowanie i do jakiej prędkości wyhamował. Z nagrania z pociągu nie potrafię dostrzec momentu rozpoczęcia hamowania (możliwe, że już trwało). Z jaką prędkością ten pociąg IC przejechałby przez ten przejazd normalnie? Ktoś jest w stanie opowiedzieć na moje pytania, chociaż w przybliżeniu? W porównaniu do towarowego, pociąg osobowy wiezie głównie powietrze, więc i jego droga hamowania z pewnością jest dużo krótsza.
  5. Wyrażam się wystarczająco jasno i nie muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Myślałem, że jako inteligentny człowiek nie będziesz miał problemów z odczytaniem mojego przesłania, ale jedyne z czym się spotykam to znów tylko atakowanie chochoła. Praktycznie w każdej dyskusji ten zabieg jest tu stosowany. To wręcz plaga internetowych rozmów.
  6. Analiza Carrionera i tak jest dużo bardziej wartościowa niż Twoje szydzenie. Naprawdę, chcesz się wpisywać w ten nurt głupkowatych komentarzy i prześcigania się w wymyślaniu jak najbardziej obraźliwych określeń i metafor na człowieka, któremu zdarzyło się popełnić błąd i który w sytuacji stresowej przestał myśleć racjonalnie, nie potrafiąc już zminimalizować skutków tego pierwotnego błędu? Jełop, dureń, kretyn, bezmózg, dzban roku, szukał mózgu po krzakach, co on miał w głowie i tym podobne? Co to wnosi? Jaką ma wartość? Chcesz być zabawny? To nie jest zabawne, a raczej żałosne i pokazuje tą czarną stronę naszego społeczeństwa, czyli zadowolenie z faktu że komuś innemu coś nie wyszło i jaki to ja jestem cwaniak, bo ja to bym zrobił to i tamto (mając wiedzę po fakcie). Żeby ocenić tego kierowcę, i to nawet nie publicznie, tylko tak na własne potrzeby, musiałbym przynajmniej z nim szczerze porozmawiać, wysłuchać go i wtedy może rzuciłoby to trochę światła na to "co on miał w głowie". Człowiek działa zgodnie ze stanem świadomości sytuacji, jaki ma w danym momencie. I raczej ma tendencje do niezakładania od razu najgorszego scenariusza. Wyobraź sobie, że wracasz ze sklepu z narzędziami, gdzie właśnie kupiłeś duży młotek. Idziesz chodnikiem i ktoś zaczepia Cię tekstem: "Ej, koleś, kopsnij szluga". Mówisz: " Nie mam, nie palę". "Dawaj, wiem że masz, albo chociaż dwie dychy". Po czym gość wyciąga nóż i wbija Ci go pod żebro. Sytuację nagrał uliczny monitoring i potem jakiś cwaniak, po fakcie powie: : "Ale łajza, przecież trzeba było walić gościa tym młotkiem w łeb", albo "wystarczyło przecież uciec i nie wdawać się w dyskusję". Ale wtedy, w danym momencie, nie znałeś przyszłości, a nawet jak się domyślałeś, że może być z gościem problem, nie brałeś pod uwagę aż tak drastycznego rozwiązania. Z tym kierowcą mógł zadziałać podobny mechanizm. On nie postrzegał wyłamania tej drugiej zapory jako rozwiązania większego problemu, który za chwilę będzie miał, tylko jako spotęgowanie już jednego problemu wyłamanej pierwszej zapory (co zrobił ze swojej winy, ale jednak moim zdaniem nieumyślnie, a zorientował się dopiero po chwili). Może nie miał świadomości, że ten przejazd jest sterowany automatem i że nikt mu tej zapory nie podniesie. Stracił cenne sekundy, a potem na naprawienie błędu poprzez siłowe pokonanie szlabanu było już za późno. Tak Cię to boli, że machał rękami? Ludzie w sytuacjach ekstremalnych robią różne dziwne rzeczy. Masz pewność, że Ty byś do końca myślał racjonalnie? Staram się nigdy ludziom źle nie życzyć, ale jednak tym forumowym cwaniakom z loży szyderców życzę, by ktoś z ich rodziny lub oni sami, na skutek jednego błędu i niesprzyjających okoliczności (bo to, że popełniają błędy jest praktycznie pewne, tyle że bez konsekwencji - nie znam ludzi nieomylnych) zostali "dzbanem roku", "jełopem", "kretynem", który "szukał mózgu po krzakach".
  7. Once would have been nice.
  8. Ale tutaj sytuacja wyglądała tak, że te trzy samochody już stały przed zamkniętym przejazdem (dwie osobówki i na końcu ciężarówka), po czym przejechał pociąg, zapory się podniosły i zatrzymały w pozycji prawie pionowej. Nie w połowie, nie w 75%-ach, ale prawie w pionie. One były na tyle w pionie, że przeciętny kierowca, który nie zna ich dokładnej pozycji spoczynkowej mógł uznać, że już się bardziej nie podniosą. Wszak ten pion, jak widać na dołączonej przez mnie playliście z przejazdów, nie zawsze jest pionem sensu stricto. Mechanizmy mają luzy, nie zawsze są idealnie ustawione, wieje silny wiatr itp. Pierwszy samochód wjechał na ten przejazd nie od razu, ale dopiero po około dwóch sekundach od zablokowania szlabanu. Ani w trakcie podnoszenia, ani w trakcie opuszczania. Czy zrobił to z własnej inicjatywy, czy był poganiany przez następnego (może tamten zatrąbił, a na pewno lekko podjechał do przodu) i uległ? Ja tego nie wiem. Czy widział, że wciąż miga jakieś światło (moim zdaniem nie było czerwone), czy automatycznie uznał, że ono już musiało zgasnąć, skoro zapory stanęły. Też nie wiem. W każdym razie to jest nieco inna sytuacja, niż zignorowanie migającego światła i pakowanie się pod zamykające się rogatki (poprzez kontynuację ruchu) gdy zaraz ma nadjechać pociąg. Nie chodzi mi tu o formalną stronę, bo ta jest jasna, ale realną. Tu rogatki podniosły się po przejeździe pociągu i stanęły, co kierowca mógł uznać za równoznaczne z zakończeniem nadawania sygnałów świetlnych. Po prostu w życiu są takie momenty, w których łatwiej popełnić błąd niż w innych. I tyle. I to właśnie system powinien tutaj być uszczelniony, aby takie krótkie luki z podniesionymi zaporami się nie zdarzały. Nie mówcie, że tego się nie da zrobić. Pociąg to nie jest samochód, którego wcześniej nie było na drodze, ale wyjechał nagle z posesji i już na niej jest. Pociągi jeżdżą według planów, po torach, z małą amplitudą zmian prędkości, więc bardzo przewidywalnie. I jeszcze pytania do znawców kolei ode mnie dyletanta: Na ile przed przyjazdem tego drugiego pociągu zamknęłyby się te zapory, gdyby nie przejeżdżał ten pierwszy? Bo mi wychodzi, że nie więcej niż minutę. Czy gdyby na ten przejazd (gdyby jednak nie paliły się już/jeszcze światła) tuż przed uruchomieniem sygnalizacji, wjechał np. wypełniony dziećmi autobus szkolny i uległ na torach awarii, pociąg zdołałby wyhamować w tak krótkim czasie? Albo czy dałoby się wykonać w kilkadziesiąt sekund bezpieczną ewakuację wszystkich pasażerów? Z jaką prędkością poruszał się tam ten pociąg (i czy była to prędkość zgodna z zaleceniem)? Kiedy rozpoczął hamowanie? Do jakiej prędkości wyhamował w momencie uderzenia?
  9. Nie. Sygnalizacja zapala się już na kilka sekund przed początkiem opuszczania zapór, natomiast gaśnie prawie zawsze z chwilą, gdy podnoszenie ustaje. Chyba że ... za chwilę będzie jechał kolejny pociąg. Tutaj niestety tak właśnie było.
  10. To też żaden mój mentor, ale podnosi on kilka ważnych kwestii i to akurat on zwrócił moją uwagę na ten komentarz PKP, którego wcześniej nie analizowałem. Czy od razu trzeba takiego kogoś wyzywać? Normalnie po ludzku podchodzi do tego wypadku, jak człowiek do człowieka. I na koniec jeszcze jedna rzecz. Jeśli te szlabany nie mają znaczenia i liczą się tylko światła, to po co w ogóle je montować i utrzymywać. Jeśli czasem jedynie wprowadzają w błąd i utrudniają wyjazd. Nawet jeśli one nie utrudniają wyjazdu fizycznie, to na pewno psychologicznie, bo żaden normalny kierowca nie jest przyzwyczajony do taranowania swoim autem przeszkód. Kierowca zahamował, bo szlaban opadł mu przed samą szybą, a jeszcze nie był świadomy powagi sytuacji na tyle, żeby od razu zdobywać się na takie siłowe rozwiązanie. A tego pierwszego mógł normalnie nie zauważyć i nie celowo, a nieświadomie, na skutek błędu, zagapienia się bądź rozkojarzenia. Skoro one mogą się zamykać i podnosić kiedy chcą i jak chcą i uznajemy że to nie ma znaczenia, bo i tak liczą się tylko światła, to jednocześnie podważamy ich oryginalny sens. Jeśli przejazd z zamkniętą zaporą uznamy za lepiej zabezpieczony niż bez, to każde podniesie zapory które jednocześnie nie zezwala na przejazd jest w pewnym sensie także zwiększaniem zagrożenia, bo pozbywa się chwilowo jednego poziomu zabezpieczeń. Jeśli poprosisz kogoś o pomoc przy wyjeździe tyłem z luki parkingowej na ruchliwą ulicę i ten ktoś kilka razy powtarzając: "stój, jeszcze nie" w końcu da sygnał ręką do siebie, ale dalej będzie wołał: "stój" to chyba też będziesz miał do niego pretensje, że dawał sprzeczne sygnały, bo może się tak zdarzyć, że jednak ruszysz reagując na gest, ignorując ostrzeżenie głosowe. Tak działa psychologia. Tak działają odruchy. Kierowca zrobił wszystko odwrotnie niż podpowiada logika. A wystarczyło po prostu przestrzegać zasad i przepisów i do tragedii by nie doszło. No właśnie logika działa inaczej. Na logikę to podnoszenie się zapór na chwilę, nie dające formalnej możliwości wjazdu jest wbrew logice, niezależnie od tego jak to niektórzy próbują tłumaczyć działaniem automatycznego systemu. Gdyby w tamtym przypadku zapory się nie podniosły, do wypadku by nie doszło. Nie trzeba być ekspertem, by uznać taki system za zły. Jak na dzisiejsze czasy jest wręcz prymitywny.
  11. Ja rozumiem, że szkody były tu pokaźne i na OC jest jakiś limit, ale ono w dalszym ciągu działa. Chyba że sprawca nie miał uprawnień, był pijany lub szkoda zostałą wyrządzona umyślnie. O tych pierwszych dwóch kwestiach nic w mediach nie było, więc raczej prawo jazdy miał i pijany nie był, a tą trzecią to dopiero ustali sąd, ale moim zdaniem trudno tu mówić o szkodzie umyślnej. Też nie jest tak, że poszkodowany sobie ustala ile chce dostać pieniędzy (bo tak sobie wyliczył) i do razu ubezpieczyciel musi tyle wypłacić. Jak ktoś mi rozbije mój 30-letni samochód (mam drugi, ale ten wciąż trzymam i czasem jeżdżę), który nie jest zabytkiem i ma znikomą wartość handlową to ubezpieczyciel od razu orzeknie szkodę całkowitą, odliczy wartość wraku i wypłaci różnicę. Na pewno sobie drugiego takiego samego już nie kupię, a do innego grata nie będę miał zaufania. Mówiąc szczerze, ten komentarz PKP pod filmem jest wręcz skandaliczny i ktoś powinien ich za to pozwać. Ten kolejny to się posłużył materiałem z kanału Carrioner, który w całości masz tutaj:
  12. Tyfon79, przeczytaj mój pierwszy wpis w tym wątku i zobacz, jakiego języka tam użyłem. Czy był to wpis prowokacyjny, obrażający kogoś? Czy narzuciłem jakąś emocjonalną temperaturę swoim wpisem? Nie wydaje mi się. Założyłem ten temat nie pod wpływem żadnych "mentorów", jak sugerujesz, tylko po obejrzeniu materiału filmowego zamieszczonego na Youtube przez kanał PKP PLK S.A., który był obszerniejszy niż to, co pokazali w telewizji i dopiero tam widać, że wcześniej przejechał jeden pociąg, a samochody stały przed zamkniętym szlabanem, po czym szlaban się podniósł prawie do pionu. To trochę zmienia sposób postrzegania tego wypadku. Przedstawiłem swój punkt widzenia, starając się "wejść w buty" tego kierowcy ciężarówki i zrozumieć jego zachowanie, tak po ludzku. To nie ja wyzywam tu innych od kretynów, jełopów i czubków, tylko Ty. Rozpalasz się emocjonalnie z byle powodu i od razu wpadasz w hiperbolizację. Nie potrafisz na spokojnie rozważyć czyichś argumentów i normalnie na nie odpowiedzieć? Ludzie popełniają błędy, świadomie lub nie, od zarania dziejów. Z różnych powodów, w różnych okolicznościach. Często nie wiążą się z tym żadne konsekwencje, ale raz na jakiś czas dochodzi do tragedii. Nawet w lotnictwie, gdzie środki bezpieczeństwa są na najwyższym poziomie, czasem dochodzi do wypadku i jakiś samolot się rozbije. Jak wspominałem, gdy system zabezpieczeń zawiedzie i akurat trafi na ludzki błąd, staje się dziurawy. Jedna dziura może jeszcze nie wystarczyć, ale jak nałoży się kilka dziur w systemie z kilkoma nieszczęśliwymi zbiegami okoliczności i ludzkimi słabościami może być już nieciekawie. Nawet potężny Titanic, który miał być niezatapialny, zatonął już w trakcie swojego dziewiczego rejsu i zginęła przeważająca część pasażerów i załogi. Napisane jest: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Mt. 7:1). A Wy od razu chętnie, z rozkoszą wręcz rzucacie kamieniami. Sami jesteście bez winy, nigdy nie popełniacie błędów? Nawet najgorszy zbrodniarz ma prawo do obrońcy. Każdy obrońca szuka pewnych okoliczności łagodzących, a wszelkie wątpliwości stara się wyeksponować, by sąd ich nie przeoczył. Tu mamy publiczny i medialny lincz na człowieku, którego nawet nikt w nas nie mógł wysłuchać. Mamy tylko pokazany pewien wycinek rzeczywistości i narzuconą narrację. I tu PKP niestety też dokłada swoje, a wręcz kłamie. Gdzie jest ten zaginiony pasażer z ciężarówki, którego rzekomo kierowca naraził? Co to znaczy, że kierowca celowo zlekceważył sygnalizację świetlną? Wczoraj w Nowej Suchej kierujący ciężarówką celowo zlekceważył sygnalizację świetlną i opadające rogatki na przejeździe kolejowo-drogowym. Wyłamał rogatkę wjazdową, wjeżdżając na przejazd, zatrzymał się na torach i wysiadł z auta bez wzięcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo nie tylko osoby, która z nim podróżowała, ale również pasażerów nadjeżdżającego pociągu❗️ Sprawca wypadku zostanie obciążony kosztami za uszkodzenie infrastruktury, taboru oraz akcji ratunkowej.
  13. No to przypatrz się jeszcze raz i powiedz mi, kto tu jest daltonistą: Zrzut-ekranu-9 hosted at ImgBB — ImgBB W oku tej kamery kolor tego światła na sygnalizatorze jest znacznie bliższy kolorowi tła znaków i tablic ostrzegawczych pod nim (które powinny być i są żółte) niż kolorowi tylnych świateł ciężarówki czy pasków na słupku sygnalizatora, które to są ewidentnie czerwone. Po prostu mówię o tym co widzę i co mnie zastanawia. No to wytłumacz mi, jakie konkretnie zjawisko za to odpowiada i dlaczego żółte tło na znakach jest normalnie żółte, paski na słupku i klosze tylnych lamp są czerwone, a to światło świeci na żółto.
  14. A może przerzutka jest za nisko i prowadnica zaczepia o zębatkę? Zębatka nie zawsze jest idealnie okrągła albo nie musi być idealnie centrycznie zamocowana w otworach korby, więc tylko w niektórych pozycjach może zahaczać.
  15. NOS nowy wieszak pancerza dla hamulca CANTILEVER shimano retro 0920 Ścinawa • OLX.pl
  16. Ja to widywałem gdzieś, kiedyś na allegro (pewnie i na olx) za kilka, może kilkanaście złotych, a ta cena z ebay to raczej kolekcjonerska. Akurat do canti (a takie tam są aktualnie) to pancerz musi być solidnie zamocowany i trytki nie wchodzą w grę. Chyba że założy się hamulce V-brake z odpowiednią dźwignią na kierownicy. Jeśli OP ma oddzielne manetki i klamki to nie musi to być bardzo drogie.
  17. Można też dać taki "dżinks" (jeśli to gdzieś znajdziesz): Deflection Pulley Back Stop Cable-Hanger Cantilever Centerpull | eBay Montowało się to pod śrubę (szybkozamykacz) zacisku sztycy.
  18. Też mam takie rozwiązanie w stalowej ramie crossowej Brennabor, ale założyłem tam hamulce V-brake (rower sam składałem od gołej ramy), więc tego prowadzenia nie wykorzystuję, gdyż do V-ek mam puszczoną linkę w pełnym pancerzu. Przepiłować raczej linka nie zdoła, ale na pewno będzie pewien opór. Nie wiem jak to składali oryginalnie, ale można dać tam kawałek plastikowej rurki, w celu zmniejszenia tarcia, np. z fajki do V-brake. p.s. Widzę, że zekker był szybszy.
  19. Jeśli za kierownicą, prowadząc jedną rączką, jesteś tak samo opanowany jak w dyskusjach na forum to nie życzę nikomu spotkania z Tobą na drodze, Tyfon79. I śmiem wątpić wtedy w Twoją wybitną zdolność obserwacji otoczenia i trzeźwego myślenia. I kto tu jest pieniaczem? Przecież Ty jednego posta nie potrafisz napisać tak, by nie było epitetów, insynuacji i wszystkich tych kwiecisto-rynsztokowych ozdobników.
  20. Tu jest sporo do oglądania (cała playlista). Światła jednak zwykle zdecydowanie czerwone. Pozycja otwartych zapór często daleka od idealnego pionu. Sygnały dźwiękowe najróżniejsze (dzwon kościelny bijący na sumę, dzwonek szkolny, walenie łyżką w garnek, buczący transformator tuż przed spaleniem się itp.). Odstęp czasu od zamknięcia przejazdu zaporami do wjazdu pociągu też bardzo różny.
  21. Te kolory to w pierwszej kolejności PKP ma w czterech literach, skoro nie potrafią postawić przy torach sygnalizatora świecącego na czerwono, tylko taki, który przy dużym naciąganiu może dałoby się nazwać pomarańczowym. Jeśli ten sygnalizator nie świecił na czerwono, to sygnalizacja świetlna była tam niesprawna. Jeśli będziesz miał w samochodzie czerwone (amerykańskie) kierunkowskazy to policja może ci wlepić mandat i zabrać dowód rejestracyjny, a kolej może sobie stawiać dowolne sygnalizatory (bo akurat takie mieli żarówki albo diody pod ręką) i jest ok? Czerwone światła kierunkowskazów. Czy są legalne w Polsce? - Elżbieta Grzelak 5) światła czerwone na sygnalizatorach powinny pulsować naprzemiennie z częstotliwością od 50 do 70 razy/min;
  22. Ja też jeżdżę na RideNow już ze dwa miesiące i po krótkim okresie nieufności już się ich nie boję, bo nic złego się nie dzieje. Kapcia jeszcze nie było, są lekkie i faktycznie czuć różnicę w porównaniu do zwykłych dętek butylowych (nawet jeśli nie w oporach, to na pewno w niższej masie). Ubytek ciśnienia jest, ale na pewno mniejszy niż z dętek lateksowych, bardziej jak w ultralekkich butylowych. Jak raz zmierzyłem to po tygodniu z 1,85 bara zrobiło się 1,5 (w obu jednakowo). Przez sam zaworek po mocnym dokręceniu nakrętki wentyla nie uciekało (sprawdzałem w szklance wody), ale same zaworki są trochę niedopracowane, bo to pierwsze, które nie uszczelniają się same pod wpływem ciśnienia - syczą i trzeba je lekko dociągnąć. Gdy nakręcę adapter auto by zmierzyć ciśnienie manometrem, po odjęciu manometru zaworek właśnie lekko syczy. Są wykręcane, więc można spróbować wymienić same zworki na inne, ale jeszcze nie próbowałem. Pod moje opony (balon 49-51,5 mm) mogłem nawet zaryzykować z rozmiarem gravel (parę złotych tańsze i ciut lżejsze), bo wersja mtb wydawała się bardzo szeroka i wręcz obawiałem się, czy gdzieś się nie przyszczypnie przy montażu. Jak na razie wszystko ok. Moim zdaniem dobry upgrade, zwłaszcza gdy się przechodzi od razu z ciężkich butylowych, które w rozmiarze 29" mtb ważą około 220-250 g. Nawet ich cena w polskim sklepie (kupowałem w Biostern) nie przeraża - to tylko niewiele więcej niż za ultralekkie dętki butylowe. W Chinach w wielopaku wychodzą pewnie za grosze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...