Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 838
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Ja bym zaryzykował stwierdzenie, że kluczowe w takich przypadkach jest nachylenie terenu. To przecież nie od Sarny zależy z jaką siłą na nią wpadasz. Z mojego doświadczenia wynika, że takie bliskie spotkanie z naturą, jadąc rowerem ok. 40km/h, powoduje tymczasową chęć do zmiany swojego hobby na myślistwo... Mi przeszło dopiero po około dwóch tygodniach, kiedy to siniaki już były zaleczone, a nowa klamka hamulca zamontowana w rowerze. PS. Autem przez 10 lat jazdy było trochę lepiej. Jadąc lasami jakoś zawsze udawało mi się je ominąć... ale też do czasu, aż się jedna sztuka nie przyplątała na środek powiatowego miasta i nie raczyła rzucić się przed 6 rano na maskę mojego samochodu.
  2. Skoro już takie tematy, to mam do kolegów sprawę. Może mi ktoś wysłać na PW ile wart jest Bomber Z2 z 1996r? Mam opcję wyrwać takiego jak ze zdjęcia poniżej. Sprawny. Żadnej ryski na lakierze, już nie mówiąc o goleniach. Jak w środku nie wiem... Wziąłbym bo mi pasuje do zimówki pod kolor, ale ani ja, ani sprzedawca nie ogarniamy ceny i temat na razie ucichł. EDIT: Wybaczcie offtop ale tak się złożyło.
  3. Dzień jak co dzień... Duża część pieszych nie potrafi niestety skojarzyć dźwięku dzwonka jako dobrowolnego gestu rowerzysty, który ma na celu dać czas na manewr obu stronom. Nie mówię tu o wszystkich, ale głownie o tych, którzy z rowerów i samochodów nie korzystają. Ci zazwyczaj mają największy problem żeby się postawić na miejscu rowerzysty i zastanowić się co, kto i kiedy powinien zrobić. Z czasem nauczyłem się olewać takich szeryfów chodników. Jak sytuacja się zdarza tam gdzie rowerzysty być nie powinno, np. na chodniku bez DDRu, to siedzę cicho nawet jak komuś się zbierze na kazania pomimo braku jakichkolwiek przyczyn... Jednak jak ktoś wytyka mi używanie dzwonka, tam gdzie mam prawo jechać pomimo ruchu pieszych, to jak już zdobędę się na dyskusję, zazwyczaj słyszy, że miał 3 opcje do wyboru: 1. Zareagować na ten "denerwujący dzwonek". 2. Udawać, że mnie nie widzi i zdać się na moje umiejętności wymijania, nie znając moich zamiarów. 3. Zrobić coś co mnie zaskoczy i zaliczyć strzał kierą przez plecy lub wjazd oponą w d... Ewentualnie jedno i drugie. Wulgarnych krzykaczy olewam. Czasami tylko jak padnie pytanie w stylu "No i na ch.... na mnie dzwonisz?" to rzucam krótkie "Żebyś użył mózgu." i odjeżdżam. Wyjątkiem są jedynie uparte typy rowerzystów, którzy często jadąc z naprzeciwka (sami lub w grupie), zajmując cały DDR, chodnik, ulicę itp, i bezczelnie prowokują do zabawy w to kto ustąpi pierwszy. Zazwyczaj są to łepki w wieku szkolnym, ale trafiają się też "dorośli inaczej". Dla takich nie mam litości. Zaliczyłem już tyle drzew, że się zwyczajnie nie boję...
  4. A trochę później na OLX: "Stan dobry, sprawny, serwisowany, trzyma ciśnienie... Delikatne ryski na prawej i lewej goleni. Nie mają jednak wpływu na pracę uszczelek."
  5. Wy też po kliknięciu w pierwszy link, zapomnieliście o drugim? EDIT: Ehhh... zalogowałem się poprzez Google i cały czar prysł. :/
  6. Tak musisz kropkować żeby pasowało pod 2-3 wyrazy. W polityce się sprawdza to tu będzie.
  7. Nooooo... Niech będzie, że byłeś blisko.
  8. Tia... Poczytaj sobie bo nie chce mi się drugi raz wywodów pisać. W skrócie to jawny, udany szantaż zwolnieniami dla około tysiąca osób w jednej firmie, gdzie po osiągnięciu celu te zwolnienia i tak były i dalej będą. Gdzieś tu było: Ja kiedyś gołębiem w ryja oberwałem. Efekt jakby Gołota mi liścia skleił.
  9. Hmmmm... To jak wygrać skoro wojny jeszcze nie ma? No i odwrotnie - jak już wygrasz, to co takiego, skoro wojna jeszcze się nie zaczęła? Coś tu nam kręcisz i nie mówisz wszystkiego. Tyle by mi wystarczyło żeby objechać bokiem zaistniałą sytuację. Stwierdziłbym, że gościa już wystarczająco los pokarał, żebym jeszcze ja mu coś od siebie dokładał. Ścieżka ścieżką, ale mi też czasami zdarzało się lawirować w tłumie pieszych po chodniku. To macie zupełnie odwrotnie. Ja od 4 dni mieszkam praktycznie w garażu, bo się wziąłem za 4-5 robót na raz. Uczciwie mogę powiedzieć, że od 15 lat nikt tyle tam nie zrobił. Druga strona medalu jest taka, że wolałbym aby to nie był mój tegoroczny urlop, ale niestety jest.
  10. Chyba wiem. Docieranie rożnie spasowanych ze sobą elementów napędu? Zgadłem?
  11. Ja tylko raz w życiu miałem sytuację, w której jakbym typa dopadł, to konsekwentnie, nie patrząc na nic, pozbawiałbym go zęba po zębie aż by się skończyły, niezależnie od wieku. Normalnie jestem oazą spokoju i opanowania, ale tak mnie gość wytrącił z równowagi, że raczej nie miałbym nad sobą kontroli. Najlepsze, że on pewnie o tym nie wie, bo jadąc grubo ponad 100km/h dwupasmówką (prawym pasem) po zabudowanym, wyszedł z zakrętu i nie zauważył w ogóle sygnalizacji świetlnej i przejścia dla pieszych na którym od kilku dobrych sekund widziałem zielone (dla niego czerwone). Miałem akurat przyjemność wchodzić na to przejście ale się zawahałem w połowie drugiego kroku. Nie wiem dlaczego. Czy to speszył mnie dźwięk silnika bez widocznego auta, czy intuicyjnie jakoś organizm zareagował, czy może jakiś szósty zmysł się odpalił. W każdym razie jakbym dokończył krok i stał te 40-50cm dalej to bym zginął na miejscu a bezwładny lot mojego ciała to byłoby myślę minimum 10-15m. Nie widziałem nadjeżdżającego auta bo było jeszcze za zakrętem (długi łuk koło drzew) i patrzyłem akurat w drugą stronę, ale było tak rozpędzone, że i tak nie zdążyłbym się odwrócić. Najpierw poczułem mocny podmuch i usłyszałem trzask, potem skumałem, ze to odjeżdżające auto go spowodowało uderzając samym kantem lusterka w zamek mojej bluzy i dopiero gdzieś po 10 minutach dotarło do mnie jak blisko było. Zapamiętałem też jeden szczegół jak odprowadzałem go wzrokiem. Jego światła stopu nie mignęły nawet na pół sekundy, co oznacza, że cały czas cisnął gaz i nawet chyba nic nie zauważył. Nie wiem kto to był ani jakiej marki był to SUV. Blach też nie miałem czasu przeczytać. Wiem tylko, ze to mężczyzna, który miał szczęście, że się nie zatrzymał, bo bym go wysłał do szpitala nie patrząc na konsekwencje. A że zazwyczaj jestem spokojny luzak, to aż do teraz mnie ciekawi moja reakcja. Normalnie człowiek się szybko denerwuje i potem się stopniowo uspokaja, a tu było odwrotnie. Najpierw szok, potem rozkmina o co chodziło, a dopiero potem narastała wściekłość. Nawet kolega, który później doszedł w ten rejon nie chciał się do mnie odzywać taki byłem podminowany. Wg. jego relacji w okolicy znajduje się zoo, ale jaka to ulica była to nie wiem. Za rzadko tam bywam. Dziwne jest też to, że od tamtego dnia minęło kilka lat, a jak sobie przypomnę to dalej mi ciśnienie skacze i agresja się wzmaga. Może świadomość, że ktoś prawie pozbawił mnie życia wyzwala jakieś reakcje obronne w formie ataku... nie wiem. Wolałbym tak nigdy nie wybuchnąć bo się może skończyć sankami albo i gorzej.
  12. @Kemusi Nie lubię takich punkowych klimatów jak oprawa tego filmu, ale te błotniste traski mi się spodobały. Właśnie na podobnych ślizgawkach odkryłem, że prawdziwe "flow" to nie prędkość ani płynność przejazdu, tylko przekroczenie granicy zaufania do sprzętu i spisanie się na jego łaskę. Fajne emocje targają człowiekiem po tym jak już się pogodził ze zbliżającą się glebą, a sprzęt go wyciąga mimo paniki i pełnego pampersa.
  13. Coś jednak widać jakieś niewielkie pozytywy tej pandemii. Z urlopu mnie orżnęli, niedługo potem zwolnili z pracy, ostatnią kasę wydałem zanim się o tym dowiedziałem, cała rodzina chodzi zasmarkana, ja z kolei to zlepek różnych kontuzji, rower się co chwilę psuje, auto zdechło w najgorszym okresie... ale garażu to od 15 lat nie miałem tak wysprzątanego jak dzisiaj.
  14. Dziadków to ja też widuję. Czasami nawet jestem przez nich wyprzedzany, i to nie tylko pod górkę... ale jak widzę starszą kobietę na MTB to słowo "babcia" jakoś za cholerę nie pasuje.
  15. Z tym, że jazda PKSem przy niektórych kierowcach to czysta adrenalina... a taka babcia na MTB już nie wsiądzie.
  16. Porysowany ale sprawny, bez luzów i w cenie flaszki. Żal było nie brać. Usportowił zimówkę.
  17. Fajnego dropa w 14:39 ominął. :) Skill jest, ale sztywniak to sztywniak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...